W oświacie są takie miejsca, o których się nie dyskutuje, przyjmuje się je jako pewnik i nie zadaje fundamentalnego pytania – Po co? Tak jest na przykład z ustawieniem ławek w klasie (nikt nie pyta – dlaczego w ten sposób?), z długością lekcji (czemu akurat 45 minut?) albo z długością wakacji (może lepiej by było zaplanować przerwę wakacyjną w częściach?). Tak jest też z pracą domową, ma być i koniec.
Zapraszam do zapoznania się z całym artykułem na stronie: www.ceo.org.pl/portal/b_akademia_sus_skarbiec_akademii_sus_materialy_dla_nauczycieli_doc?docId=57879
Może ktoś z nauczycieli doda rady i sposoby na pracę domową?
Szczególnie ważny temat, gdy zaczyna się mówić o korepetycjach nawet w nauczaniu początkowym.
Czego szukasz?
Random Post
Search
Starsze
56 komentarzy
Wiesław Mariański
16 listopada 2010 at 20:41Dorzucam.
Pokaż co potrafisz. Zaprezentuj co zrobiłeś sam w domu. Co udało się tobie zrobić, z czym nie poradziłeś sobie.
Czasem stosowałem taką metodę sprawdzenia zadania domowego: proszę zadawać pytania dot. zadania domowego. Co nie udało się, na czym potknąłeś się ? Dopóki zadajecie pytania – ja nie odpytuję was (miałem sposoby na pilnowanie aby pytania były uczciwe). Bywało, że takie sprawdzanie zajęło całą lekcję. I było dużo radości i dużo piątek lub plusów.
Wiele (może za wiele) czasu poświęcałem na pytania uczniów słabych. Sytuacja, gdy uczeń słaby przychodzi do mnie z informacją: do tego miejsca zrobiłem, dalej nie potrafiłem – była dla mnie wielkim sukcesem.
Danuta Sterna
16 listopada 2010 at 23:09Faktycznie świetny pomysł, aby stworzyć taka atmosferę, aby uczniowie przychodzili i omawiali dokąd udało im się zrobić pracę domową, a gdzie się zacieli.
To wszytko to DIALOG. Tego mamy za mało w szkole!
D
Wiesław Mariański
16 listopada 2010 at 20:41Dorzucam.
Pokaż co potrafisz. Zaprezentuj co zrobiłeś sam w domu. Co udało się tobie zrobić, z czym nie poradziłeś sobie.
Czasem stosowałem taką metodę sprawdzenia zadania domowego: proszę zadawać pytania dot. zadania domowego. Co nie udało się, na czym potknąłeś się ? Dopóki zadajecie pytania – ja nie odpytuję was (miałem sposoby na pilnowanie aby pytania były uczciwe). Bywało, że takie sprawdzanie zajęło całą lekcję. I było dużo radości i dużo piątek lub plusów.
Wiele (może za wiele) czasu poświęcałem na pytania uczniów słabych. Sytuacja, gdy uczeń słaby przychodzi do mnie z informacją: do tego miejsca zrobiłem, dalej nie potrafiłem – była dla mnie wielkim sukcesem.
Danuta Sterna
16 listopada 2010 at 23:09Faktycznie świetny pomysł, aby stworzyć taka atmosferę, aby uczniowie przychodzili i omawiali dokąd udało im się zrobić pracę domową, a gdzie się zacieli.
To wszytko to DIALOG. Tego mamy za mało w szkole!
D
Danuta Sterna
16 listopada 2010 at 23:12Napisała do mnie jedna z nauczycielek: „W swojej pracy coraz częściej cenię (mam nadzieję, że uczniowie też) tzw. pracę domową „odroczoną”, do wykonania na pojutrze, czy za dwa, trzy dni. Daję czas, pozwalając nawet małym dzieciom (jeszcze z pomocą rodziców ;-)) na podjęcie decyzji, zaplanowanie, kiedy praca ma być wykonana (dziś, jutro, w ostatniej chwili, w całości, w części?)”
Fajny pomysł, uczy odpowiedzialności za własna naukę. A nauczycielka uczy w początkowych klasach szkoły podstawowej!
D
Danuta Sterna
16 listopada 2010 at 23:12Napisała do mnie jedna z nauczycielek: „W swojej pracy coraz częściej cenię (mam nadzieję, że uczniowie też) tzw. pracę domową „odroczoną”, do wykonania na pojutrze, czy za dwa, trzy dni. Daję czas, pozwalając nawet małym dzieciom (jeszcze z pomocą rodziców ;-)) na podjęcie decyzji, zaplanowanie, kiedy praca ma być wykonana (dziś, jutro, w ostatniej chwili, w całości, w części?)”
Fajny pomysł, uczy odpowiedzialności za własna naukę. A nauczycielka uczy w początkowych klasach szkoły podstawowej!
D
Wiesław Mariański
17 listopada 2010 at 20:10Świetne. Pozwolić dziecku zmagać się z ze sobą, z czasem, z własnymi słabościami.
