Przeczytałam wywiad z Philpem Zimbardo – Uwolnić dzieci (GW, 26-27 października 2013) i zgadzam się ZE WSZYSTKIM. Możecie przeczytać skrót na stronie: http://wyborcza.pl/magazyn/1,126715,14845946,Uwolnic_dzieci.html
Jestem pod takim wrażeniem, że przytoczę kilka cytatów i podzielę się moimi wrażeniami:
- „Wybitni nauczyciele nie muszą wytwarzać nowych idei. Muszą jedynie wiedzieć, w jaki sposób uporządkować istniejącą wiedzę i inspirować studentów, by stawali się lepszymi ludźmi”
Pasuje mi to bardzo i przypomniało mi moją pracę na uczelni, było to wiele lat temu, ale liczyły się tylko moje publikacje. Jak nauczałam studentów było bez znaczenia. Może to się niestety nie zmieniło i jak dawniej pracownik uczelni przykłada się do pracy badawczej, a już do nauczania nie.
- „- Co czyni nauczyciela wybitnym?
– Musi być kreatywny, nowatorski, uczniowie muszą uwielbiać przebywanie na jego lekcjach, musi mieć ciekawe pomysły i wymyślać interesujące ćwiczenia, musi być entuzjastyczny i pełen współczucia”
To jest zgodne z moim myśleniem, że najważniejsze jest to co dzieje się pomiędzy nauczycielem i uczniem. Czyli rodzaj zadań i poleceń ze strony nauczyciela, zainteresowanie, zaangażowanie ze strony ucznia (zainspirowane właśnie tymi zadaniami) i w końcu wzajemne uwielbienie.
- „Najgorsze co można zrobić, to promować rywalizację. Nie tylko chcę dostać piątkę – chcę dostać jedyną piątkę. [….} Powinniśmy promować współpracę i współuczestnictwo zamiast rywalizacji i panowania”
Jakbym miała cztery ręce, to bym się wszystkimi pod tym podpisała. Często czuję się w tym poglądzie odosobniona. Ostatnio siedziałam koło pani dr habilitowanej z UJ, która powiedziała: Koniecznie zapiszcie, że konieczna jest rywalizacja, ona motywuje uczniów do nauki. Ogromnie się cieszę, że taki autorytet jak Zimbardo jest przeciwny rywalizacji i promuje współpracę.
- „Obecnie nauczyciel powinien inspirować ucznia, by sam zdobywał wiedzę, którą potem wykorzysta do tego, by uczynić świat lepszym”
Dwie sprawy: jedna to, to że wiedza nie jest po stronie nauczyciela, ona jest do zdobycia z innych źródeł. A druga to zdanie – wykorzysta do tego, by uczynić świat lepszym. Które z treści przekazywanych przez nas w szkole temu służą? I kto o tym w ogóle myśli? Najważniejsze to zarabiać dobrą kasę na wiedzy, którą się zdobyło.
- „Uczeń ma być tym, który pomoże osobie leżącej na ziemi. Tym, który sprawi, że inni poczują się wyjątkowi, prawiąc im komplementy”
Tak, tak. I dotyczy to też nauczyciela. Doceniać, doceniać i doceniać i nie krytykować. A nasza szkoła polega na ocenianiu, krytykowaniu, wskazywaniu błędów i odległości od ideału.
- „Miernikiem mojej wartości jako nauczyciela nie jest liczba uczniów, którzy dostają piątki, ale liczba tych, którzy sprawiają, że ich rodziny są szczęśliwsze, a ich społeczności aktywne”
To może zamiast badania wyników egzaminacyjnych zbadać losy absolwentów. Co prawda to nie tylko szkoła (ale przede wszystkim dom) ma wpływ na te sprawy, ale jednak taki wskaźnik mógłby być interesujący i jednak bardziej wymierny dla świata.
21 komentarzy
Xawer
28 października 2013 at 14:081. „Wybitni nauczyciele…”
Nie sposób nie zgodzić się z Zimbardo i Tobą.
Komentując tę tezę Zimbardo (odnoszącą się do szkół, a nie uczelni) dałaś się zwieść błędowi tłumacza (niestety Agora ma bardzo złych), który amerykańskie (tu jest lekka różnica znaczeń między amerykańskim i brytyjskim angielskim) „student”, oznaczające równie dobrze ucznia szkoły, przetłumaczył nie na „uczeń”, które byłoby kontekstowo właściwe, tylko na „student” — co po polsku znaczy „student wyższej uczelni”.
2. „Co czyni wybitnym…”
Znów nie sposób nie zgodzić się z Zimbardo i Tobą. Zwróć uwagę na „mieć ciekawe pomysły i wymyślać interesujące ćwiczenia”.
