Zaintrygował mnie artykuł Aisha Douglas o podobnym tytule: https://www.edsurge.com/news/2022-10-31-i-m-a-teacher-and-a-parent-but-this-system-isn-t-designed-to-support-me-in-being-both .
Przypomniała mi się sytuacja sprzed lat z pokoju nauczycielskiego szkoły, w której uczyłam.
Przerwa, wpada jedna z nauczycielek i mówi: Nie wytrzymam z tą klasą, same debile, nie da się z nimi pracować. Praca domowa nie odrobiona, lektury nie przeczytane, brak wszelkiego zainteresowania. Nauczycielka przygotowuje sobie herbatę i po chwili zmienia temat: Wiecie, w szkole mojego dziecka jest tragicznie, mój syn ma do odrobienia tyle prac domowych, że mu nie wystarcza czasu na spanie, do tego on nie za bardzo lubi czytać, a za nieprzeczytaną w terminie lekturę otrzymuje jedynkę. Uzbierał ich już kilka.
Pozostali nauczyciele machają ze współczuciem głowami.
Innym razem podczas rady pedagogicznej nauczyciel narzeka na brak zainteresowania ze strony rodziców – Nie przychodzą na zebrania, a domagają się spotkań po 17, gdy już chcę iść do domu.
Zapytałam, czy my nauczyciele chętnie chodzimy na zebrania z nauczycielami naszych własnych dzieci, spojrzenie zdziwione – Po co mam chodzić, jak i tak nic się nie dowiem.
Punkt widzenia zależy bardzo od punktu siedzenia.
Według autorki artykułu system nie jest zaprojektowany w sposób, który pozwala odpowiedzialnie być jednym i drugim jednocześnie. Trudno pogodzić oddanie się pracy w szkole z byciem rodzicem. Aby być w pełni obecnym dla uczniów, czasami trzeba podejmować trudne decyzje i poświęcać czas przeznaczony na życie rodzinne. Czasami nie ma czasu dla własnych dzieci i na zaangażowanie się w ich szkołę. Stąd biorą się pretensje do uczniów w szkole i do ich rodziców oraz do nauczycieli i szkoły własnych dzieci.
Co możemy zrobić, aby zlikwidować przepaść między rodzinami i szkołami. Pierwszy krok, to zrozumieć sytuację uczniów i ich rodzin, nie sądzić, że rodzice nie interesują się, a uczniowie nie chcą się uczyć. Jeśli poznamy sytuację rodzin, to okaże się, że większość rodziców pragnie dobra dla swoich dzieci, tak, jak i my pragniemy dla swoich dzieci. Dalej można dostosować się do potrzeb i możliwości rodzin. Kontakty nie muszą być w wyznaczonym terminie, można umówić się np. na rozmowę telefoniczną. Jeśli rodziny zauważą naszą nauczycielską dobrą wolę, to jest nadzieja, że się bardziej zaangażują.
Wrócę do artykułu w którym autorka podaje kilka rad:
Dostępność na pierwszym miejscu
Dostępność informacji i materiałów dla rodziców. Można przesyłać ważne informacje mailem, prosić w nim o odpowiedź na pytanie lub bardziej ambitnie – można nagrać widomość głosową lub film z zebrania z rodzicami. Można mieć grupę na mediach społecznościowych lub na stronie szkoły, gdzie wszystkie materiały będą dostępne i gdzie będzie możliwość kontaktu indywidualnego. Warto docierać do rodziców różnymi kanałami, aby rodzice, którzy nie mogą być w określonym terminie na zebraniu, byli też dobrze poinformowani.
Zwięzła komunikacja
Komunikacja musi być zwięzła. Niektórzy rodzice mają kilkoro dzieci w różnych klasach, a nawet w szkołach i trudno im zapoznać się z obszernymi materiałami. Zwięzła i spersonalizowana komunikacja pozwala na łatwiejsze przyswajanie wszystkich potrzebnych informacji. Lepsza jest krótka informacja o osiągnieciach ucznia, niż obszerne informacje o planach szkoły.
Udostępnianie materiałów, które pomogą rodzicom
Rodziny nie zawsze posiadają wiedzę potrzebną do wspierania nauki dziecka. Materiały z warsztatów prowadzonych przez nauczycieli lub linki do zasobów mogą być bardzo pomocne, zwłaszcza gdy dziecko potrzebuje pomocy w rozwiązaniu problemów.
Można z rodzicami nawiązać kontakt poprzez udostępnianie im użytecznych materiałów potrzebnych w wychowaniu dziecka lub służyć radą, o ile o nią poproszą.
Bądź partnerem rodzica
Pokaż rodzicowi, że jesteście po jednej stronie, tobie też (tak jak rodzicom) zależy na dobru dziecka. Rodzicom przede wszystkim potrzebne jest ich wysłuchanie, towarzyszenie w ich wątpliwościach. Nie pomagamy poprzez wpychanie ich w poczucie winy! Rozmowa powinna być partnerska, i taka której przyświeca dobro dziecka.
Przede wszystkim nie ustawiać się po dwóch stronach frontu. Front jest jeden – dziecko.