Three keys for improving teacher effectiveness – sesja 6

Three keys for improving teacher effectiveness – Harvey Silver, Tom Dewing, Carol Stream
Ta sesja odbywała się ostatniego dnia konferencji. Wiele osób już wyjechało, więc z dostaniem się na nią nie było kłopotu. Zdecydowałam się na tę sesję, gdyż interesuje mnie doskonalenie efektywności pracy nauczyciela. Ciekawa byłam też, co zaprezentują prowadzący z USA, gdzie systemy ewaluacji nauczycieli są powszechne.

Sesję prowadziło trzech specjalistów, przybyła liczna publiczność.
Harvey Silver rozpoczął od podania przyczyn dla których prowadzi się ewaluację pracy nauczyciela. Wymienił: promowanie uczenia się, uczenia się uczniów, uczenia się nauczycieli i uczenia się szkoły.
Zaznaczył, że ewaluacja pracy nauczyciela ma w centrum uczenie się, a nie ocenianie. Zastanawialiśmy się chwilę, co rozumiemy przez pojęcie – uczenia się. Silver przedstawił nam opinie dzieci na ten temat. Trzy wypowiedzi uczniów z klasy drugiej:

  • „Uczenie się oznacza, że stajesz się lepszy”
  • „Uczenie się oznacza, że uczę siebie czegoś”
  • „Uczenie się oznacza, że poznaję rzeczy, które pomagają mi iść przez życie”

Ciekawe jak wypowiedziałyby się na ten temat dzieci polskie, trzeba je o to zapytać!
Warunkami dla rozwoju procesu uczenia się w szkole są:

  1. Jasny i prosty język opisujący uczenie się i nauczanie.
  2. Dogodne narzędzia dla znaczącej dyskusji o uczeniu się.
  3. Klimat w szkole wokół uczenia się.

Jeśli nie mamy prostego i jasnego języka dla opisywania procesu uczenia się, to każdy idzie w inną stronę i nie ma doskonalenia procesu. Aby taki język był powszechnie używany, trzeba go w środowisku szkolnym ustalić. Szkolni „aktorzy” muszą porozumiewać się w sprawach ważnych dla uczenia się, do tego potrzebny jest taki klimat w szkole, który rozmowę umożliwi oraz narzędzia mierzące (w sposób sumujący i formatywny) pracę nauczycieli. Takim dobrym narzędziem może być np. spacer edukacyjny. Podczas spaceru obserwujemy uczenie się i sprawdzamy na ile ono zachodzi podczas lekcji.
Warto zadawać w szkole nauczycielom i dyrektorowi pytanie: Co i jak robimy, aby szkoła była dobrym miejscem do uczenia się?
W czasie obserwacji lekcji warto zwrócić uwagę na rodzaj zadawanych przez nauczyciela poleceń, czy udziela dobrych instrukcji, czy uczniowie poznają odpowiednie przykłady, czy nauczyciel i jego uczniowie są w tym samym miejscu (czy nauczyciel podąża za uczniami).
Przy obserwacji lekcji trzeba pamiętać, że dobre nauczanie jest wtedy, gdy uczniowie się uczą. Myślę, że nauczanie jest definiowane przez uczenie się uczniów, nie jest nigdy oderwane od uczenia się uczniów.
Prowadzący zaproponowali kilka punktów do obserwacji lekcji.
Czy uczniowie:

  • potrafią opisać cele lekcji swoimi słowami, czy je rozumieją,
  • zadają pytania na temat postawionych celów,
  • wiedzą, co mają robić i czego się od nich oczekuje,
  • potrafią ocenić swoją wiedzę i opisać, czego się nauczyli,
  • przywołują, co już wcześniej na dany temat wiedzą,
  • zadają pytania na temat omawianych zagadnień,
  • rozumieją jaki jest plan uczenia się.

