OK praca domowa

Sprawa pracy domowej dla ucznia jest bardzo ważna, ale niestety rzadko się o niej mówi, choć jest tak stara jak szkoła. Zadawana jest uczniom prawie z każdego przedmiotu. Czasami jej ilość jest dyskutowana przez Radę Pedagogiczną – wtedy okazuje się, że uczniowie są nią przeciążeni. Niekiedy też nauczycielom udaje się, uzgodnić zasady zadawania pracy domowej, które mają stosować wszyscy nauczyciele – jednak zdarza się to bardzo rzadko, a ustalenia są respektowane tylko przez pewien czas. Najczęściej praca domowa jest sprawą indywidualną każdego nauczyciela.

W jednej z amerykańskich publikacji znalazłam wskazówkę, jak obliczyć maksimum dziennej porcji pracy domowej z wszystkich przedmiotów, którą wolno obarczyć ucznia.
10 MINUT RAZY POZIOM KLASY
To oznacza, że uczeń pierwszej klasy szkoły podstawowej powinien siedzieć nad lekcjami nie więcej niż 10 minut, a uczeń pierwszej klasy gimnazjum – nie więcej niż 7 x 10 = 70 minut.

Jednak najważniejszym pytaniem związanym z pracą domową jest pytanie o jej sens. Po pierwsze nauczyciel powinien wyznaczać ją świadomie i w sposób przemyślany ale też uczniowie i rodzice powinni znać jej cel. Często spotykana praktyka nauczycielska jest taka:
PRZEROBIONY MATERIAŁ → KONIECZNOŚĆ JEGO UTRWALENIA → PRACA DOMOWA
Przeważnie wygląda to w taki oto sposób: Jako pracę domową zrobicie na jutro zadania od nr 45 do 54 z wszystkimi podpunktami. Na następną lekcję odpowiecie na pytania na stronie 67.
Nauczyciele często nie zastanawiają się czy i jak praca domowa wiąże się z celem lekcji i z tym, co udało się podczas niej zrobić. Nauczyciele mają zaufanie do autora podręcznika, który po rozdziale proponuje zadania powtórzeniowe. I tu mamy pierwszy błąd. Przecież autor nie jest obecny na lekcji, nie zna uczniów i ich możliwości, zaś pisząc podręcznik nie przewidział pory roku ani dnia kiedy lekcja będzie się odbywała! Praca domowa powinna być dostosowana do uczniów i ściśle związane z celami lekcji zaplanowanymi przez nauczyciela.
Nauczyciel powinien zadać sobie pytania: Czy praca domowa wzmacnia realizację celów lekcji? Czy jest niezbędna? PD nie może być automatyczna! O pracy domowej trzeba myśleć, planując lekcję! Oczywiście warto mieć na uwadze czas, który uczeń będzie musiał poświęcić na jej zrobienie.
W przywołanej wcześnie publikacji autor proponował zadawanie pracy domowej wraz z czasem, który należy na nią poświecić. Uczeń razem z zadaniem otrzymuje przypisany czas, w którym powinien pracę wykonać. Jeśli nie uda mu się w tym czasie jej wykonać, to ma przerwać pracę i potem wytłumaczyć nauczycielowi – dlaczego zadania nie zrobił.
Pamiętajmy, że nasz przedmiot nie jest jedynym, który uczeń musi opanować. Niezwykle korzystne jest uzgodnienie strategii zadawania prac domowych przez wszystkich nauczycieli. Można wtedy ustalić terminy zadawania obszerniejszych prac domowych, aby uczniowie mieli czas na dobre ich wykonanie.
