Jedno zdanie

Myślę o wpływie dorosłych i nauczycieli na życie dzieci i uczniów. Nie chodzi mi o wielkie wypowiedzi skierowane do dziecka, ale o takie codzienne odpryski od życia, wypowiedziane zdania, zauważenie lub niezauważenie dziecka, uwaga dla ucznia, niepotrzebna krytyka, nieadekwatne ocenianie itd.
Zdałam sobie sprawę, że te małe sytuacje projektują przyszłe losy i życie dziecka.
Kilka przykładów znaczących zdań wypowiedzianych do dzieci przez dorosłych:

  • Czy tobie w domu nie powiedzieli, że nie należy mlaskać?.
  • Po pierwsze nie pisz drukowanymi literami, a poza tym powinnaś wiedzieć, jak się pisze podróż
  • Tak nie należy pisać.
  • On nie jest zupełnie głupi z matematyki
  • Zrobiłaś kilka błędów, ale pomysł na wypracowanie miałaś rewelacyjny
  • Masz bardzo ciekawą kreskę


Wyjaśnię okoliczności towarzyszące tym zdaniom:

  1. Kobieta po 50-tce wspomina: „Gdy byłam w I czy II klasie szkoły podstawowej bardzo lubiłam rysować. Lubiłam też bardzo moją nauczycielkę i namalowałam jej portret, który jej podarowałam. Po kilku dniach nauczycielka zwróciła mi portret z poprawkami na czerwono  i z wpisanym stopniem. Od tego czasu już nie rysuję”
  2. Dwudziesta paro letnia kobieta: „Miałam starszego brata, gdy byliśmy całkiem mali i on już umiał mówić, a ja jeszcze słabo, wszyscy zachwycali się, jak on się wypowiada. Ja tak nie potrafiłam. Postanowiłam nie mówić w ogóle, bawiłam się w samotności i unikałam ludzi”
  3. Kobieta po sześćdziesiątce: „Przypominam sobie, że jak miałam 9 lat zaprosiła mnie mama koleżanki na niedzielny obiad, było bardzo elegancko. W pewnej chwili mama koleżanki zwróciła się do mnie – Czy tobie w domu nie powiedzieli, że nie należy mlaskać?. Do tej pory mam problem w różnych oficjalnych sytuacjach”.
  4. Mama 8 – letniej córki: „Moja córka chciała zrobić dla Pani mapę świata, poprosiła panią ze świetlicy, aby pomogła jej podpisać mapę – Mapa Podróżnika. Napisała: MAPA PODR i zapytała panią, czy ma napisać u , czy ó. Pani powiedziała – Po pierwsze nie pisz drukowanymi literami, a poza tym powinnaś wiedzieć, jak się pisze podróż. Córka nie skończyła mapy, zajęła się czymś innym i już nie chce jej rysować.”
  5. Osoba w wieku ponad 60 lat: „Gdy miałam 16 lat zabrałam się stopem do Morskiego Oka, zabrał mnie autobus wycieczkowy, byłam bardzo wdzięczna, że ułatwiono mi dotarcie w góry. Przewodnik nagle powiedział – Proszę kucnąć. Ponieważ tylko ja stałam w autobusie, to tylko ja kucnęłam. Przejeżdżaliśmy pod brama wstępu do Parku Narodowego i przewodnik sobie zażartował.  Poczułam się niezwykle głupio, a cały autobus wybuchnął śmiechem.”
  6. Mężczyzna lat 32: „Gdy byłem w liceum, polonista odczytał publicznie moją anonimową pracę i skomentował: Tak nie należy pisać. Teraz jestem szefem wielkiej firmy, ale przed napisaniem zdania bardzo się stresuję”

 
To są bardzo delikatne przykłady, które miały negatywny wpływ na życie dorosłych ludzi. Mam też inne pozytywne przykłady;

