Coraz więcej słyszy się o niszczącej agresji rówieśniczej i o jej fatalnych konsekwencjach. Często też ujawniają się krzywdzące działania dorosłych wobec dzieci.
Zastanawiam się, czy jest tego więcej niż za moich dziecięcych lat. Wydaje mi się, że przede wszystkim więcej się tego ujawnia. Dawniej nie dociekało się tak wnikliwie przyczyn samobójstwa dziecka lub przyczyn konieczności leczenia psychicznego. Co prawda repertuar różnych sposobów dręczenia powiększył się, można wskazać na przykład wielkie możliwości internetu w tym względzie.
Jednak pamiętam załamania psychiczne i też niestety samobójstwa moich rówieśników w czasach, gdy uczęszczali do szkoły. Często przyczyny tkwiły w krzywdzących relacjach międzyludzkich. Niestety konsekwencje wpływały na całe życie młodego człowieka. Niektórzy nigdy już nie potrafili się odbudować. Dziecko przebywa w szkole 1/3 doby. To bardzo dużo. Jest tam narażone na różne przeżycia, nad którymi często nie mamy żadnej kontroli i nie trudno jest w tym dziecku pomoc. Agresorami są koledzy i koleżanki, ale też dorośli, którzy nawet nie zdają sobie sprawy ze swojego niszczącego wpływu.
W relacjach rówieśniczych tępione są przejawy inności: wzrost, blizna po operacji, sytuacja rodzinna, bieda, kolor włosów, orientacja seksualna, właściwie wszystko. Mówimy, że dzieci są okrutne od małego i odwracają się od tego co jest różne od nich, a często to atakują. Potrzebna jest profilaktyka tolerancji na inność. Kto ma jej dokonywać? Wszyscy ci, którzy są dla dzieci ważni, a więc przede wszystkim rodzice, ale też nauczyciele, wychowawcy. Zapytacie, kiedy mają to robić, jeśli mają nauczać i z tego są rozliczani? Prawdą jest jednak, że jeśli dzieci nie będą się czuły w szkole bezpiecznie, to też proces uczenia się będzie zaburzony lub wręcz nie możliwy.
Z kolei dorośli często przez nieuwagę krzywdzą dzieci, co w konsekwencji prowadzi do braku ich wiary w siebie i piętnuje je na całe życie. Ktoś może powiedzieć, że wychowanie dziecka to rola domu, ale nawet najlepszy dom nie da rady, gdy dziecko w szkole przez 1/3 życia jest krzywdzone. A przecież bardzo trudno jest zabezpieczyć dziecko w domu przed agresja na zewnątrz.
Dużo rozmawiam z dorosłymi osobami o ich wspomnieniach szkolnych. Książkę można byłoby napisać, ale nie warto, bo byłaby to bardzo smutna książka.
Ponad 40 lat po maturze, jestem razem z kolegą z klasy na pogrzebie jednej z naszych nauczycielek. Po uroczystości proponuję, abyśmy przywitali się z nauczycielem fizyki. Kolega odmawia, mówi, że nie ma chęci nawet ręki mu podać, bo pamięta wszystkie upokorzenia, które go przez tego nauczyciela spotkały.Nauczyciel fizyki uczy do tej pory w szkole i jestem przekonana, że nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji traktowania prze siebie uczniów. |
Często wynika z tych opowieści, że nauczyciel nie zdaje sobie sprawy, jak źle zapisał się we wspomnieniach ucznia. Pewnie nie miał nawet złych intencji, ale brak uwagi, brak dobrych relacji, brak udzielanego wsparcia, krytyka, wyśmiewanie i kary spowodowały, że uczeń wchodzi w życie przestraszony, niepewny, z przekonaniem, że nic nie jest wart. Takiej postawy nie przełamie nawet dobry dom, jeśli do tego dołączy się odrzucenie przez rówieśników, to już prosta droga do załamania psychicznego.
