Wyniki egzaminów i sprawiedliwość – na cenzurowanym

Zacznę od wpisu na grupie Umarłe Statutu. A potem zajmę się sensem nauczania w szkole.

Pisaliśmy kartkówkę na zdalnym nauczaniu. Pani później miała zwolnienie lekarskie przez 2 tygodnie. Jak wróciliśmy do szkoły i minęły kolejne tygodnie ktoś spytał o tę kartkówkę. Pani powiedziała, że podczas zwolnienia sprawdziła ją, jednak siłą rzeczy nie mogła wpisać ocen i że się zastanowi czy wpisać oceny, bo kartkówki „są zbyt podobne”. Na początku olaliśmy sprawę, bo mieliśmy już parę nieprzyjemnych sytuacji z tą nauczycielką i nie chcieliśmy ściągać na siebie kolejnej. Jednak w ostatnim tygodniu pierwszego semestru (zaraz przed świętami) pani ni stąd, ni zowąd mówi: „Podjęłam decyzję, że tamta kartkówka z powodu zbyt podobnych odpowiedzi zostanie anulowana i teraz napiszemy sobie kolejną”. Oczywiście kartkówka z innego materiału niż poprzednia. Oceny były naprawdę różne. Poszliśmy się spytać jednego nauczyciela o opinie dotyczące sprawy tej anulowanej kartkówki i jasno powiedział: „Nauczyciel nie ma prawa anulować kartkówki na podstawie swojego widzimisię, a to, że teraz dostaliście lepsze oceny i pani twierdzi, że ściągaliście to są oskarżenia bezpodstawne i w dodatku bardzo krzywdzące”.

Poszliśmy do nauczycielki, że chcemy wpisania tych ocen. Dalej była nieugięta, twierdziła, że ona konsultowała to i ma prawo tak zrobić. Był piątek przed świętami oceny na semestr już były wystawione. Gdy skończyliśmy lekcje i większość z nas już była w domu i miała przerwę świąteczną patrzymy, że nagle pojawiły się oceny z tej kartkówki. Okazało się, że jedna osoba poszła do rzecznika praw ucznia, który momentalnie załatwił sprawę. Co śmieszne i jednocześnie przykre, każdy bez wyjątku z tej kartkówki miał wpisaną ocenę bardzo dobrą, a nie taką jak w rzeczywistości uzyskał.

Czytam regularnie pytania uczniów w tej grupie na FB. To jest jeden z typowych przykładowych wpisów. Za każdym razem nie mogę się nadziwić, że nauczyciele doprowadzają do takich konfliktów. Tak, nauczyciele, bo to oni zarządzają nauczaniem w klasie.

Po co sobie to robimy?

Odbywa się jakaś przepychanka, która nie służy ani nauczaniu, ani budowaniu relacji. Szczególnie w tych trudnych czasach, gdy mamy tak niepewną sytuację, warto byłoby zadbać, aby szkoła była miejscem wytchnienia, a nie opresji. Przy czym ta opresja obejmuje też pracujących w niej nauczycieli. Życie w konflikcie nikomu nie służy.

Spróbuje przeanalizować, z czego to może wynikać.

  • Pierwsza sprawa to poczucie odpowiedzialności u nauczyciela.

Myślimy, że to tylko od nas zależy, czy uczniowie się nauczą i jakie osiągną wyniki. Poddajemy się presji, że wyniki naszych uczniów, świadczą o nas. To nie jest prawda. Jeśli staramy się nauczać dobrze, jeśli towarzyszymy naszym uczniom w procesie uczenia się, jeśli dostosowujemy nasze metody do ich potrzeb, to już nic więcej zrobić nie możemy. Głęboko wierzę w to, że prawie każdy nauczyciel pragnie dobrze nauczać i stara się ze wszystkich swoich sił. Wie bowiem, że jeśli nie będzie tego dobrze robił, to zafunduje sobie okropną pracę i w konsekwencji wypalenia zawodowe. Jeśli załapujemy się na pogląd, że wyniki naszych uczniów (na egzaminach) są świadectwem jakości naszego nauczania, to wchodzimy na drogę zmuszaniu naszych uczniów do uczenia się, która jest ślepym zaułkiem. Wtedy zaczyna się gra w śledzenie niepowodzeń uczniów, udowodnienia im, że się nie nauczyli itd. To z kolei nie zachęca uczniów do uczenia się, a to w konsekwencji przynosi słabe ich wyniki.

Co może pomoc?

Ocenianie kształtujące proponuje pozyskiwanie informacji od uczniów, jak się uczą i dostosowywanie do tej informacji metod nauczania. Jest wiele metod pozyskiwania tej informacji, o ile odejdziemy od podsumowywania pracy nauczyciela tylko przy pomocy wyników egzaminów. Nauczycielu, możesz ocenić na ile jesteś skuteczny po innych wskaźnikach, nie tylko po stopniach podsumowujących i z egzaminów końcowych.

Spotykamy czasami zupełnie niezrozumiałe zjawisko. Nauczyciel robi sprawdzian i uczniowie otrzymują z niego dobre stopnie, wtedy nauczyciel uznaje, że sprawdzian był zły!

Czyli rozumuje w ten sposób: wymyśliłem sprawdzian, uczniowie go za dobrze napisali, to oznacza, że popełniłem błąd, może ich za dobrze nauczyłem?.

