Dziękuję

Rano, sobota. Świta. Jest pięknie, dziękuję za jeszcze jeden dzień.
Kilka zwyczajowych czynności, audycja w radiu, niespieszne śniadanie.
Ubieram się, pies skacze z nadzieją. Zaraz wyjdziemy, kupię gazetę i kawę. Poranek, nikogo nie ma na ulicy. W kawiarni uśmiecha się do mnie znajomy barista. Jak cudownie, że wszytko jest na swoim miejscu. Słońce przebija się między budynkami, rozświetla bramę. Cały dzień przed mną, dzień jesienny. Codziennie dziękuję Bogu za następny darowany dzień na tym pięknym, naszym świecie. Lubię rytuały, takie małe – kawa, powitanie sąsiada, uśmiech Pana z ochrony,  widok z okna. Czy potrzeba mi czegoś więcej?
Tylko bym chciała tu być jak najdłużej, razem z moimi najbliższymi.
Dla wszystkich ludzi chciałabym radości poranka, nadziei i wdzięczności.
Staram się smakować każdy dzień, mieć czas na jego celebrowanie. Każdej chwili, która właśnie przemija i już nigdy nie wróci. A ta chwila, jak i każda inna, jest wyjątkowa. Za oknem drzewa, opadające liście, słońce głaszczące czubki koron.
Mogę iść gdzie chcę, mogę zadecydować jak spędzę chwile dzisiejszego dnia. Może spotkam się z przyjaciółką, może pójdę do kina, może poczytam…. To wszystko mogę.
Czy może być lepiej?
Dziękuję

26 komentarzy

  • avatar

    Kilka słów ...

    10 października 2010 at 15:27

    Witam Danusiu, poznałyśmy się w Ustroniu tego roku. Bardzo chciałam z Tobą porozmawiać osobiście, ale byłaś niezwykle zajęta, Będąc , tam na miejscu postanowiłam napisać do Ciebie list… Tak też zrobiłam, ale stchórzyłam i nie wysłałam… Dziś pryzglądając stronę CEO natknęłam się na Twój blog. Pomyślałam,że może ten list powinien trafić do adresata…. Proszę napisz gdzie mogłabym go przesłać, abyś TY mogła go przecztać… jeśli znajdzesz czas i chęć oczywście. Pozdrawiam Basia

  • avatar

    Kilka słów ...

    10 października 2010 at 15:27

    Witam Danusiu, poznałyśmy się w Ustroniu tego roku. Bardzo chciałam z Tobą porozmawiać osobiście, ale byłaś niezwykle zajęta, Będąc , tam na miejscu postanowiłam napisać do Ciebie list… Tak też zrobiłam, ale stchórzyłam i nie wysłałam… Dziś pryzglądając stronę CEO natknęłam się na Twój blog. Pomyślałam,że może ten list powinien trafić do adresata…. Proszę napisz gdzie mogłabym go przesłać, abyś TY mogła go przecztać… jeśli znajdzesz czas i chęć oczywście. Pozdrawiam Basia

  • avatar

    M.

    10 października 2010 at 23:40

    Dziękuję Danusiu. Bardzo jest mi bliskie to, co napisałaś. Także mam takie chwile, godziny, dni. Tylko czasem nie ma czasu, żeby je zauważyć;-)
    Niedzielę spędziłam na poprawianiu prac uczniowskich. Pogoda była piękna, ale ja lubię niedziele spędzać w domu. Po tygodniu „w biegu” i rozjazdach muszę trochę sobie pomieszkać;-).
    Poprawiałam prace uczniów. Klasa pierwsza: ani jednej jedynki! Są świetni, tak się starają. Klasa trzecia: tu nie tak dobrze. Jedynek niestety dużo, jak zwykle zresztą. Ale jest jedna piątka! Już nie pamiętam, kiedy ktoś w tej klasie napisał sprawdzian, choćby króciutki, na pięć. A tu proszę, kartkówka nie taka znów prosta (trudnych w tej klasie nie ma dla kogo robić, taki świat), a tu czysta, ładna piąteczka. No czyż życie nie jest piękne?
    Przygotowałam jeszcze sprawdzian dla klasy drugiej. Dodałam małe obrazeczki, żeby im umilić pisanie.
    Mam nadzieję, że jutro też będzie piękna pogoda.
    Pozdrawiam serdecznie.
    PS Szkoła nie jest taka straszna (to a propos tekstów i dyskusji pod innym artykułem).

