Z niektórymi uczniami nie ma kontaktu od czasu zamknięcia szkół. Nauczyciele niepokoją się, chcieliby wiedzieć, co dzieje się z ich podopiecznymi.
Jeden z nauczycieli języka angielskiego w USA zaniepokojony nieobecnościami uczniów na lekcjach zdalnych postanowił zadzwonić do nich i do ich opiekunów, z pytaniem – Co się dzieje? Napotkał na trudności w postaci pełnych skrzynek pocztowych, błędnych numerów telefonów i ciągle zajętych telefonów.
W USA problem frekwencji, a nawet wypadanie uczniów z systemu szkolonego jest bardzo poważny, np. w latach 2017–2018 zanotowano 1,5 miliona bezdomnych uczniów, to świadczy o dużym problemie.
W Polsce nie dotyczy on tak dużej liczby dzieci.
Jednak w dobie zamknięcia szkół część uczniów straciło kontakt ze szkołą.
Powodów może być wiele, począwszy od zwykłego porzucenia przez ucznia obowiązku uczenia się, do braku dostępu do zdalnego nauczania. Po środku pojawia się cale spektrum przyczyn. Może to być wysłanie dziecka do rodzimy w innej miejscowości, brak opieki ze strony rodziców, trudna sytuacja rodziny, brak sieci internetowej, brak sprzętu lub konieczność dzielnie się nim z rodzeństwem i wiele innych przyczyn, które nawet nam nie przychodzą do głowy.
Pytałam nauczycieli i prawie każdy ma kilku uczniów, z którymi stracili kontakt.
Kto powinien diagnozować takie sytuacje?
Na pewno dziecko nie powinno zostać bez opieki ze strony szkoły. Nauczyciele mają teraz znacznie więcej pracy związanej z przygotowaniem zdalnych zajęć i ich prowadzeniem i tak, jak inni obywatele są uwięzieni w domu. Często nauczyciel uczy ponad 150 uczniów i dociekanie, dlaczego na lekcji zdalnej nie ma jakiegoś ucznia jest niemożliwe.
Może tym problemem powinni zająć się wychowawcy, lecz mimo najlepszych chęci nawet oni często nie mogą dotrzeć do „zaginionego” ucznia.
Nauczyciele poszukujący kontaktu z uczniami, muszą wykazać się dodatkowymi umiejętnościami detektywistycznymi i takimi, jakie mają pracownicy socjalni, a przecież nigdy nie byli w tym kierunku kształceni. Jeśli wcześniej mieli nawiązane dobre relacje ze swoimi uczniami, to jest to ułatwienie. Jednak adresy i kontakty do uczniów, mogły być podane błędnie (a do tej pory nie trzeba było z nich korzystać) lub rodzina wyjechała w inne miejsca nie podając adresu.
Jeśli nawet uda się dotrzeć do opiekunów ucznia, to mogą oni nie podtrzymywać kontaktu. Trudno jest dowiedzieć się, dlaczego uczeń nie jest obecny w zdalnym nauczaniu. Dla rodzin może to nie być w obecnej sytuacji najważniejszy problem, mogą zmagać się z trudną sytuacją finansową i psychiczną. Takie sytuacje mają oczywiście wpływ również na dzieci żyjące w środku tych problemów. Dzieci mogą obawiać się o swoja śmierć i chorobę najbliższych, rodzice mogą się kłócić, co odbija się na dzieciach, a może w rodzinie panować przemoc. Bardzo trudno to zbadać na odległość, choć niewątpliwie trzeba się starać.
Na pewno nie można stosować tych samych metod, co przed zamknięciem szkół. Uwagi, karanie są nie na miejscu, jeśli nie znamy przyczyn. Problem nie jest nowy, gdyż przed pandemią też często szkoła nie wynikała w sytuację ucznia, która miała wpływ na jego uczenie się. Wymagania były te same dla wszystkich uczniów, bez względu na to, w jakich warunkach żyli i jakich trudnych sytuacji, nie ze swojej winy, doświadczali. Wielu uczniów sprawuje opiekę nad swoim młodszym rodzeństwem, wielu jest głodnych, jeszcze inni nie mają warunków do odrabiania lekcji w domu. Teraz tych trudnych sytuacji przybywa.
Jako nauczyciele nie powinniśmy traktować teraz wszystkich uczniów tak samo i wymagać od nich tego samego.
Dodatkowo teraz mamy bardzo ograniczone możliwości pomocy uczniom.
Dlatego trzeba przyjąć zasadę domniemania niewinności. Uczeń nie wypełnia obowiązków – widocznie ma ku temu powody. Owszem, to może nie być sprawiedliwe wobec wszystkich uczniów. Część z nich stara się, jak może i samodzielnie pokonuje trudności, a część korzysta z sytuacji i nic nie robi.
Jednak trzeba zdać sobie sprawę, że pandemia nie jest winą uczniów, jeśli jest w niej jakaś wina to dorosłych, a konsekwencje ponoszą też dzieci.
Warto docierać do uczniów, pomagać i wspierać ich i „odpuścić” sprawiedliwość.
Lepiej być oszukanym przez jakiegoś ucznia niż go skrzywdzić.
Sytuacja izolacji przyczynia się do pogłębienie różnic w traktowaniu uczniów.
Korzystają na niej uczniowie żyjący w dobrych warunkach, ci co maja dostęp do sprzętu i sieci, ci co mają pomoc ze strony rodziny, a tracą dzieci samotne bez wsparcia.
Zdajmy sobie sprawę, że uczymy zdalnie dzieci bogatych rodziców! Czy to jest sprawiedliwe?
Inspiracja artykułem