Balony

To jest tekst, który drzemał we mnie przez lata. Zajmując się edukacją, często spotykam pojęcia, pod które każdy z nas, nauczycieli, podkłada znaczenia, które istotnie się od siebie różnią. Używamy pojęć obrosłych mitami, nie definiujemy ich i uznajemy, że z góry wiadomo, co znaczą.
Będę co tydzień począwszy od 27 grudnia publikować definicję jednego balona na Osi Świata oraz na facebooku na fanpejdżu Szkoły Uczącej Się.

Nie jestem za tym, aby każde pojęcie ściśle definiować, zanim zacznie się go używać. To nie jest możliwe. Jednakże często mamy do czynienia z powszechnie używanymi pojęciami, których znaczenie jest co najmniej dyskusyjne, ale mimo tego z ich pomocą rozmawiamy o sprawach edukacji. Jak nietrudno się domyślić, z miernym skutkiem. Część terminologii edukacyjnej jest ściśle określona przepisami, na przykład „podstawa programowa” – jest ustalona i zapisana w odpowiednich dokumentach. Ale z pewnymi popularnie używanymi pojęciami  jest inaczej.
Odnalazłam ich kilka i o nich chcę napisać:

  1. Indywidualizacja nauczania
  2. Uczeń traktowany podmiotowo
  3. Kształcenie umiejętności kluczowych
  4. Obserwacja procesu uczenia się uczniów, widoczne uczenie się uczniów
  5. Budowanie relacji z uczniem
  6. Wiedza przydatna uczniowi i wypływające z tego przekonanie, że każdy dorosły zna wszystko, czego się uczył w szkole
  7. Ocenianie uczniów
  8. Głębokie uczenie się uczniów
  9. Zaliczenie tematu na ocenę dostateczną
  10. Korelacja międzyprzedmiotowa

Zapewne jest więcej takich „balonów” – pustych pojęć w edukacji. Każdy z nauczycieli ma stosować się do znaczeń płynących z tych pojęć, ale nie są one jasno zdefiniowane i dlatego nauczyciele sądzą, że realizują ich założenia, choć pewnie każdy myśli o nich inaczej. Przez to stają się one pustymi frazesami – edukacyjnymi mitami, których realizacja jest niemożliwa. Oprócz tego niestety często służą one atakowaniu nauczycieli – obrazują wymagania, które są nieosiągalne, albo podlegają różnym możliwym interpretacjom.
O indywidualizacji nauczanie 27 grudnia.

8 komentarzy

  • avatar

    Xawer

    23 grudnia 2017 at 22:27

    Ambitne i jakże potrzebne. Bardzo doceniam. Widzę to jako próbę modernizacji pedagogiki z cargo cult science do science bezprzymiotnikowej.
    Próbujące troszkę uporządkować pedagogikę cierpiącą od zawsze nie tylko na błędy logiczne i na nieścisłość terminologiczną, ale przede wszystkim podkładającą się pod gilotynę Hume’a – nadużywanie pojęć nacechowanych etycznie tam, gdzie chodziłoby raczej o beznamiętny opis i argumentację odwołującą się do arystotelesowej logiki, a nie do do uczuć i marzeń i mieszającą sądy wartościujące z opisowymi.
    Mogę podrzucić Ci jeszcze kilka balonów, choćby niedawno wyciągnięty przy okazji Hattiego balon „wyniki nauczania”. Czy pojęcia jeszcze bardziej pierwotne, jak choćby samo słowa „edukacja” czy „oświata”.
    Z niecierpliwością czekam na tę „indywidualizację nauczania” – wydającą mi się i tak jednym z najściślejszych i najjednoznaczniej rozumianych pojęć z tu przez Ciebie wymienionych…
    Robercie: a widziałeś kiedyś pedagogikę inną niż „popularna”?

  • avatar

    Xawer

    23 grudnia 2017 at 22:27

    Ambitne i jakże potrzebne. Bardzo doceniam. Widzę to jako próbę modernizacji pedagogiki z cargo cult science do science bezprzymiotnikowej.
    Próbujące troszkę uporządkować pedagogikę cierpiącą od zawsze nie tylko na błędy logiczne i na nieścisłość terminologiczną, ale przede wszystkim podkładającą się pod gilotynę Hume’a – nadużywanie pojęć nacechowanych etycznie tam, gdzie chodziłoby raczej o beznamiętny opis i argumentację odwołującą się do arystotelesowej logiki, a nie do do uczuć i marzeń i mieszającą sądy wartościujące z opisowymi.
    Mogę podrzucić Ci jeszcze kilka balonów, choćby niedawno wyciągnięty przy okazji Hattiego balon „wyniki nauczania”. Czy pojęcia jeszcze bardziej pierwotne, jak choćby samo słowa „edukacja” czy „oświata”.
    Z niecierpliwością czekam na tę „indywidualizację nauczania” – wydającą mi się i tak jednym z najściślejszych i najjednoznaczniej rozumianych pojęć z tu przez Ciebie wymienionych…
    Robercie: a widziałeś kiedyś pedagogikę inną niż „popularna”?

Dodaj komentarz