Uczeń dotknięty systemem szkolnym

Omówię kilka szkód, które wyrządza system szkolny młodym ludziom. Na pewno znajdziecie ich więcej, ale nawet tych kilka brzmi ponuro. Są to: obawa przed popełnieniem błędu; zaniechania zadawania pytań przez uczniów; brak odpowiedzi na pytanie: „Po co mi to?”; zmniejszenia poczucia własnej wartości; uczenie się dla stopni; niechęć do rozwiązywania problemów, skutki rywalizacji, brak chęci wyboru i etykietowanie.

W naszej inicjatywie:Pokaże to na przykładzie zastanawiamy się, co może zrobić indywidualny nauczyciel (objęty  systemem), aby zmniejszyć „pole rażenia”.

Najpierw omawiamy szkody, a potem zastanawiamy się nad sposobami ich ograniczenia.

Swoimi pomysłami podzielili się:

  • Beata Fiszer, Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 3 w Gdyni, Gdyński Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli
  • Jolanta Gęca, Szkole Podstawowej nr 40 im. Lubelskiego Lipca 1980 w Lublinie
  • Barbara Jaworowicz, Szkoła Podstawowa w Skulsku
  • Urszula Lach, ZSP w Międzyrzeczu Górnym
  • Jolanta Łosowska, Szkoła Podstawowa 2 w Chojnie
  • Joanna Sułek, Szkoła Podstawowa nr 3 im. Jana Pawła II w Mińsku Mazowieckim
  • Danuta Sterna, Centrum Edukacji Obywatelskiej
  • Michał Szczepanik, Szkoła Podstawowa w Poczesnej i Starczy
  • Ewa Szpot, Zespół Szkół Technicznych w Ostrowie Wielkopolskim
  • Karina Wójcik, Zespół Szkół Publicznych w Szewnie

Szkody

  1. Błąd

Małe dziecko próbując robić różne rzeczy, popełnia błędy, ale nadal próbuje. W szkole zaczyna bać się popełnienia błędów. Nawet jeśli nauczyciel go nie karze „złym stopniem”, to jednak oczekuje od ucznia właściwej odpowiedzi i jeśli jej nie otrzyma, to (w najlepszym przypadku) będzie zawiedziony. A przecież wiemy, że błąd towarzyszy uczeniu się, wręcz bez popełniania błędów nie ma uczenia się. Szkoła, to jednak szkoła i zakaz popełniania błędów trzyma się mocno.

  1. Pytania uczniów

Małe dziecko przed pójściem do szkoły zadaje pytania na każdy temat, chce się dowiedzieć: dlaczego i dlaczego? Gdy staje się starsze przestaje zadawać pytania.

Nauka bez zadawania pytań jest mało efektywna. A w szkole pytania zadaje nauczyciel, a nie uczeń.

  1. Po co mi to?

To jedyne pytanie, które czasami ośmielają  się zadać uczniowie. Ale właśnie na to pytanie rzadko otrzymują odpowiedź. Szkoła ma program nauczania, który wymyślili eksperci edukacyjni i uznano, że nie ma potrzeby wyjaśniania uczniom – po co się czegoś uczą.

Ciekawym choć trudnym doświadczeniem dla nauczyciela jest spojrzenie w przyszłość i zastanowienie się, ile z tego czego uczy swoich uczniów zostanie w ich głowach, ile im się przyda w dorosłym życiu. Taki filtr powinien zachęcić nauczyciela do wyjaśnienia uczniom – po co się czegoś uczą.

  1. Poczucie własnej wartości

W miarę dorastania zmniejsza się u uczniów poczucie własnej wartości. Jeśli dziecko jest małe, to jego potknięcia przyjmowane są przez dorosłych ze zrozumieniem i nawet czasami z rozczuleniem. W szkole oczekuje się, że uczeń będzie się rozwijać w równym tempie z innymi dziećmi , jeśli tak nie jest, to otrzymuje komunikat:  „Nie czyta biegle”, „Źle dodaje”, „Nie pamięta, co było wczoraj” itd. Nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Spada samoocena uczniowska.

Dzieci rozwijają się w różnym tempie i nieuwzględnianie tego, wpływa na ich brak wiary w siebie. Owocuje to zniechęceniem, brakiem motywacji do uczenia się i niewiarą w osiągniecie sukcesu.

