Część trzecia 14 czerwca – Wizyta w szkole

Część trzecia 14 czerwca – Wizyta w szkole
Dziś przyszła po nas Pani Ann  O’Conor  wizytatorka zajmująca się pomaganiem szkołom w ocenianiu kształtującym. Poszliśmy do szkoły podstawowej Julian’s school obserwować lekcję. Podzieliłam moją relację na kilka części:

  • Budynek szkolny
  • Uczniowie i nauczyciele w szkole
  • Edukacja i władze oświatowe
  • Ocenianie kształtujące w szkołach
  • Lekcja w szkole

  • Budynek szkolny

Jan Potworowski wczoraj powiedział mi, że dzieci w Anglii lubią szkołę i to było widać w szkole, w której byliśmy z wizytą.
Samo urządzenie szkoły charakteryzuje prostota, nie ma wymyślnych i drogich rozwiązań, za to jest wiele użytecznych. Klasy są wysokie i widne, korytarze dość wąskie, ale i tak przerwy dzieci spędzają na zewnątrz.
Wielu uczniów dojeżdża do szkoły na rowerze lub na hulajnogach, dla których są specjalne stojaki.
Pierwsze moje wrażenie było: to chyba przedszkole, tak kolorowo i dzieci takie malutkie. Tutaj dzieci idą do szkoły znacznie wcześniej niż u nas.
Dostaliśmy wizytówki dla gości. Do sali lekcyjnej zaprowadziła nas energiczna Pani Dyrektor, która idąc korytarzami cały czas coś gospodarsko ustawiała i poprawiała.
W każdej klasie jest ponad 30 dzieci. Ławki ustawione są do pracy w grupach, chyba nigdy nie stoją w rzędach. Nie ma tablicy kredowej, za to jest ekran podłączony do komputera. Nie jest to tablica interaktywna, nasza przewodniczka Ann wyjaśniła nam, że badania nie wykazują żadnej poprawy efektywności nauczania dzięki używaniu tablic interaktywnych, więc nie ma potrzeby ich instalować zważywszy, że są drogie. W kącie sali stoi kosz z dużymi planszami, które nauczyciel może używać podczas lekcji, ale są to zwykłe kartonowe (ładnie zaprojektowane) tablice. Jedna z nich poświęcona była protestowi przeciwko złemu traktowaniu zwierząt w cyrku.
Nasza nauczycielka używała jednak pomocy naukowych, które sama wykonała – prostych, ale dostosowanych do jej potrzeb.

  • Uczniowie i nauczyciele w szkole

Uczniowie przebywają w szkole dziennie od 9:00 do 15:30.
Każdy z nauczycieli jest również obecny w tym czasie, ale przychodzi do szkoły wcześniej – o 8 rano, gdyż każdego dnia o tej godzinie jest krótka rada pedagogiczna. Nauczyciele opuszczają szkołę po godzinie 17-tej. Każdy z nich ma w tygodniu jedno przedpołudnie „wolne” przeznaczone na przygotowanie zajęć i materiałów. Nauczyciele pracują w roku szkolnym 195 dni plus 5 dni obowiązkowo szkolą się.

  • Edukacja i władze oświatowe

Ann uświadomiła nam, że oświata angielska przeżywa teraz zmianę. W roku 1997 władze opracowały strategię narodową w której określiły dokładnie, jak każdy nauczyciel ma nauczać, potem wizytatorzy sprawdzali, czy zalecenia są wypełniane. Jednak z biegiem lat doszli do wniosku, że to nie jest dobre rozwiązanie, każdy nauczyciel sam powinien określić swój kreatywny plan. Od sierpnia obowiązywać będzie całkowita dowolność planów. Ann nie wie, z jakie skutki to przyniesie, bo kreatywność nauczycieli zderzy się z nawykami inspektorów. Główna trudność polega na tym, że nauczyciele chcą się skupić na celach nauczania i na procesie uczenia się uczniów, a władze i inspektorzy chcą ich rozliczać z wyników egzaminów i z uczenia pod testy. Skąd my to znamy?

  • Ocenianie kształtujące w szkołach

Dla szkół stosujących OK ( ALF – assessment for learning) ważne jest przede wszystkim – jak uczniowie się uczą, a nie jak ich nauczyciel naucza. Szkoła, która chce rozwijać się w tym kierunku wynajmuje (za wynagrodzeniem) inspektora, który pracuje z nauczycielami, obserwuje ich lekcje, pomaga w planowaniu i daje nauczycielom informację zwrotną o ich pracy.
Ann jest takim inspektorem od 10 lat. Przeważnie pracuje z dwoma nauczycielami. Jest w szkole przeciętnie 2 razy w trymestrze, czyli 6 razy do roku. W czasie jednego pobytu ustala strategię z nauczycielami, a w czasie następnego sprawdza, co się sprawdziło, a co nie. Wybrano do projektu nauczyciele uczestniczą w szkoleniach poza szkołą w gminie. Wspólnie przeprowadzają badania nad efektywnością pracy nauczycieli z OK. Ann ma w swoim projekcie 40 nauczycieli, którzy wzajemnie obserwują lekcje i oceniają się kształtująco. Ann uważa, że jeśli OK jest stosowany również do nauczycieli, to wtedy lepiej oni go rozumieją.