Jak to właśnie wpadło w tematy dyskusji na blogach Beaty i Marzeny — ogromnym, by nie powiedzieć, że fundamentalnym, problemem polskiej szkoły jest niesamodzielność większości nauczycieli. A system szkolny robi co może, by tę niesamodzielność utrwalać — podtykając nauczycielom gotowce zajęć, scenariusze, etc.
3. „… inspirować ucznia, by sam zdobywał wiedzę”
Trzecia sprawa: potrzeba i umiejętność samodzielnego zdobywania wiedzy jest wartością samoistną — być może najważniejszą w rozwoju intelektualnym człowieka.
Niestety (to znów się przewinęło wczoraj i dziś przez blog Marzeny), nauczyciele w większości nie mają ani tej potrzeby, ani tej umiejętności. A system „wsparcia metodycznego” robi co może, żeby ich w tym samodzielnym zdobywaniu wiedzy na swoje potrzeby wyręczyć.
Nie liczmy więc na to, że nauczyciele sami niezdolni do aktywności poznawczej inspirowali uczniów do takowej.
Olga
28 października 2013 at 15:08@Xawer, odpowiedź Zimbardo dotyczyła bezpośrednio pytania o wykładowców, więc tłumaczenie jest poprawne. Inna sprawa, że Zimbardo zapewne miał na myśli również ogólnie ucznia, ale tu akurat była mowa o uczelniach wyższych. Ciekawe, czy wyrażałby się podobnie, gdyby jego córka była na etacie na uczelni, a nie była tym „bezproduktywnym” wykładowcą. Zgaduję jednak, że tak.
@Danusia, nic się w tej kwestii na uczelniach nie zmieniło. Rozlicza się nauczycieli akademickich tylko z dorobku naukowego. Ich zaangażowanie w dydaktykę nie ma większego znaczenia, a jeśli nauczyciel robi to kosztem swojej pracy naukowej (czyli nie publikuje dostatecznie dużo), po prostu jest usuwany z uczelni. Oczywiście dotyczy to u nas tylko pracowników poniżej profesora – profesor jest świętą krową, bo zapewnia uczelni/wydziałowi np. możliwość doktoryzowania, więc jest ważny.
Xawer
28 października 2013 at 15:25@ wykładowcy — uczelnie/szkoły — ok — wycofuję się szczekając pod stół — czytałem ten tekst już dość dawno (przewinął się gdzieś na portalu Agory już tydzień temu), pomyliłem kontekst, więc szczekam spod stołu…
Jakub
28 października 2013 at 15:32„Nie tylko chcę dostać piątkę – chcę dostać jedyną piątkę.”
To jest faktycznie chore, ale co do kwestii dot. rywalizacji nie jestem do końca przekonany. Czy faktycznie promowanie takiego zachowania jest najgorsze? Zgadzam się, że agresywna rywalizacja, pogoń szczurów i podejście typu „po trupach do celu” to coś czego nauczyciele powinni unikać, ale na lekcji (szkoła) czasem dobrze jest zorganizawać jakas formę konkursu chociażby po to, aby ożywić uczniów. Zdrowa rywalizacja jest potrzebna bo kształtuje charakter. Oczywiście współpraca i pomoc jest bardzo ważna i również należy zwracać na nią uwagę. Najwazniejszy jest umiar.
Xawer
28 października 2013 at 16:23Tu muszę w pełni zgodzić się z Danusią. Choć sam nie mam nic przeciwko rywalizacji i konkursom, a wręcz uważam je za bardzo pożyteczne.
Ale mówimy tu o szkole państwowej, w której ludzie (uczniowie) lądują pod przymusem. Wystarczy, żeby istniał jeden uczeń mający równą, co Danusia, niechęć do uczestnictwa w takich formach rywalizacji, by szkoła publiczna musiała być od nich wolna. Nikogo nie wolno zmuszać do jakichkolwiek wyścigów.
Al
28 października 2013 at 16:29„„Uczeń ma być tym, który pomoże osobie leżącej na ziemi. Tym, który sprawi, że inni poczują się wyjątkowi, prawiąc im komplementy””
A tego zdania w ogóle nie rozumiem, bo jest po polskiemu.
„„Obecnie nauczyciel powinien inspirować ucznia, by sam zdobywał wiedzę, którą potem wykorzysta do tego, by uczynić świat lepszym””
Uczeń już sam zdobywa wiedzę, nauczyciel tylko egzekwuje, jak się uczeń sam nauczył. Problem właśnie w tym, że nie inspiruje, tylko egzekwuje. Egzekwując, ogranicza. Bo nie jest inspirowaniem do nauki groźba jedynki.
