Najważniejsze badania edukacyjne w 2021 r.

Dla nauczycieli i dyrektorów szkół był to rok niespotykanych trudności. Przejrzano wiele badań o tym, co się wydarzyło, o problemach związanych z wypaleniem zawodowym oraz zdrowiem psychicznym i fizycznym nauczycieli. Oprócz badań nad kondycją kadry pedagogicznej zajmowano się też badaniami Czy papier bije cyfrę? Czy uczenie się oparte na projektach jest tak samo skuteczne jak tradycyjne nauczanie? Jak zdefiniować, czym jest „dobra” szkoła?

Przedstawię kilka wniosków z przeprowadzonych badań i dodam moje osobiste komentarze.

  1. Czego rodzice obawiają się w związku z nauczeniem społeczno- emocjonalnych umiejętności (SEL)?

Pierwsze badania wśród rodziców wylazło niechęć do „uczenia społeczno-emocjonalnego”. Ale gdy zmieniono pytania i dodano w nim: „uczenie się społeczno-emocjonalne i akademickie”, to poparcie rodziców wzrosło (https://sel.fordhaminstitute.org/ ).

Naukowcy sugerują, że rodzice w początkowej fazie koncentrowali się na niepokojących ich terminach, typu: „kształcenie umiejętności miękkich” lub „nastawienie na rozwój”. Terminy te nie były dla nich zrozumiałe i wydawały się pozbawione treści akademickich. Dla niektórych język wydawał się promocją liberalnej indoktrynacji.

Usunięcie żargonu i skupienie się na zrozumiałych terminach, typu: „umiejętności życiowe” i łączenie SEL z postępami w nauce, sprawia, że ​​rodzice czują się bezpieczniej i są skłonni zaakceptować naukę społeczną i emocjonalną.

Mój komentarz: Z badań widać, jak ważne jest przedstawienie rodzicom koncepcji w jasny i prosty sposób. Szczególnie ważne jest niepomijanie kwestii akademickiej, czyli nauczania treści potrzebnych do dalszego kształcenia, co zapewnienie rodzicom poczucie bezpieczeństwa związane z przyszłością ich dzieci.

Jeśli zatem pragniemy wprowadzić jakiekolwiek innowacje w szkole i chcemy, aby miały poparcie rodziców, to musimy w jasny sposób wytłumaczyć założenia innowacji i nie pomijać kwestii przygotowania akademickiego uczniów.

 

  1. Moc wstępnego testowania

Wstępne testowanie polega na przerowadzaniu sprawdzianu, zanim jeszcze uczniowie zapoznają się z tematem. Niektórym pedagogom wydaje się ono stratą czasu, gdyż uważają, że uczniowie nie znający materiału wypełniają sprawdzian zgadując odpowiedzi.,

Jednak nowe badania (https://psycnet.apa.org/doiLanding?doi=10.1037%2Fxap0000345) wykazały, że takie podejście, jest korzystne dla procesu uczenia się uczniów. W badaniu uczniowie, którzy przystąpili do testu przed zapoznaniem się z materiałem, osiągnęli w teście końcowym wyniki lepsze od swoich rówieśników, którzy uczyli się bez testu wstępnego.

Naukowcy stawiają hipotezę, że popełnianie błędów we wstępnym teście  było kluczem do sukcesu. Pobudzało ciekawość uczniów i przygotowywało ich do poszukiwania w nowej wiedzy poprawnych odpowiedzi. Badania z 2018 roku pokazały (https://www.tandfonline.com/doi/full/10.1080/09658211.2018.1464189), że świadome domyślanie się, pomogło uczniom połączyć wiedzę. którą już posiadają z nowym materiałem.

Badania sugerują, że uczenie się jest trwalsze, gdy uczniowie wykonują pracę nad korygowaniem swoich błędnych przekonań.

Mój komentarz: Wiadomo, że sięganie do wiedzy, którą uczniowie już mają i do niej dostosowanie nauczania jest bardzo korzystne. Powyższe badania wykazały inny aspekt tej metody. Uczniowie korygują swoje wcześniejsze opinie. Nie spotkałam się w Polsce z tą praktyką, jak widać warto ją wypróbować.

