Moja przyjaciółka ma siostrę mieszkającą od lat w Sztokholmie. Mają mamę w poważnym wieku. 15 lat temu mama postanowiła w ramach łączenia rodzin postarać się o prawo pobytu w Szwecji. Od rządu otrzymała mieszkanie dwupokojowe w ładnym osiedlu. Przez kilka lat pomieszkiwała tu i tam. Ponieważ była na emeryturze, więc mogła latać pomiędzy Warszawą, a Sztokholmem kiedy chciała.
Z biegiem lat zdrowie jej się popsuło. Złamała biodro, niestety dla niej – w Warszawie. Polska córka postarała się o prywatną opiekę w domu mamy, w Warszawie. Powoli mama wracała do zdrowia. Owszem kosztowało to trochę.
Do mamy przyplątał się Parkinson. Wtedy postanowiła polecieć do córki szwedzkiej i tam zostać w swoim mieszkaniu. Tak zrobiła.
Rząd objął mamę opieką. Otrzymała prawo do ośmiu wizyt pracowników socjalnych dziennie. Jeden przychodzi rano wydać jej śniadanie, inny/inna wpada podać herbatę, ktoś inny myje okna itd. Mama ma na ręce „alarm”, który po naciśnięciu powoduje przybycie pomocy w ciągu 5 minut.
To jedna bajka, a teraz druga.
Siostra szwedzka przez pewien czas była bezrobotna i zgłosiła się do pracy z dziećmi niepełnosprawnymi. Z zawodu jest artystką plastykiem. Wybrała pracę doraźną na noce. Przychodziła do rodziny mającej dziecko niepełnosprawne i nocowała z tym dzieckiem, aby rodzice mogli się wyspać przed praca następnego dnia. Czasami przychodziła też na obiad niedzielny, karmiła dziecko, a rodzice mogli zjeść spokojnie świąteczny obiad.
I to już koniec bajki, która jest całkiem prawdziwa.
Czego szukasz?
Random Post
Search
Starsze
5 komentarzy
Wiesław Mariański
11 września 2010 at 11:21Dołożę i ja kolejną, też prawdziwą, też ze Szwecji.
Polka zostaje kucharką w stołówce dla kilkudziesięciu starszych osób. Bardzo stara się, robi obiady jak potrafi najlepiej. Najczęściej tradycyjne polskie dania. Po kilku tygodniach jest zebranie, na którym pensjonariusze mówią, w obecności kucharki, że nie są zadowoleni z obiadów. Woleliby bardziej szwedzkie.
Kucharka popłakała się.
– Czemu Pani płacze ? – pytają Szwedzi.
– Bo mówicie, że jesteście ze mnie nezadowoleni.
Na twarzach Szwedów pojawia się wyraz zdumienia.
– Przecież my nie mówiliśmy o Pani. My mówiliśmy o obiadach. Nic do Pani nie mamy.
Wnioski z tych bajek ? Są warte napisania książki. Napiszemy takową ?
A w skrócie tylko dwa:
– to różnice cywilizacyjne, przepaść
– ONI lubią robić zebrania, a MY nie lubimy
W SZSZID lubimy robić zebrania.
Danuta Sterna
11 września 2010 at 12:50Ano! Ale Szwedzi mają tez ogromne podatki i z tego czerpią na opiekę. U nas nikt by się na takie nie zgodził. A lata lecą i możemy opieki potrzebować.
Ja jadę po słońce, więc na chwilę z dyskusji się wypisuję.
Danusia
inna bajka
26 września 2010 at 18:58Polka i Parkinson – dzieci, kochają starą matkę i same znajdują opiekunkę (dwie), płacą im prywatnie za dobrą opiekę. Trzeba uczciwie powiedzieć, że jest też od niedawna wykwalifikowana pielęgniarka, (umowa z NFZetem), która za darmo przychodzi 4 razy w tygodniu na godzinę.
Jeśli kogoś nie stać, by płacić za wykonywaną pracę, to co wtedy? Tak, to już problem rodziny…
inna bajka
26 września 2010 at 18:59Irena
Danusia
27 września 2010 at 15:18Niestety rzeczywistość nasza jest inna. Domy opieki to często umieralnie. A ludzi nie stać na zorganizowanie opieki w domu za swoje pensje.
Pewnie to nie jest takie proste do rozwiązania, ale myślę o tłumie bezrobotnych w naszym kraju. Może cześć chciałaby po przeszkoleniu zarabiać w takim zawodzie?
Pozdrawiam Irenko, dobrze, że masz rodzeństwo.
D