• Home
  • Bez kategorii
  • Cztery pomysły pomagające w nauczaniu, część 4 – Uzgodnienie z innymi nauczycielami kryteriów sukcesu do zadania

Cztery pomysły pomagające w nauczaniu, część 4 – Uzgodnienie z innymi nauczycielami kryteriów sukcesu do zadania

Wydaje się, że nauczyciele jednego przedmiotu wiedzą, jak ma wyglądać dobrze zrobione przez ucznia zadanie. Ale czy na pewno każdy z nauczycieli sformułowałby te same kryteria do zadania?

Okazuje się, że nie. Pamiętam dyskusję w pokoju nauczycielskim nad tym, czy uczeń najpierw ma zrobić założenia do zadania (określić dziedzinę), czy może bez tego przystąpić do rozwiązania zadania, a na koniec sprawdzić, czy rozwiązanie jest w dziedzinie. Było nas kilku matematyków i niestety zdania mieliśmy podzielone. Jeśli my nie mamy wspólnego zdania, to jak mają się jego domyślić nasi uczniowie?
Warto uzgodnić z nauczycielami matematyki (lub z innego przedmiotu) w swojej szkole, co oznacza satysfakcjonująco rozwiązane zadanie. Niby to wiemy, bo przeszliśmy kurs na egzaminatora, ale czy egzamin powinien być drogowskazem dla nas nauczycieli? W omawianym wyżej przykładzie mamy np. równanie, w którym występuje pod pierwiastkiem wyrażenie „x – 3”. Uczeń nie czyni założeń, że pod pierwiastkiem nie może być liczba ujemna. W wyniku przekształceń uczeń otrzymuje jedno z rozwiązań równe 1. Uczeń sprawdza, wstawiając rozwiązanie do równania i je odrzuca, gdyż otrzymuje pod pierwiastkiem stopnia dwa liczbę „-2”. Czy zadanie jest dobrze rozwiązane?
Warto ustalić, jak jest w naszej szkole, bo nie powinno być tak, że u pana X jest źle, a u pani Y dobrze.
Podany przykład jest z matematyki, ale myślę, że można stworzyć podobny z każdego przedmiotu.   Brak uzgodnienia oczekiwań w stosunku do pracy uczniów niesie wiele poważniejszych problemów. Przy okazji dyskusja w gronie nauczycieli może przynieść korzyści w postaci doskonalenia ich pracy.
Konkluzja: Zastanówmy się, jakie wykonanie pracy przez ucznia nas satysfakcjonuje i porozmawiajmy o tym z innymi nauczycielami tego samego przedmiotu.

No Comments

  • avatar

    Danuta Sterna

    2 lutego 2011 at 11:18

    Absolutna racja, ale zastanawiam się nad konsekwencjami. Zwykli ludzie czytają wnioski, a nie same badania, a jeśli nawet zapoznają się z badaniami, to nie znają warunków ich przeprowadzania i czasami fałszowania (nawet bez złych intencji).
    Spotkała się niedawno z prezentacją wyników pytania o używanie w szkole pomocy naukowych. Były tam różne kategorie, np: plansze, komputery, modele, instrumenty muzyczne, ale też tajemnicze inne (muszą być). I okazało się, że instrumenty muzyczne używa tylko 1% nauczycieli.
    Wyobrażam sobie taką teoretyczną sytuację, że przestraszony dyrektor nakaże nauczycielom używać częściej instrumenty muzyczne np na fizyce i chemii.
    Niewinne, śmieszne, ale przez łzy.
    D