 

  1. Uczniowie imigranci i uchodźcy

Powszechna opinia jest taka, że uczniowie będący imigrantami stanowią kosztowny wydatek dla systemu edukacji, jednak nowe badania obalają ten mit.

W badaniach z 2021 roku (https://www.nber.org/papers/w28596) naukowcy przeanalizowali obecność uczniów imigrantów w szkołach na Florydzie i doszli do wniosku, że ich obecność ma „pozytywny wpływ na osiągnięcia akademickie uczniów urodzonych w USA”. Podnoszą się wyniki testów, gdy wzrasta liczebność imigrantów w klasie. Szczególnie dotyczy to uczniów pochodzących z rodzin o niskich dochodach.

Na początku imigranci muszą „stawiać czoła wyzwaniom związanym z asymilacją, które mogą wymagać dodatkowych zasobów szkolnych”. Po pewnym czasie, dzięki ciężkiej pracy i odporności na przeciwności losu, uczniowie imigranci zaczynają pozytywnie wyróżniać się i tym samym „pozytywnie wpływać na postawy i zachowanie uczniów urodzonych w USA”. Według Larry’ego Ferlazzo poprawa wyników w klasie może też wynikać z tego, że podczas lekcji nauczyciel musi koncentrować się na nauce języka angielskiego, co poprawia nauczanie.

Mój komentarz: W jednej ze szkół licealnych przez 7 lat uczyłam też uczniów z rodzin uchodźczych i z rodzin powracających z zagranicy. Zauważyłam, że ci uczniowie bardzo szybko uczyli się języka polskiego i często z przedmiotów ścisłych wiedzieli więcej niż polscy uczniowie. Polscy uczniowie pomagali im w nauce, co tworzyło dobrą atmosferę. W czasie, gdy ich uczyłam nikt z nich nie miał kłopotu z egzaminem końcowym.

Z kolei moja córka, która robiła maturę w USA, była bardzo dobrym przykładem dla uczniów miejscowych.

 

  1. Dobra szkoła

Nadszedł czas, aby ponownie przemyśleć definicję „dobrej szkoły”, wnioskują naukowcy (https://www.nber.org/papers/w28194) w badaniu opublikowanym pod koniec 2020 r. Typowe miary jakości szkoły, takie jak wyniki testów, często dają niepełny lub mylący obraz.

Badanie objęło ponad 150 000 uczniów dziewiątych klas, którzy uczęszczali do szkół publicznych w Chicago. Naukowcy doszli do wniosku, że trzeba brać pod uwagę społeczny i emocjonalny wymiar uczenia się, w tym na przykład: umiejętność budowania relacji, poczucie przynależności i odporności. Te wymiary poprawiają  wskaźniki ukończenia szkoły średniej i college’u (bez względu na status społeczny uczniów) i przewyższają szkoły, które koncentrują się głównie na poprawie wyników testów.

Wyniki badań pokazują, że trzeba bardziej holistycznie podejść do mierzenia jakości pracy szkoły. Nauczyciele mogą wpływać na uczniów w sposób trudny do zmierzenia i efekty mogą się objawić dopiero w przyszłości.

Mój komentarz: Jestem niezwykle zadowolona, że zaczynamy o tym mówić i że robione są na ten temat badania. Wyniki egzaminu nie świadczą o jakości pracy szkoły, często wyniki zależą od pochodzenia uczniów lub od ich wcześniejszych osiagnięć. Wieli rodziców pyta mnie, jaką szkołę wybrać dla dziecka. Dla mnie głównym wyznacznikiem jest to, aby szkoła nie szkodziła, nie była skoncentrowana na „wyścigu szczurów”, aby uczniowie czuli się w niej dobrze i mieli troskliwą opiekę. Często szkoła ogólnie uznana za słabszą jest znacznie lepszym doświadczeniem dla ucznia niż szkoła „wybitna”.

 

  1. Uczenie innych

Jednym z najlepszych sposobów na uczenie się jest nauczenie kogoś innego.

W badaniu z 2021 roku (https://psycnet.apa.org/doiLanding?doi=10.1037%2Fedu0000657) naukowcy podzielili uczniów na dwie grupy i przekazali im fragment tekstu naukowego o efekcie Dopplera.

