Tytuł z Gazety Wyborczej z dnia 23 listopada.
W leadzie napisano: Szkoły nie pozwalają rodzicom na kserowanie testów dzieci. Nauczyciele uważają, że to narusza ich prawa autorskie: Nie po to wymyślamy testy, żeby krążyły w sieci.
W skrócie odmówiono rodzicom udostępnienia klasówki napisanej przez ucznia, broniąc swojego prawa do tekstu zadań.
Może to jakiś żart? Czegoś nie mogę zrozumieć. Czyżby nauczanie nie polegało na uczeniu uczniów, tylko na autorskim tworzeniu „dzieł”?
Jeśli moim celem jako nauczyciela jest nauczyć ucznia, a jeszcze lepiej pomóc mu się uczyć, to z ochotą powinnam udostępnić mu wszelkie materiały, które mu w tym pomogą, a już jego własną pracę ku refleksji – koniecznie! Rodzicom też, aby mogli pomóc dziecku.
Co to znaczy, że testy nie mają krążyć po sieci? Właśnie powinny krążyć, czym więcej dostępu uczniów do przykładów testów, tym większa szansa, że się nauczą.
Ale może nie chodzi o nauczenie, ale o sprawdzenie? Zaskoczyć testem ucznia, złapać go na niewiedzy i jeszcze użyć test kilka razy, aby za dużo się nie napracować.
Oj, oj boli.
Blogi Oś świata: |
18 komentarzy
xts
23 listopada 2011 at 13:29Uśmiałem się!
Widzę to jako kolejny objaw choroby przerostu ochrony praw autorskich.
Ale akurat w przypadku szkoły publicznej rozwiązanie byłoby bardzo proste – takie, jak wielu firmach komercyjnych: jednozdaniowa klauzula w umowie o pracę czy regulaminie, do którego ona się odwołuje, określająca przeniesienie praw autorskich do wszystkich dzieł wytworzonych w ramach obowiązków służbowych na pracodawcę.
Sądzę, że na taką zmianę i na udostępnienie na zasadzie public domain pozyskanych w ten sposób dzieł dałoby się namówić Ministra.
xts
23 listopada 2011 at 13:29Uśmiałem się!
Widzę to jako kolejny objaw choroby przerostu ochrony praw autorskich.
Ale akurat w przypadku szkoły publicznej rozwiązanie byłoby bardzo proste – takie, jak wielu firmach komercyjnych: jednozdaniowa klauzula w umowie o pracę czy regulaminie, do którego ona się odwołuje, określająca przeniesienie praw autorskich do wszystkich dzieł wytworzonych w ramach obowiązków służbowych na pracodawcę.
Sądzę, że na taką zmianę i na udostępnienie na zasadzie public domain pozyskanych w ten sposób dzieł dałoby się namówić Ministra.
Rafał
23 listopada 2011 at 21:06Jest jeszcze inna strona tego problemu: nauczycielka polskiego mojego brata nie udostępniła mu niezaliczonej klasówki, którą chciał pokazać korepetytorce – innej nauczycielce. Nie wiem, czym to było spowodowane. Strachem?
Rafał
23 listopada 2011 at 21:06Jest jeszcze inna strona tego problemu: nauczycielka polskiego mojego brata nie udostępniła mu niezaliczonej klasówki, którą chciał pokazać korepetytorce – innej nauczycielce. Nie wiem, czym to było spowodowane. Strachem?
Danusia
23 listopada 2011 at 21:21To wszystko jest co najmniej dziwne!
Nie rozumiem tych tajemnic i praw w tym miejscu.
Wyobrażacie sobie lekarza, który trzyma przed pacjentem diagnozę i leczenie w tajemnicy? Czy jego recepta jest autorska, czy powinien bać się innego lekarza?
D
Danusia
23 listopada 2011 at 21:21To wszystko jest co najmniej dziwne!
Nie rozumiem tych tajemnic i praw w tym miejscu.
Wyobrażacie sobie lekarza, który trzyma przed pacjentem diagnozę i leczenie w tajemnicy? Czy jego recepta jest autorska, czy powinien bać się innego lekarza?
D
Marta
24 listopada 2011 at 07:47Nauczyciele, dyrektorzy na zebraniach szkolnych narzekają na brak współpracy ze strony rodziców. Zachęcają nas do tego. Nauka moich synów jest bardzo dla mnie ważna, chyba głownie dla tego, że pragnę aby te 7 godzin dziennie które chłopcy spędzają w tej instytucji było dla nich dobrym doświadczeniem. Jeżeli źle napisze klasówkę, a ja chce mu pomóc się przygotować do poprawy – słyszę NIE. Gdy mój syn dostał trzecią „1” za grę na flecie – napisałam do nauczycielki że proszę o wskazówki jak mam w domu ćwiczyć z dzieckiem – dostałam odpowiedź: „Po pierwsze należy uważać na lekcji, a po drugie – zgłaszać wszelkie problemy do mnie. ja jestem od tego, by uczniów poprawiać i dawać im wskazówki.” To tak jakby ktoś trzasną przede mną drzwiami.
MD
Marta
24 listopada 2011 at 07:47Nauczyciele, dyrektorzy na zebraniach szkolnych narzekają na brak współpracy ze strony rodziców. Zachęcają nas do tego. Nauka moich synów jest bardzo dla mnie ważna, chyba głownie dla tego, że pragnę aby te 7 godzin dziennie które chłopcy spędzają w tej instytucji było dla nich dobrym doświadczeniem. Jeżeli źle napisze klasówkę, a ja chce mu pomóc się przygotować do poprawy – słyszę NIE. Gdy mój syn dostał trzecią „1” za grę na flecie – napisałam do nauczycielki że proszę o wskazówki jak mam w domu ćwiczyć z dzieckiem – dostałam odpowiedź: „Po pierwsze należy uważać na lekcji, a po drugie – zgłaszać wszelkie problemy do mnie. ja jestem od tego, by uczniów poprawiać i dawać im wskazówki.” To tak jakby ktoś trzasną przede mną drzwiami.