  1. Mężczyzna lat 65: Byłem niezwykle słabym uczniem, miałem dysgrafię i dysleksję, powtarzałem klasę. W klasie szóstej nauczycielka matematyki powiedziała do mojej matki – On nie jest zupełnie głupi z matematyki. To spowodowało, że zacząłem się sam uczyć matematyki”.
  2. Moje doświadczenie: Spotkałam ucznia po 30 latach od jego matury. Powiedział: „Dziękuję pani, że pani ze mną wytrzymywała i że mogłem nie bać się matematyki w liceum”.
  3. Kobieta lat 45: „Gdy uczęszczałam do liceum, napisałam wypracowanie. Nauczycielka powiedziała mi – Zrobiłaś kilka błędów, ale pomysł na wypracowanie miałaś rewelacyjny. Zostałam dziennikarką.”
  4. Wspomnienie mężczyzny: Kiedyś w szkole nauczycielka pochyliła się nad moimi rysunkami w zeszycie, które robiłem na marginesie zeszytu i powiedziała: Masz bardzo ciekawą kreskę. Rysuje z przyjemnością do tej pory.”

 
Czy my nauczyciele, dorośli, rodzice, zdajemy sobie sprawę jaką broń mamy w ustach? Nasze wypowiedzi mogą zabić zdolności lub pomóc im się rozwinąć. Jedno zdanie, a może zaważyć na całej przyszłości.

36 komentarzy

  • avatar

    Joanna Brosiło

    18 stycznia 2015 at 13:26

    Danusiu,
    „Czy my nauczyciele, dorośli, rodzice, zdajemy sobie sprawę jaką broń mamy w ustach? Nasze wypowiedzi mogą zabić zdolności lub pomóc im się rozwinąć. Jedno zdanie, a może zaważyć na całej przyszłości”.
    Dlatego warto abyśmy wspierali młodszych od nas we wzmacnianiu poczucia wartości, abyśmy zadali sobie trud codzienny uważności i stosowali samokontrolę.
    http://osswiata.pl/brosilo/2015/01/18/samokontrola/
    Od najwcześniejszych lat szkoła była dla mnie czymś w rodzaju świątyni wiedzy, w murach której uwielbiałam przebywać ze względu na możliwość zaspokojenia ciekawości światem, choćby był to jego mały wycinek. Potencjalny ogrom możliwości, feeria wrażeń interesowały mnie bardziej niż wszelkie incydentalne dyskomforty. Studium Nauczycielskie, Studia, pięć Studiów Podyplomowych i zawsze warto 😉 Dialogi, konwersacje, a przede wszystkim możliwość rozszerzenia horyzontów myślowych, bezpośrednie interakcyjne znajdowanie odpowiedzi na zadawane sobie i innym pytania.
    W jakichkolwiek dyskomfortowych sytuacjach szkolnych, studenckich itp. towarzyszyło mi od zarania jedno pytanie: Jakim prawem?
    Oczywiście nikt nie ma prawa nikogo deprymować.
    Może czasami to kwestia nieuważności, kontestacji?
    Przejaw buntu?
    Tylko trzeba jeszcze pamiętać i znaleźć czas aby na spokojnie wszystko rozważyć i wyjaśnić.
    Ale najwspanialsza jest satysfakcja jakiej można doświadczyć wtedy kiedy wbrew wszystkim wspiera się danego ucznia dostrzegając potencjał dla innych nieuświadomiony, dziecko w uskrzydleniu zyskuje więcej a przede wszystkim ugruntowuje poczucie własnej wartości, które pomaga mu mierzyć się ze światem i konsekwencjami podjętych decyzji.
    Pomagać i wspierać na tyle, na ile jest to niezbędne, nie wyręczać i nie poniżać.