Jedna grupa dostała do przeczytania tekst jako przygotowanie do testu; drugiej powiedziano, że będą uczyć o tym innego ucznia.

Następnie obie grupy przeszły test na temat efektu Dopplera i umiejętności wyciągania głębszych wniosków z czytania z przeczytanego tekstu.

Uczniowie z drugiej grupy przewyższali grupę pierwszą zarówno pod względem czasu pisania testu, jak i głębokości uczenia się. Uzyskali po tygodniu o 9% wyższy wynik z pamiętania faktów i 24% wyższy ze zdolności wyciągania wniosków.

Badania sugerują, że proszenie uczniów, aby przygotowali się do nauczania kogoś, może znacząco zmienić uczenia się.

Mój komentarz: Zdecydowanie jestem za wzajemnym nauczaniem. Kiedyś razem z koleżanka przeprowadziłyśmy projekt wzajemnego nauczania. Jej klasa uczyła się o ciągu geometrycznym, a moja o arytmetycznym, Następnie uczniowie zostali podzieleni na pary z różnych klas i uczyli się wzajemnie. Wyniki klasówki były znacznie wyższe niż zwykle i uczniowie bardzo sobie cenili tę formę pracy.

Myślę, że nawet, gdy wzajemne nauczanie przebiega tylko w jedną stronę (jeden uczeń uczy drugiego), to korzystają obie. Nauczany, dlatego, że uczy go rówieśnik, który musiał sam się wcześniej tego nauczyć i uczący, gdyż lepiej i głębiej opanowuje materiał. Ocenianie kształtujące, które bardzo cenię, rekomenduje wzajemne nauczanie.

 

  1. Papier kontra komputer.

Wiele osób zgadza się, że czytanie tekstów w komputerze jest „zimne” i nadaje się tylko do poszukiwania informacji, za to czytanie książki papierowej jest intymne i nie do zastąpienia inna formą  https://www.npr.org/2012/09/28/161923952/put-down-your-e-reader-this-books-better-in-print.

Naukowcy często znajdują pewne dowody na wyższość czytania papierowych tekstów. Niedawne badania  (https://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1111/1467-9817.12269)  wykazały, że książki papierowe były bardziej zrozumiałe niż e-booki, ale rozmiary efektów były niewielkie. Szczególnie, gdy uzupełniono czytanie ebooka ruchem i dźwiękiem. Wtedy ebooki wykazują przewagę.

Większość ludzi z nostalgii woli czytać książki papierowe.

Istnieje wiele dowodów na to, że pisanie długopisem na papierze (https://www.edutopia.org/video/neuroscientists-say-dont-write-handwriting)  pozwala na głębsze uczenie się w porównaniu z pisaniem na komputerze. Jednak, gdy pisanie na komputerze uzupełnić o zaawansowane narzędzia, takir, jak dodawanie adnotacji, wyszukiwanie słów, odpowiadanie na pytania i dzielenie się swoimi przemyśleniami z innymi, to zysk spada.

Przyszłość e-czytania i pisania, pomimo dotychczasowych negatywnych opinii, pozostaje obiecująca.

Mój komentarz: Jestem człowiekiem starej daty i tak jak wielu innych wolę papier. Dopóki nowe technologie nie wprowadzą znacznych poprawek, wolę zostać przy książce papierowej. Jednak zdaję sobie sprawę, że następne pokolenie może przejść na e- książki.

 

  1. Nauczanie poprzez rozwiazywanie problemów – PBL

Nauczanie w wielu klasach nadal wygląda tak, jak 100 lat temu, kiedy przygotowywano uczniów do przyszłej pracy w fabryce. Świat się zmienił,  współczesna kariera zawodowa wymaga bardziej wyrafinowanego zestawu umiejętności, na przykład umiejętności współpracy, rozwiązywania problemów i kreatywności. Szkoła rzadko daje uczniom czas i przestrzeń na rozwijanie tych kompetencji .

Uczenie się oparte na projektach (PBL) wydaje się idealnym rozwiązaniem.

Badania (https://www.edutopia.org/article/new-research-makes-powerful-case-pbl ) obejmujące ponad 6000 uczniów w 114 różnych szkołach dostarczają dowodów na to, że dobrze prowadzone nauczanie oparte na projektach wspiera naukę uczniów.

