Czy mogę dalej?
Program szkolny zobowiązuje nauczyciela do jego realizacji i to w określonym czasie. Jeśli nauczycielowi nie udało się tego zrobić, to musi się gęsto tłumaczyć i dyrektor szkoły i władze oświatowe nie są z tego zadowolone. W tym roku doszedł jeszcze obowiązek monitorowania wprowadzania nowej podstawy programowej. Część dyrektorów bardzo się przejęła tym obowiązkiem i skrupulatnie sprawdza, czy plany założone przez nauczyciela na początku roku są ściśle wykonywane. Wszystko to nie pozastawia nauczycielowi miejsca na refleksję i dostosowania tempa nauczania do możliwości uczniów.
Profesor Dylan Wiliam porównał nauczanie w szkole do pilotowania samolotu z Londynu do Warszawy. Pilot zakłada, że lot trwać będzie 2 godziny. Jeśli po tym czasie samolot wyląduje i nie będzie to Warszawa, a np. Kaliningrad, to pilot powinien powiedzieć:- Wylądowaliśmy, powinna to być Warszawa, proszę wysiąść, ja mam teraz inne zadanie. Brzmi dziwnie, ale tak właśnie dzieje się w klasie szkolnej – na dany temat nauczyciel ma poświęcić np. 2 godziny lekcyjne i nie pyta uczniów, czy opanowali materiał, tylko idzie dalej z programem.
Dla wielu uczniów ten czas jest wystarczający, ale dla reszty nie. Ci uczniowie, którzy nie opanowali materiału, najczęściej muszą douczyć się sami lub wziąć korepetycje. Szczególnie bolesna jest taka praktyka w nauczaniu matematyki, gdyż w tej dziedzinie bez zrozumienia poprzedniego materiału nie ma szans na zrozumienie następnego.
Gdy wiele lat temu uczyłam studentów na Politechnice Warszawskiej zdarzyła mi się następująca historia. Przyszedł do mnie student na konsultacje z równań różniczkowych, długo mu tłumaczyłam pewne zagadnienie, ale nie robiliśmy postępów. Pytałam go, czego nie rozumie, lecz on nie umiał mi tego wyjaśnić. Wreszcie zaczęliśmy analizować każdy krok i okazało się, że student nie umie… dodawać ułamków. Zatrzymywał się przy tych ułamkach i dalej nie mógł za mną podążać. Prawdopodobnie bardzo dawno temu był nieobecny na lekcjach o ułamkach lub coś do niego nie dotarło, a nauczycielka poszła dalej. Ciekawe, jak mu się udało zdać maturę? Było to jednak dawno temu i matura nie była egzaminem zewnętrznym. Wiele osób chwali się wspomnieniem, że bez pomocy w trakcie egzaminu na pewno by jej nie zdali.
Dotykamy jeszcze jednego problemu – stopnia opanowania materiału przez ucznia. Nauczyciel robi klasówkę (jedyny sposób sprawdzenia) i okazuje się, że uczniowie otrzymali stopnie dostateczne. Ale co to znaczy dostateczne? To ni mniej nie więcej niż tylko dostatecznie. Na maturze oznacza to wykonanie zadań zaledwie w 30 procentach! A gdzie reszta? Czy chcielibyśmy, aby wycinał nam wyrostek robaczkowy chirurg, który zaliczył ten temat podczas studiów na 30%? A jak wytnie nam tylko 30% wyrostka? Również nie chcielibyśmy jechać taksówką z kierowcą, który umie prowadzić samochód tylko na 30%.
Co na to ocenianie kształtujące?
Nauczycielu, nie przechodź dalej z tematem, jeśli nie jesteś pewny, że Twoi uczniowie opanowali poprzedni!