  • avatar

    Joanna Brosiło

    18 stycznia 2015 at 13:26

    Danusiu,
    „Czy my nauczyciele, dorośli, rodzice, zdajemy sobie sprawę jaką broń mamy w ustach? Nasze wypowiedzi mogą zabić zdolności lub pomóc im się rozwinąć. Jedno zdanie, a może zaważyć na całej przyszłości”.
    Dlatego warto abyśmy wspierali młodszych od nas we wzmacnianiu poczucia wartości, abyśmy zadali sobie trud codzienny uważności i stosowali samokontrolę.
    http://osswiata.pl/brosilo/2015/01/18/samokontrola/
    Od najwcześniejszych lat szkoła była dla mnie czymś w rodzaju świątyni wiedzy, w murach której uwielbiałam przebywać ze względu na możliwość zaspokojenia ciekawości światem, choćby był to jego mały wycinek. Potencjalny ogrom możliwości, feeria wrażeń interesowały mnie bardziej niż wszelkie incydentalne dyskomforty. Studium Nauczycielskie, Studia, pięć Studiów Podyplomowych i zawsze warto 😉 Dialogi, konwersacje, a przede wszystkim możliwość rozszerzenia horyzontów myślowych, bezpośrednie interakcyjne znajdowanie odpowiedzi na zadawane sobie i innym pytania.
    W jakichkolwiek dyskomfortowych sytuacjach szkolnych, studenckich itp. towarzyszyło mi od zarania jedno pytanie: Jakim prawem?
    Oczywiście nikt nie ma prawa nikogo deprymować.
    Może czasami to kwestia nieuważności, kontestacji?
    Przejaw buntu?
    Tylko trzeba jeszcze pamiętać i znaleźć czas aby na spokojnie wszystko rozważyć i wyjaśnić.
    Ale najwspanialsza jest satysfakcja jakiej można doświadczyć wtedy kiedy wbrew wszystkim wspiera się danego ucznia dostrzegając potencjał dla innych nieuświadomiony, dziecko w uskrzydleniu zyskuje więcej a przede wszystkim ugruntowuje poczucie własnej wartości, które pomaga mu mierzyć się ze światem i konsekwencjami podjętych decyzji.
    Pomagać i wspierać na tyle, na ile jest to niezbędne, nie wyręczać i nie poniżać.

  • avatar

    Joanna Brosiło

    18 stycznia 2015 at 13:26

    Danusiu,
    „Czy my nauczyciele, dorośli, rodzice, zdajemy sobie sprawę jaką broń mamy w ustach? Nasze wypowiedzi mogą zabić zdolności lub pomóc im się rozwinąć. Jedno zdanie, a może zaważyć na całej przyszłości”.
    Dlatego warto abyśmy wspierali młodszych od nas we wzmacnianiu poczucia wartości, abyśmy zadali sobie trud codzienny uważności i stosowali samokontrolę.
    http://osswiata.pl/brosilo/2015/01/18/samokontrola/
    Od najwcześniejszych lat szkoła była dla mnie czymś w rodzaju świątyni wiedzy, w murach której uwielbiałam przebywać ze względu na możliwość zaspokojenia ciekawości światem, choćby był to jego mały wycinek. Potencjalny ogrom możliwości, feeria wrażeń interesowały mnie bardziej niż wszelkie incydentalne dyskomforty. Studium Nauczycielskie, Studia, pięć Studiów Podyplomowych i zawsze warto 😉 Dialogi, konwersacje, a przede wszystkim możliwość rozszerzenia horyzontów myślowych, bezpośrednie interakcyjne znajdowanie odpowiedzi na zadawane sobie i innym pytania.
    W jakichkolwiek dyskomfortowych sytuacjach szkolnych, studenckich itp. towarzyszyło mi od zarania jedno pytanie: Jakim prawem?
    Oczywiście nikt nie ma prawa nikogo deprymować.
    Może czasami to kwestia nieuważności, kontestacji?
    Przejaw buntu?
    Tylko trzeba jeszcze pamiętać i znaleźć czas aby na spokojnie wszystko rozważyć i wyjaśnić.
    Ale najwspanialsza jest satysfakcja jakiej można doświadczyć wtedy kiedy wbrew wszystkim wspiera się danego ucznia dostrzegając potencjał dla innych nieuświadomiony, dziecko w uskrzydleniu zyskuje więcej a przede wszystkim ugruntowuje poczucie własnej wartości, które pomaga mu mierzyć się ze światem i konsekwencjami podjętych decyzji.
    Pomagać i wspierać na tyle, na ile jest to niezbędne, nie wyręczać i nie poniżać.

