Idealny świat bez stopni

W idealnym świecie nie byłoby ocen, sugeruje Susan M. Brookhart autorka artykułu, który ukazał się 26 grudnia 2019, jako przesłanie na 2020 rok.
W Polsce toczy się też dyskusja na temat odejścia od stopni.
Wszyscy zgadzamy się, że uczniowi potrzebna jest opinia o jego pracy, która pomoże się uczyć i poprawiać pracę.
Niestety, w większości systemów edukacyjnych stopnie są wymagane. Występują pod postacią cyfr 1 – 6, liter A – F lub procentów lub w postaci innej skali. Tego typu ocenianie służy wyliczaniu średnich, rangowaniu wyników, sortowaniu itp. Jest to wymóg administracyjny, który nie pomaga uczniom się uczyć.


Aby odejść od stopni, zdaniem Susan M. Brookhart, nauczyciele potrzebują:

  1. Znaleźć inne sposoby satysfakcjonujące wymogi administracyjne. Moim zdaniem warto rozważyć, czy są one konieczne.
  2. Zdecydować, że zamiast oceniania stopniami trzeba podawać uczniom informacje, które pomogą im się uczyć. Przy czym, przekazywania uczniom informacji zwrotnej trzeba się nauczyć i zadbać, aby uczniowie z niej korzystali.

W sprawie 1. Susan M. Brookhart więcej nic nie pisze. Moim zdaniem cały świat edukacyjny jest tak uwikłany w rankingi i selekcje, że nie przychodzi nam nawet do głowy, że można byłoby bez nich żyć. Potrzebna jest otwarta dyskusja, czemu one służą i czy nie są kajdanami, które sami sobie nakładamy?
W swoim artykule Susan M. Brookhart zajmuje się punktem 2, czyli –  informacją zwrotną dla ucznia o jego pracy.

Trudno uwierzyć, ale informacja zwrotna może lepiej monitorować naukę uczniów niż wykaz stopni.
Trzeba jednak zadbać o to, aby uczniowie :

  1. znali cel uczenia się zarówno długofalowy, jak i krótkoterminowy (cel lekcji),
  2. rozumieli kryteria, dzięki którym będą wiedzieć dokładnie, czy cel osiągnęli,
  3. otrzymywali informacje, które pomogą im osiągać cel i kryteria i pokazującą im, gdzie są na drodze uczenia się i co powinni robić dalej.

 
Dzięki otrzymanej informacji zwrotnej uczniowie powinni móc określić:
(a) czego mieli się nauczyć i dlaczego,
(b) w jakim stopniu udało im się cel osiągnąć,
(c) jakie mają na to dowody.
Gdy uczniowie znają cele i kryteria i pracują nad ich osiągnieciem, to informacje zwrotne (z dowolnego źródła) mogą pomóc im zbliżyć się do celu i dowiedzieć się, co powinni robić dalej.
Kluczowe jest doskonalenie przez nauczycieli przekazywanej uczniom informacji zwrotnej.
Przede wszystkim informacja zwrotna powinna dotyczyć wcześniej ustalonych kryteriów sukcesu i opisywać następne kroki, które są możliwe dla ucznia do wykonania.
Miejscem dla oceny kształtującej jest czas nauki i wtedy uczeń nie powinien być oceniany sumująco stopniem.
Treść informacji zwrotnej musi być zwięzła, odnosząca się do kryteriów, zrozumiała dla ucznia i rodziców. Dobrze gdy jest napisana odręcznie, bo wtedy ma formę indywidualnego listu.
Jak przekonać rodziców?
Autorka wymienia dwa sposoby.

  1. Dopełniającą formą oceny kształtującej mogą być konferencje dla rodziców, na które cele przygotowują nauczyciele, a uczniowie prezentują, to czego się nauczyli. Taka konferencja musi uwzględniać wiek uczniów, gdyż inaczej będą się do niej przygotowywać uczniowie w pierwszych klasach, a inaczej starsi. Należy wziąć też pod uwagę, że nie wszyscy rodzice będą mogli uczestniczyć w takiej konferencji.
  2. Inny sposób na przekonanie rodziców do oceny kształtującej (zamiast stopni), to opracowanie przez nauczyciela raportów z nauki uczniów z przedstawieniem przekonujących dowodów na temat pracy ucznia.

Przed nami przejście do oceny bez oceny

Susan M. Brookhart jest profesorem School of Education at Duquesne University i autorką wielu książek, Jedna z nich, napisaną wraz z Connie M. Moss – Cele uczenia się (2014), została przetłumaczona na język polski przez Centrum Edukacji Obywatelskiej i jest dostępna na stronie www.ceo.org.pl.
Treść artykułu:
http://www.ascd.org/ascd-express/vol14/num31/a-perfect-world-is-one-with-no-grades.aspx?utm_source=ascdexpress&utm_medium=email&utm_campaign=Express%2015-08
 