WYBÓR – możliwość i konieczność dokonywania wyborów. Za mało jest tego w szkole. Dla uczniów, ale i dla nauczycieli.
Przykład zadania domowego:
– zrób zadnia nr 3 i 5
– zrób zadania nr 3 i 5 lub zadania 2 i 4
Inny przykład: czytanie lektury. Całość dla chętnych, ale naprawdę – bez oszukiwania, bez próby prześlizgnięcia się. Wystarczy zapytać: z Was przeczytał całość ? I dla tych uczniów szanse na piątki i szóstki. I nie karać tych, którzy nie dali rady przeczytać Chłopów, Lalki czy Pana Tadeusza w całości. Wystarczy nagrodzić tych, którzy przeczytali. Niech poczują się „lepsi”, niech poczują się elitą.
Wiesław Mariański
17 listopada 2010 at 20:10Świetne. Pozwolić dziecku zmagać się z ze sobą, z czasem, z własnymi słabościami.
WYBÓR – możliwość i konieczność dokonywania wyborów. Za mało jest tego w szkole. Dla uczniów, ale i dla nauczycieli.
Przykład zadania domowego:
– zrób zadnia nr 3 i 5
– zrób zadania nr 3 i 5 lub zadania 2 i 4
Inny przykład: czytanie lektury. Całość dla chętnych, ale naprawdę – bez oszukiwania, bez próby prześlizgnięcia się. Wystarczy zapytać: z Was przeczytał całość ? I dla tych uczniów szanse na piątki i szóstki. I nie karać tych, którzy nie dali rady przeczytać Chłopów, Lalki czy Pana Tadeusza w całości. Wystarczy nagrodzić tych, którzy przeczytali. Niech poczują się „lepsi”, niech poczują się elitą.
Wiesław Mariański
18 listopada 2010 at 16:57Pełna aktywność zaczyna się wtedy, gdy mamy do czynienia z możliwością wyboru, gdy możemy z czegoś zrezygnować. Dobrze byłoby pamiętać o tym już od klasy pierwszej. Może wtedy frekwencja wyborcza byłaby wyższa – za około 20 lat.
Danuta Sterna
19 listopada 2010 at 00:10Wybór – ważna sprawa.
W metodach Harmina („Jak motywować uczniów do nauki”) jest propozycja – Runda bez przymusu. Polega na tym, że uczniowie wypowiadają si e po kolei, a ten co nie chce lub nie wie, mówi – pas.
Mogłoby się wydawać, że wszyscy będą pasować, a tu nie. A tu okazuje się, że nawet ci uczniowie , którzy do tej pory nic nie mówili, zaczynają się wypowiadać. Tylko trzeba trochę czasu oswojenia z wyborem.
A wybory! Gdyby tak jeszcze można było w spokoju wybrać, bo jakoś trudno poznać kandydatów.
D
Wiesław Mariański
18 listopada 2010 at 16:57Pełna aktywność zaczyna się wtedy, gdy mamy do czynienia z możliwością wyboru, gdy możemy z czegoś zrezygnować. Dobrze byłoby pamiętać o tym już od klasy pierwszej. Może wtedy frekwencja wyborcza byłaby wyższa – za około 20 lat.
Danuta Sterna
19 listopada 2010 at 00:10Wybór – ważna sprawa.
W metodach Harmina („Jak motywować uczniów do nauki”) jest propozycja – Runda bez przymusu. Polega na tym, że uczniowie wypowiadają si e po kolei, a ten co nie chce lub nie wie, mówi – pas.
Mogłoby się wydawać, że wszyscy będą pasować, a tu nie. A tu okazuje się, że nawet ci uczniowie , którzy do tej pory nic nie mówili, zaczynają się wypowiadać. Tylko trzeba trochę czasu oswojenia z wyborem.
A wybory! Gdyby tak jeszcze można było w spokoju wybrać, bo jakoś trudno poznać kandydatów.
D
Wiesław Mariański
20 listopada 2010 at 18:52Zadanie domowe odroczone. Pójdźmy dalej: cały program z jednego działu lub semestru jako dobrowolne zadanie domowe. Dla utalentowanych pasjonatów. Nadają się do tego szczególnie matematyka i historia. Może to być program w formie papierowej lub cyfrowej. Powinien być przygotowany lub oferowany przez MEN. A może już są takowe, a ja o tym nie wiem ?
Dodatkowa korzyść: inspiracja dla rodziców. Ja chciałbym być zainspirowany takimi programami z matematyki, historii, j. angielskiego, a najbardziej z j.rosyjskiego.
danuta
21 listopada 2010 at 15:54To już dla mnie za daleko. Z mojego doświadczenia wynika, że uczymy się na termin. Jeśli go nie ma, to wchodzą inne pilne powinności.
Może dla uczniów szczególnie zainteresowanych przedmiotem, ale takich mało. Nie to żebym narzekała, bo i program przedmiotu często mało ciekawy, nie mówiąc o metodach wykładania.