  • avatar

    Xawer

    18 stycznia 2015 at 15:10

    Coś mi tu nie gra z tymi przykładami. Co najmniej jeden nie wydaje się być autentyczny.
    Nie znam nikogo, kto miałby w wieku dwudziestu paru lat zachowane wspomnienia z czasów, gdy nie umiał jeszcze mówić. Nawet z najbardziej traumatycznych przeżyć, jak bardzo bolesne wypadki. Obawiam się, że ta dziewczyna (2), dała sobie wmówić jakiemuś psychoanalitykowi, że w niemowlęctwie została tak niesprawiedliwie potraktowana, że do dziś to odbija się na jej psychice. Te „odkrywane w podświadomości” przez psychoanalizę wspomnienia zazwyczaj są wyssane z palca psychoanalityka, albo są dużo późniejszymi urojeniami danej osoby. Psychoanaliza potrafi do każdego zjawiska psychicznego dorobić jakieś racjonalizujące wyjaśnienie. Oczywiście niefalsyfikowalne, a ta sama „przyczyna” może u różnych osób objaśniać dokładnie przeciwne „skutki”.
    Zdanie Zrobiłaś kilka błędów, ale pomysł na wypracowanie miałaś rewelacyjny równie dobrze, co do Twojej optymistycznej historyjki, pasowałoby do deprymującej Zrobiłaś kilka błędów, ale…, której „ofiara” do tej pory ma kłopoty i obrzydzenie do wypowiadania się na piśmie.
    Podobnie On nie jest zupełnie głupi z matematyki może być dla jednego pochwałą i zachętą, a dla drugiego deprecjonującą ironią. Szczerze mówiąc, to drugie odebranie (negatywne) takiej wypowiedzi wydaje mi się dużo bardziej naturalne — znaczy tyle, że Jaś jest głupi, ale bywają jeszcze głupsi.
    „Córka nie skończyła mapy, zajęła się czymś innym”
    A skąd wiemy, że to coś innego nie jest dla niej bardziej rozwijające, niż rysowanie mapy? Może dzięki temu zrobi oszałamiającą karierę w innej dziedzinie niż kartografia? Z różnych przyczyn tracimy zainteresowanie jednymi tematami, a zaczynają nas wtedy interesować inne. Zostawienie jakiegoś na boku, niezależnie od przyczyny, nie musi być wcale złe,
    Życie każdego człowieka jest wypadkową mnóstwa najróżniejszych przyczyn, skutków ogromnej większości z nich nie sposób przewidzieć nawet przy największej staranności, uważności i życzliwości. Działa przypadek i „efekt motyla” — dowolnie małe zaburzenie gdzieś tam daleko w historii zupełnie może odmienić nasze życie. O wyborze drogi życiowej mogą równie dobrze, jak takie przypadkowe wypowiedzi, decydować takie drobiazgi jak to, w jakim porządku książki były wyłożone na ladzie w księgarni. Wtedy będziemy mieli świadectwo typu „przed podróżą do Krakowa kupiłem na dworcu coś do poczytania w pociągu — pierwszą z brzegu, jakie były wyłożone na ladzie — to było „Sto lat samotności”. Tak mnie zafascynowała, że postanowiłem studiować iberystykę i właśnie obroniłem doktorat”. Ale czy to znaczy, że bukiniści powinni zwracać szczególną uwagę na to, żeby Marquez leżał bardziej na widoku niż Camus?