MD
AgaD
24 listopada 2011 at 12:10Wg mnie to tylko (aż) kolejny wyraz oporu, lęku, przed otwarciem drzwi klas. Nauczyciele okopują się w swoich salach, metodach. Nie chcą/boją się dzielić. Nie chcą utracić iluzji nieomylności.
AgaD
24 listopada 2011 at 12:10Wg mnie to tylko (aż) kolejny wyraz oporu, lęku, przed otwarciem drzwi klas. Nauczyciele okopują się w swoich salach, metodach. Nie chcą/boją się dzielić. Nie chcą utracić iluzji nieomylności.
W. Szwajkowski
24 listopada 2011 at 16:13AgaD,
Może nie chodzi tylko o iluzję nieomylności, ale też o świadomą obawę przed ujawnieniem „omylności” lub niekompetencji? I to jeszcze w sposób trudny do obrony, bo w formie dokumentu z własnym podpisem. Nikt tego jednak głośno nie powie. Wygodniej zasłaniać się prawami autorskimi, jako powodem oficjalnym.
Pani Danuto,
To jest właśnie doskonały przykład, mam nadzieję, że wąskiej, ale dobrze okopanej grupy interesów w grupie wszystkich nauczycieli. Co by straciła ta grupa po wprowadzeniu propozycji xts? Jakieś korzyści finansowe? Straciłaby „święty spokój”. Teraz nie musi się obawiać, że ktoś przeanalizuje wymyślone przez nich klasówki, odpowiedzi uczniów i np. zakwestionuje zasadność wystawionej oceny.
W. Szwajkowski
24 listopada 2011 at 16:13AgaD,
Może nie chodzi tylko o iluzję nieomylności, ale też o świadomą obawę przed ujawnieniem „omylności” lub niekompetencji? I to jeszcze w sposób trudny do obrony, bo w formie dokumentu z własnym podpisem. Nikt tego jednak głośno nie powie. Wygodniej zasłaniać się prawami autorskimi, jako powodem oficjalnym.
Pani Danuto,
To jest właśnie doskonały przykład, mam nadzieję, że wąskiej, ale dobrze okopanej grupy interesów w grupie wszystkich nauczycieli. Co by straciła ta grupa po wprowadzeniu propozycji xts? Jakieś korzyści finansowe? Straciłaby „święty spokój”. Teraz nie musi się obawiać, że ktoś przeanalizuje wymyślone przez nich klasówki, odpowiedzi uczniów i np. zakwestionuje zasadność wystawionej oceny.
Danusia
24 listopada 2011 at 16:49Właśnie wróciłam z konferencji w ORE. Zapytałam tam uczestników, czy znają podręczniki, które uczą nauczać z pasją. Odpowiedzieli, że takie nie są potrzebne, bo trzeba samemu być z pasją. Każdy uważał się za takiego co uczy z pasją, a reszta po prostu mało się nadje do zawodu.
Jeśli mam o sobie zdanie, że jestem w porządku i nic nie muszę zmieniać, to nigdy spokoju nie stracę.
To dziwne, ze nikt się nie przyznał do trudności.
To inni nie potrafią, ale my owszem. Nawet jeden Pan stwierdził, ze napisał podręcznik z pasją z plastyki. Ja się pytam, czy znają taki podręcznik, który pomoże nauczycielowi w ciekawym nauczaniu i w nauczaniu do testów, razem.
D
Danusia
24 listopada 2011 at 16:49Właśnie wróciłam z konferencji w ORE. Zapytałam tam uczestników, czy znają podręczniki, które uczą nauczać z pasją. Odpowiedzieli, że takie nie są potrzebne, bo trzeba samemu być z pasją. Każdy uważał się za takiego co uczy z pasją, a reszta po prostu mało się nadje do zawodu.
Jeśli mam o sobie zdanie, że jestem w porządku i nic nie muszę zmieniać, to nigdy spokoju nie stracę.
To dziwne, ze nikt się nie przyznał do trudności.
To inni nie potrafią, ale my owszem. Nawet jeden Pan stwierdził, ze napisał podręcznik z pasją z plastyki. Ja się pytam, czy znają taki podręcznik, który pomoże nauczycielowi w ciekawym nauczaniu i w nauczaniu do testów, razem.
D
Wiesław Mariański
27 listopada 2011 at 17:28Coś mi obiło się o uszy: podręcznik do języka obcego, w którym jest mnóstwo ćwiczeń, które polegają na tym, że uczeń mówi o sobie. Okazuje się, że uczeń nabiera ochoty i śmiałości do mówienia i pisania w obcym języku, gdy może to robić w pierwszej osobie.
Wiesław Mariański
27 listopada 2011 at 17:28Coś mi obiło się o uszy: podręcznik do języka obcego, w którym jest mnóstwo ćwiczeń, które polegają na tym, że uczeń mówi o sobie. Okazuje się, że uczeń nabiera ochoty i śmiałości do mówienia i pisania w obcym języku, gdy może to robić w pierwszej osobie.
Danusia
27 listopada 2011 at 17:57Całkowita prawda, każdy najbardziej lubi zajmować się sobą. Powinniśmy to w szkole wykorzystać.
Danusia
Danusia
27 listopada 2011 at 17:57Całkowita prawda, każdy najbardziej lubi zajmować się sobą. Powinniśmy to w szkole wykorzystać.
Danusia