Wiesław Mariański
28 października 2013 at 21:09Tak jak Danusia, też jestem pod wrażenie. Ale moje wrażenie jest dwojakie, sprzeczne. Jestem zachwycony i poirytowany.
Będę okropny, przepraszam.
Te postulaty i tezy czytam(y) od ponad dwudziestu lat. „Już każdy powiedział to co wiedział, trzy razy wysłuchał dobrze mnie, wszyscy zgadzają się ze sobą, a będzie nadal tak jak jest. Co ja robię tu, co ty tutaj robisz … ?”
Czekam aż jakiś archeolog ogłosi, że znalazł takie postulaty w egipskim papirusie. W egipskim, bo o Greków możemy być spokojni – patrz: Plutarch z Cheronei.
Kto następny ?
Trzeba sobie powiedzieć przykrą prawdę: jesteśmy bezradni. Potrafimy pisać, tworzyć słowa i idee, cytować i przytaczać incydentalne przykłady. A karawan oświatowy jedzie dalej. Szkoła mieli kolejne pokolenia – powoli, systematycznie i konsekwentnie.
Tak, są wyjątki. W y j ą t k i .
magdalenkad
6 listopada 2013 at 13:39@Wiesław Mariański „Jestem zachwycony i poirytowany.” dokładnie to samo czuję, myślę: interesuję się ciekawymi metodami prowadzenia zajęć, neurodydaktyką i porównuję tę wiedzę z tym wszystkim, co dzieje się /statystycznie/ w szkole. Jestem zachwycona – czytając, słuchając, widząc i poirytowana – rozmawiając z nauczycielami.
Wiesław Mariański
6 listopada 2013 at 23:10magdalenkad
Sytuacja jest paradoksalna. Widzimy problem, ale nie potrafimy zareagować na niego adekwatnie. Nie potrafią zareagować profesorowie – każdy z osobna, i wspólnie – patrz:KNP PAN. Nie potrafią zareagować nauczyciele – nie mają swojej korporacji. Nie potrafią zareagować rodzice – nie mają czasu.
Moim zdaniem, MEN to jest kolos na glinianych nogach. Ale nikt nie wierzy, że można go zdmuchnąć. Tak samo, jak nikt nie wierzył, że można zdmuchnąć PZPR, PRL, ZSRR i NRD. Nasze dzieci już nie wiedzą co oznaczają te skróty.
Danusia
7 listopada 2013 at 10:05Wiesławie
Elbanowcy się zabrali za pewne porządki (abstrahując od tego, czy właściwe) i co?
Nic z tego nie będzie….
Danusia
Beata Zwierzyńska
11 listopada 2013 at 16:35Zimbardo ma ostatnio bardzo ciekawe obserwacje naszej edukacji. Niedawno był chyba na Śląsku i również wtrącił swoje pięć groszy – potrzebujemy więcej takich Zimbardo w Polsce 🙂 Bo naszych lokalnych „Zimbardo” nie zawsze chcemy słuchać… a szkoda.
Danusia
11 listopada 2013 at 17:12A o jakich naszych Zimbardo myślisz? Właśnie skończył się wykład profesora Baumana w TV. Był świetny.
Danusia
Beata Zwierzyńska
13 listopada 2013 at 09:59Widziałam tylko końcówkę ale nadrobiłam to tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=d_0ZIhbUXf8&desktop_uri=%2Fwatch%3Fv%3Dd_0ZIhbUXf8&app=desktop Dla mnie najciekawsze były pytania i odpowiedzi w połowie wykładu.
Pisząc o polskich Zimbardo pomyślałam sobie o takich ludziach jak ty czy Jacek. O tych wszystkich entuzjastach, którzy doradzali MEN, „wypruwali sobie żyły”, aż przyszła kolejna ekipa rządząca i cała ich praca była psuta, odrzucana albo ktoś inny pod nią się podpisywał. W końcu ludzie wypalali się i tracili cały swój entuzjazm. Często przeszli do opozycji MEN. Mam na myśli szczególnie prof. Kwiecińskiego, Śliwerskiego i wielu bezimiennych, którzy przychodzili, dawali serce, ciekawe pomysły i odchodzili sfrustrowani. Jednym udało się potworzyć wysepki zmian, inni piszą o swoich doświadczeniach, a o kolejnych słuch zaginął.
Beata Zwierzyńska
13 listopada 2013 at 10:01My słuchamy bardziej „zagranicznych” więc Zimbardo ma szansę przebicia ze swoją krytyką polskiej oświaty 🙂 Pewnie w jakiejś książce wykorzysta swoje obserwacje Polski.