  1. Uczenie się dla stopni i pod egzaminy

Program nauczania wymyślony przez dorosłych przeważnie nie jest dla ucznia bardzo ciekawy. Ale w szkole nie pytamy  ucznia, co go ciekawi. Częstym sposobem przymuszenia uczniów do uczenia się treści zawartych w programie, jest straszenie ich niskimi stopniami i perspektywą egzaminu. Liczymy, że  wystarczy do tego, aby się uczyły, a to jest nauka dla stopnia, która nie jest efektywna. Rodzice pytają: „Co dostałeś”, nauczyciele ostrzegają, że przy niskich ocenach uczeń „Nie zda do następnej klasy”; „Nie zda egzaminu i nie dostanie się do dobrej szkoły”. Stopień zaczyna rządzić i zabija wewnętrzną motywację do nauki.

Nauczyciele postawieni są w trudnej sytuacji, bo dobre stopnie ich uczniów są dowodem na ich dobrą pracę i są wytycznymi do oceny pracy.

Nauczanie głównie tego, co może być na egzaminie i tłumaczenie uczniom, że właśnie to jest najważniejsze, nie służy uczniowi. Zatraca się sens uczenia się i nauczania.

  1. Nauczanie problemowe i podążanie za pasją

Szkoła zniechęca uczniów do rozwiązywania problemów. Uczniowie przestają chcieć podejmować wyzwania, chcą jedynie znać odpowiedzi na pytania egzaminacyjne. Jeśli podejmują wyzwania, to często  poza szkołą.

Pewien czas temu mieliśmy w szkole nauczyciela matematyki, który pragnął nauczać poprzez rozwiązywanie problemów. Łączyło się to z wykorzystywaniem tylko tych zagadnień matematycznych, które są potrzebne do uporania się z danym problemem. Zapytałam moich uczniów (z klasy wybitnej w matematyce), czy też chcieliby być tak nauczani. Okazało się, że odpowiedzieli – NIE. Obawiali się, że w ten sposób nie poznają wszystkiego, co jest wymagana na egzaminie i będą mieli z nim kłopoty. Woleli być nauczani tradycyjnie z wyczerpaniem każdego tematu pod względem wymagań egzaminacyjnych.

Szkoła staje się miejscem, gdzie uczeń nie ma możliwości w pełni realizować swoich pasji, a co gorsza nie jest zachęcany do podejmowania wyzwań.

  1. Rywalizacja

Uznawana jest często za czynnik mobilizujący. Jednak czyni ona spustoszenie, szczególnie wśród uczniów o słabych wynikach. Jest też szkodliwa dla tak zwanych „zdolnych” uczniów. Jeśli zajmą wysokie miejsce w konkurencji, to muszą je utrzymać i ten wysiłek może niszczyć ich psychikę. Znamy wiele przypadków uczniów, którzy załamują się, gdy ich notowania spadają.

Miałam kiedyś bardzo trudne doświadczenie, gdy klasa w której zaczęłam wprowadzać ocenianie kształtujące i ograniczyłam ocenianie stopniami poprosiła o zmianę nauczyciela. Zapytani uczniowie odparli, że chcą wiedzieć, czy są lepsi od innych uczniów w klasie, a do tego potrzebne im są stopnie i ranking.

  1. Wybór

Wybór uznawany jest powszechnie za czynnik motywujący ucznia do nauki. Zastanowiło mnie ostatnio pewne doświadczenie edukacyjne. Zaproponowałam pewien sposób planowania lekcji, który wykorzystywał wybór dokonywany przez uczniów. Metoda została zastosowana w klasie ósmej i okazało się, że zapytani o opinię uczniowie odpowiedzieli, że wolą propozycję bez wyboru. Twierdzili, że szkoda im czasu poświęconego na wybór.

Domyślam się, że taka była opinia uczniów, gdyż zaraz czekał ich egzamin i on się najbardziej dla nich liczył. Uczniowie mieli zaufanie do nauczycielki, że to ona wybierze dla nich najodpowiedniejsze zadanie i jego wykonanie zapewni im dobry wynik na egzaminie.

Spójrzmy na małe dziecko, jest pełne ciekawości i zapału poznawania nowego i chętnie wybiera z przedstawionych mu propozycji. Takie naturalne zachowania zanikają wraz z pobytem w szkole.

  1. Etykietowanie

Trudno w szkole zmienić opinię, która przylgnie do ucznia. Jeśli uczeń uznany jest za „słabego”, to ta etykieta mocno się trzyma. Przeważnie nauczyciele nie biorą pod uwagę sytuacji domowej ucznia i wymagają od wszystkich tego samego, a warunki, które mają uczniowie mogą bardzo się różnić. Jeden uczeń może mieć wspomagających rodziców, dostęp do pomocy naukowych, a drugi może sam być włączony w pomaganie młodszemu rodzeństwu lub pracę w gospodarstwie. Wymóg tak zwanej sprawiedliwości jest w szkole powszechny. Nie jest on jednak oparty o sprawiedliwych przesłankach.

