Niezwykła sytuacja związana z pandemią spowodowała, że wielu uczniów będzie potrzebowało pomocy w nadrobieniu strat w uczeniu się. Szacuje się, że uczniowie mają około trzy miesięczne braki w opanowaniu wiedzy. Występują duże różnice pomiędzy rejonami tak zwanymi bogatymi, gdzie uczniowie mieli dostęp do nauki synchronicznej, a biednymi, gdzie nauka odbywała się tylko na zasadzie zadawania prac domowych. Wielu uczniów (badania pokazują, że 1/3) nie było objętych systematycznym nauczaniem tej wiosny.
Problem jest bardzo poważny i nie można nad nim przejść do porządku.
Zawsze występowały różnice w wiedzy i umiejętnościach uczniów, ale teraz możemy się spotkać z ogromnymi różnicami. Jedni uczniowie z pomocą rodzin mogli być prawie na bieżąco z nauką, a w stosunku do innych można uznać, że nie nauczyli się niczego.
Nie mogę zrozumieć, że nie mówimy o tym głośno i nie staramy się znaleźć wyjścia z tej bardzo trudnej sytuacji. Jeśli nic nie zrobimy, to różnice mogą się tylko pogłębiać.
Stoimy przed sytuacją, w której nauczyciel ma uczyć jednocześnie uczniów np. z klasy 5 i 4. To wymaga zupełnie innego podejścia do nauczania.
W przeszłości nauczycielki uczyły klasy złożone z uczniów w różnym wieku. Jest to sztuka nie lada i przeważnie klasy takie były znacznie mniejsze, a nauczyciel miał całkowitą swobodę w planowaniu tematów.
Podstawa programowa
Jednym z pomysłów mogłoby być zmniejszenie podstawy programowej. Nauczyciele mogliby w stosunku do uczniów, którzy opanowali materiał pogłębiać już zdobytą przez nich wiedzę, a w stosunku do uczniów z brakami nadganiać materiał. Jednak przy tak rozbudowanej podstawie nauczyciel nie da rady tego zrobić.
Jak na razie nie zanosi się na ograniczenie wymagań programowych, nie ma żadnych sygnałów z MEN. Jeśli uczniów czeka taki sam egzamin, jak w poprzednich latach, to nauczyciel musi tylko przyspieszać, a nie zwalniać. Jest to niezwykle niesprawiedliwe, gdyż uczniowie nie zawinili w tej pandemii, a to oni ponoszą teraz konsekwencje. Szczególnie „ukarani” zostaną uczniowie z biedniejszych środowisk, którzy nie ze swojej często winy, nie mieli dostępu do nauki zdalnej i uczniowie których nauka zdalna polegała na samotnym odrabianiu prac domowych. Dyrektorka jednego z liceów warszawskich spytała swoich pierwszoklasistów – jak wyglądała ich nauka zdalna tej wiosny. Okazało się, że 80% było nauczanych poprzez zadawanie prac domowych.
Trzymanie się przeładowanej podstawy programowej w obecnej sytuacji jest nierozsądne, gdyż nawet wcześniej była ona realizowana wybiórczo i egzamin stanowił dla wielu uczniów loterię.
Władze oświatowe zrzucają, jak zwykle odpowiedzialność na szkołę.
Co zatem może zrobić szkoła?
Wszystkie pomysły, które wyczytałam w portalach zagranicznych są oparte o dodatkowe fundusze. Nie wiem, kto ma je wyłożyć, czy władze centralne, czy samorządowe? Trzeba głośno mówić o problemie luk spowodowanych nauczaniem wiosennym i razem szukać rozwiązania.
Przedstawię propozycje zagraniczne.
Na początku warto zauważyć, że nadrabianie zaległości i pominiętych w czasie wiosny treści jest szczególnie istotne w przedmiotach, w których nie można iść dalej bez opanowania wcześniejszych treści, jest tak na przykład w matematyce. Po drugie nauczyciele nie mają dużego doświadczenia w pracy z uczniami z dużymi trudnościami i zaległościami, przeważnie nauczyciel „celuje” w nauczaniu w ucznia średniego, a uczeń z trudnościami musi sam sobie radzić. Nie jest to wymówka w stosunku do nauczycieli, przy dużych i zróżnicowanych poziomowo klasach trudno jest zajmować się każdym uczniem.
Osobnym bardzo trudnym tematem jest pomoc uczniom o specjalnych potrzebach, których nauczanie zdalne było w większości niemożliwe.
Propozycje rozwiązań:
- Lekcje wyrównawcze w szkole
Możliwe, że potrzebne będą lekcje wyrównawcze dla części uczniów. Decyzja o nich łączy się oczywiście z kosztami. Z doświadczenia wiemy, że takie lekcje w dużych grupach nie przynoszą rezultatów, bo sprowadzają się tylko do dodatkowych godzin spędzonych w szkole.
- Dodatkowy nauczyciel na lekcji
Innym pomysłem jest przydzielenie do klasy drugiego nauczyciela, który może pomóc uczniom mającym zaległości. To też wymaga poniesienia kosztów i wspólnego planowania lekcji przez dwóch nauczycieli.
- Opieka indywidualna
Wiadomo, że uczniowie mający trudności w nauce, potrzebują indywidualnej opieki i wsparcia w nadrobieniu zaległości. Wspólna nauka na zajęciach wyrównawczych, przy zróżnicowanym poziomie uczniów, najczęściej nie wystarcza.
Pewnym rozwiązaniem może być nauka wyrównawcza prowadzona indywidualnie i zdalnie. Możemy skorzystać już z doświadczeń nauczania zdalnego, wybrać te metody, które działały, zaopatrzyć uczniów w sprzęt i prowadzić spotkania 1-1 przez internet. Ten pomysł też wymaga dodatkowego finasowania.
- W grupach
Pewnym wyjściem może być rozpoznanie zaległości, jakie mają uczniowie i podzielenie uczniów na grupy, które mogą być wspierane osobno. Wtedy pomoc może okazać się bardziej skuteczna. Grupy mogą być tworzone nie na jednym poziomie, ale z różnych poziomów klas.
- Nauczanie hybrydowe
Jeśli szkoła przejdzie na nauczanie hybrydowe, można zapewnić wybranym uczniom z zaległościami i trudnościami więcej nauki rzeczywistej w klasie szkolnej. To może pomoc w opanowaniu zalęgłości, gdyż nauka rzeczywista jest bardziej skuteczna niż nauka przez internet.
Niestety nie ma jednego idealnego pomysłu. Sytuacja jest wyjątkowa i trudna, dlatego trzeba o niej mówić i szukać rozwiązań.
Inspiracja artykułem Nathan Levenson