W mojej klasie licealnej wiele razy razem jeździliśmy na wycieczki i letnie obozy. Ale mimo to klasa była podzielona na tak zwaną paczkę i resztę. Po szkole osobno spędzaliśmy czas. Wiele lat później na spotkaniu klasowym jedna z koleżanek spoza paczki wykrzyczała nam, jak trudno było żyć jej poza „elitką”. Na pewno my z paczki nie traktowaliśmy tej dziewczyny źle, ale już to, że pomijaliśmy ją w zaproszeniach, w rozmowach, we wspólnych aktywnościach spowodowało, że czuła się odrzucona i gorsza.Nie jestem pewna, na ile nauczyciele mogli w ten układ interweniować, ale jestem przekonana, że nikt nie miał zamiaru, a nawet, że nikt z dorosłych nie był jego świadomy. |
Nie obwiniam nauczycieli, sama wiem, jak trudno mieć baczenie na wszystkich uczniów w szkole i jak trudno wniknąć w relacje uczniowskie.
Lekcja języka polskiego w liceum. Nauczyciel sam czyta wypracowanie ucznia, nie zdradza jego nazwiska, ale komentuje: „Słuchajcie uważnie, tak nie należy pisać”. Autor wypracowania jest przekonany, że wszyscy wiedzą, że to on napisał to wypracowanie, przeżywa katusze. Od tego czasu przestaje pisać, nie pomagają nawet korepetycje.Po latach jako dyrektor dużego przedsiębiorstwa opowiada mi, że nadal, jak ma coś napisać, to się boi, że źle to zrobi. |
Szkoła podstawowa. Dziewczynka urodziła się z rozszczepem wargi. Operacja jest możliwa dopiero po kilku latach. Dzieci przezywają ją, nikt nie chce z nią siedzieć w ławce. Dziewczynka stara się jak może zaskarbić sobie sympatie rówieśników, ale nie udaje jej się. Zaczyna mieć kłopoty w szkole, przed wyjściem do szkoły boli ją brzuch. Nie mówi rodzicom o sytuacji, gdyż wie, że jest inna więc jej się takie traktowanie …. należy.Na szczęście w klasie pojawia się dziewczynka, która postanawia się z nią przyjaźnić, a ponieważ ma poważanie w klasie, to złe traktowanie się kończy, a z nim bóle brzucha. |
Jak można zadbać o dobre, a przynajmniej niekrzywdzące relacje w szkole?
Może warto zainteresować się inicjatywą Fundacji Dzieci Niczyje, która stara się szkołom i nauczycielom pomoc w tej sprawie. Prowadzi program – Chronimy Dzieci, którego celem jest ochrona dzieci przed krzywdzeniem. Program pomaga stworzyć w szkole zasady bezpiecznego i przyjaznego środowiska. Prowadzi bezpłatne szkolenia dla nauczycieli i szkół, ma sprawdzone metody działania. Programem objęci są zarówno dorośli, jak i dzieci. Szkołom, które starają się wprowadzać te zasady w życie przyznają certyfikat Chronimy Dzieci.
W takiej szkole nauczyciele:
- Traktują dzieci z szacunkiem i poszanowaniem ich praw.
- Obserwują dzieci i reagują na symptomy krzywdzenia.
- Prowadzą zajęcia profilaktyczne z uczniami.
- Starają się spełniać wobec dzieci rolę „zaufanego dorosłego”.
- Uczestniczą w szkoleniach na temat ochrony dzieci przed przemocą oraz wykorzystywaniem seksualnym.
Rodzice zostają przeszkoleni w zakresie wychowania dzieci bez przemocy, a uczniowie uczestniczą w zajęciach profilaktycznych na temat ochrony przed przemocą oraz wykorzystywaniem i na temat przeciwdziałania przemocy rówieśniczej.
Polecam zapoznanie się z filmem kampanii społecznej fundacji FDN „Gadki” https://www.youtube.com/watch?v=70jkbhY6Nx4 oraz z filmem przedstawiający refleksje realizatorów programu Chronimy Dzieci: https://www.youtube.com/watch?v=j9GcM3Vq7xQ.
O organizacji można dowiedzieć się z filmu: https://www.youtube.com/watch?v=Auh3Vv49sg8 lub ze strony: www.chronimydzieci.pl
Może w Waszej szkole przyda się oferowany przez FDN program Chronimy dzieci?
6 komentarzy
Beata
13 sierpnia 2015 at 08:45Nie znałam bliżej działań tej fundacji – robią kawał dobrej roboty.
