Stopnie a sukces

Rodzicom i uczniom wydaje się, że wysokie oceny z egzaminów gwarantują przyszły sukces dziecka. Jednak, moim zdaniem oceny prawie nie mają wpływu  na przyszły sukces.
Przedstawię najpierw moje wątpliwości związane z egzaminami i stopniami, a potem podzielę się czterema warunkami potrzebnymi do osiągnięcia sukcesu.


Po pierwsze wyniki egzaminu nie są porównywalne między sobą. Oceny zależą od egzaminatorów i od roku, w którym egzamin ma miejsce. Nie da się porównać wyników egzaminów z różnych lat, gdyż poziom i jakoś tych egzaminów jest w każdym roku inna. Nie ma możliwości porównać ocen szkolnych pomiędzy szkołami, gdyż jeden uczeń może być oceniony różnie, przez różnych nauczycieli. Dlatego wysokie stopnie nie są wskaźnikiem wiedzy i zdobytych umiejętności przez ucznia. Wie o tym każdy pracodawca zatrudniający absolwenta szkoły.
o drugie wiedza i umiejętności sprawdzane na egzaminie nie są tym, co pomaga osiągnąć życiowy sukces. W szkole  nie uczymy tego, co przyda się w przyszłej pracy. To co naprawdę się przydaje to umiejętność współpracy, komunikacji, wyboru, analizy o oceny itp.
Z tym związane jest też trzecia kwestia – stopnie szkolne i egzaminacyjne nie przekładają się na umiejętności, które są wykorzystywane i potrzebne w dorosłym życiu.
Sukces nie zależy od uzyskiwanych w szkole stopni. Z mojego doświadczenia wynika, że nie można przewidzieć, jaka będzie kariera ucznia na podstawie wyników uzyskiwanych przez niego w szkole. Mam kontakt z wieloma moimi uczniami, którzy już pracują i prowadzą dorosłe życie. Mam zarówno przykłady uczniów, którzy nie osiągali wysokich wyników, a zrobili oszołamiające kariery, jak i tych, którzy mieli dobre stopnie i też mają udane życie zawodowe. Niestety, znam również przypadki porażek zarówno wśród uczniów z dobrymi wynikami, jak i ze słabymi.
Co w takim razie wpływa na satysfakcję i sukces zawodowy?
Przedstawię cztery warunki, które zdaniem LaReae Quy są konieczne do osiągnięcia sukcesu.

  1. Rozpoznać wartości

Uczeń powinien rozpoznać, jakie wartości są dla niego ważne i tak planować swoją przyszłość, aby te wartości były w niej obecne. To łączy się z misją wykonywanej pracy, jeśli ona zadowala człowieka, to ma on szansę podążać w kierunku sukcesu. Jeśli praca nie jest zgodna z wartościami, to człowiek nie jest w stanie mieć z niej satysfakcji.
Rozpoznanie wartości nie jest proste, można ulec modzie, czy pozorom i dać się uwieść płytkim wartościom. Płytkie, czy wręcz złe wartości są powierzchowne, samolubne i zależne od czynników zewnętrznych. Na przykład dążenie do materialnego sukcesu, potrzeba adoracji, pragnienie bycia popularnymi pokazują, jak źle ustawione wartości mogą wpływać negatywnie na życie człowieka i wyznaczać mu niskie standardy.
Pożądane wartości opierają się na uczciwości, dobru innych i są osiągane wewnętrznie. Stawiając na „dobre” wartości człowiek pracuje z większym zapałem, gdyż praca ma dla niego znaczenie i nie tylko materialne. Dzięki zaangażowaniu człowiek ma szansę na sukces.
Rozróżnienie pomiędzy wartościami powinno następować już, gdy jesteśmy dziećmi, czyli w szkole. Realizacja podstawy programowej nie daje nauczycielowi dużo czasu na kształtowanie stosunku ucznia do wartości. A ocenianie stopniami powoduje, że dziecko zaczyna się uczyć dla nagrody lub dla uniknięcia kary, czyli traci motywację wewnętrzną i jest sterowane w kierunku zewnętrznych wartości.
Jeśli uda się uczniowie wybrać wartości na których będzie budował swoje życie, to wybór przez niego kariery życiowej może zaowocować sukcesem.