Rozwiązania

Ad 1. Błąd

Danuta Sterna

W sprawie błędów najważniejszy jest stosunek nauczyciela do ich popełniania, uznanie, że błąd jest potrzebny w uczeniu się i przekazanie tego podejścia uczniom.

Aby uczniowie w to uwierzyli, trzeba nie karać ich za błędy popełnione w czasie procesu uczenia się. Dobrze, gdy nauczyciel sam umie przyznać się do popełnionego błędu. Ponieważ jest to trudne, to warto chociaż pokazywać, że nie wszystko jest oczywiste nawet dla nauczyciela, że on sam myśli i szuka rozwiązania. Temu służy skupianie się na procesie, a nie tylko na efekcie.

Praca z błędem uczniowskim powinna polegać na dociekaniu przez samego ucznia, dlaczego błąd został popełniony i dyskutowanie z nim nad drogami jego poprawienia.

Hasłem dla pracy z błędem może być: Błąd jest szansą na osiąganie sukcesu.

 

Karina Wójcik

Zamiast mówić uczniowi od razu, że popełnił błąd – po wykonaniu ćwiczenia nic nie mówię i polecam, aby porównał swoje rozwiązanie ze wzorem poprzednio wykonanym lub proszę inną osobę o odpowiedź i porównanie tych odpowiedzi między uczniami, czyli o ocenę koleżeńską. Używam zwrotów: zastanów się nad…, czy jesteś pewien, co do…, co by było gdybyś… Przed moją klasą w szkole wisi plansza, na której stałym elementem jest „Motto na dzisiaj”. Wiele tygodni wisiało tam hasło „Błąd to nie porażka, to kolejny etap do osiągnięcia sukcesu.”

Ewa Szpot

Gdy kiedyś w pewnej klasie zachęcałam do pracy metodą prób i błędów, usłyszałam od uczennicy: „za błędy dostaje się jedynki”. Czyli trzeba stworzyć przestrzeń, w której za błąd nie postawimy negatywnego stopnia. Warto też zadbać o to, aby uczniowie nie wygłaszali pod swoim adresem negatywnych komentarzy, bo to potrafi czasem bardziej zablokować niż jedynka od nauczyciela.

Informujmy uczniów, kiedy jest faza uczenia się, czyli popełniamy błędy, pracujemy z informacją zwrotną, a kiedy faza sprawdzania wiedzy.

Jeśli uczniowie byli wcześniej przyzwyczajeni do pracy w trybie: nauczyciel dyktuje notatkę, potem jest z tego kartkówka (patrz punkt Uczenie się dla stopni i pod egzaminy), to nawet mogą nie wiedzieć, że można inaczej. Pamiętam pewną sytuację z czasu, gdy jeszcze uczyłam matematyki. Uczniowie przyszli z zadaniem maturalnym i poprosili o rozwiązanie. Spróbowałam jednej metody, potem drugiej, w końcu doszłam do wyniku. Pamiętam ogromne zaskoczenie uczniów, że nie podałam tego rozwiązania od razu, tylko musiałam do niego dojść.

Pokażmy uczniom, jak dochodzić do rozwiązania. Jak testować własne pomysły. Gdzie szukać inspiracji.

Bądźmy otwarci na pytania uczniów. Szukajmy przy nich rozwiązań. Pokazujmy, jak to robimy.

Na etapie uczenia się pozwólmy uczniom dochodzić do wyniku różnymi metodami. Potem możemy je zebrać, porównać i zastanowić się, która jest  najbardziej optymalna.

Praca zdalna sprzyja pracy z błędem, bo jest wiele narzędzi, które umożliwiają powtarzanie zadania, aż do poprawnego rozwiązania. Wykorzystujmy to.

 

Urszula Lach

Jednym z błędów jakie popełniamy my nauczyciele to pośpiech. Wyznaczamy sobie cel, treści programu do zrealizowania. Ciągle patrzymy czy zdążymy, czy nie zrobiliśmy za mało. W tym czasie gubi się nasz uczeń  który ma jakiś pomysł, jakieś pytanie do lekcji. Owszem zwrócimy na to uwagę chwilę się zatrzymamy może nawet porozmawiamy, ale później mkniemy dalej zbyt mało uważności poświęcając temu co się zadziało. Ile także spraw wychowawczych staramy się załatwić jak najszybciej, bo czasu mało, bo na horyzoncie nasz cel. Ile takich spraw załatwionych pobieżnie zostawia w dziecku poczucie, że nikt jego sprawami się nie interesuje, że nie jest wart naszej uwagi, a to czasami rodzi złość, żal na wszystko i wszystkich. Dziecko także w pokonywaniu problemów powiela nasz schemat i także działa szybko bez refleksji i zastanowienia się, bez uważności na to co się dzieje wokół. Radą jest – zwolnić i planować mniej celów na lekcję. Zrobić  mniej, a głębiej. Warto obserwować uczniów, czy nadążają, czy są zaangażowani.