  • avatar

    Xawer

    18 stycznia 2015 at 15:10

    Coś mi tu nie gra z tymi przykładami. Co najmniej jeden nie wydaje się być autentyczny.
    Nie znam nikogo, kto miałby w wieku dwudziestu paru lat zachowane wspomnienia z czasów, gdy nie umiał jeszcze mówić. Nawet z najbardziej traumatycznych przeżyć, jak bardzo bolesne wypadki. Obawiam się, że ta dziewczyna (2), dała sobie wmówić jakiemuś psychoanalitykowi, że w niemowlęctwie została tak niesprawiedliwie potraktowana, że do dziś to odbija się na jej psychice. Te „odkrywane w podświadomości” przez psychoanalizę wspomnienia zazwyczaj są wyssane z palca psychoanalityka, albo są dużo późniejszymi urojeniami danej osoby. Psychoanaliza potrafi do każdego zjawiska psychicznego dorobić jakieś racjonalizujące wyjaśnienie. Oczywiście niefalsyfikowalne, a ta sama „przyczyna” może u różnych osób objaśniać dokładnie przeciwne „skutki”.
    Zdanie Zrobiłaś kilka błędów, ale pomysł na wypracowanie miałaś rewelacyjny równie dobrze, co do Twojej optymistycznej historyjki, pasowałoby do deprymującej Zrobiłaś kilka błędów, ale…, której „ofiara” do tej pory ma kłopoty i obrzydzenie do wypowiadania się na piśmie.
    Podobnie On nie jest zupełnie głupi z matematyki może być dla jednego pochwałą i zachętą, a dla drugiego deprecjonującą ironią. Szczerze mówiąc, to drugie odebranie (negatywne) takiej wypowiedzi wydaje mi się dużo bardziej naturalne — znaczy tyle, że Jaś jest głupi, ale bywają jeszcze głupsi.
    „Córka nie skończyła mapy, zajęła się czymś innym”
    A skąd wiemy, że to coś innego nie jest dla niej bardziej rozwijające, niż rysowanie mapy? Może dzięki temu zrobi oszałamiającą karierę w innej dziedzinie niż kartografia? Z różnych przyczyn tracimy zainteresowanie jednymi tematami, a zaczynają nas wtedy interesować inne. Zostawienie jakiegoś na boku, niezależnie od przyczyny, nie musi być wcale złe,
    Życie każdego człowieka jest wypadkową mnóstwa najróżniejszych przyczyn, skutków ogromnej większości z nich nie sposób przewidzieć nawet przy największej staranności, uważności i życzliwości. Działa przypadek i „efekt motyla” — dowolnie małe zaburzenie gdzieś tam daleko w historii zupełnie może odmienić nasze życie. O wyborze drogi życiowej mogą równie dobrze, jak takie przypadkowe wypowiedzi, decydować takie drobiazgi jak to, w jakim porządku książki były wyłożone na ladzie w księgarni. Wtedy będziemy mieli świadectwo typu „przed podróżą do Krakowa kupiłem na dworcu coś do poczytania w pociągu — pierwszą z brzegu, jakie były wyłożone na ladzie — to było „Sto lat samotności”. Tak mnie zafascynowała, że postanowiłem studiować iberystykę i właśnie obroniłem doktorat”. Ale czy to znaczy, że bukiniści powinni zwracać szczególną uwagę na to, żeby Marquez leżał bardziej na widoku niż Camus?

