O OK dla rodziców

Zapraszam wszystkich rodziców  na blog rodzicielski: http://blogrodzica.nq.pl
Niedługo będzie można na niego wejść również ze strony CEO.
Jednocześnie na dobry początek coś o ocenianiu kształtującym  (OK):
O OK dla rodziców
Chcąc przekonać Państwa do oceniania kształtującego, postawiłam przed sobą trudne zadanie z dwóch powodów:

  • sama nazwa jest myląca – sugeruje, że chodzi tylko o ocenianie;
  • wielu z Państwa już dawno skończyło szkołę i trudno będzie wrócić myślami do czasów szkolnych.

Jednak spróbuje. Dla mnie ocenianie kształtujące to zweryfikowanie dotychczasowych zasad nauczania, wyciągniecie wniosków – jak się człowiek uczy najskuteczniej, co mu pomaga i jak to wykorzystywać.

Poproszę Państwa o przypomnienie sobie czasów, gdy sami się uczyliście.

Krok pierwszy
Nauczyciel matematyki prosi Was o znalezienie najmniejszej wspólnej wielokrotności liczb: 33 i 121, a następnie liczb 342 i 521. Sugeruje, że trzeba rozłożyć liczby na czynniki pierwsze. Załóżmy, że wiecie, o co chodzi, i zadanie wykonujecie w pocie czoła. Co czujecie?
Sądzę, że większość z Was zapyta: Po co to robimy?
Macie rację, trudno wykonywać zadanie, jeśli nie zna się celu. Dlatego OK wymaga, aby nauczyciel podał uczniom cel lekcji, i to w języku, który uczeń zrozumie. W przytoczonym przykładzie celem nauczyciela było dodawanie ułamków zwykłych, a pośrednio znajdowanie wspólnego mianownika dwóch ułamków.
A teraz wyobraźcie sobie, że nauczyciel proponuje uczniom taki cel: Chcemy nauczyć się dodawać ułamki 5/33 do 4/121. Dalej wyjaśnia, że poszukujemy wspólnego mianownika dla 33 i 121 i dlatego uczymy się znajdywać najmniejszą wspólną wielokrotność. Wtedy prawdopodobnie Wasza frustracja osłabłaby.
Wniosek – podajmy uczniom cele lekcji w języku dla nich zrozumiałym.

Krok drugi
Przypomnijcie sobie klasówkę z geografii dotyczącą Europy. Pytacie nauczyciela, czego będzie ona dotyczyła. Jaką odpowiedź otrzymujecie? Niestety, w wielu przypadkach brzmiała ona tak: Wszystkiego, czego uczyliśmy się podczas lekcji. Czy Was to zadawala? NIE, bo zapewne chcielibyście wiedzieć, czy klasówka będzie dotyczyła rzek, miast, czy może surowców naturalnych.
Możliwe jest uzyskanie na ten temat konkretnej informacji. W ocenianiu kształtującym  nauczyciel określa do każdej lekcji tak zwane nacobezu, czyli to, na co będzie zwracał uwagę. Wierzcie mi, jest to możliwe, ale wymaga od nauczyciela wielkiej dyscypliny, bo zobowiązuje się on, że dotrzyma umowy i faktycznie będzie sprawdzał tylko to, co zapowiedział.
W ocenianiu kształtującym informujemy uczniów, co będzie podlegało ocenie.
Uczeń może sprawdzić z listą, czy dobrze przygotował się do sprawdzianu lub czy skorzystał właściwie z lekcji.
Pewnie teraz zazdrościcie Państwo uczniowi prowadzonemu metodą OK, sami przecież chcielibyście dostawać od swojego szefa konkretne wskazówki dotyczące przeznaczonego dla Was zadania.