 

………………………………………………………………………………………………….

 

Ad 2 Pytania uczniów

Michał Szczepanik

Osoby pytana i pytająca powinny mieć przeświadczenie, że nie ma złych pytań, każde pytanie z czegoś wynika. Bardzo łatwo jest zabić ciekawość stwierdzeniami „po co ci to wiedzieć” „to głupie pytanie”. Nierzadko dorosłym trudno jest przyznać się do tego, że nie potrafią odpowiedzieć na pytanie, rodzi to zakłopotanie, ewentualnie tworzenie odpowiedzi, która z prawdą się mija. Przypominam sobie wycieczkę, w jej czasie przewodnik opowiadał o systemie edukacji, tyle że ten system stworzył na podstawie swoich wyobrażeń. Wszyscy poza mną w to uwierzyli i nie zadawali pytań.

Młody człowiek chce zadawać pytania i być wysłuchanym. Ideałem było by, gdyby uczeń do każdej partii nowego materiału tworzył pytania, najlepiej, aby zaczynały się od – „dlaczego….”. U mnie po lekcji uczeń zapisuje sobie pytanie z „przerobionego” materiału w zeszycie. Może tez zadawać pytania w czasie lekcji, doceniam pytania uczniów, zazwyczaj sam nie odpowiadam, pytam klasę – kto chciałby odpowiedzieć. Na zajęciach pracuję metodą pytań i doświadczeń. Zapowiadam o czym będzie lekcja i proszę uczniów o formułowanie pytań. Wybieram jedno z nich i nad nim pracujemy całą lekcję.

 

Ad.2 Pytania uczniów

Barbara Jaworowicz

W szkole pytania zadaje nauczyciel, a nie uczeń. W jaki sposób przeorganizować pracę na lekcji, aby zaangażować ucznia w proces zadawania pytań? Jednym ze sposobów, który stosuję, jest pytanie na dobry początek. Uczniowie zadają pytania, czego chcą się dowiedzieć podczas lekcji na dany temat. Zadawanie pytań jest również jedną ze strategii czytania, ułatwiającą analizę i zrozumienie tekstu związanego z treściami omawianymi podczas zajęć. Proszę uczniów o sformułowanie pytań do przeczytanego fragmentu tekstu. To również świetny sposób na podsumowanie lekcji. Uczniowie formułują 3 pytania związane z tematem, który zrealizowali. O takim sposobie podsumowania informuję uczniów przed lekcją, to ich  angażuje  w proces uczenia się, śledzą tok rozumowania, dociekają i  zadają pytania.

 

Joanna Sułek

Pytania są bardzo cenne zarówno dla ucznia, jak i dla nauczyciela, dlatego tak ważne jest, aby uczniowie widzieli gotowość nauczyciela na ich przyjmowanie. Bardzo często dziękuję moim uczniom za postawienie pytania i staram się jak najlepiej wykorzystać te, które do mnie kierują. Mawiam, że pytanie uczniowskie, to najlepsza rzecz, która może się przytrafić nauczycielowi. Dzięki pytaniom widzę, że dziecko jest zainteresowane i aktywne, że stara się pokonać dystans między tym co już wie, a tym, co jest jego celem na lekcji. Takie podejście do pytań, poszukiwanie odpowiedzi wspólnie z uczniami, wyjaśnianie lub nawet rozważne spieranie się o rację, pozwala mi budować pozytywne relacje z uczniami i wspierać ich w procesie uczenia się. Gdy słyszę „proszę pani, ale ja tego nie rozumiem” zachęcam do formułowania pytań. Z czasem zachęcam coraz rzadziej, a pytań pojawia się coraz więcej i często pokazują coraz większą dociekliwość uczniów. Podsumowując, nie tylko daję uczniom przestrzeń do zadawania pytań, ale mówię wprost, że ich oczekuję. Oczywiście wszystkie pytania traktuję poważnie, odpowiadam na nie i doceniam odwagę uczniów.

