Byłam na konferencji nauczycielskiej i podczas warsztatów poświęconych edukacyjnej wartości dodanej wreszcie zrozumiałam, na czym ona polega. Wcześniej czytałam o EWD, ale w publikacjach była tak niejasno opisana, że miałam tylko bardzo mgliste pojęcie. Może zresztą nie za bardzo się przykładałam do zrozumienia… Nie ma to znaczenia, ważne jest jednak to, że znielubiłam EWD i wszelkie o niej wiadomości odbijały się od mojej głowy.
Przypomniało mi to moją powszednią rzeczywistość szkolną. Dużo materiału, brak zrozumienia i czasu, i w końcu permanentne zniechęcenie. Nikt nie dbał o to, abym zrozumiała, zapamiętała, pytań się nie zadawało – chodziło o to, żeby przetrwać i liczyć na szczęście.
Już od wczesnych lat szkolnych szkoła przestała być dla mnie interesująca. W gruncie rzeczy liczyły się tylko przerwy i to, jak do nich bezboleśnie dotrwać. Tyle lat bezsensownego siedzenia w ławce!
Widocznie chłonęłam wiedzę przez osmozę, bo jednak udało mi się szkołę skończyć, ale na pewno proces mógł trwać znacznie krócej i zakończyć się większym sukcesem.
Pewną przyczynę tego nie najlepszego stanu rzeczy upatruje w tym, że wciąż straszono mnie i mamiono ocenami. Ocena jako nagroda, kara i jako sens uczenia się. Główny motyw działania: Jak zdobyć dobrą ocenę?
I rzecz całkowicie nieistotna? Jak i po co się nauczyć?
A teraz siedzę na warsztatach, słucham o EWD, robię ćwiczenia i olśnienie – to się da zrozumieć, wiem o co chodzi. To takie przyjemne, nauczyć się, wiedzieć.
Dlaczego szkoła odebrała mi tę radość za młodu?
Czego szukasz?
Random Post
Search
Starsze
3 komentarze
Tomek
25 marca 2010 at 10:30Aż miło poczytać… Żeby przekaz był skuteczny, musi być CZAS. Musi być PASJA nauczyciela i musi być OTWARTY UMYSŁ uczniów. Te trzy elementy. Tak niewiele, a jakże często ich brakuje.
Nasuwa mi się pewna recepta na „totalną klapę edukacyjną” (TKE). Przepis jest prosty: Uczyć szybko i dużo w krótkim czasie. Być znudzonym swoim przedmiotem i przeszkadzać uczniom myśleć. I oczywiście permanentny brak dyscypliny – RÓBTA CO CHCETA!
Beata
25 marca 2010 at 20:57Pasja w przekazywaniu wiedzy i „zarażaniu” uczniów wiedzą. Tak często obserwuję swoich uczniów, jakie mają miny gdy opowiadam im ciekawostki historyczne. Jeżeli widzę błysk w oku lub otwarte ze zdziwienia buzie to osiągnęłam cel: słuchają i są zaciekawieni. Myślę, że ciekawość to też bardzo ważny element w przekazywaniu wiedzy i umiejętności, w uczeniu dzieciaków.
Zawsze bałam się matematyki, bo miałam bardzo srogiego nauczyciela. W LO nauczycielka spisała nas na straty bo klasa humanistyczna, zresztą nie tylko ona tak uważała. Tylko wspaniały wychowawca, który dużo z nami śpiewał i uczył j. niemieckiego. Do dzisiaj pamiętam słowa piosenek i sposób wymowy słówek w j. niemieckim. Ale miał pasję i tak chciałabym być postrzegana przez uczniów.
A EWD można bardzo ciekawie przedstawić i zrozumieć. Matematyka może być ciekawym przedmiotem. Zrozumiałam dopiero dzisiaj , kiedy jestem w połowie drogi zawodowej.
Danuta Sterna
1 kwietnia 2010 at 11:17Nie dodałam, że moim nauczycielem EWD był Tomek Szwed, który niezwykle jasno i ciekawie tłumaczy takie trudne sprawy. Wielu „humanistów” też zoatało nauczonych i bardzo sobie chwalili. Co tu dużo mówić – najważniejszy jest nauczyciel.
Danusia