Krok trzeci
Uczniowie (Wasze dzieci) wiedzą już, co i po co będą się uczyć i co będzie sprawdzane. Ale jak ich zachęcić do uczenia się?
To trudne zadanie dla nauczyciela. Tyle ciekawszych spraw jest na świecie, a tu każą szukać  najmniejszej wspólnej wielokrotności jakichś liczb… Nuda!
Pomyśl, jak Ty zachęciłbyś dzieci do tego zadania?
W matematyce pojawia się pojecie liczby doskonalej.
Wikipedia: Liczba doskonała – liczba naturalna, która jest sumą wszystkich swych dzielników właściwych (to znaczy od niej mniejszych). Najmniejszą liczbą doskonałą jest 6, ponieważ 6 = 3 + 2 + 1.
Nauczyciel może zapytać uczniów o następną po 6 liczbę doskonałą. (Następną jest 28 (28 = 14 + 7 + 4 + 2 + 1), a kolejne to 496, 8128, 33550336, 8589869056 i 137438691328.)
Prowadząc lekcję o rozkładzie liczby na czynniki pierwsze, można zapytać uczniów, czy numer ich mieszkania jest liczbą doskonałą? Takie pytanie (nazywane w OK – kluczowym) ma szansę zaintrygować uczniów. Można też szukać w innych miejscach liczb doskonałych i przy okazji uczyć się rozkładu na czynniki.
A dalej można przejść do poszukiwania…najmniejszej wspólnej wielokrotności, a potem do dodawaniu ułamków.

Krok czwarty
Załóżmy, że już nas nauczyciel zainteresował poprzez zadanie sprytnego pytania kluczowego. Jednak jak tu wytrzymać całe 45 minut lekcji? Może liczby doskonałe są ciekawe, ale już rozkład na czynniki? Znacznie mniej. Czy musimy ciągle tylko rozwiązywać zadania, i to jeszcze nie kontaktując się z innymi?
Otóż nie! W ocenianiu kształtującym dużą rolę grają pytania, zarówno zadawane przez uczniów nauczycielowi, jak i te płynące do uczniów. Ważne jest, aby uczeń miał czas na zastanowienie się nad odpowiedzią, aby przedyskutował odpowiedź z koleżanką lub kolegą, aby nie czuł się wyrywany do odpowiedzi i natychmiast oceniany. Nauczyciel „okejowy” pilnuje, aby wszyscy uczniowie byli zaangażowani w tok lekcji. Również – aby uczniowie pomagali sobie wzajemnie i uczyli się od siebie.
Chyba jakąś bajkę pani nam tu serwuje! Do szkoły trzeba chodzić i trzeba się uczyć, za naszych czasów uczyliśmy się i było dobrze.
Nie tak znowu wszystkim było dobrze. Przypomnijcie sobie, jak drżeliście przed lekcją matematyki, czy historii. Niektórych to nawet stale brzuch bolał przed tymi lekcjami.
Och, może tak i było, ale się nauczyliśmy i wyrośliśmy na porządnych obywateli, a teraz….
A czy nie wolelibyście się nauczyć bez bólu brzucha, z zainteresowaniem i nie tylko na klasówkę, a na wiele lat?
Wiele ludzi na całym świecie zastanawia się – jak lepiej i efektywniej uczyć. Wykorzystywane są badania nie tylko nad efektami, ale też nad mózgiem uczącego się człowieka. Wnioski są przekładane na rady praktyczne i wykorzystywane na przykład w… ocenianiu kształtującym.