Najlepiej tak dobrać pracę domową, aby uczeń mógł w dość krótkim czasie i z sukcesem się z nią uporać. Dlatego warto zadawać pracę domową do wyboru. Uczeń wtedy sam wybiera albo łatwiejszą wersję, albo ambitniejsze zadanie. Kiedyś wydawało mi się, że mając wybór uczniowie wybiorą łatwe zadanie, aby mieć mniej pracy. Ale tak nie jest, właśnie wybór powoduje, że uczniowie łatwiej podejmują wyzwania. Myślę, że w szkole uczeń ma rzadko możliwość wyboru, nawet nauczyciele mają jej mało, bo organiczna ich  podstawa programowa, z której są rozliczani. A już nikt nie pyta uczniów o to, czego chcieliby się uczyć, na co chcieliby poświęcić więcej czasu, a na co mniej. Praca domowa do wyboru byłaby dla uczniów możliwością podjęcia świadomej decyzji wzmacniającej poczucie odpowiedzialności uczniów za własną naukę.  Dając uczniom wybór, możemy się przekonać, jacy są twórczy i pomysłowi.
Wróćmy do idealnej sytuacji, w której nauczyciel planując lekcję, planuje też pracę domową z różnymi jej wariantami i zgodną z celami lekcji. Na końcu lekcji nauczyciel podaje uczniom polecenia pracy domowej. Ważne jest, aby poświęcić czas na omówienie zadania. Nie można zadawać pracy domowej w momencie, gdy usłyszymy dzwonek na przerwę, żaden uczeń nie słucha już wtedy naszych wyjaśnień. Jeśli decydujemy się zająć uczniom czas wolny, powinniśmy zadbać o to, aby każdy wiedział i rozumiał, czego od niego wymagamy.
Ale przede wszystkim ograniczmy ilość zadawanej pracy domowej. Postarajmy się, aby uczniowie zrobili jak najwięcej podczas lekcji, a może wręcz odrobili pracę domową podczas lekcji w szkole. To da gwarancję, że na pewno wszyscy ją wykonają, a takiej pewności nie mamy, zadając pracę do domu. W klasie dodatkowo uczeń może zapytać o wszystko nauczyciela lub kolegę i nie zostaje sam z zadaniem, które może go przerastać. Można polecić wykonanie zadania w parach, wtedy uczniowie mogą uczyć się od siebie wzajemnie i też wzajemnie się inspirować. Taki sposób nauki jest bardzo bezpieczny dla uczniów.
Praca domowa ma swój początek w planach nauczyciela, ale ma też swój koniec w postaci sprawdzenia. Nie sprawdzona praca domowa nie ma sensu. Najlepiej, gdy nauczyciel sprawdzi pracę domową, opatrzy ją komentarzem w postaci informacji zwrotnej. Ale prawdę mówiąc, nie zawsze jest na to czas. To powinno ostudzić zapał nauczycielski do zadawania zbyt często lub zbyt obszernej pracy domowej.
Jak jednak możemy sobie poradzić, gdy praca domowa wydaje nam się konieczna, a program nas goni i nie mamy czasu jej sprawdzić i opatrzyć komentarzem? Możemy sięgnąć po ocenę koleżeńską lub samoocenę (promowaną w ocenianiu kształtującym). Kłopot w tym, że musimy najpierw uczniów nauczyć oceny kształtującej udzielanej koleżance lub koledze i samooceny własnej pracy. Jeśli nam się to uda, jesteśmy wygrani. Jednak przed stosowaniem oceny koleżeńskiej i samooceny musimy przyzwyczaić uczniów do tak zwanego „nacobezu” (na co będę zwracał uwagę), czyli kryteriów oceniania.
Do pracy domowej trzeba również podać nacobezu, czyli właściwie kryteria, które świadczyć będą o tym, że praca będzie dobrze zrobiona. Ten wymóg budzi czasami sprzeciw nauczycieli. Sugerują oni, że jeśli powiedzą uczniom, jak ma wyglądać dobre rozwiązanie zadania, to oni wtedy otrzymają wskazówki i  wykonają zadanie bez wysiłku i dobrze. Musimy jednak przypomnieć sobie, że chcemy właśnie tego, aby nasi uczniowie dobrze zadanie wykonali i naszym celem nie jest „złapanie” ich na braku umiejętności.
Tu dotykamy problemu ściągania pracy domowej od koleżanki lub kolegi. Jeśli chcemy oceniać stopniami pracę domową, to kreujemy ściąganie, bo jak wiadomo, okazja czyni złodzieja. Jeśli uczeń wie, że praca domowa ma służyć mu do efektywnego uczenia się i – w konsekwencji – do przygotowania do sprawdzianu, czyli, że praca domowa towarzyszy procesowi uczenia się, a nie ma tylko na celu ocenianie końcowego efektu, to ściąganie przestaje mieć sens.
