Badania edukacyjne

Muszę odważnie się przyznać, że jestem sceptyczna wobec badań edukacyjnych. Jakoś nie mogę się przekonać. Po pierwsze podejrzewam, że bywają nierzetelne. Kto sprawdza, czy badacz dokonał dobrego wyboru respondentów lub czy ktoś wnika tak naprawdę w założenia,  z których zostały wyciągnięte wnioski.
Najczęściej dociera do nas: „Z licznych badań wynika…..”, np. z licznych badań wynika, że chwalenie uczniów skutkuje zmniejszeniem motywacji ich do nauki. A z czego wynika ten wniosek? A może zupełnie inne czynniki wpłynęły na brak motywacji?
Ponieważ nie dowierzam badaniom, to staram się  posługiwać zdrowym rozsądkiem. Jakoś do tej pory mnie nie zawodzi.
Ale ostatnio zaświeciło mi światełko. Dotarła do mnie technologia badań, które wyglądają na sensowne. Na pewno jest ona znana badaczom, w sumie jest prosta jak drut, ale w Polsce rzadko ją spotykam. Technologii tej użyto w badaniach poprzedzających raport Mc Kinseya. Poddano analizie systemy edukacji, które w badaniach PISA zrobiły progres. Zastanawiano się – jakie interwencje zostały wprowadzone, aby ten progres mógł zaistnieć. Wyodrębniono je i powstał raport rekomendujący działania, które mogą pomóc w rozwoju edukacji na danym poziomie.
Chodzi o to, aby najpierw wybrać do badania te jednostki, które odniosły sukces, a potem badać co go spowodowało.
W tradycyjnym badaniu poszukujemy porażek, gdyż najczęściej poszukujemy odpowiedzi typu – ile badanych osiągnęło, ale ile nie osiągnęło sukcesu.
Byłam ostatnio na konferencji w IBE dotyczącej oceniania. Przedstawiano tam między innymi wyniki badań dotyczące tworzenia WSO. Wynika z nich, że w większości  rodzice nie biorą udziału w tworzeniu WSO. Wynik negatywny. Ale czy powinni???
A gdyby najpierw zapytać respondentów – uczniów i rodziców, czy są z WSO zadowoleni, czy ono jest im potrzebne, czy im pomaga w uczeniu się. Następnie można by wyłuskać szkoły, które mają „dobre” WSO i dopiero wtedy zastanowić się dlaczego jest ono dobre, zapytać znowu uczniów i rodziców, co powoduje, że WSO im pomaga. Takie badania dałyby podstawy do zajmowania się sensownością WSO. Może okazałoby się, że nie jest ono do niczego potrzebne. Tak samo poddałabym badaniu ocenę z zachowania, którą mój zdrowy rozsądek sugeruje wyrzucić do kosza.
Denerwujące jest również stosowanie jednego czynnika rozliczającego szkoły – wyniki egzaminów.
Marzy mi się, aby badania były w służbie edukacji, a nie na odwrót.
Temat rzeka, zapraszam do dyskusji.
 
 
 

14 komentarzy

  • avatar

    Her

    20 czerwca 2011 at 11:29

    a mnie się marzy zmniejszenie liczby badań do okolic zera (pewnie dlatego, że ewaluacja wewnętrzna mnie wykończyła;-)
    Intuicja, logiczne myślenie, kilkuletnie doświadczenia wystarczają do wyciągnięcia wniosków bez badań, analiz i ankiet. Przeważnie..

  • avatar

    Her

    20 czerwca 2011 at 11:29

    a mnie się marzy zmniejszenie liczby badań do okolic zera (pewnie dlatego, że ewaluacja wewnętrzna mnie wykończyła;-)
    Intuicja, logiczne myślenie, kilkuletnie doświadczenia wystarczają do wyciągnięcia wniosków bez badań, analiz i ankiet. Przeważnie..

  • avatar

    stary

    23 czerwca 2011 at 13:25

    Obecny nadzór to wyjątkowy koszmar. Na zakończenie roku musieliśmy oddać około 10 sprawozdań. Tylko jedno dotyczyło nauczania. Cała radość nauczania się gdzieś zagubiła.
    zgadzam się z Her. Nigdy więcej ewaluacji.

  • avatar

    stary

    23 czerwca 2011 at 13:25

    Obecny nadzór to wyjątkowy koszmar. Na zakończenie roku musieliśmy oddać około 10 sprawozdań. Tylko jedno dotyczyło nauczania. Cała radość nauczania się gdzieś zagubiła.
    zgadzam się z Her. Nigdy więcej ewaluacji.

  • avatar

    Danuta Sterna

    23 czerwca 2011 at 18:17

    Dla mnie ewaluacja szkoły jest tylko sensowna, gdy jest wewnętrzna na potrzeby szkoły. Współczuję papierów.
    W następnym wpisie zrobiłam przegląd części badań CBOSu.
    Ostanie zachwyty w prasie na temat naszej edukacji, trochę mnie zemdliły.
    Podobno jest świetnie, bo nam PISA wzrosła.
    A gdzie sens?
    Danusia

  • avatar

    Danuta Sterna

    23 czerwca 2011 at 18:17

    Dla mnie ewaluacja szkoły jest tylko sensowna, gdy jest wewnętrzna na potrzeby szkoły. Współczuję papierów.
    W następnym wpisie zrobiłam przegląd części badań CBOSu.
    Ostanie zachwyty w prasie na temat naszej edukacji, trochę mnie zemdliły.
    Podobno jest świetnie, bo nam PISA wzrosła.
    A gdzie sens?
    Danusia

  • avatar

    Wiesław Mariański

    23 czerwca 2011 at 19:50

    Chodzi o to, aby najpierw wybrać do badania te jednostki, które odniosły sukces, a potem badać co go spowodowało.
    Przykład: zjawisko agresji i przemocy w szkole. Co chwilę pojawiają się nowe pomysły i projekty na przeciwdziałanie. Dużo przy tym szumu w szkole i w mediach. I co dalej ? Dalej pojawia się biadolenie przy okazji kolejnego wybryku nagłośnionego przez media, a następnie kolejne pomysły i projekty. Dlatego ciągle postuluję: może zamiast ciągłych badań zjawiska i obmyślania nowych rozwiązań, zapytać po prostu: w której szkole udało osiągnąć sukces, czyli zmniejszyć znacząco agresję ? Które pomysły i projekty zadziałały ?
    Popieram: więcej badań nad sukcesami.

  • avatar

    Wiesław Mariański

    23 czerwca 2011 at 19:50

    Chodzi o to, aby najpierw wybrać do badania te jednostki, które odniosły sukces, a potem badać co go spowodowało.
    Przykład: zjawisko agresji i przemocy w szkole. Co chwilę pojawiają się nowe pomysły i projekty na przeciwdziałanie. Dużo przy tym szumu w szkole i w mediach. I co dalej ? Dalej pojawia się biadolenie przy okazji kolejnego wybryku nagłośnionego przez media, a następnie kolejne pomysły i projekty. Dlatego ciągle postuluję: może zamiast ciągłych badań zjawiska i obmyślania nowych rozwiązań, zapytać po prostu: w której szkole udało osiągnąć sukces, czyli zmniejszyć znacząco agresję ? Które pomysły i projekty zadziałały ?
    Popieram: więcej badań nad sukcesami.

Dodaj komentarz