Krok piąty
O co pytacie swoje dzieci, gdy przychodzą ze szkoły? O co pytali Was rodzice?
– Co dostałeś?
Och, nie lubiliście tego pytania, szczególnie wtedy, gdy nie było się czym pochwalić. A zaraz po Waszej odpowiedzi padało inne: A nie mogło być więcej?
Taniec szkoły wokół stopni.
Nauczyciele często mówią, że marny stopień motywuje ucznia do nauki. Przypomnij sobie, czy lubiłeś przedmiot, z którego dostawałeś słabe oceny?
Kowalski, ty to zawsze tylko 3-. Motywujące prawda?
Ale dlaczego tylko 3-, co zrobiłem źle, jak powinno być dobrze, czy nic nie ma dobrego w mojej pracy?
Stopień nie daje uczniowi żadnej informacji oprócz takiej, że plasuje go w rankingu osiągnięć klasowych.
Ocenienie kształtujące zaleca rozszerzenie pojęcia ocenianie na ocenianie, które pomaga się uczyć. Nauczyciel zamiast stopnia przekazuje uczniowi informację: co zrobił dobrze, co źle, jak ma poprawić swoją pracę i co powinien zrobić w przyszłości. W ten sposób nauczyciel wykorzystuje pracę ucznia do doskonalenia jego procesu uczenia się.
Taka informacja zwrotna może być również wykorzystana przez rodziców, aby pomóc dziecku w jego uczeniu się.
Więc rodzic zamiast pytać dziecko o stopnie powinien zapytać: Czego się dziś nauczyłeś?
Zapytaj też swoje dziecko, po co chodzi do szkoły. Zobaczysz, jak się zdziwi. Może odpowie, że dlatego, żeby się uczyć. Wtedy zapytaj go, czego się nauczyło przez ostatni tydzień. Nie będę przewidywać jego odpowiedzi.
A przecież Twoje dziecko spędza w szkole większość swojego czasu, dobrze by było, aby robiło to efektywnie, nie mówiąc o tym, aby było w szkole doceniane, a nie krytykowane.
Czy zdarzało Ci się, że Twoje dziecko chorowało tydzień i było z Tobą w domu? Czy uczyłeś go wtedy? Pewnie zauważyłeś, że nie ślęczałeś z dzieckiem nad lekcjami przez 7 godzin dziennie, a jednak udało mu się nadrobić materiał.
Tak, niestety dzieci tracą wiele czasu w szkole. Co prawda, rozwijają się wtedy społecznie i trzeba to docenić, ale przyznacie, że czas lekcji powinien być lepiej wykorzystany na naukę. Czasami wydaje mi się, że w szkole uczeń podlega wyłącznie procesowi oceniania, a nie uczenia się.
Proście nauczyciela, aby dawał Waszemu dziecku informację zwrotną. Nie domagajcie się stopni, bo uczącemu się nie dają żadnej korzyści.

Krok szósty
W szkole nie ma współpracy. Jak mówi profesor Janusz Czapiński, – jeśli występuje to w formie nagannej – jako ściąganie.
Czy przypominasz sobie ze swojego dzieciństwa pracę zespołową (poza lekcjami W-F) lub pracę metodą projektów? Jeśli tak, to jesteś szczęściarzem. Uczeń w szkole na lekcjach jest samotny, samotnie wykonuje zlecone przez nauczyciela zadania i indywidualnie jest oceniany.
Nie ma żadnego powodu, aby w czasie trwania procesu uczenia się uczeń pracował sam. Wspólna dyskusja, poszukiwanie rozwiązań, ustalenie odpowiedzi w parach daje uczniom poczucie bezpieczeństwa, możliwość uczenia się od siebie wzajemnie i ćwiczenia umiejętności współpracy, która z kolei jest bardzo ważna w dorosłym życiu.
Wspierajcie nauczyciela swoich dzieci, który stosuje metodę projektu, często poleca pracę w parach, uczy oceny koleżeńskiej i dba, aby uczniowie umieli współpracować.

Krok siódmy
Może słyszałeś dawniej o sobie, albo teraz o swoim dziecku, że jest leniwe i nieodpowiedzialne. Żadne dziecko takie się nie rodzi i przeważnie takie nie jest. Jak ma być odpowiedzialne, skoro jest ubezwłasnowolnione! Musi chodzić do szkoły, musi uczyć się tego, co jest w programie, musi zdawać egzaminy itd.
Ale w szkole jest miejsce na uczenie odpowiedzialności. W ocenianiu kształtującym nauczyciel dba, aby uczniowie dokonywali samooceny, uczy ich tej umiejętności. Owocuje to przejmowaniem odpowiedzialność przez ucznia za swój proces uczenia się. W życiu bardzo mu się to przyda.