  1. Szukać satysfakcji

Młodemu człowiekowi trudno jest wybrać rodzaj swojej kariery zawodowej. Trudno jest wybrać rodzaj studiów, a co dopiero rodzaj pracy.
Pracując z licealistami widziałam, że mało z nich wie, co chce w życiu robić. Często idą za tradycją rodzinną, na przykład jeśli rodzice są lekarzami, to wybierają medycynę itp. Doradztwo zawodowe słabo się sprawdza w młodym wieku. Nie ma tu prostych rozwiązań i rad.
W USA widziałam szkołę średnią, w której uczniowie w jeden dzień tygodnia zamiast do szkoły chodzili do pracy. Wybierali na semestr pracę, którą chcieliby „wypróbować” i przez kilka miesięcy odbywali tam praktyki. Rozmawiałam z dziewczyną, której marzeniem było być chirurgiem i podczas praktyk w szpitalu mdlała za każdym razem widząc krew. Doszła do wniosku, że lepiej jest wybrać inne studia w przyszłości. Pweien chłopak nie był zdecydowany, a ponieważ było miejsce w firmie komputerowej, to tam zaczął praktyki. Okazało się, że tak go to „wkręciło”, że postanowił studiować komputery. To niezwykle cenna inicjatywa szkoły, wymagająca współpracy z firmami, nie sądzę, że jest łatwa do zastosowania w polskich warunkach.
Łatwiejsze wydaje mi się zwiększenie swobody w zmianie. Wielu moich uczniów już po szkole przychodziło do mnie i ze wstydem oświadczało, że zmieniło kierunek studiów. Ja byłam zachwycona, bo przecież dzięki temu mogli zaplanować dla siebie lepszą, bardziej odpowiednią  karierę.
Kiedy angażujemy się w pracę, która ma dla nas wartość i znaczenie, nasz mózg uwalnia dopaminę, która pobudza podniecenie, ciekawość i motywację.
Niestety, wadą szkoły jest to, że jest oderwana od rzeczywistości. O wielu zawodach nauczyciele nic nie wiedzą, bo są nowe, a o innych pracach, też nie mogą dużo powiedzieć, bo ich nie wykonywali.
Ważną wytyczną jest decyzja ucznia, że praca na którą się zdecydują przyniesie im satysfakcję. Warto postarać się o dobry wybór, bo to jest właśnie sukces.

  1. Tworzyć relacje

Wykonywanie pracy samotnie często nie jest satysfakcjonujące. Pracując z innymi, w dobrych z nimi relacjach, wykonujemy pracę sprawniej i lepiej. Młody człowiek rozpoczynający pracę powinien umieć nawiązywać relacje i czuć wspólnotę z innymi w realizacji wyzwań.
Czy szkoła tego uczy?
Czasami tak, ale najczęściej dzieje się to obok starań nauczyciela. Dla wielu uczniów najważniejsze są kontakty z innymi uczniami. Szkoła może wpływać na budowanie relacji pomiędzy uczniami, np. poprzez pracę w grupach, realizację wspólnie projektów i wyzwań.
Jednak, często my nauczyciele dbamy, aby uczeń uczył się sam, sprawdzamy jego wiedzę poprzez klasówki, które uczeń pisze indywidulanie, a wszelkie próby współpracy są napiętnowane jako ściąganie. Ma na to wpływ tak zwane – sprawiedliwe ocenianie. Kłopotem jest ocenienie wkładu każdego ucznia w uzyskane wspólnie dzieło?
W życiu dorosłym to zespół realizuje projekt i każdemu zależy na dobrym jego wykonaniu, bo ocena szefa, czy kogoś innego będzie polegała na ocenie efektu, a nie wkładu pojedynczego pracownika. Rozjeżdża się rzeczywistość szkolna i dorosłe życie w pracy. Uczeń nauczony rywalizacji i nagradzania stopniami trudno adoptuje się do pracy zespołowej, która jest już w świecie powszechna. Jedynej rywalizacji, której możemy uczyć dzieci, to rywalizacja z samym sobą o to, aby być lepszym od siebie samego.
Ludzie mają silną potrzebę przynależenia do „plemienia”, pewnego zespołu. W szkole jest szansa na budowanie społeczności klasowej i szkolnej i o nie trzeba zadbać. Wtedy dorosły człowiek będzie potrafił budować relacje i pracować z innymi.
 