  • Lekcja w szkole

Obserwowaliśmy lekcję matematyki dla uczniów 8 – letnich. W klasie było 30 uczniów. Lekcja dotyczyła wielokątów. Uczniowie usiedli w grupach. Przed sobą mieli tylko białe tablice, mazaki i gąbki. Otrzymali zadanie, które rozwiązywali w parach na tabliczkach. Ann od razu na początku nas opuściła i usiadła przy jednym uczniu, pomagała mu pracować przez całą lekcję. Przy jednym ze stołów usiadła inna nauczycielka, podejrzewam, że pracowała z uczniami o specjalnych potrzebach. Ciekawe było obserwować jej pracę, mówiła do uczniów bardzo wyraźnie i powoli, ale zarazem cicho, nie przeszkadzało to innym uczniom w pracy.
Wszyscy uczniowie byli zaangażowani w naukę. Jeden, siedzący blisko nas próbował markować pracę, ale natychmiast został zauważony przez nauczycielkę i przywołany do porządku. Nauczycielka chodziła po sali lekcyjnej i zaglądała do tabliczek uczniów. Zamiast znanej już u nas metody podnoszenia ręki na znak ciszy, tutaj stosowane było klaskanie – nauczycielka klaskała, a uczniowie słysząc dźwięk też klaskali w ręce, powodowało to natychmiastowe zaprzestanie rozmów.
Nauczycielka wyświetliła cele lekcji na tablicy połączonej z komputerem. Były to właściwie kryteria sukcesu (nasze nacobezu). Nikt ich nie zapisywał w zeszytach. Ale przy końcu lekcji nauczycielka wróciła do nich i poprosiła uczniów o samoocenę – czy są przekonani, że potrafią to co było okreslone na początku lekcji. Uczniowie podnieśli ręce, a nauczycielka sprawdziła, czy nikt nie został z tyłu.
Na początku nauczycielka wyświetliła rysunek sześciokąta i zapytała uczniów czym się charakteryzuje hexagon. Ustalono wspólnie definicję i posiłkując się nią sprawdzano, które z narysowanych figur są sześciokątami, a które nie. Uczniowie głosowali przez podniesienie ręki, po czym musieli swoją decyzję poprzeć argumentami. Nauczycielka czekała, aż każde z dzieci się zdecyduje, dopiero wtedy pytała o odpowiedź. Jednak dzieci zgłaszały się odpowiedzi przez podniesienie ręki, co jak wiadomo w naszym OK jest niepolecane. Może dlatego, że wszystkie dzieci sygnalizowały, że są gotowe do odpowiedzi.
Tak samo poznawano pięciokąty, a potem ośmiokąty.
Końcowe zadanie polegało na narysowaniu własnych figur i sprawdzeniu w parach, czy rysunki są prawidłowe. Nastąpiła ocena koleżeńska. Nauczycielka zapytała – który z partnerów dobrze zrobił zadanie. W ten sposób sprawdziła, czy może przejść do następnego tematu.
Ta część zakończona została imponującym (dla mnie) podsumowaniem. Nauczycielka zadała uczniom dwa pytania:

  1. Co musimy wiedzieć, aby zdecydować czy coś jest lub nie jest sześciokątem?
  2. Co musimy zrobić, aby o tym zdecydować?

Określono wspólnie odpowiedzi na te pytania:

  1. Musimy wiedzieć ile boków ma figura.
  2. Musimy na „okragło” policzyć liczbę boków zaczynając od jednego zaznaczonego wierzchołka.

Widać różnicę między tymi dwoma dopowiedziami.
Cały czas dzieci pracowały bez zeszytów – na białych tabliczkach. Podczas pracy w parach był gwar, ale po jednym oklasku zapadała cisza.
Grupa „specjalna” pod opieką nauczycielki wyszła na boisko i tam wspólnie kredą rysowali wielokąty.
Pozostali uczniowie z prowadząca nauczycielką zajęli się wielokątami foremnymi. I znowu nauczycielka zapytała czym różni się jeden z wielokątów (foremny) od pozostałych. Po ustaleniu definicji prawie wszyscy uczniowie zsunęli stoliki i otrzymali rysunki różnych wielokątów. Mieli za zdanie odnaleźć te, które są foremne. Następnie otrzymali karton podzielony na 4 części, na którym układali w odpowiednich jej częściach: ośmiokąty foremne, ośmiokąty nieforemne, sześciokąty foremne i nieforemne. Uczniowie z zapałem, konsultując się nawzajem wybierali miejsce dla swoich figur.
Czterej uczniowie otrzymali inne zadanie: otrzymali kartkę z różnymi wielokątami, mieli wpisać w nie odpowiednią nazwę, a następnie sprawdzić wzajemnie w parach, czy dobrze wykonali zadanie. Pracowali sami, nie nękani przez nikogo.
Zastanawiające było, że uczniowie nie używali zeszytów, nie miałam okazji zapytać dlaczego.
Nie słyszałam dzwonka, nauczycielka zebrała uczniów i razem wyszli na przerwę.
W powyższym tekście boldem zaznaczyłam miejsca charakterystyczne dla OK.
Myślę, że bardzo trudno opracować scenariusz lekcji z OK, gdyż to co jest ważne w ocenianiu kształtującym widać w organizacji procesu uczenia się, a nie w planach ćwiczeń. W scenariuszu występuje przeważnie tylko przebieg lekcji, a nie opis procesu uczenia się uczniów.
Musimy w Polsce pomyśleć – jak dzielić się praktyką oceniania kształtującego w gronie nauczycieli.

Dodaj komentarz