Krok ósmy
Czy sądzisz, że szkoła Twojego dziecka dobrze współpracuje z rodzicami?
Jak wygląda ta współpraca, a jakiej byś oczekiwał? Przychodzisz na zebranie z rodzicami, otrzymujesz kartkę ze stopniami swojego dziecka i prośbę, aby skontaktować się z niektórymi nauczycielami. Wychowawca narzeka na dzieci: są agresywne, nie uczą się należycie itd. Czasami wychowawca planuje wycieczkę klasową,  zbiera składki za komitet rodzicielski i koniec „współpracy”.
Nauczyciel okejowski pragnie autentycznej współpracy z rodzicami. Informuje ich o postępach dziecka, daje rady, jak z nim pracować, planuje rozwój ucznia wraz z jego rodzicami.
Takiemu nauczycielowi trzeba zaufać i pomóc.
 
 

32 komentarze

  • avatar

    Wiesław Mariański

    10 lutego 2011 at 01:45

    Komentarz 4.
    Czy obecna szkoła i pracujący w niej nauczyciel są w stanie „wytrzymać” OK. Jakim kosztem ? Jak długo ? Jakie warunki powinna spełnić szkoła, dyrekcja, władze oświatowe aby OK rozwijało się i utrwalało ? Jak OK wpływa na szkołę, jak zmienia ją ? Jaki wpływ ma OK na ulubiony parametr naszej oświaty – średnią ocenę z wszystkiego ?

    • avatar

      Danuta Sterna

      10 lutego 2011 at 15:33

      OK gości w różnych szkołach w Polsce. W niektórych jest na stałe, a w pewnych przelotnie.
      W tym roku około 30 szkół pracuje w programie: Rozwijanie uczenia się i nauczania (RUN) i tam na pewno praca wre. Wprowadzane są strtegie oceniania kształtującego i sprawdzane na ile zostały wdrożone.
      Można poczytać na stronie http://www.ceo.org.pl/run.
      Badań na temat efektywności OK w Polsce jest mało, ale za to światiwych badań zrobiono wiele.
      Dla mnie osobiście badania nie są w tej kwestii niezbędne, bo gołym okiem widać, że OK jest potrzebny.
      D

  • avatar

    Wiesław Mariański

    10 lutego 2011 at 01:45

    Komentarz 4.
    Czy obecna szkoła i pracujący w niej nauczyciel są w stanie „wytrzymać” OK. Jakim kosztem ? Jak długo ? Jakie warunki powinna spełnić szkoła, dyrekcja, władze oświatowe aby OK rozwijało się i utrwalało ? Jak OK wpływa na szkołę, jak zmienia ją ? Jaki wpływ ma OK na ulubiony parametr naszej oświaty – średnią ocenę z wszystkiego ?

    • avatar

      Danuta Sterna

      10 lutego 2011 at 15:33

      OK gości w różnych szkołach w Polsce. W niektórych jest na stałe, a w pewnych przelotnie.
      W tym roku około 30 szkół pracuje w programie: Rozwijanie uczenia się i nauczania (RUN) i tam na pewno praca wre. Wprowadzane są strtegie oceniania kształtującego i sprawdzane na ile zostały wdrożone.
      Można poczytać na stronie http://www.ceo.org.pl/run.
      Badań na temat efektywności OK w Polsce jest mało, ale za to światiwych badań zrobiono wiele.
      Dla mnie osobiście badania nie są w tej kwestii niezbędne, bo gołym okiem widać, że OK jest potrzebny.
      D

  • avatar

    Wiesław Mariański

    10 lutego 2011 at 01:58

    Komentarz 5.
    Wielką zaletą OK jest to, że nie jest to nowinka, niesprawdzona nowość, eksperyment lub wynalazek. Jest to system wynikający z doświadczenia i intuicji, zgodny z naturalnymi potrzebami człowieka. Przypuszczam, że każdy z nas zetknął się z elementami OK w swoim życiu, nie tylko szkolnym.
    Teraz uświadamiam sobie, że jako uczeń byłem traktowany OK na lekcjach w-f w liceum. Dopiero kilka lat po maturze uświadomiłem sobie, że moim nauczycielem był wybitny profesjonalista.
    Widzę też, że gdy byłem nauczycielem stosowałem elementy OK, nie wiedząc, że to się tak nazywa.