    • avatar

      Danusia

      12 października 2010 at 11:35

      Ten komentarza powinni przeczytać nauczyciele i uczniowie.
      Dziękuję ci za niego, bo widać, że nauczyciele mogą się cieszyć swoją pracą.
      Ja, gdy uczyłam to lubiłam sprawdzać klasówki. Nie mówiłam o tym głośno, bo byłam w mniejszości. Sprawdzanie prac uczniów dawało mi informację, czy ich nauczyłam tego, co chciałam. Często też zachwycało mnie myślenie niestandardowe uczniów. Nie wyobrażam sobie pracy nauczyciela bez informacji zwrotnej od uczniów, a wyniki klasówki są pewną częścią tej informacji.
      Lubiłam też pisać komentarze do prac uczniów, taki list.
      Jak studiowałam, to moim asystentem był Michał Szurek, który sprawdzając moje kolokwium często pisał komentarz i coś rysował. Uwielbiałam to, a jeden z rysunków oprawiłam i mam do tej pory.
      Fajnie jest uczyć równoległe klasy i widzieć, jak inaczej się rozwijają, tak jakby klasa też miała swoją duszę.
      Pozdrawiam Danusia

  • avatar

    M.

    10 października 2010 at 23:40

    Dziękuję Danusiu. Bardzo jest mi bliskie to, co napisałaś. Także mam takie chwile, godziny, dni. Tylko czasem nie ma czasu, żeby je zauważyć;-)
    Niedzielę spędziłam na poprawianiu prac uczniowskich. Pogoda była piękna, ale ja lubię niedziele spędzać w domu. Po tygodniu „w biegu” i rozjazdach muszę trochę sobie pomieszkać;-).
    Poprawiałam prace uczniów. Klasa pierwsza: ani jednej jedynki! Są świetni, tak się starają. Klasa trzecia: tu nie tak dobrze. Jedynek niestety dużo, jak zwykle zresztą. Ale jest jedna piątka! Już nie pamiętam, kiedy ktoś w tej klasie napisał sprawdzian, choćby króciutki, na pięć. A tu proszę, kartkówka nie taka znów prosta (trudnych w tej klasie nie ma dla kogo robić, taki świat), a tu czysta, ładna piąteczka. No czyż życie nie jest piękne?
    Przygotowałam jeszcze sprawdzian dla klasy drugiej. Dodałam małe obrazeczki, żeby im umilić pisanie.
    Mam nadzieję, że jutro też będzie piękna pogoda.
    Pozdrawiam serdecznie.
    PS Szkoła nie jest taka straszna (to a propos tekstów i dyskusji pod innym artykułem).

    • avatar

      Danusia

      12 października 2010 at 11:35

      Ten komentarza powinni przeczytać nauczyciele i uczniowie.
      Dziękuję ci za niego, bo widać, że nauczyciele mogą się cieszyć swoją pracą.
      Ja, gdy uczyłam to lubiłam sprawdzać klasówki. Nie mówiłam o tym głośno, bo byłam w mniejszości. Sprawdzanie prac uczniów dawało mi informację, czy ich nauczyłam tego, co chciałam. Często też zachwycało mnie myślenie niestandardowe uczniów. Nie wyobrażam sobie pracy nauczyciela bez informacji zwrotnej od uczniów, a wyniki klasówki są pewną częścią tej informacji.
      Lubiłam też pisać komentarze do prac uczniów, taki list.
      Jak studiowałam, to moim asystentem był Michał Szurek, który sprawdzając moje kolokwium często pisał komentarz i coś rysował. Uwielbiałam to, a jeden z rysunków oprawiłam i mam do tej pory.
      Fajnie jest uczyć równoległe klasy i widzieć, jak inaczej się rozwijają, tak jakby klasa też miała swoją duszę.
      Pozdrawiam Danusia