  • avatar

    Xawer

    18 stycznia 2015 at 15:10

    Coś mi tu nie gra z tymi przykładami. Co najmniej jeden nie wydaje się być autentyczny.
    Nie znam nikogo, kto miałby w wieku dwudziestu paru lat zachowane wspomnienia z czasów, gdy nie umiał jeszcze mówić. Nawet z najbardziej traumatycznych przeżyć, jak bardzo bolesne wypadki. Obawiam się, że ta dziewczyna (2), dała sobie wmówić jakiemuś psychoanalitykowi, że w niemowlęctwie została tak niesprawiedliwie potraktowana, że do dziś to odbija się na jej psychice. Te „odkrywane w podświadomości” przez psychoanalizę wspomnienia zazwyczaj są wyssane z palca psychoanalityka, albo są dużo późniejszymi urojeniami danej osoby. Psychoanaliza potrafi do każdego zjawiska psychicznego dorobić jakieś racjonalizujące wyjaśnienie. Oczywiście niefalsyfikowalne, a ta sama „przyczyna” może u różnych osób objaśniać dokładnie przeciwne „skutki”.
    Zdanie Zrobiłaś kilka błędów, ale pomysł na wypracowanie miałaś rewelacyjny równie dobrze, co do Twojej optymistycznej historyjki, pasowałoby do deprymującej Zrobiłaś kilka błędów, ale…, której „ofiara” do tej pory ma kłopoty i obrzydzenie do wypowiadania się na piśmie.
    Podobnie On nie jest zupełnie głupi z matematyki może być dla jednego pochwałą i zachętą, a dla drugiego deprecjonującą ironią. Szczerze mówiąc, to drugie odebranie (negatywne) takiej wypowiedzi wydaje mi się dużo bardziej naturalne — znaczy tyle, że Jaś jest głupi, ale bywają jeszcze głupsi.
    „Córka nie skończyła mapy, zajęła się czymś innym”
    A skąd wiemy, że to coś innego nie jest dla niej bardziej rozwijające, niż rysowanie mapy? Może dzięki temu zrobi oszałamiającą karierę w innej dziedzinie niż kartografia? Z różnych przyczyn tracimy zainteresowanie jednymi tematami, a zaczynają nas wtedy interesować inne. Zostawienie jakiegoś na boku, niezależnie od przyczyny, nie musi być wcale złe,
    Życie każdego człowieka jest wypadkową mnóstwa najróżniejszych przyczyn, skutków ogromnej większości z nich nie sposób przewidzieć nawet przy największej staranności, uważności i życzliwości. Działa przypadek i „efekt motyla” — dowolnie małe zaburzenie gdzieś tam daleko w historii zupełnie może odmienić nasze życie. O wyborze drogi życiowej mogą równie dobrze, jak takie przypadkowe wypowiedzi, decydować takie drobiazgi jak to, w jakim porządku książki były wyłożone na ladzie w księgarni. Wtedy będziemy mieli świadectwo typu „przed podróżą do Krakowa kupiłem na dworcu coś do poczytania w pociągu — pierwszą z brzegu, jakie były wyłożone na ladzie — to było „Sto lat samotności”. Tak mnie zafascynowała, że postanowiłem studiować iberystykę i właśnie obroniłem doktorat”. Ale czy to znaczy, że bukiniści powinni zwracać szczególną uwagę na to, żeby Marquez leżał bardziej na widoku niż Camus?

  • avatar

    Robert Raczyński

    18 stycznia 2015 at 20:31

    Jeśli przyjąć, że jedno, nieopatrznie i często bez złych intencji wypowiedziane zdanie (wypowiadamy takich dziesiątki dziennie), ma tak jednoznaczny wpływ na naszą egzystencję, to żyjemy w świecie ludzi złamanych, nieprzystosowanych i, kto wie, być może dyszących zemstą. Mam nadzieję, że taki mechanizm, choć z pewnością istniejący, nie jest powszechny.
    Choć wszyscy natychmiast pomyśleli o nauczycielach, którzy (z pewnością) powinni zrobić rachunek sumienia, takich uwag z dużo większym prawdopodobieństwem wysłuchamy najpierw od najbliższych. Ta naturalna kolejność, w większości przypadków powinna służyć jako konieczny trening zdolności interpersonalnych – umiejętność interpretowania intencji, rozróżniania stanów emocjonalnych i odcieni znaczeniowych nie bierze się znikąd; na ogół wiemy, kiedy mama chce nas zganić, kiedy tylko gdera, a kiedy mówi serio.
    Niestety, prawdopodobnie żadna matka nie przygotuje nas na bezinteresowny hejt albo konsekwentne niszczenie przez osobniki o sadystycznych skłonnościach. Pozwala jednak na jednoznaczne ich zdefiniowanie. Czy można się na nie uodpornić? Niezależnie od konstrukcji psychicznej, wątpię, z pewnością nie da się ich uniknąć. Kto nie wierzy, chyba nigdy nie był w przedszkolu…