  • avatar

    Wiesław Mariański

    10 lutego 2011 at 01:58

    Komentarz 5.
    Wielką zaletą OK jest to, że nie jest to nowinka, niesprawdzona nowość, eksperyment lub wynalazek. Jest to system wynikający z doświadczenia i intuicji, zgodny z naturalnymi potrzebami człowieka. Przypuszczam, że każdy z nas zetknął się z elementami OK w swoim życiu, nie tylko szkolnym.
    Teraz uświadamiam sobie, że jako uczeń byłem traktowany OK na lekcjach w-f w liceum. Dopiero kilka lat po maturze uświadomiłem sobie, że moim nauczycielem był wybitny profesjonalista.
    Widzę też, że gdy byłem nauczycielem stosowałem elementy OK, nie wiedząc, że to się tak nazywa.

  • avatar

    manuela

    14 lutego 2011 at 10:59

    Pani Danuto!
    Dziękuję za ten ostatni zapis, bo mam to zamiar wykorzystać na zebraniu z rodzicami.
    Chciałam panią prosić o OK-owskie spojrzenie na rolę środowiska rodzinnego na wyniki nauczania, czy my wychowawcy powinniśmy pytać rodzicow o wykształcenie, pomoc w odrabianiu zadań itp.
    Czy też zająć się czymś bardziej istotnym?
    Co Pani o tym sądzi?
    Pozdrowienia

    • avatar

      Danuta Sterna

      14 lutego 2011 at 11:38

      Bardzo się cieszę, że się przydam. Zauważyłam, że do osób nie będących nauczycielami lepiej przemawia przykład z ich własnego życia niż odwołanie się np do badań. Co ja mówię, do każdego lepiej to przemawia.
      Kiedyś po prezentacji OK dla bibliotekarzy, jedna z pań powiedziała mi, że leci wyznaczyć nacobezu mężowi. Wtedy starłam się opowiedzieć o OK od strony psychologicznej i zwykłego zastosowania w życiu.
      Ale pamiętam też, gdy przybliżałam OK rodzicom moich gimnazjalistów i oni sami zauważali bezsens „ostopniowywania” ich dzieci.
      Jeśli chodzi o druga sprawę, to nigdy bym rodziców nie pytała o wykształcenie, zresztą ono jest chyba w danych ucznia. Też nie sądzę, abyśmy mogli wymagać od rodziców pomocy przy odrabianiu lekcji. Za to można tak jasno sformułować nacobezu do pracy domowej, aby rodzic mógł sprawdzić – czy zostało spełnione przez dziecko. NP: podaj co najmniej trzy rzeki, wtedy rodzic może zliczyć, czy dziecko podało 2 czy trzy. Jeśli chodzi o pracę domową, to wolałabym zadawać taką, przy której uczeń może wykorzystać rodziców, a nie z nimi ją odrabiać. NP: Zapytaj mamę, kiedy pierwszy raz głosowała? Zrób wywiad z tatą na temat zaciagania kredytów? itd
      To coś „istotnego” o czym Pani pisze, to dla mnie rozmowa o uczniu z nim i rodzicami. Jak mu idzie i jak można mu pomóc.
      Jeśli odpowiedziałam na inne pytania niż Pani chciała zadać, to proszę pytać dalej.
      Pozdrawiam danusia
      Ps. Obawiam się, że mojego artykułu rodzice mogą nie chcieć przeczytać, ale może Pani zrobić z nimi mini warsztat zadając im pytania w nim zawarte. Wtedy będzie gwarancja, że informacja się przedarła.

  • avatar

    manuela

    14 lutego 2011 at 10:59

    Pani Danuto!
    Dziękuję za ten ostatni zapis, bo mam to zamiar wykorzystać na zebraniu z rodzicami.
    Chciałam panią prosić o OK-owskie spojrzenie na rolę środowiska rodzinnego na wyniki nauczania, czy my wychowawcy powinniśmy pytać rodzicow o wykształcenie, pomoc w odrabianiu zadań itp.
    Czy też zająć się czymś bardziej istotnym?
    Co Pani o tym sądzi?
    Pozdrowienia