D
Wiesław Mariański
20 listopada 2010 at 18:52Zadanie domowe odroczone. Pójdźmy dalej: cały program z jednego działu lub semestru jako dobrowolne zadanie domowe. Dla utalentowanych pasjonatów. Nadają się do tego szczególnie matematyka i historia. Może to być program w formie papierowej lub cyfrowej. Powinien być przygotowany lub oferowany przez MEN. A może już są takowe, a ja o tym nie wiem ?
Dodatkowa korzyść: inspiracja dla rodziców. Ja chciałbym być zainspirowany takimi programami z matematyki, historii, j. angielskiego, a najbardziej z j.rosyjskiego.
danuta
21 listopada 2010 at 15:54To już dla mnie za daleko. Z mojego doświadczenia wynika, że uczymy się na termin. Jeśli go nie ma, to wchodzą inne pilne powinności.
Może dla uczniów szczególnie zainteresowanych przedmiotem, ale takich mało. Nie to żebym narzekała, bo i program przedmiotu często mało ciekawy, nie mówiąc o metodach wykładania.
D
Wiesław Mariański
20 listopada 2010 at 19:24Wracam do wspomnień. Lekcja matematyki, listopad
– Aniu i Józiu, planuję dla was piątkę na pierwszy semestr (wtedy nie było chyba jeszcze szóstek). Od dzisiaj siadacie razem w ostatniej ławce i robicie z matematyki co chcecie. Zadania domowe możecie odrabiać lub nie – jak chcecie. Nie będę was odpytywał na ocenę. Będziecie tylko pisać sprawdziany pisemne.
I robili co chcieli, czasem nie była to matematyka tylko inne przedmioty. I nie nudzili się. Na koniec roku mieli piątki. Nie byli oboje geniuszami, więc w następnej klasie nie podołali takim wymaganiom i pracowali razem z wszystkimi. I też mieli tylko piątki.
Najwyższy poziom zaufania między nauczycielem i uczniem – rób co chcesz, ja jestem do twojej dyspozycji.
Rób co chcesz – chyba ktoś tak napisał skrót dziesięciu przykazań dla człowieka przyzwoitego. Tak mi się wydaje, że po francusku.
danuta
21 listopada 2010 at 15:59No właśnie – propozycja dla uczniów „dobrych” w przedmiocie.
To jest też dobra propozycja dla uczniów, którzy nudzą się na naszych lekcjach, bo są do przodu. Ale dobrze, że dał Pan przykład pracy w parze, dla jednego ucznia może to być za trudne.
Ja bym jednak dodała kierunek, literaturę, zbiory zadań, a może perspektywę poprowadzenia lekcji dla kolegów.
Dla nauczyciela to wbrew pozorom dużo pracy – taki mentoring = rób co chcesz, ja jestem do twojej dyspozycji. Trzeba o tym pamiętać, aby nie przerodziło się w – sam się naucz.
D
Wiesław Mariański
20 listopada 2010 at 19:24Wracam do wspomnień. Lekcja matematyki, listopad
– Aniu i Józiu, planuję dla was piątkę na pierwszy semestr (wtedy nie było chyba jeszcze szóstek). Od dzisiaj siadacie razem w ostatniej ławce i robicie z matematyki co chcecie. Zadania domowe możecie odrabiać lub nie – jak chcecie. Nie będę was odpytywał na ocenę. Będziecie tylko pisać sprawdziany pisemne.
I robili co chcieli, czasem nie była to matematyka tylko inne przedmioty. I nie nudzili się. Na koniec roku mieli piątki. Nie byli oboje geniuszami, więc w następnej klasie nie podołali takim wymaganiom i pracowali razem z wszystkimi. I też mieli tylko piątki.
Najwyższy poziom zaufania między nauczycielem i uczniem – rób co chcesz, ja jestem do twojej dyspozycji.
Rób co chcesz – chyba ktoś tak napisał skrót dziesięciu przykazań dla człowieka przyzwoitego. Tak mi się wydaje, że po francusku.
danuta
21 listopada 2010 at 15:59No właśnie – propozycja dla uczniów „dobrych” w przedmiocie.
To jest też dobra propozycja dla uczniów, którzy nudzą się na naszych lekcjach, bo są do przodu. Ale dobrze, że dał Pan przykład pracy w parze, dla jednego ucznia może to być za trudne.
Ja bym jednak dodała kierunek, literaturę, zbiory zadań, a może perspektywę poprowadzenia lekcji dla kolegów.
Dla nauczyciela to wbrew pozorom dużo pracy – taki mentoring = rób co chcesz, ja jestem do twojej dyspozycji. Trzeba o tym pamiętać, aby nie przerodziło się w – sam się naucz.
D
Wiesław Mariański
20 listopada 2010 at 19:32Jeszcze o wyborach. Dygresja: możliwość wyboru = konieczność wyboru. To jest wspaniałe. To jest szczególnie potrzebne nauczycielom. W tej chwili nauczyciel jest tak programowany i sterowany, że nie ma okazji do dokonywania wyborów. Wszystko musi. To się przenosi na uczniów. A to jest niedobre i groźne dla jednostki, społeczeństwa, demokracji i państwa.
