Przeczytałam artykuł australijskiej nauczycielki Joanny Marsh brzmiący bardzo tajemniczo – ściany typu Bump-it-up (https://www.edutopia.org/article/bump-it-walls-make-learning-progress-visible)
Na początku nie mogłam zorientować się, o co chodzi i nadal nie jestem pewna, że to właśnie to, ale zaczęłam patrzeć na pomysł jako na inspirację. I taką propozycją z wami się podzielę, a tych którzy chcieliby wiedzieć więcej na temat oryginalnego pomysłu odsyłam do artykułu Joanny Marsh lub do jej bloga: http://thereliefteacher.blogspot.com/2017/04/what-is-bump-it-up-wall-and-why-should.html
W swoim pomyśle Joanna Marsh wykorzystuje pewne zasady oceniania kształtującego: dzielenie się z uczniami celami i kryteriami sukcesu, stosowanie i wykorzystywanie pytań, przekazywanie informacji zwrotnej, samoocena i ocena koleżeńska. Powołuje się też na Dylana Wiliama, który zauważa, że aby ocenianie kształtujące było skuteczne, uczniowie powinni jasno rozumieć cel uczenia się, a ocenianie powinno odnosić się bezpośrednio do przyszłości i być udziałem nauczyciela i uczniów. Dzięki ścianie typu bump-it-up, według autorki, możemy wykorzystać wskazówki Dylana Wiliama i włączać uczniów w proces nauczania. A to z kolei daje uczniom więcej autonomii i poczucia sprawczości.
Przejdźmy do samego pomysłu w mojej interpretacji.
Nauczyciel określa cele i kryteria do tematu lub całego działu, może to zrobić wraz z uczniami. Są one wypisane na ścianie wraz z propozycją – jak sprawdzić, czy kryteria zostały osiągnięte.
Ponieważ najłatwiej dla mnie jest pokazanie pomysłu na moim przedmiocie, więc przedstawię przykład z matematyki (tym razem wczesnoszkolnej) poświęcony umiejętności liczenia. Celem jest swobodne operowanie liczbami od 1 do 100.
Na tablicy zamieszczone są kryteria, każdy uczeń wykonuje polecenie i może po jego wykonaniu sprawdzić czy dobrze je wykonał. Sprawdzenie jest na zasłonięte i dostępne dopiero po wykonaniu zadania.
Oto zadania:
- Potrafię wymienić kolejne liczby do przodu od 1 do 20 i do tyłu od 20 do 1.
Sprawdzenie:1,2,3,4,5,6,7,8,9,10,11,12,13,14,15,16,17,18,19,20 oraz 20,19,18,17,16,15,14,13,12,11,10,9,8,7,6,5,4,3,2,1)
- Potrafię wymienić liczby co 2 od liczby 2 do 30.
Sprawdzenie: 2,4,6,8,10,12,14,16,18,20,22,24,26,28,30
- Potrafię wymienić liczby co 5 od liczby 5 do 50.
Sprawdzenie: ….
- Potrafię wymienić liczby co 10 od liczby 10 do 100.
Sprawdzenie: …
Uczeń po wykonaniu polecenia sprawdza, czy dobrze zadanie wykonał. Jeśli dobrze to przechodzi do następnego polecenia, jeśli nie – to wykonuje je powtórnie, aż wykona go dobrze i będzie gotowy przejść dalej.
Zatem uczeń dokonuje samooceny i sam decyduje, kiedy może przejść dalej. Na ścianie uczniowie umieszczają swoje imię (w miejscu nad którym pracują), aby pokazać na jakim etapie ćwiczenia są w danym momencie. Nauczyciel może podejść i pomóc uczniowi, który nie daje sobie rady z zdaniami. Może też „zatrudnić” uczniów, którzy wykonują zadania szybciej do pomocy wolniejszym uczniom. Uczniowie, którzy nie są pewni, czy mogą przejść do następnego etapu, mogą skonsultować się z nauczycielem.
Ciąg poleceń nie musi być realizowany podczas jednej lekcji, można zaplanować naukę na przykład na tydzień lub dłużej.
Uczniowie sami decydują, na jakim poziomie w danym momencie będą pracować.
Nie jestem pewna, czy autorce właśnie o taki pomysł chodzi, ale widać, że jest to krok w kierunku przyzwolenia uczniom na uczenie się w swoim tempie, na wybór, samoocenę i świadomy udział w procesie uczenia się.
Myślę, że łatwiej jest tak pracować na przedmiotach ścisłych lub takich, na których można zaplanować uczenie się „liniowe”. Sądzę również, że takie nauczanie wymaga dokładnego planowania i odwagi, aby oddać proces w ręce ucznia.
Dodatkową korzyścią jest to, że nauczyciel pracuje (i to ciężko) przed lekcją, a w czasie jej trwania służy jedynie pomocą.
Ciekawa jestem, czy ktoś z nas ten pomysł wypróbuje i rozwinie?