    • avatar

      Danuta Sterna

      14 lutego 2011 at 11:38

      Bardzo się cieszę, że się przydam. Zauważyłam, że do osób nie będących nauczycielami lepiej przemawia przykład z ich własnego życia niż odwołanie się np do badań. Co ja mówię, do każdego lepiej to przemawia.
      Kiedyś po prezentacji OK dla bibliotekarzy, jedna z pań powiedziała mi, że leci wyznaczyć nacobezu mężowi. Wtedy starłam się opowiedzieć o OK od strony psychologicznej i zwykłego zastosowania w życiu.
      Ale pamiętam też, gdy przybliżałam OK rodzicom moich gimnazjalistów i oni sami zauważali bezsens „ostopniowywania” ich dzieci.
      Jeśli chodzi o druga sprawę, to nigdy bym rodziców nie pytała o wykształcenie, zresztą ono jest chyba w danych ucznia. Też nie sądzę, abyśmy mogli wymagać od rodziców pomocy przy odrabianiu lekcji. Za to można tak jasno sformułować nacobezu do pracy domowej, aby rodzic mógł sprawdzić – czy zostało spełnione przez dziecko. NP: podaj co najmniej trzy rzeki, wtedy rodzic może zliczyć, czy dziecko podało 2 czy trzy. Jeśli chodzi o pracę domową, to wolałabym zadawać taką, przy której uczeń może wykorzystać rodziców, a nie z nimi ją odrabiać. NP: Zapytaj mamę, kiedy pierwszy raz głosowała? Zrób wywiad z tatą na temat zaciagania kredytów? itd
      To coś „istotnego” o czym Pani pisze, to dla mnie rozmowa o uczniu z nim i rodzicami. Jak mu idzie i jak można mu pomóc.
      Jeśli odpowiedziałam na inne pytania niż Pani chciała zadać, to proszę pytać dalej.
      Pozdrawiam danusia
      Ps. Obawiam się, że mojego artykułu rodzice mogą nie chcieć przeczytać, ale może Pani zrobić z nimi mini warsztat zadając im pytania w nim zawarte. Wtedy będzie gwarancja, że informacja się przedarła.

  • avatar

    manuela

    14 lutego 2011 at 17:34

    Dziękuję za odpowiedż. Pytałam panią o rolę rodziców, ponieważ w mojej szkole trwa akcja związana z analizą środowiska ucznia, a to w związku ztym , że wyniki szkoły są kiepskie. Wydaje mi się ,że jest tworzenie parasola ochronnego. Mamy szukać przyczyny.
    Jest pani dla mnie autorytetem, dlatego pytam o pani zdanie.
    Ja , uważam , że zacząćtrzeba od analizy pracy nuczycieli, ale za takie myślenie jestem traktowana jak bardzo, bardzo czarna owca, a nawet wróg narodu pedagogicznego.

  • avatar

    manuela

    14 lutego 2011 at 17:34

    Dziękuję za odpowiedż. Pytałam panią o rolę rodziców, ponieważ w mojej szkole trwa akcja związana z analizą środowiska ucznia, a to w związku ztym , że wyniki szkoły są kiepskie. Wydaje mi się ,że jest tworzenie parasola ochronnego. Mamy szukać przyczyny.
    Jest pani dla mnie autorytetem, dlatego pytam o pani zdanie.
    Ja , uważam , że zacząćtrzeba od analizy pracy nuczycieli, ale za takie myślenie jestem traktowana jak bardzo, bardzo czarna owca, a nawet wróg narodu pedagogicznego.

  • avatar

    Danuta Sterna

    15 lutego 2011 at 14:03

    Szukanie winnych tylko po jednej stronie zawsze jest skazane na niepowidzenie. W programie SUS proponujemy szkołom technikę ewaluacji wenętrznej nazywanej „profilem szkoły”, w której zaangażowane są wszystkie podmioty szkoły. Oczywiście nie każda szkoła jest gotowa na taką diagnozę, ale wyniki są rewelacyjne. Atmosfera się oczyszcza, bo wszyscy z troską pochylają się nad szkołą, zamuast śledzenia winnych. Rodzice wtedy też się uaktywniają i są skłonni do współpracy.
    Współczuję braku zrozumienia w szkole dla Pani kierunku myślenia.
    Sytauacja z wynikami się nie zmieni, jeśli nauczycuiele nie pochylą się nad swoim nauczaniem. Takie jest też moje zdanie. Bo przecież wyksztłcenia rodziców nie zmienimy, uczniów też jie, to co można zmienić?
    Pozdrawiam i życzę odporności i wiary w swoje myślenie.
    Danusia