  • avatar

    Robert Raczyński

    18 stycznia 2015 at 20:31

    Jeśli przyjąć, że jedno, nieopatrznie i często bez złych intencji wypowiedziane zdanie (wypowiadamy takich dziesiątki dziennie), ma tak jednoznaczny wpływ na naszą egzystencję, to żyjemy w świecie ludzi złamanych, nieprzystosowanych i, kto wie, być może dyszących zemstą. Mam nadzieję, że taki mechanizm, choć z pewnością istniejący, nie jest powszechny.
    Choć wszyscy natychmiast pomyśleli o nauczycielach, którzy (z pewnością) powinni zrobić rachunek sumienia, takich uwag z dużo większym prawdopodobieństwem wysłuchamy najpierw od najbliższych. Ta naturalna kolejność, w większości przypadków powinna służyć jako konieczny trening zdolności interpersonalnych – umiejętność interpretowania intencji, rozróżniania stanów emocjonalnych i odcieni znaczeniowych nie bierze się znikąd; na ogół wiemy, kiedy mama chce nas zganić, kiedy tylko gdera, a kiedy mówi serio.
    Niestety, prawdopodobnie żadna matka nie przygotuje nas na bezinteresowny hejt albo konsekwentne niszczenie przez osobniki o sadystycznych skłonnościach. Pozwala jednak na jednoznaczne ich zdefiniowanie. Czy można się na nie uodpornić? Niezależnie od konstrukcji psychicznej, wątpię, z pewnością nie da się ich uniknąć. Kto nie wierzy, chyba nigdy nie był w przedszkolu…

  • avatar

    Robert Raczyński

    18 stycznia 2015 at 20:31

    Jeśli przyjąć, że jedno, nieopatrznie i często bez złych intencji wypowiedziane zdanie (wypowiadamy takich dziesiątki dziennie), ma tak jednoznaczny wpływ na naszą egzystencję, to żyjemy w świecie ludzi złamanych, nieprzystosowanych i, kto wie, być może dyszących zemstą. Mam nadzieję, że taki mechanizm, choć z pewnością istniejący, nie jest powszechny.
    Choć wszyscy natychmiast pomyśleli o nauczycielach, którzy (z pewnością) powinni zrobić rachunek sumienia, takich uwag z dużo większym prawdopodobieństwem wysłuchamy najpierw od najbliższych. Ta naturalna kolejność, w większości przypadków powinna służyć jako konieczny trening zdolności interpersonalnych – umiejętność interpretowania intencji, rozróżniania stanów emocjonalnych i odcieni znaczeniowych nie bierze się znikąd; na ogół wiemy, kiedy mama chce nas zganić, kiedy tylko gdera, a kiedy mówi serio.
    Niestety, prawdopodobnie żadna matka nie przygotuje nas na bezinteresowny hejt albo konsekwentne niszczenie przez osobniki o sadystycznych skłonnościach. Pozwala jednak na jednoznaczne ich zdefiniowanie. Czy można się na nie uodpornić? Niezależnie od konstrukcji psychicznej, wątpię, z pewnością nie da się ich uniknąć. Kto nie wierzy, chyba nigdy nie był w przedszkolu…

  • avatar

    Xawer

    19 stycznia 2015 at 12:25

    Poza skrajnościami uważać się nie da — chyba, że za ideał dorosłego w kontakcie z dziećmi uznamy zakonnika z zakonu milczenia. W większości przypadków te same wypowiedzi mogą prowadzić do dokładnie przeciwnych skutków.
    Bukiniści! uważajcie, jak układacie swoje książki na ladzie, bo to może wpłynąć na losy ludzi!
    Robert bardzo słusznie zauważa, że jeśli za wypowiedziami nie stoi zła intencja lub bezinteresowne chamstwo, to nie da się uważać i nie da się przewidywać tego typu skutków. Jedyne, na co należy uważać (a raczej mieć to uwewnętrznione) to grzeczność, uczciwość i życzliwość. A wszelka próba uważania na coś więcej, musiałaby prowadzić do milczenia.
    Ja do tego twierdzę, że w dominującej części przypadków takie wypowiedzi nie są rzeczywistymi przyczynami czegokolwiek, a wyłącznie dorabianymi post factum racjonalizacjami i „wyjaśnieniami” cech osobowości, mających zupełnie inne przyczyny. Często wręcz urojeniami, a nie rzeczywistymi wspomnieniami.
    Ludzka natura nie znosi indeterminizmu — jeśli więc ktoś po prostu nie lubi rysować, to często dorabia sobie do tego usprawiedliwienie/wyjaśnienie w postaci traumy źle ocenionego w dzieciństwie rysunku. Ja nie lubię rysować i nie rysuję, ale uczciwie mówię, że po prostu nie lubię, choć żadna trauma z tym związana mnie nigdy nie spotkała.