6 komentarzy

  • avatar

    Cezary Bieńkowski

    15 stycznia 2020 at 13:32

    W ostatnich latach zmieniliśmy epokę z przemysłowej w informacyjną. Presja prędkości obiegu informacji, czy stałej dostępności do wiedzy zewsząd, wymusza zmianę paradygmatów w naszej codzienności.
    W odniesieniu do edukacji powszechnej to presja na biurokrację/administrację państwową oraz model szkoły pruskiej. Zauważmy, że obecne modele pojawiły się lub utrwaliły właśnie w epoce przemysłowej w ciągu wieku XVIII. Zastany system ocen służy obu tym paradygmatom, ale nie nowym (wracającym?)!
    W wymiarze osobistym większe znaczenie odgrywają w tej epoce umiejętności niż wiedza. Umiejętność pozyskania, zweryfikowania i przeanalizowania informacji i danych niż ich pamiętanie. To zaś zwiastuje renesans modelu mistrza (mentora, trenera) i ucznia, który lepiej sprawdza się w nauce umiejętności. Erozja systemu ocen jest tego bezpośrednim objawem. Również gwałtowny wzrost edukacji prywatnej w tym popularność pedagogiki montessori, waldorfskiej, demokratycznej itp. Ludzie, którzy mniej lub bardziej świadomie odczuwają i korzystają na zmianach, zaczynają kwestionować rozbudowaną administrację (w edukacji, ale i w ogólności) oraz jej niezbędność do prowadzenia szkół. Zazwyczaj sami lepiej od urzędników są w stanie ocenić nauczyciela (mistrza), jego przygotowanie i skuteczność, i to bez stopni! Zwłaszcza jeśli stają się jego bezpośrednim klientem jako rodzic lub uczeń.
    Nie jest to głos za likwidacją edukacji powszechnej, niemniej jej model będzie musiał się zmienić w ślad za pozostałymi zmianami w kierunku decentralizacji i odpowiedzialności lokalnej, zapewne samorządowej dla tych, którzy nie mają szans na edukację niepubliczną. Zaś szkoły powszechne i ich administratorzy będą musieli z czasem ograniczać biurokrację i korzystanie ze stopni. Im szybciej, tym lepiej.

  • avatar

    Cezary Bieńkowski

    15 stycznia 2020 at 13:32

    W ostatnich latach zmieniliśmy epokę z przemysłowej w informacyjną. Presja prędkości obiegu informacji, czy stałej dostępności do wiedzy zewsząd, wymusza zmianę paradygmatów w naszej codzienności.
    W odniesieniu do edukacji powszechnej to presja na biurokrację/administrację państwową oraz model szkoły pruskiej. Zauważmy, że obecne modele pojawiły się lub utrwaliły właśnie w epoce przemysłowej w ciągu wieku XVIII. Zastany system ocen służy obu tym paradygmatom, ale nie nowym (wracającym?)!
    W wymiarze osobistym większe znaczenie odgrywają w tej epoce umiejętności niż wiedza. Umiejętność pozyskania, zweryfikowania i przeanalizowania informacji i danych niż ich pamiętanie. To zaś zwiastuje renesans modelu mistrza (mentora, trenera) i ucznia, który lepiej sprawdza się w nauce umiejętności. Erozja systemu ocen jest tego bezpośrednim objawem. Również gwałtowny wzrost edukacji prywatnej w tym popularność pedagogiki montessori, waldorfskiej, demokratycznej itp. Ludzie, którzy mniej lub bardziej świadomie odczuwają i korzystają na zmianach, zaczynają kwestionować rozbudowaną administrację (w edukacji, ale i w ogólności) oraz jej niezbędność do prowadzenia szkół. Zazwyczaj sami lepiej od urzędników są w stanie ocenić nauczyciela (mistrza), jego przygotowanie i skuteczność, i to bez stopni! Zwłaszcza jeśli stają się jego bezpośrednim klientem jako rodzic lub uczeń.
    Nie jest to głos za likwidacją edukacji powszechnej, niemniej jej model będzie musiał się zmienić w ślad za pozostałymi zmianami w kierunku decentralizacji i odpowiedzialności lokalnej, zapewne samorządowej dla tych, którzy nie mają szans na edukację niepubliczną. Zaś szkoły powszechne i ich administratorzy będą musieli z czasem ograniczać biurokrację i korzystanie ze stopni. Im szybciej, tym lepiej.

  • avatar

    Cezary Bieńkowski

    15 stycznia 2020 at 13:32

    W ostatnich latach zmieniliśmy epokę z przemysłowej w informacyjną. Presja prędkości obiegu informacji, czy stałej dostępności do wiedzy zewsząd, wymusza zmianę paradygmatów w naszej codzienności.
    W odniesieniu do edukacji powszechnej to presja na biurokrację/administrację państwową oraz model szkoły pruskiej. Zauważmy, że obecne modele pojawiły się lub utrwaliły właśnie w epoce przemysłowej w ciągu wieku XVIII. Zastany system ocen służy obu tym paradygmatom, ale nie nowym (wracającym?)!
    W wymiarze osobistym większe znaczenie odgrywają w tej epoce umiejętności niż wiedza. Umiejętność pozyskania, zweryfikowania i przeanalizowania informacji i danych niż ich pamiętanie. To zaś zwiastuje renesans modelu mistrza (mentora, trenera) i ucznia, który lepiej sprawdza się w nauce umiejętności. Erozja systemu ocen jest tego bezpośrednim objawem. Również gwałtowny wzrost edukacji prywatnej w tym popularność pedagogiki montessori, waldorfskiej, demokratycznej itp. Ludzie, którzy mniej lub bardziej świadomie odczuwają i korzystają na zmianach, zaczynają kwestionować rozbudowaną administrację (w edukacji, ale i w ogólności) oraz jej niezbędność do prowadzenia szkół. Zazwyczaj sami lepiej od urzędników są w stanie ocenić nauczyciela (mistrza), jego przygotowanie i skuteczność, i to bez stopni! Zwłaszcza jeśli stają się jego bezpośrednim klientem jako rodzic lub uczeń.
    Nie jest to głos za likwidacją edukacji powszechnej, niemniej jej model będzie musiał się zmienić w ślad za pozostałymi zmianami w kierunku decentralizacji i odpowiedzialności lokalnej, zapewne samorządowej dla tych, którzy nie mają szans na edukację niepubliczną. Zaś szkoły powszechne i ich administratorzy będą musieli z czasem ograniczać biurokrację i korzystanie ze stopni. Im szybciej, tym lepiej.

Dodaj komentarz