Poruszasz bardzo ważny temat, fundament, którego faktycznie w wielu miejscach jeszcze nie ma więc co tu mówić o jakości edukacji skoro popełniamy jako nauczyciele czy rodzice podstawowe błędy – a co gorsza nie uczymy się z nich, nie jesteśmy nawet świadomi jak bardzo krzywdzimy.
Nie ma nauczyciela, który w jakimś momencie nie skrzywdził. Wielu z powodów własnego braku wartości i własnych ran trudno przyznać się do błędu i brną i krzywdzą jeszcze bardziej. Zaniechanie i obojętność to też krzywdzenie i przemoc. Budujące jest, że ta fundacja tak profesjonalnie pomaga szkołom – na pewno będę zachęcała swoje środowisko do zainteresowaniem się ich projektami. Dzięki Danusiu.
Beata
13 sierpnia 2015 at 08:45Nie znałam bliżej działań tej fundacji – robią kawał dobrej roboty.
Poruszasz bardzo ważny temat, fundament, którego faktycznie w wielu miejscach jeszcze nie ma więc co tu mówić o jakości edukacji skoro popełniamy jako nauczyciele czy rodzice podstawowe błędy – a co gorsza nie uczymy się z nich, nie jesteśmy nawet świadomi jak bardzo krzywdzimy.
Nie ma nauczyciela, który w jakimś momencie nie skrzywdził. Wielu z powodów własnego braku wartości i własnych ran trudno przyznać się do błędu i brną i krzywdzą jeszcze bardziej. Zaniechanie i obojętność to też krzywdzenie i przemoc. Budujące jest, że ta fundacja tak profesjonalnie pomaga szkołom – na pewno będę zachęcała swoje środowisko do zainteresowaniem się ich projektami. Dzięki Danusiu.
Marcin Wojtczak
16 sierpnia 2015 at 17:56Zacząłbym od rozdzielenie dwóch spraw, relacji z dorosłymi oraz rówieśnikami. W pierwszej sytuacji mamy relację asymetryczną, w której dziecko jest dziecko zazwyczaj jest stroną słabszą (nie zawsze, ale nie będę rozwijał tematu) w związku z tym należy mu się ochrona.
Inaczej oceniam sprawę relacji z rówieśnikami, gdyż te są zasadniczo symetryczne, dlatego prawie nigdy nie ma sytuacji trudnych z winny tylko jednej strony. Wkraczanie dorosłych na rzecz jednej ze stron konfliktu, nazywane „ochroną ofiary” zazwyczaj jest drogą do jego eskalacji. W opisywanym przykładzie dziewczynki z rozszczepieniem wargi rozwiązaniem nie była bezpośrednia ingerencja dorosłych, a normalny proces zachodzący w grupie dziecięcej. Oczywiście ten proces można do pewnego stopnie kontrolować i delikatnie nim kierować, ale wymaga to wiedzy i umiejętności, których większość nauczycieli nie posiada.
I jeszcze drobne uwagi na temat cytowanych przypadków:
1. Nauczyciel fizyki -autor trochę odszedł od literatury faktu w stronę realizmu magicznego, w chwili pogrzebu nauczyciel miał minimum 65 lat, w polskich warunkach od 15 lat był na emeryturze.
2. Skąd pomysł, że nauczyciele powinni ingerować w prywatne życie prawie dorosłych uczniów? I skąd to przeświadczenie, że wina była po stronie „paczki”?
3. Ja bym ten przykład opisał inaczej: Nauczyciel miał zwyczaj omawiania błędów popełnianych przez uczniów korzystając z przykładów jakie znalazł w ich wypracowaniach. Autor opowieści należał do tych, którzy gorzej sobie radzili w wypowiedziami pisemnymi. Ponieważ bardzo osobiście przyjął krytyczne uwagi nauczyciela skoncentrował się na innych polach aktywności,w których osiągnął sukces (to sie nazywa kompensacja).
Marcin Wojtczak
16 sierpnia 2015 at 17:56Zacząłbym od rozdzielenie dwóch spraw, relacji z dorosłymi oraz rówieśnikami. W pierwszej sytuacji mamy relację asymetryczną, w której dziecko jest dziecko zazwyczaj jest stroną słabszą (nie zawsze, ale nie będę rozwijał tematu) w związku z tym należy mu się ochrona.