W badaniach z udziałem blisko 280 000 osób, William Chopik (profesor psychologii na Michigan State University) odkrył, że relacje przyjacielskie wiążą się z lepszym zdrowiem i poczuciem szczęścia.

  1. Budować wiarę w siebie

Poczucie własnej wartości i wiara w to, że się uda są kluczowe dla sukcesu. Dzięki nim można próbować coś zmieniać i nie załamywać się niepowodzeniem.
Czy szkoła buduje w uczniach poczucie wartości? Wielu nauczycieli sądzi, że tak, bo jeśli uczeń dostaje dobre stopnie, to wzrasta jego poczucie wartość. Moim zdaniem nie jest to prawda.
Weźmy ucznia, który nie otrzymuje dobrych stopni, on dostaje komunikat, że jest słaby. Nawet jeśli uda mu się poprawić ocenę, to jest to tylko poprawiona ocena, a nie ocena jego wcześniejszego wysiłku i starań. Na pewno spotkaliście się ze wspomnieniami szkolnymi typu: „Matematyki nigdy nie umiałem, ledwo zdałem maturę, dopiero na studiach odetchnąłem”.
A teraz weźmy ucznia otrzymującego dobre oceny, on się do nich przyzwyczaja i przestają być dla niego nagrodą. Za to, gdy otrzyma kiedyś ocenę niższą, to nie może się podnieść z porażki.
Stopień ma, moim zdaniem, tylko negatywny wpływ na poczucie wartości ucznia. To co powinien uczeń otrzymywać, to informację zwrotną dostosowaną do niego, która pozwala mu docenić to co zrobił dobrze, poprawić, to co zrobił źle i dalej się rozwijać. Uczymy dzieci w szkole, że wszystko jest oceniane i to na stopnie. Jak uczeń kończy szkołę, to w pracy nie otrzymuje stopni, najwyżej otrzymuje informację zwrotną o swojej pracy.
Jeśli uczeń częściej będzie otrzymywał w szkole informację zwrotną o swojej pracy, to nauczy się ją wykorzystywać i dzięki niej doskonalić, a to właśnie potrzebne mu będzie w pracy.
Korzystałam z artykułu LaRae Qu, agentki FBI i autorki książek:
https://www.smartbrief.com/original/2019/01/4-things-you-need-know-if-you-want-be-successful?utm_source=brief&utm_medium=FeaturedContent&utm_campaign=LeadershipOriginals

14 komentarzy

  • avatar

    dsterna

    22 stycznia 2018 at 13:50

    Jak wykonać technicznie sprawności?
    Zaprezentuję jeden ze sposobów.
    Gdy tytuły sprawności będą już opracowane, wtedy można stworzyć szablon do wydrukowania sprawności dla całej klasy. Przesyłam Wam (mailem) szablon do matematyki z moim obrazkiem i do wpisania tytułu sprawności. Szablon zawiera 21 etykiet przylepnych, jeśli mamy więcej uczniów w klasie, to trzeba wydrukować dwa szablony. Wydaje mi się, że lepiej gdy są kolorowe, z obrazkiem i na przylepnym materiale. Ale pewnie można zrobić podobne do wklejenia klejem. W szablonie można zmienić przedmiot i obrazek (np. do każdej sprawności inny) oraz do każdej sprawności wpisać na komputerze lub odręcznie tytuł sprawności.
    Potem pozostaje już tylko wydrukować.
    Są dwie możliwości:
    1. Szablon z jedną sprawnością dla całej klasy. Wtedy nauczyciel może śledzić sukcesywne znikanie tej sprawności, którą przydziela.
    2. Szablon dla jednego ucznia z 21 różnymi sprawnościami. Wtedy nauczyciel może śledzić zdobywanie sprawności przez każdego ucznia osobno.
    Możecie wymyślić inny sposób graficzny na sprawności, dzielcie się pomysłami. Możemy też poprosić Mateusza Łyska, aby nam naprodukował adekwatnych obrazków do naszych sprawności.
    Fajna zabawa, ale ważna dla naszych uczniów, gdyż oni przywiązują wagę do gadżetów.
    Teraz najpilniejsze i najtrudniejsze zadanie – ułożenie na próbę wspólnie w hufcu sprawności na dany poziom, a potem ułożenie indywidualnie przez każdego z Was zestawu sprawności, które będą potrzebne w najbliższym czasie. Proponuję konsultować pomysły
    Pozdrawiam Wasza chorągiewka
    Danuta
    ps. Nie wiem, jak Wam nie zawalać skrzynki? Może będziemy pisać w tytule maili SOK i jeśli ktoś nie chce czytać, niech od razu wyrzuci do kosza?