 

Karina Wójcik

To prawda, w szkole pytania zadaje nauczyciel i zgadzam się, że należy się nad tym pochylić. Osobiście chyba za mało na to zwracałam uwagę, chociaż po wyjaśnieniu zadania, zawsze jest moment na pytania uczniów. Często są to pytania np. o czas na zadanie, rzadko się zdarza, że uczeń zagłębia się w samo zadanie. Może wynika to ze specyfiki mojego przedmiotu? Nie praktykowałam tego jeszcze, ale może poświęcić należałoby kilkanaście minut na początek na lekcji powtórzeniowej na element „Pytania uczniów”. Mimo, że na początku pewnie byłaby cisza, to po kilku takich praktykach może uczniowie weszliby w ten rytm. Często spotykam się ze stwierdzeniem „może to głupie pytanie…” i wtedy zawsze mówię, że nie ma głupich pytań, bo każde pytanie świadczy o tym, że chcemy się dowiedzieć, chcemy być mądrzejsi.

………………………………………………………………………………………………….

Ad.3. Po co mi to?

Karina Wójcik

Jako indywidualny nauczyciel mogę wiele poprzez niewiele, oznacza to: być bardzo krytycznym wobec tematów i zagadnień oferowanych przez podręcznik (patrzeć przez pryzmat podstawy programowej, ale w przypadku języka obcego również przez pryzmat użyteczności tychże treści) oraz samemu zadawać sobie pytanie przed lekcją, czy ja też bym chciała się tego nauczyć i czy wszystko co zaplanowałam na lekcji jest konieczne do osiągnięcia jej celu. Niezawodnym narzędziem są tutaj cele lekcji i kryteria sukcesu. Jeśli nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie – „Co uda mi się zastosować w przyszłości i życiu?”, to porzucam dane zagadnienie.

 

Ewa Szpot

Taką wspaniałą lekcję im przygotowaliśmy a oni ją kontestują. Jednocześnie bunt nastolatka, to często wyraz bezradności.

Zadając tytułowe  pytanie, uczeń niekoniecznie oczekuje wyjaśnień, co do praktycznych zastosowań wiedzy z lekcji w przyszłym życiu. Uczeń mówi: „Po co mi to?” a tak naprawdę „Nic z tej lekcji nie rozumiem”, „Nie potrafię zadać sensownego pytania”, „Nie mam pojęcia, jak zrobić notatkę” , „Reszta klasy to potrafi, a ja nie” , a  nawet: „Nie widzę dobrze tego, co jest napisane na tablicy”. Często tak postępuje uczeń bardzo inteligentny, który z jakiś powodów nie radzi sobie z naszym przedmiotem, ale stara się zachować twarz przed klasą.

Dobrze, że zadaje to pytanie. Nawiązuje z nami kontakt, daje sygnał. Wykorzystajmy to, aby wybadać przyczynę. Dotarcie do niej, pomoże tak przeorganizować lekcje, aby ułatwić mu odnalezienie się na nich.

………………………………………………………………………………………………….

Ad. 4 Poczucie własnej wartości

Jolanta Łosowska

„W miarę dorastania zmniejsza się odczuwane przez uczniów poczucie własnej wartości.” Dlaczego tak się dzieje? System?

Możemy to zmienić – 4 propozycje!
1. Rozmawiajmy z dziećmi o emocjach, każdego dnia. Zauważmy i zaakceptujmy ich emocje.

  • Jak się czujesz?
  • Z jakim nastawieniem rozpoczynasz dzień?
  • Z czym przychodzisz dziś na zajęcia?
  • Z jaką supermocą rozpoczynasz zajęcia? Itp.

Proponuję wykorzystanie kart metaforycznych, kart dixit – pomogą uczniom, ukierunkują a jednocześnie zmuszą do myślenia. Dostępne w wersji on-line, np. https://f-v.pl/karty/

Dla młodszych karty dixit
https://sensonauka.pl/edukacja-wczesnoszkolna/karty-metaforyczne-w-pracy-dydaktycznej-nauczyciela/

Karty mogą również stworzyć sami uczniowie rysując przedmioty codziennego użytku, zalaminować i starczą na długo.

  1. Pozwólmy dzieciom decydować – dać przestrzeń do działania i doświadczania poprzez:
  • Wybór zadań, ćwiczeń, narzędzi …
  • Wspólnie wyznaczajmy cele, kryteria
  1. Zaspokajajmy potrzebę bezpieczeństwa, tak ważna zwłaszcza podczas nauki zdalnej:
  • praca w parach, zespołach, prace projektowe,
  • bądźmy wyrozumiali jeśli nie chcą włączać kamer – dobrze to z nimi przedyskutować,
  1. Słuchajmy dzieci:

Bazujmy na ich wiedzy i umiejętnościach (chociażby komputerowych –czasem wiedzą więcej od nas. Uczmy się od nich. Nie bójmy się tego, że czegoś nie wiemy.