Inaczej oceniam sprawę relacji z rówieśnikami, gdyż te są zasadniczo symetryczne, dlatego prawie nigdy nie ma sytuacji trudnych z winny tylko jednej strony. Wkraczanie dorosłych na rzecz jednej ze stron konfliktu, nazywane „ochroną ofiary” zazwyczaj jest drogą do jego eskalacji. W opisywanym przykładzie dziewczynki z rozszczepieniem wargi rozwiązaniem nie była bezpośrednia ingerencja dorosłych, a normalny proces zachodzący w grupie dziecięcej. Oczywiście ten proces można do pewnego stopnie kontrolować i delikatnie nim kierować, ale wymaga to wiedzy i umiejętności, których większość nauczycieli nie posiada.
I jeszcze drobne uwagi na temat cytowanych przypadków:
1. Nauczyciel fizyki -autor trochę odszedł od literatury faktu w stronę realizmu magicznego, w chwili pogrzebu nauczyciel miał minimum 65 lat, w polskich warunkach od 15 lat był na emeryturze.
2. Skąd pomysł, że nauczyciele powinni ingerować w prywatne życie prawie dorosłych uczniów? I skąd to przeświadczenie, że wina była po stronie „paczki”?
3. Ja bym ten przykład opisał inaczej: Nauczyciel miał zwyczaj omawiania błędów popełnianych przez uczniów korzystając z przykładów jakie znalazł w ich wypracowaniach. Autor opowieści należał do tych, którzy gorzej sobie radzili w wypowiedziami pisemnymi. Ponieważ bardzo osobiście przyjął krytyczne uwagi nauczyciela skoncentrował się na innych polach aktywności,w których osiągnął sukces (to sie nazywa kompensacja).
Robert Raczyński
28 sierpnia 2015 at 20:01„Często wynika z tych opowieści, że nauczyciel nie zdaje sobie sprawy, jak źle zapisał się we wspomnieniach ucznia.” – Pomijając ewidentne błędy w sztuce (których musi być sporo, biorąc pod uwagę „psychologię” rodem z tabloidowych psychotestów dostępną przeciętnemu nauczycielowi) takie sytuacje są nieuniknione, bo żaden nauczyciel nie jest (mam nadzieję) automatem, ani przezroczystą wydmuszką. To moja osobista opinia, ale mam nadzieję, że wielu profesjonalistów się ze mną zgodzi, ze profesjonalizm nie polega na wyzbyciu się cech indywidualnych, które muszą podlegać ludzkim ocenom i być przez np. uczniów lubiane lub nie. Nie wydaje mi się, żeby w tym zawodzie można było być letnim, bezpłciowym, obojętnym. Nauczyciel bez wyrazu, niepotrafiący zdjąć maski, obawiający się wyrażać własne zdanie i stroniący od wszelkich emocji wydaje mi się karykaturą, a tylko taki mógłby w stu procentach uniknąć negatywnego zapisania się we wspomnieniach niektórych uczniów.
Robert Raczyński
28 sierpnia 2015 at 20:01„Często wynika z tych opowieści, że nauczyciel nie zdaje sobie sprawy, jak źle zapisał się we wspomnieniach ucznia.” – Pomijając ewidentne błędy w sztuce (których musi być sporo, biorąc pod uwagę „psychologię” rodem z tabloidowych psychotestów dostępną przeciętnemu nauczycielowi) takie sytuacje są nieuniknione, bo żaden nauczyciel nie jest (mam nadzieję) automatem, ani przezroczystą wydmuszką. To moja osobista opinia, ale mam nadzieję, że wielu profesjonalistów się ze mną zgodzi, ze profesjonalizm nie polega na wyzbyciu się cech indywidualnych, które muszą podlegać ludzkim ocenom i być przez np. uczniów lubiane lub nie. Nie wydaje mi się, żeby w tym zawodzie można było być letnim, bezpłciowym, obojętnym. Nauczyciel bez wyrazu, niepotrafiący zdjąć maski, obawiający się wyrażać własne zdanie i stroniący od wszelkich emocji wydaje mi się karykaturą, a tylko taki mógłby w stu procentach uniknąć negatywnego zapisania się we wspomnieniach niektórych uczniów.