  • avatar

    Dziękuję

    12 października 2010 at 09:35

    Danusiu!
    Dziękuję Tobie za ten tekst.
    Z moim postanowień, że niedziela to czas dla rodziny i siebie nic nie wyszło.
    (kursy, szkolenia, sprawdzanie prac uczniowskich i inne…)
    Muszę być bardziej stanowcza. STOP
    To ważne, aby nie stracić tego co w życiu najważniejsze. Bo za chwilę nas lub naszych bliskich może nie być.
    Halinka

  • avatar

    Dziękuję

    12 października 2010 at 09:35

    Danusiu!
    Dziękuję Tobie za ten tekst.
    Z moim postanowień, że niedziela to czas dla rodziny i siebie nic nie wyszło.
    (kursy, szkolenia, sprawdzanie prac uczniowskich i inne…)
    Muszę być bardziej stanowcza. STOP
    To ważne, aby nie stracić tego co w życiu najważniejsze. Bo za chwilę nas lub naszych bliskich może nie być.
    Halinka

    • avatar

      danuta

      13 października 2010 at 20:18

      Irenko
      W rozmowie w Miedzeszynie poruszyłyśmy bardzo ważny temat: wsparcia ze strony rodziny dla nauczyciela. To ogromnie ważne. Bez niego bardzo trudno, zważywszy, ze praca nauczyciela jest bardzo wymagająca.
      Myślę, że nauczycielka bez wsparcia rodziny może czuć się mało komfortowo, ale nauczyciel ma chyba jeszcze gorzej.
      To jest jedno z nielicznych miejsc, gdzie kobiety maja lepiej.
      Danusia

    • avatar

      danuta

      13 października 2010 at 20:18

      Irenko
      W rozmowie w Miedzeszynie poruszyłyśmy bardzo ważny temat: wsparcia ze strony rodziny dla nauczyciela. To ogromnie ważne. Bez niego bardzo trudno, zważywszy, ze praca nauczyciela jest bardzo wymagająca.
      Myślę, że nauczycielka bez wsparcia rodziny może czuć się mało komfortowo, ale nauczyciel ma chyba jeszcze gorzej.
      To jest jedno z nielicznych miejsc, gdzie kobiety maja lepiej.
      Danusia

  • avatar

    Iza

    13 października 2010 at 20:56

    Danusiu
    To, co piszesz jest takie proste, głębokie i… piękne.
    Bardzo często czuję tak samo-zachwycam się pięknem poranka, sroką skaczącą za oknem,zapachem jesieni. Raduje mnie merdający ogonem pies,buziak otrzymany od dziecka.
    Czasem jest trudniej cieszyć się takimi drobnymi rzeczami.
    Ale cieszę się, że nadal to potrafię 🙂
    Pozdrawiam
    Iza

  • avatar

    Iza

    13 października 2010 at 20:56

    Danusiu
    To, co piszesz jest takie proste, głębokie i… piękne.
    Bardzo często czuję tak samo-zachwycam się pięknem poranka, sroką skaczącą za oknem,zapachem jesieni. Raduje mnie merdający ogonem pies,buziak otrzymany od dziecka.
    Czasem jest trudniej cieszyć się takimi drobnymi rzeczami.
    Ale cieszę się, że nadal to potrafię 🙂
    Pozdrawiam
    Iza

  • avatar

    owocdecyzji

    30 listopada 2010 at 00:56

    Z uśmiechem na twarzy czytałam: Mogę iść gdzie chcę, mogę zadecydować jak spędzę chwile dzisiejszego dnia. Może spotkam się z przyjaciółką, może pójdę do kina, może poczytam…. To wszystko mogę.
    To musi być wspaniałe uczucie – wszystko móc.
    A co z obowiązkami? Jesteś na urlopie młoda optymistko?
    Też bym tak chciała! Choć cieszę się ile wlezie, przymykam oczy na te niewspaniałe widoki i dostrzegam tylko te różwe to z życiem się zmagam. Myślę pozytywnie, wysyłam najbliższym dobre prądy a na ulicy ślę zmęczonym przechodniom uśmiechy. Zdradź tajemicę na swoją beztroskość. Chętnie poczytam.
    Lilka

