Każdy z nas wie, że system oceniania bywa krzywdzący dla uczniów. Sytuacja zdalnego nauczania wyjęła ten problem na światło dzienne. Ocenianie, szczególnie stopniami faworyzuje uczniów uprzywilejowanych. Jeśli uczeń ma dobre warunki w domu, dostęp do zasobów, pomoc od innych osób, to ma większe szanse osiągnąć sukces. Ocena nie dotyczy wtedy starań ucznia, tylko jego sytuacji społecznej i materialnej.
W nauczaniu zdalnym widać to wyraźnie. Jeśli uczeń ma dostęp do internetu, jest w stanie uczestniczyć w lekcjach online, otrzymuje pomoc od rodziców i rodzeństwa, a czasami od innych osób, to jego wynik na sprawdzianie może być dobry. Jeśli nie ma dostępu do nauczania online, nie otrzymuje pomocy i jeszcze ma trudną sytuację w domu, to jego szanse są znacznie mniejsze.
Hannach Leone w swoim artykule z 1 czerwca 2020 roku uznaje ocenianie zdalne w szkołach publicznych w Chicago jako niesprawiedliwe i nagradzające uczniów, których sytuacja materialna i społeczna jest lepsza. Władze oświatowe Chicago zalecają umożliwianie uczniom poprawę pracy, bez ryzyka niepowodzenia. Mimo to jest wiele protestów dotyczących oceniania zdalnego, szczególnie dlatego, że nie wszyscy uczniowie mają równy dostęp do tego typu nauczania. Nauczyciele często nie uwzględniają sytuacji psychicznej uczniów, którzy borykają się w tym czasie z depresją i lękami i musza zajmować się pomocą rodzinie.
„Nie przesadzam, gdy mówię, że wielu naszych uczniów i rodzin walczy o przetrwanie” – napisała jedna z nauczycielek „Kiedy moi uczniowie nie kończą pracy, którą mieli wykonać, nie wynika to z braku ich zaangażowanie w naukę. Często jest to wynikiem konieczności wykonywania innej pracy lub opiekowania się rodzeństwem lub chorymi członkami rodziny. Polityka oceniania nagradza tych, którzy są uprzywilejowani, którzy są chronieni przed trudnościami”.
W Chicago dotyka to w znacznym stopniu Afroamerykanów i Latynosów, ci uczniowie znacznie rzadziej logują się do platform zdalnego nauczania. W USA uczniowie, którzy nie osiągają dobrych wyników musza uczęszczać do szkoły letniej, która w tym roku zapewne też będzie wirtualna, co stawia pod znakiem zapytania jej skuteczność w stosunku do uczniów, którzy mają utrudniony dostęp do sieci.
Rozważa się możliwość wypożyczenia uczniom laptopów z dostępem do Internetu. Nie wiadomo, czy uda się wypełnić zapotrzebowanie. Dla pozostałych osób pozostaje dostarczanie materiałów w pakietach papierowych.
Dystrykt Chicago Public Schools chce przeznaczyć około 44 milionów dolarów na przeciwdziałaniu skutkom pandemii, w tym 24,4 mln USD na technologie takie jak laptopy, tablety i internetowe hotspoty.
Może wydawać się, że problem nie dotyczy naszych polskich warunków, ale tak nie jest.
Znam historię piątoklasisty, który ma pięcioro rodzeństwa, rodzice pracują, nie ma w domu dostępu do internetu. Chłopiec słabo radził sobie w szkole, a w nauczaniu zdalnym nie uczestniczył. Matka zgłosiła się na początku izolacji do szkoły po pakiety materiałów, ale z obawy przed zarażeniem, odmówiono jej. Teraz szkoła rozważa pozostawienie ucznia w tej samej klasie, z powodu nie odrabiania przez niego prac domowych.
2 komentarze
Jolka
5 czerwca 2020 at 18:16Inny kraj, problemy te same. Bardzo często sytuacja domowa, warunki socjalne rodzin, ale też psychika dziecka stają się przeszkodą do aktywnego udziału w zdalnym nauczaniu.
dsterna
5 czerwca 2020 at 18:54Ale jakoś unika się tego tematu