Danusia
13 listopada 2013 at 11:10Ja myślę, że nie słuchamy się wzajemnie. Profesor Bauman 11 XI pięknie mówił o dialogu. Dało mi to dużo do myślenia, bo ja jak każdy z dyskutantów przystępuję do rozmowy z chęcią przekonania kogoś, a nie z wysłuchania jego stanowiska. Muszę się tego uczyć.
A jeśli chodzi o ekspertów, to nie słuchamy też zagranicznych. Zrobiono na świecie tyle badań i tyle ekspertyz, że warto byłoby je znać podejmując się jakichkolwiek zmian w oświacie.
Danusia
Wiesław Mariański
11 listopada 2013 at 21:43Elbanowscy zabrali się za porządki niewłaściwie – złe tematy i złe metody.
Danusia
11 listopada 2013 at 22:24Szkoda falstartu. D
Katarzyna
4 grudnia 2013 at 20:04Niestety trzeba to przyznać jasno i wyraźnie – przeszkodą w rozwoju polskiej szkoły nie są systemy, nowi rządzący, przeładowane programy, ale nauczyciele, którzy pod ochroną Karty Nauczyciela nie poptrzebują ani nie chcą żadnych zmian. Metody pracy nie zmieniają się latami, uczniowie są coraz bardziej zagubieni a każda dyskusja nawet ta tutaj spełza na niczym. Naprawdę uważacie, że to jest ważne do jakich autorytetów się odwołujemy, polskich czy zagranicznych??? Możemy prowadzić tu oświecone dyskusje, ale wybaczcie NIC Z NICH NIE WYNIKA!. Może trzeba otworzyć konkretną dyskusję, utworzyć jakiś panel dyskusyjny,gdzie będziemy wymieniać doświadczenia, wspólnie ustalać jakie zmiany wprowadzać, jak przekonać do nowych metod „nieprzekonanych”, rozmawiać o efektach tych działań…. „Sami musimy stać się tą zmianą, do której dążymy”. Nic się nie zmieni dopóki nie zmini się nauczyciel, który chcąc nie chcąc ma decydującą rolę w edukacji.
Xawer
4 grudnia 2013 at 20:39Ja bym nie rozróżniał pomiędzy systemem, a nauczycielami przyczyną jest tu ich wspólne działanie (czy też może raczej: zaniechanie) ręka w rękę — jak Pani (słusznie) pisze, nauczyciele nie chcą żadnych zmian, system też trwa w samozachwycie. Nauczyciele żyją w pełnej symbiozie z systemem. Czy to ZNP popiera system, czy system zachwycony jest rolą ZNP?
Czy może nauczyciele są immanentną i konstytuwną częścią tego systemu, zadowoloną ze swojej w nim pozycji, której za nic nie zamieniliby na nic innego?
Danusia
4 grudnia 2013 at 20:47Drodzy
Ja bym tak nie uogólniała. Znam wspaniałych nauczycieli i takich, którzy cały czas się rozwijają. Znam nawet takich, którzy są za zniesieniem karty nauczyciela.
Sytuacja nauczyciela nie jest łatwa. Przepisy, system, podstawa, wymagania dyrektora, naciski rodziców, słabe warunki szkolne itd.
Ksawery zaraz powie, że przecież nikt ich do zawodu nie zmusza. Fakt, ale ten wybór nie jest prosty: nauczać i się podporządkować (bo np wyleją) lub zrezygnować z tego co się lubi.
Ja wierzę w nauczycieli i ich dobrą wolę. Pewnie uogólniam, ale Wy też to robicie.
D
Xawer
4 grudnia 2013 at 21:19Katarzyna skomentowała, a ja za nią podążyłem, nie w odniesieniu do żadnej konkretnej osoby, ale do całego tego środowiska, mającego twarz Zygmunta Broniarza.
Oczywiście, że bywają nauczyciele optujący za zniesieniem Karty i widzący szkodliwość tego systemu. Też takich znam, czasem zresztą wypowiadają się tu ze swoimi komentarzami. Ale wypowiadają się wtedy jako obywatele, patrzący z zewnątrz na system. Ogromna większość (patrz liczba członków ZNP) jest zachwycona systemem.
„Ksawery zaraz powie, że przecież nikt ich do zawodu nie zmusza…”
Nie, nie to powiem…
Powiem tylko, że nikt ich nie zmusza do płacenia składek członkowskich ZNP i popierania w ten sposób programu zabetonowania szkoły w jej absurdalnej postaci (z tabletem wmurowanym na fasadzie — w końcu budujemy szkołę nowoczesną).