Za mocno powiedziane ? Zbyt pesymistycznie ?
danuta
21 listopada 2010 at 16:04A tu przykład z Anglii, tam podstawa programowa jest krótka. To daje nauczycielowi więcej możliwości wyboru, u nas wiele stron. W konsekwencji często rozliczanie z każdego punktu i liczby godzin na niego poświęconych.
W Finlandii (osławionej) panuje zaufania do nauczyciela i to ma wpływ na dobre wyniki uczniów.
Ciekawe co powinno być pierwsze: profesjonalizm nauczycieli, czy zaufanie do nich?
D
Wiesław Mariański
20 listopada 2010 at 19:32Jeszcze o wyborach. Dygresja: możliwość wyboru = konieczność wyboru. To jest wspaniałe. To jest szczególnie potrzebne nauczycielom. W tej chwili nauczyciel jest tak programowany i sterowany, że nie ma okazji do dokonywania wyborów. Wszystko musi. To się przenosi na uczniów. A to jest niedobre i groźne dla jednostki, społeczeństwa, demokracji i państwa.
Za mocno powiedziane ? Zbyt pesymistycznie ?
danuta
21 listopada 2010 at 16:04A tu przykład z Anglii, tam podstawa programowa jest krótka. To daje nauczycielowi więcej możliwości wyboru, u nas wiele stron. W konsekwencji często rozliczanie z każdego punktu i liczby godzin na niego poświęconych.
W Finlandii (osławionej) panuje zaufania do nauczyciela i to ma wpływ na dobre wyniki uczniów.
Ciekawe co powinno być pierwsze: profesjonalizm nauczycieli, czy zaufanie do nich?
D
Wiesław Mariański
20 listopada 2010 at 19:54Jeszcze o wyborach.
Klasa 8 szkoły podstawowej. Zaproponowałem wyjazd na koncert w filharmonii. Kto chce, a nie standardowo wszyscy lub prawie wszyscy. Zgłosiły się trzy osoby. I pojechaliśmy.
Wycieczka szkolna do kina lub teatru to coraz większy problem wychowawczo-etyczny. Byłby mniejszy gdyby nie towarzyszyły takiemu wyjazdowi możliwości = konieczności wyborów.
danuta
21 listopada 2010 at 16:06Też ciekawy temat.
Przyjęło się, że warto robić i angażować się tylko w duże całościowe imprezy, a mnie się wydaje, ze najważniejsze jest to, co dzieje się pomiędzy indywidualnym uczniem i nauczycielem.
D
Wiesław Mariański
20 listopada 2010 at 19:54Jeszcze o wyborach.
Klasa 8 szkoły podstawowej. Zaproponowałem wyjazd na koncert w filharmonii. Kto chce, a nie standardowo wszyscy lub prawie wszyscy. Zgłosiły się trzy osoby. I pojechaliśmy.
Wycieczka szkolna do kina lub teatru to coraz większy problem wychowawczo-etyczny. Byłby mniejszy gdyby nie towarzyszyły takiemu wyjazdowi możliwości = konieczności wyborów.
danuta
21 listopada 2010 at 16:06Też ciekawy temat.
Przyjęło się, że warto robić i angażować się tylko w duże całościowe imprezy, a mnie się wydaje, ze najważniejsze jest to, co dzieje się pomiędzy indywidualnym uczniem i nauczycielem.
D
Wiesław Mariański
20 listopada 2010 at 20:57Podsumowanie.
Nurtuje mnie jedno pytanie: czy polska szkoła ewoluuje we właściwym kierunku i w odpowiednim tempie ? Zacząłem czytać książkę o naszej oświacie. Książka jest z 2004 roku. Kończy się rok 2010. Czas szybko płynie. Niedługo będzie 2016. O jakiej szkole będziemy wtedy rozmawiać ?
danuta
21 listopada 2010 at 16:08Myślę, że o tej samej, jeśli myśleć globalnie, ale indywidualnie to wiele szkół będzie bardzo do przodu. Ja z punktu widzenia CEO widzę wiele wspaniałych nauczycieli, aż wzruszenie ściska za gardło.
D
Wiesław Mariański
20 listopada 2010 at 20:57Podsumowanie.
Nurtuje mnie jedno pytanie: czy polska szkoła ewoluuje we właściwym kierunku i w odpowiednim tempie ? Zacząłem czytać książkę o naszej oświacie. Książka jest z 2004 roku. Kończy się rok 2010. Czas szybko płynie. Niedługo będzie 2016. O jakiej szkole będziemy wtedy rozmawiać ?
danuta
21 listopada 2010 at 16:08Myślę, że o tej samej, jeśli myśleć globalnie, ale indywidualnie to wiele szkół będzie bardzo do przodu. Ja z punktu widzenia CEO widzę wiele wspaniałych nauczycieli, aż wzruszenie ściska za gardło.
D
Wiesław Mariański
21 listopada 2010 at 21:02„widzę wiele wspaniałych nauczycieli, aż wzruszenie ściska za gardło.”