  • W-C-N: Co już na ten temat wiem? Czego chcę się nauczyć? A po zakończeniu lekcji: Czego się nauczyłem?
  • Refleksji – niech wybrzmi.

 

Karina Wójcik

Poczucie własnej wartości to bardzo złożony temat. Jako wychowawca możemy angażować ucznia w działania, w których czuje się dobrze, to nic innego –  jak bazowanie na mocnych stronach. Jeden uczeń czuje się dobrze w pracy w grupie inny solo, jeden lubi występy na scenie, inny woli zrobić dekorację. W ocenianiu kształtującym  jednym ze sposobów jest podkreślanie mocnych stron prac ucznia, dawanie wskazówek do dalszej pracy, zamiast wytykanie błędów. Znam osobiście ucznia, który pracuje tak: wskaż mu jeden błąd, a go nie poprawi, wskaż mu trzy błędy i na koniec daj jedną pochwałę i uśmiech, a wtedy poprawi kolejne siedem błędów sam. Jest to bardzo trudna praca i wymaga wiele cierpliwości, wiem to z doświadczenia. Obserwujemy w tym czasie pandemii wielki spadek motywacji wśród uczniów, który zaczyna stawać się problemem społecznym wśród uczniów.

………………………………………………………………………………………………….

Ad 5. Uczenie się dla stopni i pod egzaminy

 

Beata Fiszer

Od nauczycieli przedmiotów egzaminacyjnych w klasie ósmej często oczekuje się, że będą  robili na lekcjach jak najwięcej testów. Wynika to z tego, że osoby z zewnątrz uważają testy za jedyny sposób przygotowania dzieci do egzaminu. Nie wszyscy rozumieją, że gdy uczymy argumentowania, porządkowania informacji, omawiamy lekturę obowiązkową –  też przygotowujemy do egzaminu. Znalezienie testu i robienie go z uczniami wymaga od nauczyciela  mniej wysiłku i nie powoduje pretensji rodziców. A że zadania zamknięte niewiele uczą (poza obyciem testowym) i lepiej nadają się np. na zakończenie lektury – to niewiele osób rozumie. Można starać się wytłumaczyć rodzicom, w jaki sposób przygotowujemy uczniów do przyszłego życia, a jednocześnie do egzaminów. Można też co jakiś czas pokazać uczniom ubiegłoroczny arkusz egzaminacyjny – przypominać im, jak dużo jest w nim zadań sprawdzających umiejętność argumentowania i znajomość lektur. Można zachęcić, aby policzyli, ile punktów było do uzyskania za zadania zamknięte, a ile za otwarte. Niech odpowiedzą sobie na pytania: które są łatwiejsze, a które trudniejsze? Którym warto poświęcić więcej czasu? Ile razy po skończeniu szkoły będą wybierać odpowiedź a, b, c, lub d, a ile razy trzeba będzie umieć kogoś przekonać?

………………………………………………………………………………………………….

Ad. 6 Nauczanie problemowe i podążanie za pasją

Karina Wójcik

W sprawie podążania za pasją, działania jednego nauczyciela nie wniosą bardzo dużo. Oczywiście taki nauczyciel może zaprosić ucznia na koło przedmiotowe, konkursy, olimpiady, ale jeśli pozostali nauczyciele nie będą wspierać ucznia w jego pasji, to natłok obowiązków w końcu zagłuszy prawdziwe zainteresowania. Jeśli dany uczeń zainteresowany jest matematyką,  to jaki sens jest „wpychać” na siłę wiadomości z języka obcego jeśli on tego nie czuje? Niech on będzie laureatem olimpiady matematycznej chlubą szkoły! Dobrym przykładem są tu licealne klasy profilowane. Jeśli uczeń wybrał już profil humanistyczny, to go już wybrał, nie trzeba mu udowadniać, że fizyki nie umie, bo on to już wie. Spójrzmy na pasję ucznia, jako na przygotowanie go do życia, bo uczeń w ten sposób już się specjalizuje do swojej życiowej i zawodowej ścieżki. Zachęcamy, oczywiście, ale nic na siłę. Lubimy przecież różne rzeczy i to jest piękne.

