Trzy warunki, aby cieszyć się z bycia nauczycielem.
W czasie wakacji w większości odpoczęliśmy, nasze nadzieje na dobry rok szkolny wzrosły. Poczyniliśmy ambitne plany, które mają nam zapewnić pełne satysfakcji nauczanie.
Czekaliśmy na początek nowego roku szkolnego i wyobrażaliśmy sobie, jak to będzie świetnie prowadzić klasę młodych umysłów i budować relacje ze swoimi uczniami i innymi nauczycielami. Te marzenia nieco zblakły już we wrześniu. Przytłacza nas wiele bieżących spraw, odkładamy chwilowo ambitne plany.
Zaczynają wkradać się niepewność i wątpliwości.
Są trzy przeświadczenia, które kultywowane w sobie mogą nam pomóc:
- Głęboko wierzę, że potrafię być w nauczaniu skuteczną/skutecznym.
- Mam profesjonalne umiejętności, aby uczyć w szkole.
- Mogę liczyć na pomoc innych nauczycieli.
- Głęboko wierzę, że potrafię być w nauczaniu skuteczną/skutecznym. Nauczanie jest bliżej powołania niż pracy. Jeśli nie czujemy, że możemy czegoś uczniów nauczyć, mieć na nich wpływ, to ta praca traci sens.
Dlatego trzeba przyglądać się swojej pracy, zauważać w niej nawet drobne sukcesy. Na przykład uczeń, który robił wiele błędów, teraz robi ich trochę mniej, lub uczeń przeszkadzający w lekcjach, po udanej rozmowie ze mną, uspokoił się lub uczeń zwrócił się z problemem właśnie do mnie, okazując mi zaufaniem itd.
Warto przypominać sobie, dlaczego zostaliśmy nauczycielami, jakie mieliśmy wtedy nadzieje. Praca nauczyciela wykonujemy przeważnie z dwóch powiązanych ze sobą powodów, po pierwsze pasjonujemy się przedmiotem, który wykładamy, a po drugie lubimy ludzi i chcemy dzieciom pomoc.
Skuteczności często nie widać gołym okiem. Trzeba ją wyłuskiwać z codzienności. Cieszyć się sukcesami i nie załamywać porażkami. Jutro jest nowy dzień, w którym można i trzeba zaczynać z nadzieją.
Czasami sam los przynosi nam dowody na nasza skuteczność. Na przykład spotykamy absolwenta, którego uczyliśmy i okazuje się, że sobie dobrze w życiu poradził, i że pamięta nas jako życzliwych mu ludzi.
- Mam profesjonalne umiejętności, aby uczyć w szkole.
Nauczyciele są w ciągłym ruchu, zmieniają klasy, uczniów, są atakowani problemami wychowawczymi, podejmują mnóstwo znaczących decyzji. To przytłacza. Napotykamy trudne sytuacje i zaczynamy wątpić, czy nadajemy się do zawodu, czy mamy odpowiednie umiejętności. Trzeba pamiętać, że nauczycielem człowiek się staje, a nie jest, to oznacza, że ciągłe się uczymy, jak być nauczycielem i nikt nie osiąga stanu, gdzie może powiedzieć, że już wszystko umie. Popełnianie błędów na tej drodze jest naturalne. Potrzebne jest spojrzenie z boku. Takie jest możliwe dzięki współpracy nauczycieli. Opinia innych (np. po obserwacji lekcji) może z powrotem wzbudzić wiarę w siebie.
Najczęściej sami wiemy, co należy zrobić i jak podejść do problemu. Potrzebujemy czasu, bezpiecznej przestrzeni i słuchającego partnera, aby o tym porozmawiać.
Wiara we własne możliwości łączy się z przeświadczeniem, że umiejętności nauczycielskie kształci się i rozwija przez całe życie. Jeśli nawet coś się nie udaje teraz, to ma szansę udać się za pewien czas.
- Mogę liczyć na pomoc innych nauczycieli.
Wszyscy nauczyciele potrzebują wsparcia. Zawód nauczyciela jest ogromnie trudny, i bez wsparcia nie mamy szans.
Nauczyciel musi czuć się częścią większej społeczności, móc korzystać z doświadczeń i pomocy innych.
Tam, gdzie występuje zbiorowa skuteczność, nauczyciele dokonają największych zmian w swoich klasach. To właśnie wtedy, gdy spotykają się jako pewne siebie jednostki, dzieje się profesjonalna magia.
Bodźcem do zadowolenia z pracy jest rozwój i doskonalenie. Najlepiej w grupie współpracujących nauczycieli – wspólne podejmować wyzwania, sprawdzać skuteczność i wspierać się. Profesjonalna dyskusja dodaje nauczycielom skrzydeł.
Inspiracja artykułem Angeli Salinas-Oviedo
https://www.ascd.org/blogs/3-ways-to-shore-up-teachers-confidence-after-the-first-weeks-of-school