To budzi mój niepokój, chwilami nawet gniew. To ma swoje drugie dno. Widzę tutaj zagrożenie. Wyszukiwanie spaniałych nauczycieli, „chwalenie się” nimi, opieranie się na nich. To jest jedna z przyczyn braku skutecznej ewolucji naszej oświaty. Ofiarami takiej PRAKTYKI jest większość uczniów, czyli prawie my wszyscy.
Czy ta opinia jest zaskakująca, zadziwiająca, pesymistyczna, obrazoburcza, pozbawiona podstaw ?
Danuta Sterna
22 listopada 2010 at 13:52Faktycznie zagalopowałam się. Ale miło być optymistką.
Jednak nie powinno nas to uspakajać. Dążmy do globalnej zmiany.
Wczoraj rozmawiałam z nauczycielami, którzy twierdzili, że wszyscy n-l znają i pracują metodą projektu. Na moje powątpiewanie odpowiedzieli, że to niemożliwe i że takich trzeba zwolnić.
Prawda jest jednak taka, że mało jest takich, którzy pracują metodą projektu i powyższe opinie szkodzą, bo usypiają czujność.
D
Wiesław Mariański
21 listopada 2010 at 21:02„widzę wiele wspaniałych nauczycieli, aż wzruszenie ściska za gardło.”
To budzi mój niepokój, chwilami nawet gniew. To ma swoje drugie dno. Widzę tutaj zagrożenie. Wyszukiwanie spaniałych nauczycieli, „chwalenie się” nimi, opieranie się na nich. To jest jedna z przyczyn braku skutecznej ewolucji naszej oświaty. Ofiarami takiej PRAKTYKI jest większość uczniów, czyli prawie my wszyscy.
Czy ta opinia jest zaskakująca, zadziwiająca, pesymistyczna, obrazoburcza, pozbawiona podstaw ?
Danuta Sterna
22 listopada 2010 at 13:52Faktycznie zagalopowałam się. Ale miło być optymistką.
Jednak nie powinno nas to uspakajać. Dążmy do globalnej zmiany.
Wczoraj rozmawiałam z nauczycielami, którzy twierdzili, że wszyscy n-l znają i pracują metodą projektu. Na moje powątpiewanie odpowiedzieli, że to niemożliwe i że takich trzeba zwolnić.
Prawda jest jednak taka, że mało jest takich, którzy pracują metodą projektu i powyższe opinie szkodzą, bo usypiają czujność.
D
Wiesław Mariański
21 listopada 2010 at 21:18Pozostaje aktualne pytanie: czy oczekujemy innej szkoły ? Jeśli nie, to możemy być spokojni. Jeśli tak, to kiedy doczekamy się ?
Ewolucja ma sens, jeśli przynosi efekt rewolucyjny.
Wiesław Mariański
21 listopada 2010 at 21:18Pozostaje aktualne pytanie: czy oczekujemy innej szkoły ? Jeśli nie, to możemy być spokojni. Jeśli tak, to kiedy doczekamy się ?
Ewolucja ma sens, jeśli przynosi efekt rewolucyjny.
Wiesław Mariański
21 listopada 2010 at 21:35Jeszcze o wyborach.
Pozwolić uczniom różnić się, prowokować do różnienia się. Niech widzą , że jedni potrafią przeczytać Pana Tadeusza, a inni nie. Nie udawajmy , że jesteśmy tacy sami, że mamy podobne możliwości. Nie starajmy się robić z uczniów homogenicznej masy.
Ale tak nie można w tradycyjnej szkole. I nie pomogą tu najwspanialsi nauczyciele. Wszak Pan Tadeusz to lektura obowiązkowa dla WSZYSTKICH. Więc ujarzmiajmy uczniów i udawajmy , że przeczytał ją każdy.
Wiesław Mariański
21 listopada 2010 at 21:35Jeszcze o wyborach.
Pozwolić uczniom różnić się, prowokować do różnienia się. Niech widzą , że jedni potrafią przeczytać Pana Tadeusza, a inni nie. Nie udawajmy , że jesteśmy tacy sami, że mamy podobne możliwości. Nie starajmy się robić z uczniów homogenicznej masy.
Ale tak nie można w tradycyjnej szkole. I nie pomogą tu najwspanialsi nauczyciele. Wszak Pan Tadeusz to lektura obowiązkowa dla WSZYSTKICH. Więc ujarzmiajmy uczniów i udawajmy , że przeczytał ją każdy.
Jacek Strzemieczny
22 listopada 2010 at 13:26Panie Wiesławie,
To jest prywatna uwaga do Pana.
Czytam Pana komentarze i się zastanawiam, czy możemy trochę szerzej współpracować w ramach CEO? Jeśli tak to proszę o maila i zapraszam na rozmowę do naszego biura. Pozdrawiam
Jacek Strzemieczny
22 listopada 2010 at 13:26Panie Wiesławie,
To jest prywatna uwaga do Pana.