I sytuacja odwrotna (też opisywana na FB), nauczycielka wystawia większości uczniom niedostateczne oceny, co ma być dowodem, że oni źle się uczą.

Obie sytuacje są chore, a na pewno nie są towarzyszeniem uczniom w uczeniu się, co jest podstawowym zadaniem nauczyciela.

  • Po drugie, źle pojmowana – sprawiedliwość.

Sprawiedliwość jest królową w szkole – wszystkich traktować tak samo. Nie zważać na potrzeby i możliwości, oceniać osiągane efekty.

Znany jest żart rysunkowy, na którym różne zwierzęta przystępują do egzaminu polegającego na wejściu na drzewo. Są tam małpy, słonie i inne zwierzęta, jedne mają większe szansę wejście na drzewo, a inne prawie ich nie mają. Tak jest też w szkole. Traktowanie wszystkich uczniów tak samo, to dopiero jest niesprawiedliwość. Kompulsywne sprawdzanie, czy jest sprawiedliwie powoduje, że nauczanie i uczenie się przestaje być przyjemnością.

Ze sprawiedliwością łączy się problem ściągania. Nauczyciel często jest strażnikiem braku oszustwa popełnianego przez uczniów. Przemawia do uczniów umoralniająco, że ściąganie i oszukiwanie jest niewłaściwe, nieuczciwe i niemoralne, a następnie przekonuje ich, że jeśli nie dostaną dobrego stopnia, to stracą swoją szansę życiową. Tak rozumiana  sprawiedliwość doprowadziła nas do katastrofalnego systemu egzaminacyjnego. Zaczęło się od matury zewnętrznej, gdzie powiedziało się uczniom, że im nie ufamy, że wiemy, że nie chcą się uczyć i będą oszukiwać i dlatego wprowadzamy kontrolę i przepisy to uniemożliwiające. Dodatkowo system zakłada, że konieczna jest ocena z zewnątrz, gdyż nauczyciele mogą stronniczo oceniać w szkole.

Potem były egzaminy na niższych poziomach, a w przyszłości zapowiadają się egzaminy przedszkolaków i kierowanie w zależności od wyników tych egzaminów do wybranych „dobrych” szkół i uczelni.

Co może pomóc?

Skierujmy uwagę na siebie samych. Czy my zawsze chcieliśmy oszukiwać, czy nie chcieliśmy się uczyć, czy byliśmy nieuczciwi? Jeśli odpowiedź jest – nie, my byliśmy inni – to zapytajmy siebie, czy to możliwe, że wszyscy młodzi ludzie się zepsuli? Czy w tej grupie oszustów są też nasze dzieci? A co powiedzieć o opowieściach znanych ludzi, jak bez pomocy nie zdaliby matury z matematyki?

Moim zdaniem, każdy rodzi się z chęcią uczenia się i stara się jak może, a niestety szkoła często tę chęć zabija, między innymi przez brak zaufania.

  • Po trzecie podzielenie się odpowiedzialnością z uczniami.

Nie jesteśmy w stanie nikogo zmusić do uczenia się. Nam się tylko wydaje, że marnymi stopniami zmotywujemy uczniów do nauki. Taka ułomna motywacja zewnętrzna, jeśli tylko występuje, to jest krótkotrwała. Tym mitem żyją też nauczyciele, rodzice i uczniowie. Przypominam sobie rozmowę z moim kolega z klasy, który chwalił naszego (opresyjnego) matematyka, że zmusił go do nauczanie się. Zapytałam: A co ty z tego teraz pamiętasz? Otrzymałam odpowiedź, że  – nic.

To jest jakaś zmowa, że uczymy się, aby zdać egzamin i zapomnieć. Ile to jest straty energii i czasu.

Co może pomóc?

Zadanie sobie samemu pytania – kto się uczy i jak jest w tym rola nauczyciela? Przypomnijmy sobie swoje czasy szkolne, co pamiętamy z lekcji, na których skupialiśmy się tylko na stopniach, a ile z tych, które były prowadzone w bezpiecznej atmosferze, ciekawie, gdzie mieliśmy szansę na samodzielność i odpowiedzialność?

Piąta strategii oceniania kształtującego poleca pomóc uczniom, aby stali się autorami własnego procesu uczenia się. Czyli sugeruje, aby podzielić się odpowiedzialnością z uczniami za proces uczenia się.

 

Skupmy się na tym, co w nauczaniu jest ważne. Zgodnie ze strategiami oceniania kształtującego:

  • Dzielmy się z uczniami celami i kryteriami sukcesu do lekcji, sprawdzianu i zadania. Traktujmy ich dzięki temu po partnersku.
  • Pytajmy uczniów o ich opinię, pozyskujmy informację o tym jak się uczą i dostosowujmy nauczanie do ich potrzeb. Niech nasze lekcje będą pełne dialogu z uczniami.
  • Zrezygnujmy ze stopni na rzecz oceny kształtującej. Dawajmy uczniom informację zwrotną do ich pracy.
  • Organizujmy prace uczniów w parach i grupach, pozwólmy im na uczenie się wzajemnie od siebie. Dajmy im tym samym szanse na uczenie się w bezpiecznych, sprzyjających warunkach.
  • Pozwólmy uczniom na samodzielność i odpowiedzialność, bądźmy im pomocni w uczeniu się, odejdźmy od ciągłego sprawdzania – więcej zaufania.

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz