Oszukiwanie podczas egzaminów

Od 11 do 22 maja miały się odbywać egzaminy na uczelnie w USA. Okazało się, że niektórzy ze zdających oszukiwali poprzez  – nakłanianie kogoś innego do pisania testu oraz dzielenie się treścią egzaminu z innymi osobami za pośrednictwem mediów społecznościowych.

Powstało pytanie, czy i jak zapewnić uczciwość na egzaminie, gdy zdający go  przystępują do testów z własnych komputerów domowych.

Artykuł na ten temat, choć bez odpowiedzi na to pytania:

https://blogs.edweek.org/teachers/teaching_now/2020/05/worries_persists_as_ap_registrations_are_cancelled_for_students_caught_planning_to_cheat.html?cmp=eml-enl-tl-news2&M=59575463&U=1114171&UUID=df76b1a8f066e9404492b0ec63c63378

Myślę, że problem może dotyczyć również Polski, o ile egzaminy będą przeprowadzane online.

Temat oszukiwania przez osoby zdające egzaminy i problem ściągania podczas egzaminu jest często poruszany w edukacji. Mówi się o nieuczciwości uczniów i studentów, apeluje do ich moralności i zwiększa się restrykcje, aby uniemożliwić oszustwa.

Mnie się nasuwa powiedzenie: Sytuacja tworzy złodzieja. To my sami tę sytuację tworzymy. Większa kontrola i apele do sumienia nic tu nie zmienią. Jeśli stawka jest tak duża, że od wyniku egzaminu zależy przyszłość młodego człowieka, to wymaganie uczciwości jest co najmniej nierozsądne.  Oczekuje się, że w imię uczciwości, uczniowie biernie zaakceptują ryzyko tragedii życiowej. Na uczciwość systemowo można liczyć jedynie wtedy, gdy nie idą za nią przykre konsekwencje.

System oparty na testowaniu i egzaminach, na który choruje cały świat edukacyjny wypacza ideę uczenia się.

Zdalne nauczanie ukazało problem klarownie. Widać, że po prostu, nie da się zapewnić samodzielności przy egzaminie online.

Przedtem też zdarzały się oszustwa, znana jest afera w pewnym dystrykcie w Atlancie, gdzie same władze i szkoły fałszowały wyniki uczniów, aby poprawić swoją pozycję rankingową. Sprawa wyszła na jaw, gdy dystrykt zaczął mieć ogromne sukcesy w poprawianiu wyników nauczania. Sprawa wydała się podejrzana i trafiła do sądu. Prawdopodobnie jest wiele innych tego rodzaju przypadków, które nie wyszły na jaw.

Ten wyścig ocen zostawia za sobą wiele ofiar. Czasami szkoły przyjmują tylko dobrych uczniów, aby mieć na końcu dobre wyniki, a gorszym uczniom pozostają tak zwane „gorsze” szkoły. Ofiarami są uczniowie u których zaczyna się nerwica, fobia szkolna, których zdolności zostają zaprzepaszczone.

System egzaminacyjny jest po prostu błędem!

Wiele osób uzasadnia obecność sytemu egzaminacyjnego koniecznością selekcji uczniów na wyższe poziomy nauki. Samo sformułowanie – „selekcja”, budzi mój opór. Jak ona ma się do prawa każdego człowieka do nauki? Jak się ma do zaufania do młodego człowieka, że chce się uczyć? Jak się ma do sprawiedliwości społecznej, jeśli jedni mają lepsze zasoby, a drudzy gorsze i to decyduje o ich karierze? Można byłoby wymieniać dalej, ale w tym wpisie nie chodzi mi o system egzaminacyjny, ale o wymóg „uczciwości” ze strony ucznia.

O jednej sprawie muszę jeszcze wspomnieć. Jeśli pytać ludzi o to, jak selekcjonować uczniów do szkół, to przedstawiają stanowisko, że trzeba oceniać, odrzucać tych, co się nie nadają, dawać szanse tylko zdolnym. Ale wszystko się zmienia, gdy sprawa zaczyna dotyczyć naszego własnego dziecka, które ma słabe oceny, stara się, ale nie nadąża, straciło przez to ocenianie zapal do nauki i przed którym rysują się marne szanse. O wtedy zaczynamy narzekać na szkołę, na nauczycieli, na egzaminy, wołamy o wyrównanie szans itd.

Oceniając „nieuczciwość” egzaminacyjną ucznia, postawmy sobie przed oczami siebie samego lub swoje dziecko, które uczyło się z całych sil, a teraz przystępuje do egzaminu i ma wybór: uczciwie nie napisać nic lub źle i nie zdać, czy ściągnąć, skorzystać z pomocy i zdać. Co mu doradzicie?

Dodaj komentarz