Czytam Pana komentarze i się zastanawiam, czy możemy trochę szerzej współpracować w ramach CEO? Jeśli tak to proszę o maila i zapraszam na rozmowę do naszego biura. Pozdrawiam
Wiesław Mariański
22 listopada 2010 at 17:40e-maila wysłałem kilka dni temu, ale zapewne został skasowany z mojej winy, przed chwilą powtórzyłem go
Pozdrawiam
Wiesław Mariański
22 listopada 2010 at 17:40e-maila wysłałem kilka dni temu, ale zapewne został skasowany z mojej winy, przed chwilą powtórzyłem go
Pozdrawiam
Danuta Sterna
22 listopada 2010 at 18:19To jest komentarz od Basi, ale ja zamieszczam
Danusia
Czy zadania domowe mogą być fajne?
Przysłowie chińskie mówi:, Jeśli myślisz rok naprzód- sadź ryż. Jeśli myślisz 10 lat naprzód- sadź drzewo. Lecz jeśli myślisz 100 lat naprzód- ucz ludzi. Uczyć można na wiele sposobów. Jedną z podstawowych form pracy pozalekcyjnej a zarazem obejmującą największą grupę uczniów jest PRACA DOMOWA UCZNIA. Zadania domowe nigdy nie były ulubioną formą nauki. Postanowiłam to zmienić. Praca domowa z przyrody i biologii powinna nie tylko służyć usystematyzowaniu i poszerzaniu wiadomości i umiejętności, ale także dać szansę wykazania się uczniowi swoimi uzdolnieniami, osiągnięciami, pomysłowością czy samodzielnością myślenia i działania, by wdrażała go do samodzielnej, systematycznej i użytecznej pracy. Na lekcjach przyrody praca domowa powinna również nawiązywać do przeżyć dzieci, wykorzystując ich wiedzę z obserwacji, zamiłowania do zbierania okazów, hodowania, itp. Praca taka powinna aktywizować do poszukiwań, mobilizować do myślenia, rozwijać zainteresowania biologiczne, wyzwalać inicjatywę. Dlatego też mimo funkcjonującego w szkole programu „Pracy z uczniem zdolnym” dostrzegłam potrzebę rozwijania zdolności i zamiłowania do przyrody innych uczniów, którzy nie uczestniczyli w programie lub nie odpowiadała im forma pracy w superkołach. Zaproponowałam im długoterminowe prace domowe, które miały rozwijać ich wiedzę i talenty. Założeniem wykonywanych prac była między innymi ich użyteczność, dlatego wiele z nich służy jako pomoce dydaktyczne do zajęć przyrody. Klasy 6 wykonywały zadania dodatkowe np.: model układu słonecznego, model oka. Po co? Kiedy chce się zrobić coś niepowtarzalnego, oryginalnego to trzeba zebrać informacje, potrzebne materiały, poświęcić swój czas czyli wykorzystać wszystkie możliwości. Wykonując model układu słonecznego, który może się zmieścić w rękach przekształcamy to, co niewyobrażalne w dotykalne, co dalekie – w bliskie. Ileż trzeba mieć wyobraźni, aby w roli planet obsadzić owoce i warzywa i usadowić je wokół świecy – Słońca? Albo utkać planety z kłębków wełny, a Drogę Mleczną osłodzić czekoladowym batonikiem Milky Way? Albo zamienić nasz układ słoneczny w szaszłyk z planetami w roli dania głównego? Nie sposób opisać wszystkich pomysłów. A modele oka to też wspaniały pomysł w wykonaniu naszych uczniów. Nie dość, że służą, jako pomoc dydaktyczna, to jeszcze w wielu przypadkach były wykonane z materiałów, które mogłyby trafić na wysypisko a zostały ponownie wykorzystane. Kiedy zadanie domowe otwiera przed młodym człowiekiem wielkie możliwości i wszystkie drzwi do świata wyobraźni, to na efekty nie trzeba długo czekać. Temat: Obieg wody w przyrodzie. Parowanie, zamarzanie, skraplanie, topnienie i tak w kółko – cóż w tym ciekawego, woda krąży ciągle tak samo od początku świata i już. A gdyby tak narysować komiks, albo napisać wiersz, może opowiadanie o jednej małej kropelce np.: o Bąblu, to przecież milej utrwalić sobie wiadomości przeżywając przygody Bąbla niż całej wody na świecie. Taka kropelka bliższa jest sercu a jej wędrówka wywołuje emocje i łatwiej wszystko zapamiętać. Przecież wiemy, że wyobraźnia pomaga zapamiętywać lepiej i skuteczniej.
Tak, więc za każdym razem zadziwia mnie i sprawia mi dużo radości pomysłowość uczniów . Wyobraźnia nie ma granic, szanujmy ją, rozwijajmy, pielęgnujmy, aby życie naszych dzieci było kolorowe i ciekawe, aby nigdy nie zatraciły umiejętności patrzenia na świat.
Do dzisiaj korzystam z prac uczniów, teraz coraz częściej są to prezentacje multimedialne a nawet filmiki przez nich kręcone.
Inaczej patrzą na coś co zostało stworzone przez kolegę, koleżankę niż na zakupione pomoce dydaktyczne. Ciągle staram się wymyślać nowe wyzwania, nowe zadania, takie, które ich zaskakują, inspirują.