    • avatar

      Ela

      22 stycznia 2018 at 19:26

      Witam,
      rozumiem że sprawności są w fazie tworzenia się. Ja tu nie pomogę bo plastycznie nie jestem szczególnie rozwinięta… istotna jest jednak zawartość merytoryczna – czyli konkretnie za co je dajemy. Widziałam że niektóre osoby deklarują chęć pracowania w ten sposób w klasach 4,5 – ja też tak myślę. Pozdrawiam na razie.

  • avatar

    Gosia

    1 lutego 2018 at 23:28

    Spieszę donieść, że u mnie nastał istny szał na zdobywanie sprawności w klasie 4 :). Przygotowałam tabelkę z najważniejszymi zagadnieniami z I semestru. Nie mam pomysłu jednak na nazwanie sprawności. W klasie 4 to głównie jednak słownictwo do tej pory było, więc uczniowie zdobywają odznaki mistrzowskie MASTER of… (np. Master od number to 100, Master of clothes itd). Mam przygotowane krótkie bardzo karteczki z ćwiczeniami, pierwsze 15 minut to szansa na zdobycie odznak (niektórzy zaliczają w ciągu tego czasu 3-4 zagadnienia), czyli zaliczenie danego zagadnienia. Daję karteczkę, uczeń patrzy i decyduje, czy już ten materiał ma dobrze opanowany. Może karteczkę oddać i zgłosić się na kolejnej lekcji. Za zaliczenie danego zagadnienia daję do wklejenia odznaki. Uczeń, który wypełni wszystkie rubryki w tabelce odznakami dostanie odznakę Master of Masters i ocenę celującą.
    Jest 17 zagadnień do zaliczenia. Trochę sprawdzania mam, ale robię to szybko zaznaczając na zielono to co jest dobrze. Uczniowie podchodzą z niesamowitą euforią, a ta radość ucznia, który na półrocze miał ocenę dopuszczającą ze zdobycia pierwszej odznaki….BEZCENNE 🙂
    Po zaliczeniu materiału z I semestru będzie już spokojniej, bo będziemy systematycznie zbierać odznaki/sprawności.
    Jedno jest pewne. OK zeszyty sprawdziły się u mnie w 100%, teraz SOK też ma na to ogromne szanse.
    Ciekawa jestem jak inni językowcy działają w tym temacie 🙂

    • avatar

      dsterna

      10 lutego 2019 at 09:38

      To nie wina nauczycieli, to SYSTEM. Gdyby był inny, to nauczyciele trzymaliby się czegoś innego. Jeśli nauczyciel jest rozliczany z wyników egzaminu, to trudno się dziwić, ze uczy pod egzaminy.
      Ale widzę w Pani optymistkę, tylko kilkanaście lat????
      Danuta

    • avatar

      dsterna

      10 lutego 2019 at 09:38

      To nie wina nauczycieli, to SYSTEM. Gdyby był inny, to nauczyciele trzymaliby się czegoś innego. Jeśli nauczyciel jest rozliczany z wyników egzaminu, to trudno się dziwić, ze uczy pod egzaminy.
      Ale widzę w Pani optymistkę, tylko kilkanaście lat????
      Danuta

  • avatar

    Piotr

    13 lutego 2019 at 22:39

    Absolutnie nie zgadzam się z większością poruszonych kwestii, zwłaszcza wątku o egzaminach zewnętrznych. Proszę sprawdzić średnie wyniki egzaminów maturalnych z ostatnich kilku lat, są one bardzo mocno zbliżone. Ewentualna niesprawiedliwość egzaminów maturalnych dotyczy może 0,1 % maturzystów. Jestem ciekaw jaki alternatywny sposób rekrutacji przedstawiłaby Pani np na studia medyczne?