 
Zaproponowano również plan do omawiania lekcji:

Notatki do informacji zwrotnej po obserwacji lekcji

Dowody (dowody na to, co było obserwowane)
 
 
 
 
Docenienie (rozpoznanie wzmacniających uczenie się uczniów zachowań nauczycielskich)
 
 
 
 
Pytania (zadawane pytania pobudzające dyskusję nad uczeniem się uczniów)
 
 
 
 
Propozycje (decyzje – podejmowane jeśli to możliwe wspólnie – jak poprawić praktykę)
 
 
 
 

 
Najważniejszym punktem sesji było przedstawienie klarownej tabelki zawierającej wskazówki do obserwacji:

Organizacja i procedury
W jaki sposób nauczyciel organizuje uczenie się, wprowadza reguły i oczekiwania?
Przygotowanie uczniów do nowej wiedzy
W jaki sposób nauczyciel określa cele, aktywuje uczniów poprzednią wiedzę i przygotowuje ich do nowego tematu?
Pozytywne relacje
W jaki sposób nauczyciel buduje znaczące relacje z uczniami promujące uczenie się?
Pogłębienie i wzmocnienie uczenia się
W jaki sposób nauczyciel pomaga utrwalić uczniom ich wiedzę praktyczną i ich umiejętności?
Prezentowanie nowej wiedzy
W jaki sposób nauczyciel prezentuje nowe wiadomości i angażuje uczniów?
Refleksja i wspólne uczenie się W jaki sposób nauczyciel pomaga uczniom poddać refleksji własny proces ucznia się?
Kultura nauczania i uczenia się
W jaki sposób nauczyciel rozwija kulturę promującą głębokie uczenie się i złożone formy myślenia?
 
 
Dowody uczenia się
W jaki sposób nauczyciel pomaga uczniom zademonstrować własne uczenie się i jakie dane zbiera nauczyciel, aby ocenić postępy uczniów?
Zaangażowanie i radość uczenia się
W jaki sposób nauczyciel motywuje uczniów do lepszej pracy i inspiruje ich do polubienia uczenia się?
Co robi nauczyciel?
 
Co robią uczniowie?

 
Warto zauważyć, że w każdym miejscu tabelki powtarzają się słowa: „uczenie się” i „w jaki sposób nauczyciel…”. Myślę, że można powiedzieć – obserwacja lekcji polega na obserwowaniu w jaki sposób nauczyciel organizuje uczenie się uczniów.
W podobnym systemie jest „oceniany” i „oberwany” dyrektor szkoły. Dyrektor jest wtedy traktowany, jako nauczyciel swoich nauczycieli.
Prowadzący podali stronę na której można znaleźć więcej informacji o Silver Strong & Associates :
www.ThoughtfulClassroom.com
 
 
 
 

16 komentarzy

  • avatar

    Robert Raczyński

    20 marca 2014 at 12:52

    „Najważniejszym punktem sesji było przedstawienie klarownej tabelki zawierającej wskazówki do obserwacji:” Niestety, mam również wrażenie, że było to tej sesji najważniejszym celem, bo „Jasny i prosty język opisujący uczenie się i nauczanie” jest nieosiągalny, jeśli chce się go zadekretować i sformalizować – jedynym efektem jest kolejna wersja nowomowy.
    W kwestii merytorycznej, podtrzymuję zdanie, że wszystkie elementy wymienione w tabeli powinny być przede wszystkim przedmiotem kształcenia kadr nauczycielskich, tak żeby kandydat na nauczyciela przychodził do klasy z odpowiednią wiedzą, a nie z nadzieją, że dozna olśnienia dzięki konsultacjom, hospitacjom i dziesięcioletniemu zbieraniu materiałów do n-tej teczki… Zbieranie doświadczeń jest z pewnością nie do przecenienia i jest nieodłączną częścią tej profesji (której nie?), ale nie możemy zakładać, że uczymy się jej jedynie w pracy. W przeciwnym razie, zakładamy, że 50% uczniów ma do czynienia z ludźmi do nauczycielstwa zupełnie nieprzygotowanymi. Czy ktoś jasno wyartykułował takie założenie? Szkoda, bo to przykra rzeczywistość. Czy szkoła to miejsce, gdzie odbywają się zajęcia wyrównawcze dla nauczycieli?

