Pomysł na malutki konkurs

Poproszono mnie o przeprowadzenie zajęć dla dzieci w świetlicy środowiskowej. Świetlica znajduje się w bardzo „trudnej” dzielnicy Warszawy, już wcześniej pracowałam tam z dziećmi przy odrabianiu lekcji z matematyki. Zajęcia miały się odbyć w czasie ferii – dla dzieci w różnym wieku i dotyczyć matematyki.
Nie było to łatwe zadanie, dzieci uczęszczające do świetlicy mają wielkie trudności ze skupianiem się, nie lubią się uczyć, a matematyki szczególnie, często wagarują, mają ogromne zaległości – to była po prostu praca „na froncie”. Dodatkowo (w odróżnieniu od nauczycieli w szkole) nie mam w zanadrzu żadnych kar i nagród, albo zainteresuję dzieci w jakiś sposób, albo nie będą ze mną pracować.
Postanowiłam zaprojektować konkurs. Zdawałam sobie sprawę, że zadania-zagadki nie mogą być za trudne, bo dzieci szybko się zniechęcą. Dodatkowo powinny być możliwe do wykonania przez dzieci w różnym wieku. Zaglądając do różnych źródeł opracowałam ponad 30 zadań-zagadek. Korzystałam też z propozycji Szkoły Myślenia.
Ale najważniejszym zadaniem dla mnie było – jak te zajęcia przeprowadzić.
Wiem, że bardzo ważne jest analizowanie sposobu rozumowania dzieci, dochodzenia przez nie do rozwiązania zadania, do odpowiedzi. Wcześniej ucząc dzieci tabliczki mnożenia, zauważyłam, że każde z nich ma inną „strategię” obliczeń. Jedni liczą na palcach, inni dzielą mnożenie na etapy i dodają do siebie wyniki. Dzieciom było trudno opowiedzieć mi, jak wygląda ich własna strategia, ale jeśli udało się im ją prześledzić, to mogli ją powtórzyć w przyszłości w innych obliczeniach. Powoli zaczęli się przyzwyczajać do mojego dziwnego pytania – A jak do tego doszedłeś?
Dla mnie w matematyce najważniejsza jest droga wiodąca do rozwiązania, a nie sama odpowiedź. Chciałam, abyśmy w konkursie też byli świadomi nie tylko dobrej odpowiedzi, ale też sposobu jej pozyskania. Równie ważne było, aby dzieci nie bały się udzielić nieprawidłowej odpowiedzi, aby próbowały i podejmowały ryzyko. Obawiałam się, aby się szybko nie zniechęciły, gdy nie potrafią znaleźć rozwiązania. Dlatego do niektórych zagadek zadań opracowałam wskazówki. Nie była to łatwa sprawa. Człowiek dorosły ma tendencję, aby sugerować uczącemu się  własny tok rozumowania do naśladowania. A to zabija twórcze podejście uczniów i wymyślanie przez nich oryginalnych rozwiązań..
Opracowałam zasady konkursu, a w nich też zasady oceniania.
Aby zwiększyć poczucie bezpieczeństwo dzieci, poprosiłam o dobranie się w pary lub w trójki – zespoły. Zespół losował zadanie w kopercie, ale mógł je wymienić, gdy wylosował zadanie oznaczone gwiazdką (trudniejsze). Członkowie zespołu decydowali o tym, czy chcą rozwiązywać zadanie trudniejsze, czy łatwiejsze. Też wspólnie zespół decydował, czy skorzysta ze wskazówki, jeśli zadanie taką wskazówkę miało.
Na ścianie powiesiłam zasady oceniania:
Zasady
Bez użycia wskazówki
0 pkt – zła odpowiedź i brak wyjaśnień
2 pkt – zła odpowiedź i próba uzasadnienia
4 pkt – dobra odpowiedź i brak wyjaśnień
6 pkt – dobra odpowiedź i prawidłowe uzasadnienie
Z użyciem wskazówki (niebieski trójkąt)
0 pkt – zła odpowiedź i brak wyjaśnień
1 pkt – zła odpowiedź i próba uzasadnienia
2 pkt – dobra odpowiedź i brak wyjaśnień
3 pkt – dobra odpowiedź i prawidłowe uzasadnienie
Taki system pozwalał na:

  • Pracę zespołową
  • Samodzielność wyboru przez zespól trudności zadania
  • Podejmowanie ryzyka
  • Premiowanie wyjaśnienia rozumowania

Udało się. Dwa zespoły dzielnie pracowały i udało im się kilka zagadek rozwiązać.
Nie zamieszczam treści zagadek, których użyłam w konkursie, można je samodzielnie ułożyć zgodnie z nauczanym przedmiotem i intencją konkursu. Chodzi mi raczej o samą konstrukcję konkursu, którą można przeprowadzić zarówno na lekcji powtórzeniowej, jak i podczas zastępstwa.
Myślę, że opracowanie takiego awaryjnego konkursu, może nam pomoc w kilku sytuacjach. Można go zastosować w nadzwyczajnej sytuacji lub z premedytacją, gdy przygotowujemy uczniów do klasówki.
Można go przeprowadzić na różnych przedmiotach, nie tylko na matematyce.

Dodaj komentarz