Pewien czas temu dostałam zaproszenie od IBE, na rozmowę o kluczowych umiejętnościach nauczycieli w obszarach:
- współpraca z rodzicami
- indywidualizacja procesu uczenia się i wychowania
- wspieranie dobrostanu osób uczących się
- koordynacja pracy osób wspierających rozwój dzieci i młodzieży
- wykorzystanie nowych technologii informacyjnych w procesie nauczania
- wykorzystanie metod wspierających proces uczenia się
Pierwsza moja myśl była taka, że mój wgląd jest specyficzny, gdyż mam, przede wszystkim, do czynienia ze szkołami i nauczycielami w programach Szkoły uczącej się. Jednak Pani Małgorzata Osowska, która mnie zaprosiła, powiedziała, że interesuje ją też taka opinia.
Przygotowałam się do rozmowy, omawiając moje opinie z nauczycielami, którzy są również trenerami w naszych programach i mają kontakt z wieloma nauczycielami, a oprócz tego sami są czynnymi nauczycielami.
Moja wypowiedź będzie do bólu szczera. Siłą rzeczy będzie uogólnieniem, gdyż znam wielu nauczycieli, którzy mają powyższe umiejętności dobrze opanowane i takich, którzy nawet nie wiedzą o czym mówimy.
- współpraca z rodzicami
Moim zdaniem na szerszą skalę nie istnieje.
Lepiej sytuacja wygląda w klasach I – III, gdzie nauczyciel ma do czynienia z uczniami przez cały dzień, wie o nich znacznie więcej i rodzice uczniów są chętni do współpracy. Jednak nie jest to powszechna praktyka. Nadal rodzic stoi w opozycji do nauczyciela, nawzajem się siebie obawiają.
W małych szkołach niepublicznych współpraca z rodzicami często jest wymagana przez dyrektora. Rodzic może przyjść do szkoły w dowolnym terminie i porozmawiać z nauczycielem. Jaka jest jakość tej współpracy, to trudno określić, bo zależy ona od dwóch stron.
Czym uczniowie starsi, tym współpraca, jeśli była, to zanika. Ogranicza się do obecności rodziców na spotkaniu z wychowawcą lub do wizyty „dyscyplinującej” u nauczyciela przedmiotu.
Dobrą praktyką (choć rzadką) są wywiadówki trójstronne – nauczyciel, rodzic i uczeń. Znam nauczycieli, a nawet szkoły w których są praktykowane. Wymagają organizacji i wsparcia dyrektora szkoły.
Współpraca z rodzicami w dużym stopniu zależy od zwyczajów szkoły i nastawienia do niej dyrektora, potrzebna jest – niezłomna wola dyrektora.
Patrząc na nauczycieli stosujących OK zeszyt, w którym promujemy współpracę z rodzicami, choćby poprzez „ślad rodzica”, widzimy, różnicę pomiędzy nauczycielami wczesnoszkolnymi i w klasach wyższych.
W naszych programach szkół ponadpodstawowych jest mniej niż podstawowych, dlatego trudno mi się na ich temat wypowiadać. Jednak z rozmów z rodzicami, którzy mają dzieci w szkołach wyższego szczebla, wiem, że rodzice takiej współpracy nawet nie oczekują.
- indywidualizacja procesu uczenia się i wychowania
Indywidualizacja to termin z kategorii – balon edukacyjny. Mówi się o niej, zaleca, ale ona nie jest możliwa w masowej szkole. Profesor John Hatti określa potencjał indywidualizacji nauczania na 0,23, co jest poniżej wyników tych interwencji, które są zalecane. Myślę, że ma na to wpływ – pobożne życzenie! Nauczyciel mający 25 uczniów nie jest w stanie dostosowywać nauczania do poszczególnego ucznia, pracuje z większością. Słabszych uczniów ratuje dodatkowymi zajęciami (o ile jest to możliwe), a uzdolnionym daje dodatkowe zadania (o ile chcą je wykonać). Problem różnic edukacyjnych stanowi dla nauczyciela jedną z poważniejszych trudności. W programie SUS stworzyliśmy pomoc dydaktyczną – Skrzyneczkę mistrzów – która pomaga w „zagospodarowaniu” uczniów szybszych. Niektórzy z nauczycieli ją stosują, ale to kropla w morzu potrzeb.
Jeśli uczeń ma orzeczenie (uczniom bez orzeczenia nie przysługuje), to przysługuje mu pomoc nauczyciela wspomagającego. Taki nauczyciel ma przeważnie dwóch uczniów w różnych klasach, zatem z jednym uczniem jest tylko 10 godzin tygodniowo, resztę godzin uczeń daje sobie sam radę, lub nie daje. Nauczyciel wspomagający zajmuje się zwykle tylko „swoim” uczniem, pomaga mu nadążać za tym co robi nauczyciel z całą klasą. Czy to można nazwać indywidualizacją nauczania, nie wiem?