    • avatar

      dsterna

      14 lutego 2019 at 08:59

      Dziękuję za opinię. Wiem, że moje zdanie w tej kwestii nie jest popularne. Planuje napisać mój pomysł odejścia od egzaminów, ale myślę, ze będzie trudny do przyjęcia. Jedną sprawą mogę się podzielić już. Pewien czas temu jeszcze przy poprzednim ministrze mieliśmy spotkanie w MEN matematyków i był na nim jedne z doktorów z wydziału matematyki. Powiedział, ze zrobili badania i wyniki matury nie korelują w żadnym stopniu z kontynuowaniem przez studenta studiów matematycznych. Stąd mozna wysnuć wniosek, ze egzamin nie gwarantuje kariery w czasie studiów, przynajmniej na matematyce. Ciekawe byłoby powtórzenie badań i porównanie wyników matury z matematyki z wynikami egzaminów w czasie studiów. Jakoś chyba boimy się je zrobić.
      Sprawiedliwość egzaminu mogłaby być zapewniona tylko wtedy, gdy zadania maturalne znane byłyby i niezmienne w latach. To jest możliwe, ale jest przeciw kulturze – złapać ucznia na niewiedzy, zaskoczyć go.
      Na temat egzaminów na medycynę, mam propozycje, ale to w następnym wpisie.

      • avatar

        Piotr

        14 lutego 2019 at 18:42

        Egzaminom zewnętrznym można przypisywać wiele wad, ale mają jeden dla mnie niezaprzeczalny pozytywny aspekt mianowicie SĄ SPRAWIEDLIWE I PRZEJRZYSTE. Studentami medycyny nie zostaję przypadkowi licealiści. Praca pod kątem egzaminu maturalnego z chemii i biologii często zaczyna się dla przyszłych studentów medycyny już w gimnazjum. W szkołach technicznych są przypadki współpracy z zakładami pracy gwarantującymi pracę po skończonej szkole. Poza tym co świadczy o 19-20-latkach, którzy nie wybrali jeszcze zawodu? Co świadczy to o ich rodzicach? Mamy XXI wiek gdzie dostępność do różnych źródeł wiedzy jest na wyciągnięcie ręki. Pisze Pani, że wyniki matury z matematyki nie korelują w żadnym stopniu z kontynuowaniem przez studenta studiów matematycznych. Dzieje się tak dlatego, że matury rozszerzonej z matematyki nie piszą przyszli nauczyciele matematyki tylko przyszli studenci medycyny, prestiżowych kierunków inżynieryjnych itp. Paradoksem jest, że od przyszłych nauczycieli matematyki nie wymaga się matury rozszerzonej z matematyki. Kierunek matematyka oblegany jest ewentualnie na dwóch – trzech uczelniach w Polsce, w zdecydowanej większości ze względu na pracę w sektorach bankowych, finansowych czy ubezpieczeniowych. Niejednokrotnie ci najbardziej operatywni studenci już podczas studiów podejmują pracę odkładając na bok oceny z egzaminów. Różne badania można robić, jeśli jest określony ich cel. Oczywiście zgadzam się, że dobre oceny nie są gwarantem sukcesu na rynku pracy. Pytam się tylko dlaczego nie? Może dlatego, że osobami często decyzyjnymi są osoby, które tych dobrych ocen nie miały. Szkoła uczy pokonywać różne przeszkody działając w oparciu o pewne algorytmy, pewnie nie mające nic wspólnego z codziennym funkcjonowaniem – ale czy to jest złe? Człowiek pracujący czy uczący się musi wykonywać szeroko rozumiane „polecenia” podczas pracy czy podczas nauki. Nauka jest to swoistego rodzaju trening w wykonywaniu tych „poleceń”. W każdym zawodzie można odnieść sukces – sukces rozumiany głównie pod kątem finansowym. Dzięki szeroko rozumianemu dobremu wykształceniu zawsze do tego sukcesu można dołożyć dodatkową cegiełkę. Cegiełką taką może na przykład być umiejętność samodzielnego prowadzenia rozliczeń finansowych przez fryzjera itp.

  • avatar

    Piotr

    13 lutego 2019 at 22:39

    Absolutnie nie zgadzam się z większością poruszonych kwestii, zwłaszcza wątku o egzaminach zewnętrznych. Proszę sprawdzić średnie wyniki egzaminów maturalnych z ostatnich kilku lat, są one bardzo mocno zbliżone. Ewentualna niesprawiedliwość egzaminów maturalnych dotyczy może 0,1 % maturzystów. Jestem ciekaw jaki alternatywny sposób rekrutacji przedstawiłaby Pani np na studia medyczne?