Jeśli w nauczycielu zwycięży chęć wystawienia uczniom dużej liczby stopni nad towarzyszeniu mu w jego procesie uczenia się, to wtedy pozostaje „gra w policjanta i złodzieja”, a ta gra ma wpisane ściąganie w swoje reguły. Owocuje to nie tylko ściąganiem, ale również denerwowaniem się, że uczniowie nie odrabiają prac domowych, oszukują, a rodzice protestują. Proponuję zaryzykować traktowanie prac domowych jako pomocy dla ucznia, a nie jako kary.
Do tej pory mówiliśmy o roli nauczyciela i uczniów, a co z rodzicami?
Współpracujący z rodzicami nauczyciel prosi ich o pomoc: Proszę przypilnować syna, czy odrabia pracę domową, proszę zapytać go o to, co ma zadane i czy już udało mu się uporać z lekcjami. Współpracujący rodzic wraca do domu po zebraniu i dopilnowuje!
Syn ma zupełnie dość tej opieki, rodzice „susząc” mu głowę, wcale nie pomagają. Mama często sama nie wie, jak zadaną pracę domową dobrze wykonać, nie umie dziecku pomóc. Zresztą nauczyciel przestrzegał przed odrabianiem pracy domowej za dziecko. Zupełny pat domowy.
Prawdziwa współpraca nauczyciela z rodzicami powinna się rozpocząć już na początku roku szkolnego. Nauczyciel wtedy może poinformować rodziców o zasadach zadawania pracy domowych w szkole. Może przekonać rodziców do tego, że prace domowe będzie dawkował rozsądnie i tylko wtedy, gdy uzna je za niezbędne. Również poświęci czas na wytłumaczenie uczniom, na czym praca domowa ma polegać i jakiego rezultatu będzie oczekiwał. Będzie ją traktował jako element procesu nauczania, a nie jako formę oceny. Pod każdą pracą domową zamieszczona będzie informacja zwrotna omawiająca jej wykonanie. Rodzice będą proszeni o przekazywanie nauczycielowi informacji, czy praca domowa jest dla dziecka zrozumiała i czy był w stanie zrobić ją samodzielnie. Można też poprosić o notowanie przez dziecko z pomocą rodziców czasu, który uczeń poświęca na wykonanie zadania. Analiza tych informacji może pomóc nauczycielowi planować przyszłą pracę domową, tak aby była dostosowana do możliwości uczniów.
Ocenianie kształtujące proponuje nauczycielom dodatkową współpracę z rodzicami, polegającą na zadawaniu uczniom pracy domowej angażującej rodziców. Oczywiście, nie w formie odrabiania zadań za dziecko, ale w postaci czynnego udziału rodziców. Z wychowania fizycznego (w połączeniu z językiem polskim) może to być np. przeprowadzenie wywiadu z ojcem o jego sukcesach sportowych w szkole. Z matematyki – np. wspólne wybranie najkorzystniejszej oferty kredytowej w banku. Oprócz korzyści w postaci pomocy dziecku, rodzice otrzymują unikalną możliwość rozmowy z własnym synem czy córką i podejmowania wspólnych decyzji. Tego typu współpraca rodziców ze szkołą może dać wspaniałe rezultaty. .
Na koniec wróćmy jeszcze raz do warunków korzystnej pracy domowej:
Praca domowa

  • Świadomie zaplanowana przez nauczyciela
  • Zgodna z celami lekcji
  • Możliwa do wykonania przez każdego ucznia
  • Zgodna ze szkolną strategią zadawania prac domowych
  • Do wyboru
  • Odrabiana w parach i podczas lekcji
  • Nierozerwalnie związana z nacobezu
  • Nieoceniana za pomocą stopni
  • Zawsze sprawdzona i opatrzona komentarzem
  • Włączająca rodziców

5 komentarzy

Dodaj komentarz