    • avatar

      Danuta Sterna

      30 listopada 2010 at 10:47

      Lilko
      Bardzo mi miło, że napisałaś komentarz do mojego tekstu. A jeszcze milej, że odbierasz mnie jako – młodą optymistkę.
      Stara, to jest nieładne określenie, ale na pewno nie można mnie uznać za młodą. Też nie jestem młodą optymistką, optymistka jestem od zawsze, czyli bardzo długo.
      Z tego co piszesz to Ty też jesteś z tej samej półki optymistów.
      Bardzo doceniam tę cechę mojego charakteru i pielęgnuję ją.
      Jak?
      1. Nie daję sobie zepsuć humoru. Np nie czytam strasznych wiadomości, staram się zrozumieć powody osób, które mnie krytykują i nie biorę tego do siebie (trudne!)
      2. Cieszę się wszystkim dobrym, które mnie spotyka. Np słońcem, teraz śniegiem, uśmiechem, docenieniem, kontaktem z ludźmi… I nikomu nie zazdroszczę, z nikim się nie porównuję. Ostatnio pracuję nad tym, aby -NIE OCENIAĆ, to trudne.
      3. Codziennie rano dziękuję Bogu, za jeszcze jeden dzień. To naprawdę działa, coraz lepiej mi się żyje. Ale też nie mam marzeń na wyrost, to co mam w zupełności mnie satysfakcjonuje, więc każde dobre zdarzenie traktuję jak prezent.
      4. Obowiązki traktuję jako przyjemność. Może to wynik mojego wieku, ale udało mi się tak urządzić życie, że obowiązki są moją przyjemnością. Mam świetną pracę, mam wielu przyjaciół, moja mama jest w dobrej formie (88 lat), mam wspaniałą rodzinę. Nie zawsze tak było, ale teraz mam się z czego cieszyć i co doceniać.
      Słanie uśmiechów zmęczonym przechodniom, to bardzo fajna sprawa, niespotykana często w Polsce. czasami można być odebranym jako niespełna rozumu, ale myślę, że ten uśmiech przechodzień niesie dalej w swój dzień.
      A urlop dla mnie trwa cały rok.
      Pozdrawiam i zachęcam do podzielenia się swoim sposobem na optymizm.
      Danusia

  • avatar

    owocdecyzji

    30 listopada 2010 at 00:56

    Z uśmiechem na twarzy czytałam: Mogę iść gdzie chcę, mogę zadecydować jak spędzę chwile dzisiejszego dnia. Może spotkam się z przyjaciółką, może pójdę do kina, może poczytam…. To wszystko mogę.
    To musi być wspaniałe uczucie – wszystko móc.
    A co z obowiązkami? Jesteś na urlopie młoda optymistko?
    Też bym tak chciała! Choć cieszę się ile wlezie, przymykam oczy na te niewspaniałe widoki i dostrzegam tylko te różwe to z życiem się zmagam. Myślę pozytywnie, wysyłam najbliższym dobre prądy a na ulicy ślę zmęczonym przechodniom uśmiechy. Zdradź tajemicę na swoją beztroskość. Chętnie poczytam.
    Lilka

    • avatar

      Danuta Sterna

      30 listopada 2010 at 10:47

      Lilko
      Bardzo mi miło, że napisałaś komentarz do mojego tekstu. A jeszcze milej, że odbierasz mnie jako – młodą optymistkę.
      Stara, to jest nieładne określenie, ale na pewno nie można mnie uznać za młodą. Też nie jestem młodą optymistką, optymistka jestem od zawsze, czyli bardzo długo.
      Z tego co piszesz to Ty też jesteś z tej samej półki optymistów.
      Bardzo doceniam tę cechę mojego charakteru i pielęgnuję ją.
      Jak?
      1. Nie daję sobie zepsuć humoru. Np nie czytam strasznych wiadomości, staram się zrozumieć powody osób, które mnie krytykują i nie biorę tego do siebie (trudne!)
      2. Cieszę się wszystkim dobrym, które mnie spotyka. Np słońcem, teraz śniegiem, uśmiechem, docenieniem, kontaktem z ludźmi… I nikomu nie zazdroszczę, z nikim się nie porównuję. Ostatnio pracuję nad tym, aby -NIE OCENIAĆ, to trudne.
      3. Codziennie rano dziękuję Bogu, za jeszcze jeden dzień. To naprawdę działa, coraz lepiej mi się żyje. Ale też nie mam marzeń na wyrost, to co mam w zupełności mnie satysfakcjonuje, więc każde dobre zdarzenie traktuję jak prezent.
      4. Obowiązki traktuję jako przyjemność. Może to wynik mojego wieku, ale udało mi się tak urządzić życie, że obowiązki są moją przyjemnością. Mam świetną pracę, mam wielu przyjaciół, moja mama jest w dobrej formie (88 lat), mam wspaniałą rodzinę. Nie zawsze tak było, ale teraz mam się z czego cieszyć i co doceniać.
      Słanie uśmiechów zmęczonym przechodniom, to bardzo fajna sprawa, niespotykana często w Polsce. czasami można być odebranym jako niespełna rozumu, ale myślę, że ten uśmiech przechodzień niesie dalej w swój dzień.
      A urlop dla mnie trwa cały rok.
      Pozdrawiam i zachęcam do podzielenia się swoim sposobem na optymizm.
      Danusia

