U nas w Polsce, a także w innych krajach toczy się stale dyskusja nad sensem zadawania pracy domowej.
Korzyści z pracy domowej są od dawna kwestionowane, zwłaszcza na poziomie szkoły podstawowej. W klasach starszych nie ma już tak jednoznacznych wyników badań. Stephen Sawchuk w swoim artykule (https://www.edweek.org/teaching-learning/is-homework-valuable-or-not-try-looking-at-quality-instead/2019/02) z 2019 roku podaje, że praca domowa nie przyczynia się do rozwijania trudniejszych umiejętności, takich jak analizowanie lub poszerzanie swojej wiedzy o nowe problemy. W niektórych szkołach podejmowana jest decyzja, że uczniowie nie będą mieli zadawanej żadnej pracy domowej.
Sytuacja w zasadzie nie zmieni się od 50 lat. W 2003 r. badania w USA wykazały, że większość amerykańskich uczniów spędzała mniej niż godzinę dziennie na odrabianiu prac domowych, a obciążenie pracą nie zmieniło się przez 50 lat.
Podczas pandemii rozwinęła się metoda „odwróconej lekcji, która w dużej mierze opiera się na pracy domowej, która jest wykorzystywana podczas lekcji. Jednak ta metoda nie zakorzeniła się w szkołach, prawdopodobnie dlatego, że uczniowie nie są chętni do samodzielnej nauki przed lekcją i istnieje problem nierównego dostępu do zasobów.
W USA w mediach społecznościowych USA zadano pytanie: Czy zadawanie pracy domowej jest przestarzałe i niepotrzebne — zwłaszcza podczas pandemii — czy też jest to kluczowy krok w uczeniu się? Wiele osób skomentowało to pytanie.
Kilka cytatów:
- Uczę pierwszą klasę. Rodzice pytali mnie o pracę domową. Wyjaśniłam, że nie zadaję prac domowych. Uważam, że czas domowy to czas rodzinny, powinien być przeznaczony na wspólną zabawę, gotowanie, odkrywanie i wspólne spędzanie czasu. Proponuję uczniom lektury, ale nie sprawdzam, czy je czytają. Sama jako rodzic wiem, że rodzice są zajęci i nie powinni tracić energii na zmuszanie swoich dzieci do pracy w domu, lepiej, aby wykorzystali ten czas na nawiązanie relacji i budowanie kochającego domu. A tego dzieci potrzebują więcej niż rozwiązania kilku zadań matematycznych.
- Próbowałam przez jeden rok nie zadawać uczniom żadnej pracy domowej. Wielu rodziców się temu sprzeciwiało. Wróciłam do zadawania, zadaję na tydzień w poniedziałek i czekam na oddanie w piątek. Rodzice są szczęśliwi, ja jestem szczęśliwa i życie toczy się dalej.
- Zadaję prace domową, gdyż rodzice tego wymagają.
- Rodzice są siłą napędową pracy domowej, żądają jej i narzekają, jeśli jej nie ma. Nawet po wyjaśnieniu idei nauczania i zapewnieniu, że praca domowa nie pomaga.
- Jako nauczyciel z 40-letim stażem uważam, że praca domowa ma swoje miejsce. Zwłaszcza z matematyki! Aby się czegoś nauczyć, trzeba ćwiczyć. Ale jestem za celową praca domową.
- Praca domowa to zdobywanie praktyki. Ćwicząc umiejętności, których nauczyliśmy się na lekcjach, utrwalamy wiedzę. Moi uczniowie muszą codziennie ćwiczyć. Jeśli tego nie robią, to od razu to widać.
- Często spotykałam się z tym, że pracę domową odrabia za dziecko matka. Przestałam zadawać pracę domową i przez 25 lat tego nie robiłam, wydaje mi się, że uczniowie lepiej się uczyli.
- Nigdy nie zadaje prac domowych!!! To niepotrzebne i nie można uczyć dzieci, że pracę zabiera się do domu. Nie! Nigdy!
- Praca domowa jeszcze bardziej dzieli uczniów. Zrobią ją ci, którzy mają w domu rodziców, którzy mogą pomóc lub mogą wynająć korepetytora. Rodziny, które już borykają się z problemami finansowymi, zwykle nie mają takich możliwości.
Myślę, że w Polsce uzyskalibyśmy podobną różnicę zdań.
Ciekawe jest to, że to właściwie najbardziej rodzice domagają się prac domowych. Czy to przyzwyczajenie z czasów, gdy sami byli uczniami? Jeśli badania mówią o małych korzyściach, to dlaczego rodzice nalegają, aby dzieci jednak uczyły się w domu po lekcjach?
Zaczerpnięte z artykułu Marina Whiteleather
https://www.edweek.org/teaching-learning/is-homework-a-waste-of-time-teachers-weigh-in/2022/04