Profesor Dylam w swojej książce Jak oceniać, aby uczyć? przytacza pewną historię. Otóż uczniów traktowanych kształtująco zaczął uczyć inny nauczyciel i po przerobieniu jednego materiału, rozpoczął nowy temat. Wtedy uczniowie zapytali: Jak Pan mógł przejść do następnego tematu, jeśli nie sprawdził Pan, czy poprzedni już zrozumieliśmy? Uczniowie wykazali się odpowiedzialnością za własny proces uczenia się i nauczyciel musiał powrócić do poprzedniego tematu.
Wyobrażam sobie, jak się teraz denerwujecie – W ten sposób, to nigdy bym żadnego tematu nie skończyła! Uczniowie ciągle by komunikowali, że nie opanowali go dostatecznie. Jednak doświadczenie wskazuje, że uczniowie wcale nie reagują w ten sposób, jeśli traktowani są odpowiedzialnie, są świadomi celu, jaki sobie wspólnie stawiamy i uczestniczą czynnie w uczeniu się. Jeśli nauka jest wspólną sprawą nauczyciela i ucznia, uczeń nie ma potrzeby oszukiwania.
Niestety, wprowadzenie takiej atmosfery w klasie szkolnej nie jest łatwe.
Kilka rad praktycznych, których udzielił prof. Wiliam:
- Używanie białych tablic. Każdy uczeń ma tabliczkę do pisania i na prośbę nauczyciela pisze na niej swoją odpowiedź. Nauczyciel patrząc na klasę, widzi, kto odpowiedział dobrze, a kto źle i czy sprawa wymaga głębszego zgłębienia.
- Inna wersja tabliczek to cztery kartki z literami A, B, C, D. Nauczyciel zadaje pytanie, na które można odpowiedzieć na cztery sposoby – uczniowie podnoszą do góry kartkę z wybraną przez siebie odpowiedzią. Możemy wtedy podzielić uczniów na grupy według wskazanych odpowiedzi i każdą z grup poprosić o uzasadnienie.
- Kolorowe kubki – trzy kolory – zielony, żółty i czerwony. Nauczyciel może poprosić uczniów o wskazanie odpowiedniego koloru w zależności od opanowania materiału:
- Zielony – rozumiem i nie potrzebuję żadnej pomocy
- Żółty – mam wątpliwości – poproszę o pomoc
- Czerwony – ratunku – nic nie rozumiem
Można też zaplanować ciągłe sygnalizowanie trudności za pomocą kubków, które uczniowie mają pod ręką. W zależności od rozkładu kolorów nauczyciel może zwolnić pracę lub ją przyspieszyć.
Można również zastosować nauczanie wzajemne uczniów. Prosimy uczniów, którzy wskazali kolor zielony o wytłumaczenie wątpliwości uczniom z żółtym kolorem, a uczniom „czerwonym” nauczyciel może wytłumaczyć zagadnienie raz jeszcze. Dzięki temu uczniowie się nie nudzą, a nauczyciel tłumaczy zadanie mniejszej liczbie uczniów.
Można też stosować inne techniki używane przez nauczycieli, takie jak: kosz i walizka, ocena na wykresie itp.
Oczywiście, pozostaje pytanie, czy nasi uczniowie będę potrafili ocenić siebie? Można im w tym pomóc, przygotowując wcześniej kryteria oceniania, czyli wytyczne: Po czym poznasz, że już umiesz? lub Co ja będę sprawdzać? Na co będę zwracać uwagę?(w OK nacobezu).
Po przedstawieniu uczniom celów nauczania związanych z danym tematem, zapoznajmy ich z „check listą” zagadnień, które wskażą uczniowi i nauczycielowi, czy temat został opanowany. Sprawdzeniem „check listy” powinna kończyć się każda znacząca aktywność podczas lekcji.
Ważne jest, aby pytać uczniów, w jakim są miejscu i czy są gotowi na nowy materiał. Czyli – jak powiada profesor Wiliam – oceniać nie na końcu, lecz podczas procesu. Wymaga to zmiany zwyczajów nauczycielskich, a z tym jest najtrudniej.
O zwyczajach w następnym odcinku.