• Home
  • Bez kategorii
  • Building a culture of reflection to empower effective teaching – sesja 1

Building a culture of reflection to empower effective teaching – sesja 1

Sesje na 69 konferencji ASCD w LA
Tym razem krótko o inspiracjach wyniesionych z wybranych przez mnie sesji. Ostrzegam, że są to wnioski, które są dotknięte moją słabą znajomością angielskiego oraz moim skrzywieniem w pewnych kierunkach. Jednym słowem mogłam usłyszeć, to co chciałam usłyszeć.
Sesja 1
Building a culture of reflection to empower effective teaching; Kristin Walker
Główna teza: Nie ma doskonalenia warsztatu pracy nauczyciela bez współpracy i refleksji nauczycieli skupionej na nauczaniu. Konieczna jest głębsza analiza praktyki nauczania pomiędzy nauczycielami lub pomiędzy nauczycielem i superwizorem.
W dystrykcie gdzie pracuje prowadząca zajęcia, nauczyciel podlega ocenie. Składają się na nią między innymi: wyniki, jakie osiągają jego uczniowie, EWD, ale też dane z nauczycielskiego portfolio i samooceny. Oznacza to, że nauczyciel prowadzi swoje portfolio, w którym dokumentuje swoje osiągniecia. Nauczyciele stają się nerwowi, gdy ich namawiać do analizy ich warsztatu pracy. Ale pomagają sobie wzajemnie obserwując lekcje, jest to praca 1-1, zwana też coachingiem. Nauczyciele coraz częściej decydują się również na nagrywanie i omawianie swoich lekcji.

Nauczyciele sami przyzwyczajeni są do wystawiania stopni i chcieliby je też sami otrzymywać. Dlatego podjęto się trudu stworzenia przez nauczycieli (w uzgodnieniu ze związkami zawodowymi i dyrektorami) rubryk do oceny pracy. Na ich podstawie nauczyciele dokonują samooceny swojej pracy.
Dwa razy w semestrze każdy nauczyciel jest formalnie obserwowany i oceniany przez zewnętrznego superwizora.
Nauczyciele współpracują ze sobą, omawiają swoje lekcji i udzielają informacji zwrotnej. Częstość oceny formatywnej przez koleżankę, czy kolegę nie jest oczywiście limitowana.
Dzięki wprowadzeniu takiego systemu oceny i ewaluacji znacznie poprawiła się jakość pracy wszystkich nauczycieli (w roku 2011 96% nauczycieli nie spełniało stawianych przed nimi standardów).
Taki system wymaga zaangażowania dyrektora. Jego lekcje lub spotkania z nauczycielami też są nagrywane i poddawana analizie.
Nagrywanie filmów wymaga doświadczenia. Budzi ono opór nauczycieli. Problem też stanowi czas, który zabiera oglądanie nagrań i ich analiza. Na początku nauczyciele nagrywają swoje lekcje tylko dla siebie, potem w celu omówienia z kolegą, czy koleżanką. Zawsze jednak to nauczyciel jest właścicielem nagrania i może je skasować w każdej chwili. Niektórzy z nauczyciele zatrzymują nagrania swoich lekcji i mogą one stanowić potem dowód brany pod uwagę przy ocenie pracy nauczyciela.
Do sytemu doskonalenia i oceny nauczyciela silnie wciągnięte są związki zawodowe.
Przed tym systemem nadal stoją wyzwania, takie jak:

  • Konieczność poświęcenia dodatkowego czasu ze strony nauczycieli
  • Zdarza się, że filmy z lekcji są używane niezgodnie z ich przeznaczeniem – np. do oceny nauczyciela i decyzji o jego zatrudnieniu.
  • Uszanowanie zdania tych nauczycieli, którzy nie chcą nagrywać swoich lekcji.

LA, 16.03.2014

4 komentarze

  • avatar

    Robert Raczyński

    20 marca 2014 at 10:02

    A więc jednak sen się ziścił… Ponieważ jestem chyba dyżurnym krytykiem takiego podejścia (zwłaszcza w polskich warunkach i przy takiej, a nie innej mentalności) chciałbym jeszcze raz zaznaczyć, że nie jestem przeciwnikiem nauczycielskiej współpracy, dzielenia się doświadczeniami, a tym bardziej doskonalenia zawodowego, ale…
    „…nauczyciel podlega ocenie. Składają się na nią między innymi: wyniki, jakie osiągają jego uczniowie, EWD, ale też dane z nauczycielskiego portfolio i samooceny.” Tzn., że jeśli mam pecha i trafię na grupę o małym potencjale intelektualnym albo moja szkoła obsługuje rejon trudny społecznie, jestem spalony na starcie, bo bzdury o mierzeniu niemierzalnego (przyrost wiedzy przy abstrakcyjnych kryteriach) należy od razu wykluczyć. Ponadto praca urzędników państwowych. których pobocznym zajęciem jest odpytywanie uczniów z podstawy programowej zyskałaby nowy wymiar – wreszcie jeszcze więcej makulatury i wyścigi: kto się lepiej oceni i ładniej wygląda na ekranie…
    „Nauczyciele sami przyzwyczajeni są do wystawiania stopni i chcieliby je też sami otrzymywać.” A ja naiwnie myślałem, że nikt tego nie lubi…
    „Dwa razy w semestrze każdy nauczyciel jest formalnie obserwowany i oceniany przez zewnętrznego superwizora.” A co w tym nowego? Czy wszystkie hospitacje w Polsce to pic na wodę, fotomontaż? No i jeszcze jedna kwestia: kto nadzoruje superwizora?
    „Uszanowanie zdania tych nauczycieli, którzy nie chcą nagrywać swoich lekcji.” Hmm… A mnie się wydaje to bardzo proste. Teoretycznie nikt nie jest do big brothera zmuszany, ale przecież zwolnić ich można. Paragraf zawsze się znajdzie…