Pozdrawiam.
Basia
Danuta Sterna
22 listopada 2010 at 18:19To jest komentarz od Basi, ale ja zamieszczam
Danusia
Czy zadania domowe mogą być fajne?
Przysłowie chińskie mówi:, Jeśli myślisz rok naprzód- sadź ryż. Jeśli myślisz 10 lat naprzód- sadź drzewo. Lecz jeśli myślisz 100 lat naprzód- ucz ludzi. Uczyć można na wiele sposobów. Jedną z podstawowych form pracy pozalekcyjnej a zarazem obejmującą największą grupę uczniów jest PRACA DOMOWA UCZNIA. Zadania domowe nigdy nie były ulubioną formą nauki. Postanowiłam to zmienić. Praca domowa z przyrody i biologii powinna nie tylko służyć usystematyzowaniu i poszerzaniu wiadomości i umiejętności, ale także dać szansę wykazania się uczniowi swoimi uzdolnieniami, osiągnięciami, pomysłowością czy samodzielnością myślenia i działania, by wdrażała go do samodzielnej, systematycznej i użytecznej pracy. Na lekcjach przyrody praca domowa powinna również nawiązywać do przeżyć dzieci, wykorzystując ich wiedzę z obserwacji, zamiłowania do zbierania okazów, hodowania, itp. Praca taka powinna aktywizować do poszukiwań, mobilizować do myślenia, rozwijać zainteresowania biologiczne, wyzwalać inicjatywę. Dlatego też mimo funkcjonującego w szkole programu „Pracy z uczniem zdolnym” dostrzegłam potrzebę rozwijania zdolności i zamiłowania do przyrody innych uczniów, którzy nie uczestniczyli w programie lub nie odpowiadała im forma pracy w superkołach. Zaproponowałam im długoterminowe prace domowe, które miały rozwijać ich wiedzę i talenty. Założeniem wykonywanych prac była między innymi ich użyteczność, dlatego wiele z nich służy jako pomoce dydaktyczne do zajęć przyrody. Klasy 6 wykonywały zadania dodatkowe np.: model układu słonecznego, model oka. Po co? Kiedy chce się zrobić coś niepowtarzalnego, oryginalnego to trzeba zebrać informacje, potrzebne materiały, poświęcić swój czas czyli wykorzystać wszystkie możliwości. Wykonując model układu słonecznego, który może się zmieścić w rękach przekształcamy to, co niewyobrażalne w dotykalne, co dalekie – w bliskie. Ileż trzeba mieć wyobraźni, aby w roli planet obsadzić owoce i warzywa i usadowić je wokół świecy – Słońca? Albo utkać planety z kłębków wełny, a Drogę Mleczną osłodzić czekoladowym batonikiem Milky Way? Albo zamienić nasz układ słoneczny w szaszłyk z planetami w roli dania głównego? Nie sposób opisać wszystkich pomysłów. A modele oka to też wspaniały pomysł w wykonaniu naszych uczniów. Nie dość, że służą, jako pomoc dydaktyczna, to jeszcze w wielu przypadkach były wykonane z materiałów, które mogłyby trafić na wysypisko a zostały ponownie wykorzystane. Kiedy zadanie domowe otwiera przed młodym człowiekiem wielkie możliwości i wszystkie drzwi do świata wyobraźni, to na efekty nie trzeba długo czekać. Temat: Obieg wody w przyrodzie. Parowanie, zamarzanie, skraplanie, topnienie i tak w kółko – cóż w tym ciekawego, woda krąży ciągle tak samo od początku świata i już. A gdyby tak narysować komiks, albo napisać wiersz, może opowiadanie o jednej małej kropelce np.: o Bąblu, to przecież milej utrwalić sobie wiadomości przeżywając przygody Bąbla niż całej wody na świecie. Taka kropelka bliższa jest sercu a jej wędrówka wywołuje emocje i łatwiej wszystko zapamiętać. Przecież wiemy, że wyobraźnia pomaga zapamiętywać lepiej i skuteczniej.
Tak, więc za każdym razem zadziwia mnie i sprawia mi dużo radości pomysłowość uczniów . Wyobraźnia nie ma granic, szanujmy ją, rozwijajmy, pielęgnujmy, aby życie naszych dzieci było kolorowe i ciekawe, aby nigdy nie zatraciły umiejętności patrzenia na świat.
Do dzisiaj korzystam z prac uczniów, teraz coraz częściej są to prezentacje multimedialne a nawet filmiki przez nich kręcone.
Inaczej patrzą na coś co zostało stworzone przez kolegę, koleżankę niż na zakupione pomoce dydaktyczne. Ciągle staram się wymyślać nowe wyzwania, nowe zadania, takie, które ich zaskakują, inspirują.
Pozdrawiam.
Basia
Wiesław Mariański
22 listopada 2010 at 21:08Pani Danusiu. Trzeba być optymist/k/ą. Jestem za.
Wiesław Mariański
22 listopada 2010 at 21:08Pani Danusiu. Trzeba być optymist/k/ą. Jestem za.
