Odwiedziłam szkołę Dena Magna w Anglii, koło miasta Gloucester.
Mogę jednym zdaniem opisać moje wrażenia z wizyty – spotkałam szkołę, w której obecny jest dialog.
Nauczyciele podjęli wewnętrzne zobowiązanie, że stworzą między sobą i z uczniami kulturę współpracy, otwartości i reagowania na potrzeby. Powiem więcej, oni mają z tego dużą frajdę! Wyobraźcie sobie wiejską szkołę na uboczu, z dużą liczbą dzieci o specjalnych potrzebach, z małym oparciem w dość ubogim środowisku lokalnym, która jednocześnie poprawia wyniki, ma bardzo dobrą opinię i jest doceniana przez władze? Jak oni to robią, zapytacie? Moim zdaniem odpowiedź jest jedna – współpracują ze sobą, aby lepiej uczyć. A przy okazji czyni to ich pracę satysfakcjonującą i efektywną.
Zapraszam do lektury pełnej relacji z wizyty tutaj.
Czego szukasz?
Random Post
Search
Starsze
9 komentarzy
Wiesław Mariański
7 lutego 2012 at 22:36„spotkałam szkołę, w której obecny jest dialog.”
To brzmi bardzo nostalgicznie … .
Cieszę się, że gdzieś realizują SZKOŁĘ SZACUNKU I DIALOGU.
Nie cieszę się, że to jest aż tak daleko.
SZSZID zakłada się (zaczyna, uruchamia) bardzo łatwo ! Równie łatwo, jak ustawia się jajko na płaskiej powierzchni.
„Nauczyciele podjęli wewnętrzne zobowiązanie” – to jest to kolumbowe jajo.
Boję się, że świat nam ucieka. Boję się, że my będziemy tworzyć świetne pomysły i wynalazki, a inni będą je wdrażać w praktyce i korzystać z ich owoców. Czy to już taka nasza rola dziejowa ?
Danusia
7 lutego 2012 at 23:00Wiesławie
Najważniejsze jest to, że oni mają z tego radość i czerpią sens. Czyli dwa w jednym – dobra szkoła i zadowoleni nauczyciele i uczniowie.
Nie sądzę, aby to był NASZ pomysł. Inni na niego też wpadli i pewnie nie tylko w Dena Magna.
Właściwie to się dziwię, że powszechnie robimy sobie inaczej.
Ale patrząc na tę szkołę wiedziałam, że będziesz zadowolony, jak o niej napisze.
D
Marcin Polak
10 lutego 2012 at 09:31Trzeba pokazywać polskim niedowiarkom, że szkoła może wyglądać inaczej. Fantastyczny materiał na stronie CEO – tyle inspiracji, że można by na podstawie tej jednej wizyty zorganizować konferencję ogólnopolską promującą dobre praktyki. W sumie każda z obserwacji zasługuje na promocję w polskim szkolnictwie. Dziękuję – będziemy o tym pisać
Danusia
11 lutego 2012 at 09:04Dla mnie najważniejsze jest to, że przez współpracę nad dobrym nauczaniem stworzyli sobie świetne miejsce do pracy i życia.
D
Sławomir Osiński
22 lutego 2012 at 12:56Z uwagą przeczytałem artykuł – relacje z podróży do Dena Magna (przesłałem go zaraz nauczycielom) I trochę pozazdrościłem, że nie byłem z Wami. Utwierdził mnie, że chyba też idziemy dobra drogą, albowiem pracujemy bardzo podobnie. Autonomia szkoły, praca zespołowa, krytyczne spojrzenie na siebie i hasło dyrektora Dena Magna (moje też): „Nie robimy niczego, co nie przekłada się na uczenie się uczniów” sprawdzają się. Niestety, moje obserwacje ze szkoleń, zajęć na studiach i rozmów podczas wyjazdów pokazują, że taki sposób pracy odrzuca wielu nauczycieli, dyrektorów, a przede wszystkim organy prowadzące. Ostatnio, gdy mówiłem o samodzielności dyrektora w nadzorze i pracy zespołowej, słuchacze powiedzieli: „pan chyba żyje w innym świecie”. Dzisiaj trzeba pracy nad zmianą mentalności. Będę mówił o tym na II konferencji ewaluacyjnej UJ pod wodzą G. Mazurkiewicza w Krakowie, więc może się tam zobaczymy i pogadamy.
dsterna
22 lutego 2012 at 13:08Dobre tematy się szykują! Danusia
Wiesław Mariański
22 lutego 2012 at 21:54Sławomir pisze: „Niestety, moje obserwacje ze szkoleń, zajęć na studiach i rozmów podczas wyjazdów pokazują, że taki sposób pracy odrzuca wielu nauczycieli, dyrektorów, a przede wszystkim organy prowadzące.”
Ja dodaję: ale część nauczycieli zdecydowanie popiera taki sposób pracy. Dramat jest w tym, że są oni osamotnieni, spychani na margines, traktowani jak woły pociągowe i wielbłądy, niedocenieni, pozbawieni wsparcia. Proszę przyjeżdżać do takich nauczycieli i udzielać ich jak największego wsparcia. Proszę skupić się na takich nauczycielach i dyrektorach.
Sławomir Osiński (słoś)
23 lutego 2012 at 07:56Na pewno dramat jest w wielu miejscach, jednak w wiekszości chodzi o podjęcie próby. O zwykłe: „żeby się chciało chcieć”. My w w naszej szkole to robimy i mimo że daleko jeszcze do ideału, wiele udało się zmienić. Trzeba zapomnieć o wszechpotężnym i o graniczajacym „bo zawsze tak było”. Stąd też wołam na pustyni, jak i wielu innych, którzy idą podobną (mam nadzieję, że dobrą) drogą, choć czasami to bardzo trudne.
Karan
4 marca 2012 at 10:11A co z komfortem pracy i życia? Idea wjdyae mi się dość humanistyczna, nawet jeśli stoi za tym to, o czym piszesz wyśrubowywanie wydajności. Wydaje mi się, że osoby, ktf3re są nocnymi markami, po prostu przeżywają katusze o 8 rano w pracy i o 23 gdy przewracają się z boku na bok prf3bując zasnąć, mimo, że ich organizm chce czegoś innego