Bez doceniania człowiek więdnie

 
W ostatnim numerze Wprost – z 21 lutego 2010 pojawił się artykuł pt. – „Głupota pochwały” autorstwa Moniki Maciejewskiej. Mój partner przestrzegał mnie przed jego czytaniem, powiedział: – Tylko się zdenerwujesz… I miał rację, ale zdenerwowanie nie było aż tak duże. Ot, tytuł głupi. A zwartość? Misz masz o wszystkim z odniesieniami do publikacji i badań. Nie mam zamiaru go analizować, przywołał mi jednak na myśl problem mylenia pojęć – chwalenie i docenianie. Jeśli uważa się, że to jest to samo, wtedy skutki chwalenia są niedobre. Ktoś chwalony bez przyczyny szybko orientuje się, że pochwała mu się nie należy i podskórnie czuje się jakoś oszukany. A więc warto nie chwalić, lecz doceniać i to za konkretną czynność. I nie osobę, a to, co robi. Czyli doceniać za coś, co zależy od człowieka, a nie jest dane od Boga.

Bez doceniania człowiek więdnie! Moim zdaniem to nieprawda, że krytyka mobilizuje do pracy i doskonalenia. Obojętnie jakie badania mi przedstawią, nie uwierzę, bo ten wniosek jest po prostu niezgodny ze zdrowym (moim) rozsądkiem. Owszem, warto przekazywać rzetelną informację, która również zawiera krytyczne uwagi, ale przede wszystkim powinna zawierać docenienie tego, co zostało dobrze zrobione. Uwagi krytyczne znacznie lepiej są przyjmowane, gdy zostaną poprzedzone pozytywnymi.
Ale docenianie nie tylko z tego punktu widzenia jest ważne. Ono daje człowiekowi wiarę w siebie, napęd do dalszej pracy. Jeśli otrzymujemy tylko uwagi krytyczne, tracimy zapał, nie podejmujemy wyzwań, bojąc się krytyki, staramy się pracować na minimum.
Tak również działa szkoła. To, co uczeń robi dobrze, jest uznawane za jego obowiązek – nauczyciele przecież skupia się na błędach. W rezultacie uczeń ciągle dostaje informację, że czegoś nie zrobił dobrze, że jego praca odstaje od ideału. Czy to nie zniechęca?
Łączy się to z ocenianiem, w naszym języku ocenianie ściśle związało się z krytyką, a w szkole – ze stopniami. Ocenianie to informacja – w stopniach lub innych symbolach – jak daleko stan różni się od ideału. A przecież ocena to również wyszczególnienie – co jest dobrego. Jeśli np. oglądamy wystawę malarską, nie pędzimy z kajetem przez sale wystawowe, i nie stawiamy stopni i nie szukamy niedociągnięć. Przychodzimy, aby rozkoszować się pięknem.
A co wtedy, jeśli nie ma za co docenić? Ojciec mojego partnera mówił: Myśmy z matką wiedzieli, że dziecko trzeba chwalić, ale ciebie nie było za co. Szkoda, że musiał wychowywać się bez wsparcia. Moim zdaniem zawsze się coś znajdzie, za co można pochwalić człowieka, tylko nie wolno oczekiwać, że każda czynność zostanie wykonana idealnie. Ludzie się uczą stopniowo, poprawiają się i doskonalą, a docenienie im w tym bardzo pomaga.
Może zresztą to ja jestem wyjątkiem , ja się uczę tylko wtedy, gdy mnie doceniają, a krytyka mnie osłabia i zniechęca. Pochwały mnie, jak dotąd, nie wypaczyły, chcę się dalej uczyć i zmieniać. A krytyka wiele razy zniechęciła mnie skutecznie.
Chciałabym, aby nauczyciele wiedzieli, że docenieniem można zdziałać cuda i żeby o nim nie zapominali. Jeśli chodzi o krytykę, jestem pewna, że nie zapomną.

2 komentarze

  • avatar

    Kulka

    23 lutego 2010 at 17:08

    Myślę, że to dla każdego ważne, a szczególnie dla dyslektyków. Zawsze chcą jak najlepiej i mają małe szanse, że wyjdzie im wszystko dobrze. Moja córka jest dyslektykiem, a i uczniów mam takich kilku. Mądrzy z nich ludzie, tylko sukcesów im brak, bo wszystko takie nie do końca właściwe czy dobre. I tutaj pochwały mogą czynić cuda – przede wszystkim dlatego, że skupieni na niedociągnięciach nie dostrzegają już, że tyle w ich pracy wspaniałych rzeczy.
    A ja sama pamiętam, jak na studiach doktoranckich jeden profesor skrytykował moją pracę, bardzo otwarcie, w obecności innych. Chciałam rzucić studia. I choć w następnym roku kolejną pracę zgłosił do nagrody, żal pozostał i pamiętam o tej pierwszej, nie o tej drugiej.

  • avatar

    Danuta Sterna

    23 lutego 2010 at 22:53

    Bardzo dziękuję za słowa poparcia. Mnie zdecydowanie krytyka nie buduje i takie zdarzenie z profesorem nosiłabym w sercu długo. A już publiczna krytyka jest nie do przyjęcia.
    Bardzo dobry przykład z dyslektykiem. Jeśli ciągle będziemy zwracać uwagę na jego błędy, to nigdy go nie pochwalimy, bo zawsze będzie coś do skrytykowania.
    Myślę, że zwolennicy krytyki powinni wypróbować docenienie i zobaczyć jakie korzyści przynosi.
    Niektórzy pewnie myślą, że krytyka zapewnia – szczerość. Ale szczerość ma w sobie ość, i można się zadławić.
    Dziękuję, za poparcie w sprawie doceniania.
    D

Dodaj komentarz