Szpital kliniczny

Istnieje wiele analogii pomiędzy pracą zespołu lekarzy szpitala klinicznego, a pracą rady pedagogicznej w szkole. Wielu ważnych edukatorów posiłkuje się tym porównaniem. Najczęściej w przypadku, gdy chcą pokazać na czym polega profesjonalizacja zawodu. Wtedy przywołują przykład pracy zespołu lekarzy w klinice.
Zespół codziennie, a czasami częściej robi obchód. Wraz z doświadczonymi lekarzami idą też ci co dopiero się uczą. Przypadki chorób są dyskutowane, wiele osób myśli na temat schorzenia jednego pacjenta, wymieniają myśli, jedni od drugich się uczą, pacjent ma możliwość zasięgnięcia opinii kilku specjalistów. Również uczący się lekarz tak zwany rezydent (7 lat w USA) asystuje doświadczonym lekarzom, uczy się od nich i pod ich okiem czyni pierwsze próby. Nie jest zostawiony sam sobie. W każdej chwili może skorzystać z rady swojego starszego kolegi, może o nią sam poprosić, ale może też liczyć, że jego nauczyciel zainterweniuje, gdy coś mu nie będzie wychodziło.
W szkole nie ma obchodów, nie ma dyskusji o nauczaniu (terapii w medycynie), młody nauczyciel stażysta tylko przez krótki czas jest pod opieką opiekuna. Liczy się na to, że jego studia pedagogiczne dały nauczycielowi dostateczną wiedzę i umiejętności do pracy z uczniami.
Tendencja światowa mówi – trzeba sprofesjonalizować zawód nauczyciela. Rozglądamy się jak to robią inne zawody.

Czytam ciekawą książkę Atula Gawande pd tytułem: Komplikacje.
Dwa cytaty z tej książki:

  1. „Najnowsze badania wykazują, że szpitale te ogólnie osiągające lepsze wyniki niż placówki, które nie prowadzą programu szkoleniowego. Rezydenci nie są być może fachowcami, ale ich stała obecność na terenie szpitala zdaje się mobilizować straszą kadrę do lepszego działania”  – Chodzi o to, że szpitale które przyjmują młodych lekarzy do nauki lepiej pracują, gdyż nauczanie innych mobilizuje ich do lepszej praktyki.
  2. „Rochiard Bohmer, jedyny lekarz w grupie badaczy Harwards, kilka razy obserwował jeden z najszybciej uczących się zespołów i jeden z najwolniejszych. Wyniki obserwacji wprawiły go w zdumienie. Chirurg, który stał na czele najszybszego zespołu, okazał się dość niedoświadczonym lekarzem w porównaniu z kolegą kierującym wolniejszym zespołem, ponieważ zaledwie kilka lat wcześniej uzyskał specjalizację. Potrafił jednak umiejętnie dobrać sobie współpracowników: postawił na ludzi, z którymi dobrze mu się pracowało, i nie pozwolił nikomu nowemu wejść do zespołu, póki z pierwszym składem nie przeprowadził piętnastu zabiegów. Przed pierwszą  operacją zarządził próbę generalną, później zaś pierwszych sześć zabiegów celowo wykonał w ciągu jednego tygodnia, tak żeby niczego nie zapomnieć między jednym a drugim. Każdy przypadek omawiał wraz z zespołem przed przeprowadzeniem operacji i po zakończeniu, a wnioski, spisywał w sprawozdaniu. Poza tym nie był Napoleonem w kitlu. W luźnej rozmowie z powiedział Bohmerowi: ‘Chirurg musi stać się partnerem dla reszty zespołu, tylko wtedy może przyjmować uwagi i krytykę’” – Autor podkreśla korzyści z pracy zespołowej, wspólnego przygotowywania się do operacji i omawiania praktyki. Czyli tworzenia zespołu, a nie tylko stawiania na zdolnych indywidualistów.

Chciałabym, abyśmy w oświacie korzystali z dobrych wzorców płynących z innych zawodów.

4 komentarze

  • avatar

    Wiesław Mariański

    4 sierpnia 2012 at 20:41

    Oczywiście, że tak ! Dlaczego tak się nie robi ? Jest wiele przyczyn. Ich wyliczanie prowadzi wprost do narzekania, więc postanawiam nie wyliczać. Zamiast tego prosta propozycja.
    Często słyszy się, że o jakości oddziału szpitalnego decyduje jego ordynator. Zatem warto ogłosić akcję lub konkurs pod hasłem „szkoła kliniką edukacji”. Warunkiem udziału jest dobrowolny akces minimum pięciu nauczycieli. Jeden z nich pełniłby rolę ordynatora. Uważam, że akcja powinna być bez regulaminu, jedynie sugestie. Jeśli to byłby konkurs, to mogą być nagrody. Pytania: kto miałby ogłosić taki konkurs ? jakie nagrody ?
    Propozycja nagrody specjalnej: każda szkoła, której cały personel i dyrekcja przystąpią do akcji i utrzymają odpowiedni jej poziom przez trzy lata, otrzymują w nagrodę możliwość dobrowolnego odłączenia się od systemu MEN. Propozycja jest śmieszna, naiwna i głupia – czyli trzyma się realiów naszego świata.

  • avatar

    Danusia

    6 sierpnia 2012 at 10:44

    Obawiam się, że konkurs nie będzie obsadzony.
    Szkoda, ze znikły szkoły ćwiczeń, one były z zyskiem dla szkoły i uczących się nauczycieli.
    Jeśli chodzi o omawianie przypadków, to jest obecne, ale dotyczy tylko ucznia z kłopotami, a nie skutecznych metod nauczania.
    Mnie się marzy dyskusja: „Jak nauczać i bryłach?”. I nauczyciele pokazują, co im się sprawdza, a co nie bardzo i z kim.
    Danusia

  • avatar

    Xawer

    10 sierpnia 2012 at 09:52

    Obiecany przykład zajęć o bryłach: http://osswiata.pl/stojda/2012/08/09/bryly-platonskie-oczami-kartezjusza/
    Niech będzie zalążkiem dyskusji, jak o bryłach uczyć.
    Na warunki szkolne, to oczywiście jest tego więcej, niż na jedną lekcję. Ale spokojnie można to rozciągnąć na kilka zajęć, albo wybrać tematy: choćby policzenie czworościanu powinno dać się przeprowadzić w godzinę (oczywiście, zakładając, że jest choć jeden uczeń, któremu się chce nad tym myśleć).

Dodaj komentarz