    • avatar

      dsterna

      14 lutego 2019 at 08:59

      Dziękuję za opinię. Wiem, że moje zdanie w tej kwestii nie jest popularne. Planuje napisać mój pomysł odejścia od egzaminów, ale myślę, ze będzie trudny do przyjęcia. Jedną sprawą mogę się podzielić już. Pewien czas temu jeszcze przy poprzednim ministrze mieliśmy spotkanie w MEN matematyków i był na nim jedne z doktorów z wydziału matematyki. Powiedział, ze zrobili badania i wyniki matury nie korelują w żadnym stopniu z kontynuowaniem przez studenta studiów matematycznych. Stąd mozna wysnuć wniosek, ze egzamin nie gwarantuje kariery w czasie studiów, przynajmniej na matematyce. Ciekawe byłoby powtórzenie badań i porównanie wyników matury z matematyki z wynikami egzaminów w czasie studiów. Jakoś chyba boimy się je zrobić.
      Sprawiedliwość egzaminu mogłaby być zapewniona tylko wtedy, gdy zadania maturalne znane byłyby i niezmienne w latach. To jest możliwe, ale jest przeciw kulturze – złapać ucznia na niewiedzy, zaskoczyć go.
      Na temat egzaminów na medycynę, mam propozycje, ale to w następnym wpisie.

      • avatar

        Piotr

        14 lutego 2019 at 18:42

        Egzaminom zewnętrznym można przypisywać wiele wad, ale mają jeden dla mnie niezaprzeczalny pozytywny aspekt mianowicie SĄ SPRAWIEDLIWE I PRZEJRZYSTE. Studentami medycyny nie zostaję przypadkowi licealiści. Praca pod kątem egzaminu maturalnego z chemii i biologii często zaczyna się dla przyszłych studentów medycyny już w gimnazjum. W szkołach technicznych są przypadki współpracy z zakładami pracy gwarantującymi pracę po skończonej szkole. Poza tym co świadczy o 19-20-latkach, którzy nie wybrali jeszcze zawodu? Co świadczy to o ich rodzicach? Mamy XXI wiek gdzie dostępność do różnych źródeł wiedzy jest na wyciągnięcie ręki. Pisze Pani, że wyniki matury z matematyki nie korelują w żadnym stopniu z kontynuowaniem przez studenta studiów matematycznych. Dzieje się tak dlatego, że matury rozszerzonej z matematyki nie piszą przyszli nauczyciele matematyki tylko przyszli studenci medycyny, prestiżowych kierunków inżynieryjnych itp. Paradoksem jest, że od przyszłych nauczycieli matematyki nie wymaga się matury rozszerzonej z matematyki. Kierunek matematyka oblegany jest ewentualnie na dwóch – trzech uczelniach w Polsce, w zdecydowanej większości ze względu na pracę w sektorach bankowych, finansowych czy ubezpieczeniowych. Niejednokrotnie ci najbardziej operatywni studenci już podczas studiów podejmują pracę odkładając na bok oceny z egzaminów. Różne badania można robić, jeśli jest określony ich cel. Oczywiście zgadzam się, że dobre oceny nie są gwarantem sukcesu na rynku pracy. Pytam się tylko dlaczego nie? Może dlatego, że osobami często decyzyjnymi są osoby, które tych dobrych ocen nie miały. Szkoła uczy pokonywać różne przeszkody działając w oparciu o pewne algorytmy, pewnie nie mające nic wspólnego z codziennym funkcjonowaniem – ale czy to jest złe? Człowiek pracujący czy uczący się musi wykonywać szeroko rozumiane „polecenia” podczas pracy czy podczas nauki. Nauka jest to swoistego rodzaju trening w wykonywaniu tych „poleceń”. W każdym zawodzie można odnieść sukces – sukces rozumiany głównie pod kątem finansowym. Dzięki szeroko rozumianemu dobremu wykształceniu zawsze do tego sukcesu można dołożyć dodatkową cegiełkę. Cegiełką taką może na przykład być umiejętność samodzielnego prowadzenia rozliczeń finansowych przez fryzjera itp.

Dodaj komentarz