Uczniowie szkół podstawowych i średnich zaangażowani w ambitne projekty, w ramach których projektowali systemy wodne dla lokalnych gospodarstw lub tworzyli zabawki z prostych przedmiotów gospodarstwa domowego, aby poznać grawitację, tarcie, w późniejszych testach osiągali dobre wyniki, znacznie przewyższające te, które osiągali uczniowie w tradycyjnych klasach.

Mój komentarz: Metoda PLB nie jest powszechnie stosowana w Polsce. Nauczyciele w większości uważają, że zajmuje ona za dużo czasu i nie pozwala zrealizować podstawy programowej. Pomóc mogłyby programy nauczania lub podręczniki przedstawiające propozycje, jak można nauczać poprzez rozwiazywanie problemów.

  1. Skutki Covida dla nauczycieli

Według rocznych badań pandemia Covid-19 rzuciła długi cień na życie nauczycieli w 2021 roku. Obciążenie pracą przeciętnego nauczyciela nagle wiosną 2020 roku wzrosło i nie ustało do tej pory (https://crpe.org/wp-content/uploads/final-EP-teachers-synthesis.pdf). Badania wykonane jesienią 2021 roku (https://www.rand.org/pubs/external_publications/EP68439.html) odnotowały zdumiewającą zmianę nawyków pracy nauczycieli: 24% nauczycieli stwierdziło, że pracowało 56 godzin (lub nawet więcej) tygodniowo, a przed pandemią tak twierdziło tylko 5% nauczycieli. Liczono na zmianę, po zastosowaniu szczepień, ale tak się nie stało. Cztery miesiące po podaniu szczepionki w Nowym Yorku w kwietniu 2021 roku – 92% nauczycieli twierdziło, że ich praca stała się bardziej stresująca niż przed pandemią.

Nie chodziło tylko o liczbę godzin przepracowanych. Dużym obciążeniem była praca w systemie hybrydowym. Osiem miesięcy później badania (https://www.rand.org/content/dam/rand/pubs/research_reports/RRA1100/RRA1108-1/RAND_RRA1108-1.pdf) wskazały nauczanie hybrydowe jako główne źródło stresu nauczycieli w USA, nawet przewyższające stres związany z ryzykiem utraty zdrowia przez drogą osobę.

Nowe i stale rosnące wymagania dotyczące rozwiązań technicznych stawiają nadal nauczycieli w bardzo trudnym położeniu. W kilku ważnych badaniach z 2021 r. (https://www.mdpi.com/1660-4601/18/2/5) naukowcy doszli do wniosku, że nauczyciele byli zmuszani do stosowania nowych technologii, a nie mieli odpowiednich zasobów. Nauczyciele spędzali ponad 20 godzin tygodniowo na dostosowywaniu lekcji do nauczania zdalnego. Następowało zatarcie granic pomiędzy pracą, a życiem domowym. Nauczyciele czuli, ze są stale w pogotowiu.

Zmiana tej sytuacji będzie trudna, gdyż wiele patologii wcześniejszych nałożyło się na czas pandemii.

Mój komentarz: Z moich rozmów z polskimi nauczycielami wynika, że są ogromnie zmęczeni. Wielu myśli o zmianie zawodu. Najbardziej stresująca jest niepewność, czyhające kwarantanny i przechodzenie na nauczanie zdalne. Nauczanie hybrydowe, rozumiane tak jak w USA w Polsce występuje rzadko. W Polsce rozumiemy nauczanie hybrydowe, jako nauczanie części klas w szkole, a części zdalnie, co i tak jest bardzo męczące i uniemożliwia planowanie procesu nauczania.

 

W artykule z którego korzystałam autorstwa Youki Terada, Stephena Merrill i Sarah Gonser (https://www.edutopia.org/article/10-most-significant-education-studies-2021?utm_content=linkpos1&utm_campaign=weekly-2021-12-15&utm_source=edu-legacy&utm_medium=email )

cytowane są jeszcze dwa badania. Zachęcam do zajrzenia i zapoznania się z przedstawionymi tam odniesieniami do wyników badań.

Dodaj komentarz