 

Joanna Sułek

Podstawa programowa i egzamin powodują, że odczuwam presję zrealizowania tego, co obowiązkowe i nie mogę powiedzieć, że przymykam na to oko. Mimo to, staram się zauważać, w jakim kierunku idzie myślenie uczniów i ich zainteresowanie. Jeśli uczeń kieruje do mnie pytanie, które wykracza poza cel danej lekcji, nie mówię „teraz nie mam czasu” lecz staram się poświęcić choć kilka minut na rozwinięcie tematu. Zwykle okazuje się, że słuchają również inni uczniowie. Często dołączają swoje pytania i dyskusja na lekcji się rozwija.

Ważne są również pomysły dzieci, zarówno te bardziej, jak i te mniej nieszablonowe pomysły, ich własne rozwiązania. Mogą one dotyczyć do „zwykłych” zadań problemowych lub działań projektowych. Staram się stawiać przed uczniami takie wyzwania i ogromnie doceniam wszystkie podejmowane próby. Nawet, gdy pomysł nie jest do końca trafiony, zawsze doceniam próbę samodzielnego myślenia nad rozwiązaniem problemu. Zachęcam do odszukania błędu, do korekty lub poszukania nowej drogi.

Widzę, że po pewnym czasie moi uczniowie chętniej podejmują kolejne próby i nie zrażają się tak szybko. To z pewnością przyda się nie tylko na lekcjach, ale również w dorosłym życiu.

………………………………………………………………………………………………….

Ad. 7 Rywalizacja

Joanna Sułek

Rywalizacja w szkołach jest wszechobecna.  Pomijając „paski” na świadectwie, które mają wszystkie szkoły w tym kraju, mamy w większości szkół walkę o miejsce dla ucznia/absolwenta „NAJLEPSZEGO w…”. Ci z numerem  1, 2 czy t3 mogą być naj, naj! Kilka razy zmieniałam pracę i jako „ta nowa” przyjmowałam zwyczaje szkoły. Przygotowywałam i przeprowadzałam np. konkursy na najlepszego matematyka. Uwierało mnie to bardzo, ale konkursy musiały być i już! Z czasem zaczęłam wymyślać konkursy o innym charakterze. Takie, w których dziś wygrywa uczeń A, a jutro ma szansę wygrać uczeń B, choć na tytuł najlepszego matematyka nie miałby szans. Tworzyłam  też konkursy grupowe. Co z tego wynikło? Przede wszystkim zdrowa rywalizacja, bez przegranych. Są tylko szczęściarze i ci, którzy mieli mniej szczęścia. Bawimy się w matematyczne kalambury, tworzymy lapbooki i rebusy, szyfrujemy, budujemy bryły… i wspieramy się. W naszych zadaniach ważna jest wiedza i umiejętności, ale również kreatywność, refleks, umiejętność współpracy i wytrwałość.

Oczywiście to nie znaczy, że uczniów matematycznie uzdolnionych nie doceniam. Oczywiście, że doceniam. Tyle tylko, że mądra matematyczna głowa, która „przegra” z trójkowym kolegą, może nauczy się, że każdy ma swoje mocne strony i każdy ma takie obszary, nad którymi warto popracować. Kolega „trójkowy” zostanie wzmocniony i może już wkrótce nie będzie „trójkowy”… Staram się tych uczniów zachęcić do uczenia się od siebie nawzajem. Jeśli mi się to udaje, to korzyści mają obaj, a ja mam powód do zadowolenia.

 

………………………………………………………………………………………………….

Ad 8. Wybór   

Jola Gęca wychowanie fizyczne

Połączyłam możliwość dokonywania wyboru z challengem (wyzwanie w sporcie). Moi uczniowie, szczególnie teraz, pracując zdalnie często otrzymują „wyzwania” oraz możliwości do wyboru, aby wyzwanie podjąć. Ważne było, aby „dobrze zacząć”, czyli najpierw pracować nad zbudowaniem u uczniów przeświadczenia, że istotne jest przede wszystkim podjęcie wyzwania. Uczniowie rozumieją, że jeśli uda im się wykonać zadanie, mają powód do dumy, zadowolenia, rośnie ich samoocena i motywacja do podjęcia kolejnego challengu. Jeśli próba nie powiedzie się za pierwszym razem – mają prawo podejmować kolejną i kolejną próbę. Mają także możliwość zmiany formy wykonania zadania. W wyzwaniu z wyborem istotne jest, aby uczeń rozumiał, że każde podjęcie challengu niesie ze sobą naukę: daję radę, albo muszę popracować i dam radę. Nie jest to komunikat: jestem słaby. Jeśli zadaję zadanie sportowe (fizycznie do wykonania) –  uczeń ma możliwość rozpocząć go od najłatwiejszej wersji, kolejno może przechodzić na wyższy poziom, albo zacząć od dowolnego miejsca  np. 3 poziom, 4… Uczeń może odstąpić na jakiś czas od realizacji zadania (gdy potrzebuje np. tygodnia, dwóch na wzmocnienie mięśni nóg). Do zadania może wrócić, gdy uzna, że jest gotowy do jego realizacji.