      • avatar

        Robert Raczyński

        27 marca 2014 at 09:47

        I od tego trzeba zacząć. Wszelkie działania około-oświatowe (nawet sensowne), niejako rykoszetem, utrwalają patologię tej profesji – przekonanie, że „dobry” nauczyciel, to ten, który nie bacząc na realne potrzeby i sens ekonomiczny swoich działań, aktywnie produkuje teczki… I jedyną wartością dodaną tego procesu jest promilowy skok w rozmaitych słupkach, w badaniach zamawianych przez zainteresowanych…

  • avatar

    Robert Raczyński

    20 marca 2014 at 12:52

    „Najważniejszym punktem sesji było przedstawienie klarownej tabelki zawierającej wskazówki do obserwacji:” Niestety, mam również wrażenie, że było to tej sesji najważniejszym celem, bo „Jasny i prosty język opisujący uczenie się i nauczanie” jest nieosiągalny, jeśli chce się go zadekretować i sformalizować – jedynym efektem jest kolejna wersja nowomowy.
    W kwestii merytorycznej, podtrzymuję zdanie, że wszystkie elementy wymienione w tabeli powinny być przede wszystkim przedmiotem kształcenia kadr nauczycielskich, tak żeby kandydat na nauczyciela przychodził do klasy z odpowiednią wiedzą, a nie z nadzieją, że dozna olśnienia dzięki konsultacjom, hospitacjom i dziesięcioletniemu zbieraniu materiałów do n-tej teczki… Zbieranie doświadczeń jest z pewnością nie do przecenienia i jest nieodłączną częścią tej profesji (której nie?), ale nie możemy zakładać, że uczymy się jej jedynie w pracy. W przeciwnym razie, zakładamy, że 50% uczniów ma do czynienia z ludźmi do nauczycielstwa zupełnie nieprzygotowanymi. Czy ktoś jasno wyartykułował takie założenie? Szkoda, bo to przykra rzeczywistość. Czy szkoła to miejsce, gdzie odbywają się zajęcia wyrównawcze dla nauczycieli?

      • avatar

        Robert Raczyński

        27 marca 2014 at 09:47

        I od tego trzeba zacząć. Wszelkie działania około-oświatowe (nawet sensowne), niejako rykoszetem, utrwalają patologię tej profesji – przekonanie, że „dobry” nauczyciel, to ten, który nie bacząc na realne potrzeby i sens ekonomiczny swoich działań, aktywnie produkuje teczki… I jedyną wartością dodaną tego procesu jest promilowy skok w rozmaitych słupkach, w badaniach zamawianych przez zainteresowanych…

  • avatar

    Xawer

    20 marca 2014 at 19:45

    Tak!
    Tabelki do wypełniania zapewnią wszystkim raj edukacyjny.
    W końcu przy wypełnianiu tabelek nie trzeba ani trochę myśleć, wystarczy wpisać cokolwiek, bo i pytania są niekonkretne, więc jeśli to ma być miarą „jakości pracy nauczycieli”, to niemal każdy będzie mógł się wykazć.

  • avatar

    Xawer

    20 marca 2014 at 19:45

    Tak!
    Tabelki do wypełniania zapewnią wszystkim raj edukacyjny.
    W końcu przy wypełnianiu tabelek nie trzeba ani trochę myśleć, wystarczy wpisać cokolwiek, bo i pytania są niekonkretne, więc jeśli to ma być miarą „jakości pracy nauczycieli”, to niemal każdy będzie mógł się wykazć.

    • avatar

      Robert Raczyński

      27 marca 2014 at 09:57

      Danusiu, tylko do czego mu służy? Do wykazania się przed dyrekcją? Finalnie taki jest sens wszelkiej „dokumentacji”, bo urzędnikom trudno pogodzić się z tym, że uczniowie nie mieszczą się w tabelkach i praca z nimi również nie.
      Ja wcale nie wyznaję poglądu, że „w obecnej sytuacji, to najlepiej położyć się i umrzeć”, ale uważam, że dobry nauczyciel taką tabelkę ma w głowie i nie traci czasu na sympozja uczące fabrykować tabelki w Excelu, bo realnie rzecz biorąc, nie miałby już czasu uczyć…