I tak jak w pierwszej umiejętności, indywidualizacja występuje częściej w klasach młodszych, gdyż nauczyciel przebywający z uczniami cały dzień, może planować pracę z poszczególnymi uczniami, choć nie jest to łatwe.
Nauczyciele stosujący ocenianie kształtujące radzą sobie w ten sposób, że proponują uczniom te same zadania, ale różnicują informację zwrotną przekazywaną uczniom. Informacja zwrotna moim zdaniem to jedna z możliwych form indywidualizacji w szkole. Do indywidualizacji można wykorzystać wzajemne nauczanie uczniów, wtedy jeden uczeń ma swojego nauczyciela i jest większa szansa, że da sobie radę.
Oczywiście małe szkoły i mało liczebne klasy mają więcej możliwości indywidualizacji.
Jeśli chodzi o indywidualizację w dziedzinie wychowawczej, to najczęściej wykonuje ją psycholog lub pedagog szkolny. Jednak tych specjalistów jest za mało, więc i to bardzo kuleje. Pytani nauczyciele mówią, że nie mają czasu na indywidualne kontakty wychowawcze z uczniami.
- wspieranie dobrostanu osób uczących się
Szczerze mówiąc słowo dobrostan wszystkim już wychodzi bokiem. To następny balon edukacyjny. Wiemy, że w czasie pandemii wszyscy, zarówno nauczyciele, uczniowie, jak ich rodzice ucierpieli. Nikt za bardzo nie wie, co to znaczy zapewnić teraz dobrostan. Taki ozdobnik, gdy mówimy o edukacji.
Wiemy, że wielu uczniów i nauczycieli (osób uczących się) cierpi teraz na obniżony nastrój, a wielu ma stany depresyjne. Czy i jak mają nauczyciele, w tej trudnej dla siebie sytuacji, pomagać w tworzeniu dobrostanu dla uczniów?
Kluczem (słowem po pandemicznym) są teraz – relacje. Wszyscy wiemy, że one teraz są najważniejsze. Jednak wisi nad nami miecz egzaminów. Dbamy o relacje i zaniedbujemy naukę lub uczymy, bez oglądania się na stan naszych uczniów i wpędzamy ich w jeszcze gorsze nastroje. Wiadomo z licznych badań, że po pandemii mamy ogromne opóźnienia w nauce. Nie wiemy jak mamy je nadrobić i jednocześnie dbać o stan psychiczny uczniów. Zadanie nie do wykonania!
Można próbować robić małe rzeczy, np. organizować naukę w plenerze, wycieczki z cele naukowym, realizować ciekawe dla uczniów projekty, jednak to w małym stopniu zapewnia uczniom doby wynik na egzaminie, a z tego nauczyciel jest rozliczany. Czyli – pat.
- koordynacja pracy osób wspierających rozwój dzieci i młodzieży
Rozumiem, że chodzi o współpracę nauczycieli wokół nauczania. W każdej szkole działają zespoły przedmiotowe i wychowawcze. Niestety często są one formalne. Jak powiedziała mi jedna z nauczycielek: „Są, umawiamy się na spotkania, bo trzeba, przychodzą 2 osoby, pogadamy i potem piszemy raport wymagany przez dyrektora” .
Nie ma w Polsce kultury współpracy nauczycieli. Szkoły biorące udział w sensownym programie, są zachęcane do współpracy. Jednak, jeśli nie ma liderów, którzy swoją energią to pociągną, to również i to zanika z biegiem czasu. Najlepiej sprawdzają się zespoły pracujące nad konkretnym zadaniem, i to mało liczne, aby praca się nie rozmyła. Jeśli nauczyciele sami zdecydują, że jest zadanie do wykonania, które im też pomoże, to się zaangażują, szczególnie pod wodzą lidera.
Dokumentacja działalności zespołu działa kosząco, raporty są pisane, bo muszą być i nie odzwierciedlają sytuacji. Jeśli badalibyśmy tylko dokumentację, to każda szkoła byłaby wysoko we współpracy. Raportu nie da się zweryfikować, bo szkoły są mistrzami w „zciemnianiu”.
Pytani nauczyciele mówią, że nie ma czasu na taką współpracę, bo przed południem mają lekcje, a po południu zebrania, klasówki i przygotowywanie się do lekcji.