Jeśli w ramach challengu jest przesłanie wykonania zadania nauczycielowi, to uczeń ma znowu do wyboru: np. formę prezentacji multimedialnej, mapy myśli, pracy w formie wypowiedzi pisemnej lub plakatu. Wszystkie są „jednakowo dobrym wyborem”. Kryteria sukcesu stanowią podstawę informacji zwrotnej  jaką uczeń otrzymuje po wykonaniu zadania. Umiejętność dokonywania wyboru na lekcji wychowania fizycznego przenosi się na inne przedmioty. „Hartuje ucznia”, uczy rozumienia prostej prawdy: nie wszyscy mamy takie same możliwości, ale wszyscy mamy prawo dokonywać wyboru i podejmować próby sprostania wyzwaniom najlepiej jak potrafimy.

………………………………………………………………………………………………….

Ad 9. Etykietowanie

Michał Szczepanik

Etykietowanie wiąże się z ocenianiem osoby, tego jaka jest, jak się uczy, wypowiada, zachowuje, z jakiego środowiska pochodzi. Bardzo łatwo ocenić, że ktoś się nie uczy, bo znów nie ma odrobionej pracy domowej. Warto zapytać indywidualnie ucznia, co się stało, że nie nauczył się, że nie ma pracy domowej, że nie chce pracować w grupie. Dotarcie do tych informacji pozwala zdiagnozować przyczynę i podjąć środki zaradcze. Mój były uczeń nie chciał pracować w grupie, ta sytuacja powtarzała się często, podczas rozmowy z nim dowiedziałem się, że problemem dla niego jest bliski kontakt z innymi osobami. Ta wiedza pozwoliła mi w miarę możliwości na przemodelowanie klasy,  w taki sposób, że mógł czuć się bezpieczny i pracować z innymi.

Czasem jakieś zachowanie zmienia się wraz z czasem, nadanie etykiety zaburza chęć dokonania zmian. Weźmy przykład ucznia, który nie lubi rozwiązywać zadań. Zachęcam go do stawiania sobie wyzwań, w pierwszym miesiącu na każdej lekcji proszę, aby wybrał jedno zadanie i wykonał je, w kolejnym miesiącu uczeń wykonuje dwa zadania itd. Można zapytać, dlaczego od razu nie zachęcam do wykonania wszystkich zadań? Stopniowanie bazuje na mojej i ucznia wierze, że uczeń podoła zadaniu. Takie postępowanie nie budzi w uczniu oporu, zawsze  jedno zadanie wygląda lepiej niż pięć, a zauważenie częściowego sukcesu powoduje podnoszenie poprzeczki.

 

Karina Wójcik

Myślę, że w szkole etykietowanie chyba na długo pozostanie. Z przykrością obserwuję, że zaczyna się ono już od najmłodszych klas i tak utrwalone zostaje zarówno w uczniu, jak i w opiniach nauczycieli. Osobiście, przejmując klasę 4 pod swoje skrzydła nie chciałam wiedzieć nic od ich poprzedniej wychowawczyni (wyłączając kwestie konieczne dla bezpieczeństwa uczniów). Sama chciałam wyrobić sobie opinię na ich temat. Po jakimś czasie z poprzednią wychowawczynią zweryfikowałam to,  co zauważyłam i okazało się, że czasem się zgadzałyśmy, a czasem nie. Uczniowie pod opieką różnych nauczycieli zachowują się inaczej i tu chyba nie odkrywam Ameryki, dlaczego tego nie wykorzystać na naszą i ich korzyść? Znam też ucznia, który wobec mnie jest opryskliwy i niegrzeczny, a inni nauczyciele nie mogą się go nachwalić. Próbujmy różnych sytuacji z uczniami, a może warto poszukać sojusznika w samym uczniu? Może mamy wspólne pasje, takie same rasy psów lub oboje lubimy sernik. Warto prowadzić ćwiczenia wychowawcze, które pokazują, co nas łączy, przyklejając „etykietę” przez zabawę. Makowce na lewo; serniki na prawo, makowiec z serem na środku.

Dodaj komentarz