  • avatar

    Xawer

    19 stycznia 2015 at 12:25

    Poza skrajnościami uważać się nie da — chyba, że za ideał dorosłego w kontakcie z dziećmi uznamy zakonnika z zakonu milczenia. W większości przypadków te same wypowiedzi mogą prowadzić do dokładnie przeciwnych skutków.
    Bukiniści! uważajcie, jak układacie swoje książki na ladzie, bo to może wpłynąć na losy ludzi!
    Robert bardzo słusznie zauważa, że jeśli za wypowiedziami nie stoi zła intencja lub bezinteresowne chamstwo, to nie da się uważać i nie da się przewidywać tego typu skutków. Jedyne, na co należy uważać (a raczej mieć to uwewnętrznione) to grzeczność, uczciwość i życzliwość. A wszelka próba uważania na coś więcej, musiałaby prowadzić do milczenia.
    Ja do tego twierdzę, że w dominującej części przypadków takie wypowiedzi nie są rzeczywistymi przyczynami czegokolwiek, a wyłącznie dorabianymi post factum racjonalizacjami i „wyjaśnieniami” cech osobowości, mających zupełnie inne przyczyny. Często wręcz urojeniami, a nie rzeczywistymi wspomnieniami.
    Ludzka natura nie znosi indeterminizmu — jeśli więc ktoś po prostu nie lubi rysować, to często dorabia sobie do tego usprawiedliwienie/wyjaśnienie w postaci traumy źle ocenionego w dzieciństwie rysunku. Ja nie lubię rysować i nie rysuję, ale uczciwie mówię, że po prostu nie lubię, choć żadna trauma z tym związana mnie nigdy nie spotkała.

  • avatar

    Xawer

    19 stycznia 2015 at 12:25

    Poza skrajnościami uważać się nie da — chyba, że za ideał dorosłego w kontakcie z dziećmi uznamy zakonnika z zakonu milczenia. W większości przypadków te same wypowiedzi mogą prowadzić do dokładnie przeciwnych skutków.
    Bukiniści! uważajcie, jak układacie swoje książki na ladzie, bo to może wpłynąć na losy ludzi!
    Robert bardzo słusznie zauważa, że jeśli za wypowiedziami nie stoi zła intencja lub bezinteresowne chamstwo, to nie da się uważać i nie da się przewidywać tego typu skutków. Jedyne, na co należy uważać (a raczej mieć to uwewnętrznione) to grzeczność, uczciwość i życzliwość. A wszelka próba uważania na coś więcej, musiałaby prowadzić do milczenia.
    Ja do tego twierdzę, że w dominującej części przypadków takie wypowiedzi nie są rzeczywistymi przyczynami czegokolwiek, a wyłącznie dorabianymi post factum racjonalizacjami i „wyjaśnieniami” cech osobowości, mających zupełnie inne przyczyny. Często wręcz urojeniami, a nie rzeczywistymi wspomnieniami.
    Ludzka natura nie znosi indeterminizmu — jeśli więc ktoś po prostu nie lubi rysować, to często dorabia sobie do tego usprawiedliwienie/wyjaśnienie w postaci traumy źle ocenionego w dzieciństwie rysunku. Ja nie lubię rysować i nie rysuję, ale uczciwie mówię, że po prostu nie lubię, choć żadna trauma z tym związana mnie nigdy nie spotkała.

Dodaj komentarz