- wykorzystanie nowych technologii informacyjnych w procesie nauczania
Musimy podzielić czas na przed i po pandemii. Przed – TIK jawił się jako nieznany i groźny zwierz. Forpocztą były drogie tablice interaktywne. Mało kto umiał z nich korzystać, często zamiast przyspieszać nauczanie, je opóźniał. Z tablicy zazwyczaj korzystał tylko nauczyciel i uczeń pod nią stojący. Z tego wielkiego i drogiego halo zostało użycie tablicy interaktywnej, jako tablicy do zapisywania i jako rzutnika.
Telefony komórkowe, które mogłyby być wykorzystane przez prawie każdego ucznia, często były i są zabronione w szkole.
Ja osobiście widzę wyższość nauczania tradycyjnego w grupie rówieśniczej i na żywo, dlatego nawet mi nie jest smutno. Może tylko wydanej kasy żal.
Pandemia i konieczność poznania technologii informacyjnych, to był dla wielu ból.
I tak, jak często w szkole, część się nauczyła, a część tylko pozorowała. Znam szkoły, w których nauka przez cały czas szła asynchronicznie, poprzez zadawanie uczniom zadań do zrobienia w domu. Ale bezsprzecznie, wielu nauczycieli poznało i przekonało się do TIK.
Po pandemii wróciliśmy do szkół z wielką ulgą. Z mojego punktu widzenia więcej jest teraz poszukiwania informacji w internecie. Co ma dobre i złe strony, ze względu na jakość tych informacji. Zdecydowanie lepszymi specjalistami od TIK są uczniowie, dla nich to oczywistość. Używają internetu na co dzień, ale często, do wyręczenia się w uczeniu się. Dlatego nauczyciele wolą nauczać i oceniać bez technologii.
- wykorzystanie metod wspierających proces uczenia się
To nie jest jasne hasło. Każdy nauczyciel używa metod wspierających uczenie się, inaczej proces by nie zachodził.
Oświata cierpi na nadmiar zmieniających się propozycji i wymagań. Nauczyciel jest atakowany – indywidualizacją nauczania, krytycznym myśleniem, głębokim uczeniem się, stosowaniem technologii, ocenianiem kształtującym i tak dalej i dalej. Problem polega na tym, że te wymogi (przeważnie odgórne) zmieniają się i trwają krótko. Coś się pojawia, nie wiadomo, o co chodzi i jak to realizować i zaraz przychodzi coś nowego. I zakłada się, że jak było, to już zostało. To tak nie działa, zmiana przyzwyczajeń nauczycieli wymaga ogromu czasu, wspólnych debat i wyborów.
To co jest owocuje balonami, które unoszą nad szkolną rzeczywistością.
Ja osobiście jestem za wprowadzaniem oceniania kształtującego, ta teoria wydaje mi się dość kompletna. Ale wiem, ile to pracy wymaga od nauczycieli i szkoły. Mamy takie hasło w SUS: PPP – Powoli, Podlewać i Pomagać. Nauczyciel uczy się nauczania przez cały swój czas pracy w szkole, buduje swój warsztat. Jeśli uzna, że już umie uczyć, to powinien się zwolnić, bo to znaczy, że osiągnął swój poziom niekompetencji.
Z mojej perspektywy widzę, że szkoły zaangażowane w ocenianie kształtujące wdrożyły (w różnym stopniu) – cele i kryteria sukcesu. I brawo dla nich i podlewać, aby od tego nie odeszły. Przed nimi jeszcze cztery inne strategie oceniania kształtującego. Jeśli ktoś sadzi, że jedno szkolenie rady pedagogicznej wystarczy na wdrożenie dobrej praktyki nauczycielskiej, to bardzo się myli.
Najważniejsza jest współpraca nauczycieli, wymiana doświadczeń, wspólne decyzje i przestrzeń do próbowania nowych metod.
Opornikiem jest atmosfera sprzyjająca hasłu: ”Nie wychylaj się, po co ci to”. To hasło działa, gdyż nauczyciele nie chcę dodatkowych obciążeń i nie chcą, aby im je narzucano.
Patrząc z perspektywy lat widzę, że w szkole jest znacznie więcej pracy w grupach, częściej też przekazywana jest uczniowi informacja zwrotna, częściej występuje dialog. Ale to wszystko, za mało, aby to nazwać wdrożonymi umiejętnościami.
Wyjściem dla szkół jest zdecydowanie się na jeden kierunek, wspólna nad nim praca i PPP.
Rozmowa miała miejsce w kwietniu 2022 roku. IBE pracuje nad raportem z badań nad tymi zagadnieniami. Mam nadzieję, że powstanie czytelny raport, który będzie zawierał wskazówki dla polskiej edukacji.