        • avatar

          Robert Raczyński

          31 marca 2014 at 10:25

          To rzeczywiście rozległy problem. Najprościej rzecz ujmując, korzyść z doskonalenia zawodowego pojawia się, gdy jego wyniki przekładają się na praktykę codzienną. Ponieważ presja na realny wynik pracy jest znikoma (brak mierzalnych kryteriów, żałosne wymagania i oczekiwania wobec uczących się), nie ma co oczekiwać, że nauczyciele będą gremialnie się doskonalić (jakość tego doskonalenia to kolejna kwestia).
          Jaką motywację do rozwoju ma pani, którą wspominałaś wyżej? Przetrwać do ostatniego dzwonka i zająć się swoim życiem. Dopskonale zdaje sobie sprawę, że nawet jeśli wzniesie się na wyżyny swoich możliwości, poza ramki nie wyskoczy. O co ma się bić? O nagrodę dyrektora? Codzienne oszczędności na czasie pracy, przyniosą jej wielokrotność. O wyniki uczniów? Przecież oni i tak niczego od niej nie oczekują, przejdą do następnej klasy, dostaną się kiedyś na studia dla wykształconych inaczej, a zawodu będą się uczyć w pracy tak jak ona, więc po co się spinać?
          Ponieważ w dydaktyce utarło się, że motywacja zewnętrzna (ekonomiczna) jest beee, także na gruncie profesjonalnym, uznaje się ją za nieistotną i niegodną misji. Daleki jestem od nęcenia tej pani podwyżką, bo w tym przypadku, to pewnie nic nie da. Tu nie chodzi o dodatek na kolejną paczkę wacików, ale totalną zmianę rekrutacji do zawodu. Jeśli w niektórych profesjach o specjalistów pracodawcy sie biją i trzeba stosować ustawowe ograniczenia płac, to może czas, żeby nauczyciel mógł ze swojej pracy utrzymać rodzinę? Pozostaje problem weryfikacji, bo obawiam się, że, w naszych realiach, zawód zostałby szybko zdominowany przez cwaniaków wypełniających tabelki i wysiadujących godziny…

    • avatar

      Robert Raczyński

      27 marca 2014 at 09:57

      Danusiu, tylko do czego mu służy? Do wykazania się przed dyrekcją? Finalnie taki jest sens wszelkiej „dokumentacji”, bo urzędnikom trudno pogodzić się z tym, że uczniowie nie mieszczą się w tabelkach i praca z nimi również nie.
      Ja wcale nie wyznaję poglądu, że „w obecnej sytuacji, to najlepiej położyć się i umrzeć”, ale uważam, że dobry nauczyciel taką tabelkę ma w głowie i nie traci czasu na sympozja uczące fabrykować tabelki w Excelu, bo realnie rzecz biorąc, nie miałby już czasu uczyć…

        • avatar

          Robert Raczyński

          31 marca 2014 at 10:25

          To rzeczywiście rozległy problem. Najprościej rzecz ujmując, korzyść z doskonalenia zawodowego pojawia się, gdy jego wyniki przekładają się na praktykę codzienną. Ponieważ presja na realny wynik pracy jest znikoma (brak mierzalnych kryteriów, żałosne wymagania i oczekiwania wobec uczących się), nie ma co oczekiwać, że nauczyciele będą gremialnie się doskonalić (jakość tego doskonalenia to kolejna kwestia).
          Jaką motywację do rozwoju ma pani, którą wspominałaś wyżej? Przetrwać do ostatniego dzwonka i zająć się swoim życiem. Dopskonale zdaje sobie sprawę, że nawet jeśli wzniesie się na wyżyny swoich możliwości, poza ramki nie wyskoczy. O co ma się bić? O nagrodę dyrektora? Codzienne oszczędności na czasie pracy, przyniosą jej wielokrotność. O wyniki uczniów? Przecież oni i tak niczego od niej nie oczekują, przejdą do następnej klasy, dostaną się kiedyś na studia dla wykształconych inaczej, a zawodu będą się uczyć w pracy tak jak ona, więc po co się spinać?
          Ponieważ w dydaktyce utarło się, że motywacja zewnętrzna (ekonomiczna) jest beee, także na gruncie profesjonalnym, uznaje się ją za nieistotną i niegodną misji. Daleki jestem od nęcenia tej pani podwyżką, bo w tym przypadku, to pewnie nic nie da. Tu nie chodzi o dodatek na kolejną paczkę wacików, ale totalną zmianę rekrutacji do zawodu. Jeśli w niektórych profesjach o specjalistów pracodawcy sie biją i trzeba stosować ustawowe ograniczenia płac, to może czas, żeby nauczyciel mógł ze swojej pracy utrzymać rodzinę? Pozostaje problem weryfikacji, bo obawiam się, że, w naszych realiach, zawód zostałby szybko zdominowany przez cwaniaków wypełniających tabelki i wysiadujących godziny…

Dodaj komentarz