  • avatar

    Wiesław Mariański

    2 lutego 2011 at 20:47

    Spieszę z odsieczą „w temacie” narzekania.
    „Nie chciałabym być odebrana jako osoba narzekająca. Trochę mi się ulało tym razem, ale poprzednio epatowałam optymizmem, więc czasami mogę i tak.”
    Temat wart jest książki, a może projektu dla klas humanistycznych liceum. Dlatego tylko kilka refleksji. Narzekanie ma zasłużenie złą opinię w Polsce. Za dużo narzekamy. Postawa optymistyczna jest coraz bardziej trendy. Na salonach wypada tryskać optymizmem. Zauważam swego rodzaju presję na „szklanka jest do połowy pełna”. Podoba mi się to, ale jednocześnie staję w obronie narzekania.
    Narzekanie nie musi być równoznaczne z pesymizmem.
    Skrajne postawy w chwaleniu i narzekaniu mogą niepokoić – wolę harmonię.
    Uważam, że takie wynalazki jak koło lub schody zawdzięczamy narzekaczom.
    Jak nie narzekać na drogę, na której dziury stanowią „tylko” 1 procent powierzchni ?
    Moja prywatna definicja patriotyzmu: patriotyzm zaczyna się od niezadowolenia i narzekania.
    Narzekanie jest wyrazem niezadowolenia, a niezadowolenie jest motorem rozwoju.

  • avatar

    Wiesław Mariański

    2 lutego 2011 at 21:04

    „niemal w każdej klasie nauczania początkowego znajdzie się tablica interaktywna.”
    Czy ktoś postawił takie pytania:
    – czego najbardziej potrzebują dzieci w klasach 1-3 ?
    – jaka jest hierarchia tych potrzeb ?
    Bardziej szczegółowo:
    – co takiego, może i powinna koniecznie dać szkoła dzieciom w tym wieku – coś, na co w późniejszych latach będzie za późno ?
    – co należy najbardziej rozwijać u dzieci w tym wieku ?

  • avatar

    Wiesław Mariański

    2 lutego 2011 at 21:54

    „Może warto by było to sprawdzić, przed tak wielkim wydatkiem publicznych pieniędzy?”
    Mnie martwi coś jeszcze – coś ważniejszego. Zacznę od cytatów.
    „Myślenie musi natrafić na opór – na sprzeciw. Myśl, która nie musi przebijać się z największym wysiłkiem, traci spoistość, twardość diamentu, wiotczeje i usycha. Każda myśl, pogląd, teza są podszyte swoim przeciwieństwem.
    Ważne jest również to, by każdy pracownik miał własne, odmienne poglądy i umiał mądrze się spierać. To w toku burzliwej dyskusji powstają najlepsze pomysły. A tam, gdzie wszyscy myślą podobnie, nikt nie myśli za wiele.”
    Nie mam nic przeciw tablicom interaktywnym, podobają mi się, są rewelacyjne. Martwi mnie, że jest to kolejny przykład ulepszania szkoły przez działania odgórne, przy jednoczesnej biernej i posłusznej postawie nauczycieli. Nie ma pytań i wątpliwości, brak jest dyskusji, wymiany myśli. Nie ma sporu, nikt nie jest przeciw, więc nikt nie jest za. Nie istnieje w świadomości nauczycieli i urzędników coś takiego jak proces decyzyjny.
    To było moje narzekanie, też ulało mi się. A teraz konstruktywnie. Jak wzbudzić wśród nauczycieli postawy aktywności, krytycyzmu, sprzeciwu, twórczości, samodzielności ? Jak przełamać postawy bierności i posłuszeństwa, aby poczuli się ekspertami i RÓWNORZĘDNYMI partnerami władz oświatowych ? Posłużę się cytatem: „Jednak, „milion żołnierzy, ekspertów i urzędników” może skutecznie zablokować każdą zmianę. Ba, nawet kilku!”. Tak, właśnie tak. Wystarczy kilku nauczycieli w szkole, takich, którzy zechcą oficjalnie zrzeszyć się, zawiązać sprzymierzenie, stowarzyszenie, a nawet może sprzysiężenie. W każdej szkole są nauczyciele, dla których praca jest pasją. Problem w tym, że nie działają wspólnie i oficjalnie. Oni czują i widzą, że wyróżniają się, ale nie mają siły przebicia. Działają pojedynczo, często samotnie.
    SZSZID to nie tylko metoda pracy, komunikacji i rozwoju. To również narzędzie obrony przed ewentualną nieudolnością, niekompetencją, arogancją części ciała pedagogicznego, dyrekcji i władz.
    Wystarczy kilku nauczycieli … .

Dodaj komentarz