  • avatar

    Robert Raczyński

    20 marca 2014 at 10:02

    A więc jednak sen się ziścił… Ponieważ jestem chyba dyżurnym krytykiem takiego podejścia (zwłaszcza w polskich warunkach i przy takiej, a nie innej mentalności) chciałbym jeszcze raz zaznaczyć, że nie jestem przeciwnikiem nauczycielskiej współpracy, dzielenia się doświadczeniami, a tym bardziej doskonalenia zawodowego, ale…
    „…nauczyciel podlega ocenie. Składają się na nią między innymi: wyniki, jakie osiągają jego uczniowie, EWD, ale też dane z nauczycielskiego portfolio i samooceny.” Tzn., że jeśli mam pecha i trafię na grupę o małym potencjale intelektualnym albo moja szkoła obsługuje rejon trudny społecznie, jestem spalony na starcie, bo bzdury o mierzeniu niemierzalnego (przyrost wiedzy przy abstrakcyjnych kryteriach) należy od razu wykluczyć. Ponadto praca urzędników państwowych. których pobocznym zajęciem jest odpytywanie uczniów z podstawy programowej zyskałaby nowy wymiar – wreszcie jeszcze więcej makulatury i wyścigi: kto się lepiej oceni i ładniej wygląda na ekranie…
    „Nauczyciele sami przyzwyczajeni są do wystawiania stopni i chcieliby je też sami otrzymywać.” A ja naiwnie myślałem, że nikt tego nie lubi…
    „Dwa razy w semestrze każdy nauczyciel jest formalnie obserwowany i oceniany przez zewnętrznego superwizora.” A co w tym nowego? Czy wszystkie hospitacje w Polsce to pic na wodę, fotomontaż? No i jeszcze jedna kwestia: kto nadzoruje superwizora?
    „Uszanowanie zdania tych nauczycieli, którzy nie chcą nagrywać swoich lekcji.” Hmm… A mnie się wydaje to bardzo proste. Teoretycznie nikt nie jest do big brothera zmuszany, ale przecież zwolnić ich można. Paragraf zawsze się znajdzie…

  • avatar

    Xawer

    20 marca 2014 at 11:04

    A ja bym chciał zapytać według jakiego kryterium stwierdzono to „znaczne poprawienie jakości pracy” tych nauczycieli?
    Czy ta jakość została zmierzona na przykład tym, że przed wprowadzeniem tych metod jedynie 2% absolwentów szkoły dostawało się na Stanford, Berkeley, Harvard i MIT, a po wprowadzeniu metod oceny nauczycieli odsetek absolwentów dostających się na prestiżowe uczelnie zwiększył się w stopniu znaczącym statystycznie, np. do 5%. Podczas gdy odsetek absolwentów z sąsiedniego okręgu, gdzie nie wprowadzono takiego programu oceny, pozostał bez zmian?
    Wydaje mi się, że jeśli „jakość pracy” większości nauczycieli się poprawiła, to efekty tego wzrostu jakości powinny być jasno widoczne w pozaszkolnych osiągnięciach uczniów/absolwentów.
    Obawiam się jednak, że ta „jakość” mierzona była poprzez portfolia i samooceny, których przedtem niemal nikt nie robił (96% nie spełniało standardów), a po zarządzeniu tych metod wypełnili „rubryki oceny pracy” — oczywiście entuzjastycznie.

  • avatar

    Xawer

    20 marca 2014 at 11:04

    A ja bym chciał zapytać według jakiego kryterium stwierdzono to „znaczne poprawienie jakości pracy” tych nauczycieli?
    Czy ta jakość została zmierzona na przykład tym, że przed wprowadzeniem tych metod jedynie 2% absolwentów szkoły dostawało się na Stanford, Berkeley, Harvard i MIT, a po wprowadzeniu metod oceny nauczycieli odsetek absolwentów dostających się na prestiżowe uczelnie zwiększył się w stopniu znaczącym statystycznie, np. do 5%. Podczas gdy odsetek absolwentów z sąsiedniego okręgu, gdzie nie wprowadzono takiego programu oceny, pozostał bez zmian?
    Wydaje mi się, że jeśli „jakość pracy” większości nauczycieli się poprawiła, to efekty tego wzrostu jakości powinny być jasno widoczne w pozaszkolnych osiągnięciach uczniów/absolwentów.
    Obawiam się jednak, że ta „jakość” mierzona była poprzez portfolia i samooceny, których przedtem niemal nikt nie robił (96% nie spełniało standardów), a po zarządzeniu tych metod wypełnili „rubryki oceny pracy” — oczywiście entuzjastycznie.

Dodaj komentarz