Wiesław Mariański
22 listopada 2010 at 21:28Pani Basiu – wspaniałe ! Zrób to własnymi rękami. Dzieci to uwielbiają. Takie prace są moim najtrwalszym wspomnieniem z podstawówki. Ale niektóre boją się, mają zahamowania.
W ogóle dzieci lubią tworzyć: malować, rzeźbić, śpiewać, pisać wiersze, być aktorami. Cóż wspanialszego niż móc tworzyć. A szkoła tradycyjna lubi uczyć, ćwiczyć i sprawdzać.
Zajęcia artystyczne i działanie – jaka to wspaniała terapia dla uczniów słabych, nieśmiałych, konfliktowych, agresywnych, … .
Tradycyjna szkoła lubi urządzać uczniom dyskoteki.
Wiesław Mariański
22 listopada 2010 at 21:28Pani Basiu – wspaniałe ! Zrób to własnymi rękami. Dzieci to uwielbiają. Takie prace są moim najtrwalszym wspomnieniem z podstawówki. Ale niektóre boją się, mają zahamowania.
W ogóle dzieci lubią tworzyć: malować, rzeźbić, śpiewać, pisać wiersze, być aktorami. Cóż wspanialszego niż móc tworzyć. A szkoła tradycyjna lubi uczyć, ćwiczyć i sprawdzać.
Zajęcia artystyczne i działanie – jaka to wspaniała terapia dla uczniów słabych, nieśmiałych, konfliktowych, agresywnych, … .
Tradycyjna szkoła lubi urządzać uczniom dyskoteki.
Wiesław Mariański
22 listopada 2010 at 22:08„Zasady to nie to samo co praktyka. Praktyka jest konkretną działalnością. Może być skuteczna w jednych okolicznościach i nie przydać się na nic w innych (…). Praktyka jest zatem specyficzna dla danej sytuacji, podczas gdy zasady są głęboką, fundamentalną prawdą mającą uniwersalne zastosowanie. Odnoszą się zarówno do jednostek, do małżeństw i rodzin, jak i do wszelkich prywatnych i publicznych organizacji. Uwewnętrznione stają się nawykiem, dając moc tworzenia różnorodnych praktyk i radzenia sobie z rozmaitymi sytuacjami.
Zasady nie są wartościami. Wspólne wartości może mieć także banda złodziei, a przecież łamią oni fundamentalne zasady (…). Zasady są terenem, wartości – mapą. Kiedy wyznajemy właściwe zasady, znamy prawdę – mamy znajomość rzeczy odpowiadającą realiom.”
(S.R.Covey – 7 nawyków skutecznego działania)
Czy szkoła i nauczyciele mają wspólne zasady, fundamenty. Czy może być tak, że kilku wspaniałych nauczycieli kieruje się jakimiś podstawowymi prawami, a inni nie ? To tak jakby małżonkowie nie wyznawali tych samych fundamentalnych zasad. A może tezy Coveya nie dotyczą takiej organizacji jak szkoła ?
To tylko szkic, cdn.
Danuta Sterna
22 listopada 2010 at 23:20Dziś mnie proszę nie pytać, byłam w takiej jednej szkole na szkoleniu…..
Reanimuję się powoli.
D
Wiesław Mariański
22 listopada 2010 at 22:08„Zasady to nie to samo co praktyka. Praktyka jest konkretną działalnością. Może być skuteczna w jednych okolicznościach i nie przydać się na nic w innych (…). Praktyka jest zatem specyficzna dla danej sytuacji, podczas gdy zasady są głęboką, fundamentalną prawdą mającą uniwersalne zastosowanie. Odnoszą się zarówno do jednostek, do małżeństw i rodzin, jak i do wszelkich prywatnych i publicznych organizacji. Uwewnętrznione stają się nawykiem, dając moc tworzenia różnorodnych praktyk i radzenia sobie z rozmaitymi sytuacjami.
Zasady nie są wartościami. Wspólne wartości może mieć także banda złodziei, a przecież łamią oni fundamentalne zasady (…). Zasady są terenem, wartości – mapą. Kiedy wyznajemy właściwe zasady, znamy prawdę – mamy znajomość rzeczy odpowiadającą realiom.”
(S.R.Covey – 7 nawyków skutecznego działania)
Czy szkoła i nauczyciele mają wspólne zasady, fundamenty. Czy może być tak, że kilku wspaniałych nauczycieli kieruje się jakimiś podstawowymi prawami, a inni nie ? To tak jakby małżonkowie nie wyznawali tych samych fundamentalnych zasad. A może tezy Coveya nie dotyczą takiej organizacji jak szkoła ?
To tylko szkic, cdn.
Danuta Sterna
22 listopada 2010 at 23:20Dziś mnie proszę nie pytać, byłam w takiej jednej szkole na szkoleniu…..
Reanimuję się powoli.
D
Wiesław Mariański
22 listopada 2010 at 23:53Proponuje kieliszek ulubionego wina.
Wiesław Mariański
22 listopada 2010 at 23:53Proponuje kieliszek ulubionego wina.