  • avatar

    Liliana Arkuszewska

    1 grudnia 2010 at 05:53

    O jak miło Danusiu,
    też lubie poznawać ludzi, też mam dużo powodów do radości i staram się ich kurczowo trzymać.Los jednak płata róne figle z którymi raz gorzej, a raz lepiej sobie radzę.Tak jak ty, unikam złych wiadomości, czytam „stories with happy endings” i co noc przed spaniem zasypiam z uśmiechem na twarzy, Joga także jest częścią mego życia. Oprócz Jogi i medytacji, mam dwie pasje, Tylko dwie bo na więcej już nie mam miejsca, One serce mi radują i pozytywnie czas (którego wciąż za mało), absorbują. W przeciwieństwie do ciebie, jeszcze na 100% nie jestem usatysfakcjonowana, ale nieustannie sięgam po gwiazdy. I to sprawia mi dużo radości, bo wierzę, że tę swoją już niedługo chwycę w garść.
    Tu gdzie mieszkam nie ma takich prac, aby można było się czuć jak na uropie, Zazwyczaj powietrze puchnie od stresu. Mieszkam bardzo daleko od Polski, ale do niej wracam, Ostatnio poza corocznymi wizytami, w myślach często. Właśnie przed miesiącem skończyłam pisać książkę. O niej na moim Blogu http://owocdecyzji.com Zachęcam do zobaczenia, choć to dopiero jego początek, Cieszę się, że na Ciebie trafiłam.
    Posyłam slodkie uśmiechy i trzymaj tak dalej
    Lilka

  • avatar

    Liliana Arkuszewska

    1 grudnia 2010 at 05:53

    O jak miło Danusiu,
    też lubie poznawać ludzi, też mam dużo powodów do radości i staram się ich kurczowo trzymać.Los jednak płata róne figle z którymi raz gorzej, a raz lepiej sobie radzę.Tak jak ty, unikam złych wiadomości, czytam „stories with happy endings” i co noc przed spaniem zasypiam z uśmiechem na twarzy, Joga także jest częścią mego życia. Oprócz Jogi i medytacji, mam dwie pasje, Tylko dwie bo na więcej już nie mam miejsca, One serce mi radują i pozytywnie czas (którego wciąż za mało), absorbują. W przeciwieństwie do ciebie, jeszcze na 100% nie jestem usatysfakcjonowana, ale nieustannie sięgam po gwiazdy. I to sprawia mi dużo radości, bo wierzę, że tę swoją już niedługo chwycę w garść.
    Tu gdzie mieszkam nie ma takich prac, aby można było się czuć jak na uropie, Zazwyczaj powietrze puchnie od stresu. Mieszkam bardzo daleko od Polski, ale do niej wracam, Ostatnio poza corocznymi wizytami, w myślach często. Właśnie przed miesiącem skończyłam pisać książkę. O niej na moim Blogu http://owocdecyzji.com Zachęcam do zobaczenia, choć to dopiero jego początek, Cieszę się, że na Ciebie trafiłam.
    Posyłam slodkie uśmiechy i trzymaj tak dalej
    Lilka

Dodaj komentarz