  • avatar

    Danuta Sterna

    15 lutego 2011 at 14:03

    Szukanie winnych tylko po jednej stronie zawsze jest skazane na niepowidzenie. W programie SUS proponujemy szkołom technikę ewaluacji wenętrznej nazywanej „profilem szkoły”, w której zaangażowane są wszystkie podmioty szkoły. Oczywiście nie każda szkoła jest gotowa na taką diagnozę, ale wyniki są rewelacyjne. Atmosfera się oczyszcza, bo wszyscy z troską pochylają się nad szkołą, zamuast śledzenia winnych. Rodzice wtedy też się uaktywniają i są skłonni do współpracy.
    Współczuję braku zrozumienia w szkole dla Pani kierunku myślenia.
    Sytauacja z wynikami się nie zmieni, jeśli nauczycuiele nie pochylą się nad swoim nauczaniem. Takie jest też moje zdanie. Bo przecież wyksztłcenia rodziców nie zmienimy, uczniów też jie, to co można zmienić?
    Pozdrawiam i życzę odporności i wiary w swoje myślenie.
    Danusia

  • avatar

    Wiesław Mariański

    17 lutego 2011 at 22:50

    manuela
    „Ja , uważam , że zacząć trzeba od analizy pracy nauczycieli, ale za takie myślenie jestem traktowana jak bardzo, bardzo czarna owca, a nawet wróg narodu pedagogicznego.”
    – współczuję i dodaję otuchy, bo racja jest po Twojej stronie, bo Twoje myślenie czyste, naturalne i zgodne z prawidłowymi zasadami
    – jeśli jesteś sama to bardzo źle. Obserwuję zjawisko „osamotnienia” nauczycieli niekonwencjonalnych, twórczych, a przy tym krytycznych i samokrytycznych.
    – a może nie jest tak źle, może jest was kilku myślących podobnie ?
    – uważam, że wyjściem z tego „osamotnienia” jest samorzutne zacieśnienie współpracy, działanie razem, oficjalne spieranie się i wspieranie. Może to zabrzmi naiwnie i nieco groźnie, ale to „przeciętni” dyrektorzy i nauczyciele powinni słuchać i „bać się” takich nauczycieli jak Ty, a nie odwrotnie.
    – razem i wspólnie byłoby raźniej, śmielej, przyjemniej, bezpieczniej i skuteczniej
    Pozdrawiam i trzymam kciuki

  • avatar

    Wiesław Mariański

    17 lutego 2011 at 22:50

    manuela
    „Ja , uważam , że zacząć trzeba od analizy pracy nauczycieli, ale za takie myślenie jestem traktowana jak bardzo, bardzo czarna owca, a nawet wróg narodu pedagogicznego.”
    – współczuję i dodaję otuchy, bo racja jest po Twojej stronie, bo Twoje myślenie czyste, naturalne i zgodne z prawidłowymi zasadami
    – jeśli jesteś sama to bardzo źle. Obserwuję zjawisko „osamotnienia” nauczycieli niekonwencjonalnych, twórczych, a przy tym krytycznych i samokrytycznych.
    – a może nie jest tak źle, może jest was kilku myślących podobnie ?
    – uważam, że wyjściem z tego „osamotnienia” jest samorzutne zacieśnienie współpracy, działanie razem, oficjalne spieranie się i wspieranie. Może to zabrzmi naiwnie i nieco groźnie, ale to „przeciętni” dyrektorzy i nauczyciele powinni słuchać i „bać się” takich nauczycieli jak Ty, a nie odwrotnie.
    – razem i wspólnie byłoby raźniej, śmielej, przyjemniej, bezpieczniej i skuteczniej
    Pozdrawiam i trzymam kciuki

Dodaj komentarz